Jeżu kolczasty, znalazłam miejsce, gdzie mogę wylać swoje frustracje =D Pod koniec roku urodziłam córkę. Gdy tylko dowiedziałam się, że moje dziecko będzie dziewczynką, rozpętało się moje małe różowe piekło. I żeby nie było – bardzo lubię różowy kolor! Naprawdę bardzo. Sama od niego nie stronię. Jest uroczy. Potrafi mieć „pazur”. Wszystko w zależności od odcienia. Aleeee… Wyszukując wyprawki dla córki natykałam się wśród dziewczęcych rzeczy tylko i wyłącznie na ten kolor. Okej. Gdybym miała więcej kasy, mogłabym poszaleć i zakupić body w cenie 60 zł sztuka w kolorze kawy z mlekiem, z piękną falbaną lub białe w piękne, niekoniecznie różowe kwiaty, niestety ubranka, z których dziecko wyrośnie rach ciach za taką cenę nie mieściły się w budżecie. Trzeba było brać co było. Co brałam? „Chłopięce”. Naprawdę nie chciałam, żeby moje dziecko z racji płci nagle wyglądało, jakby ktoś je „obrzygał różem”. Z początku córka miała JEDNO różowe body z przypadku – z 5-paku. Teraz ma 10 miesięcy i tych rzeczy jest więcej. Skąd? Od kogoś lub po kimś (dużo ubranek mam od koleżanek, przydają się do rozszerzania diety ; d). Pokój urządzony jest w barwach neutralnych. Wózek jest brązowy, akcesoria mamy w barwach neutralnych. Niestety przez to, że nie ma w tym elementów różowych wszyscy myślą, że moje dziecko to chłopiec. Zawsze. Absolutnie mi to nie przeszkadza. Nie rozumiem tylko, dlaczego w mniemaniu innych dziewczynka MUSI mieć coś różowego, bo jak nie ma, to na pewno chłopiec. A szlag mnie trafia wielki, gdy chcę kupić coś, np. ostatnio – silikonowa szczoteczka do zębów od Canpol Babies – a tam wybór jest: różowa i niebieska. Czemu nie żółta, miętowa, no nawet szara? Generalnie poszukiwania czegokolwiek są frustrujące, bowiem gdy potrzebuje np. kurtki czy czapki dla córki, to wybór jest pomiędzy samymi różowymi ubrankami. Kupię jedną, dwie takie rzeczy , za chwilę coś jeszcze i bang! Dziecko ocieka różem -,- Natomiast fascynujące dla mnie jest to, że córka, która chodzi w ubrankach często chłopięcych, ma zabawki w kolorach musztarda, bordo, szarość, granat, butelkowa zieleń (ale rozowy także, nie ma bana na róż) … z basenu z kulkami, gdzie kulki są w kolorach: pomarańczowy, żółty, różowy, fioletowy, zielony i niebieski, wybiera TYLKO te różowe. Inne, jak jej wpadną w rękę, odrzuca. Mimo to staram się unikać różowego koloru póki mogę. Bo i tak zawsze coś w różu się znajdzie. I wtedy to jest ok! Mamy zachowaną równowagę. Ale od tygodnia mam ochotę nakupować jej rzeczy w odcieniu baby blue. I mam gdzieś, czy ktoś mi powie „przecież niebieski jest dla chłopców”. Bo nie. Nie jest. Kobiety też noszą się na niebiesko 💙 PS przyjaciółki mają synów i twierdzą, że przesadzam. Ale serio. Jeśli bym odpuściła i kupowała to, co jest, nie szukała gdzieś dalej, żeby tylko było białe lub beżowe, nagle byłabym otoczona tylko tym różowym kolorem, a to nie jest fair. One mają większy wybór. Gamy kolorystyczne np. czapek dla chłopców są dużo szersze. Dla mnie jako mamy? Kup białą ewentualnie szarą, jeśli nie chcesz różowej. Chłopcy „mogą” mieć pozostałe barwy: czerwona, zielona, brązowa, czarna, no i oczywiście wspomniana szara i biała.
Sytuacja z naszego życia. Syn – lat 6, wziął wózek dla lalek siostry i poszliśmy na spacer. Spotykamy sąsiadkę z bloku: – A ty, co? W dziewczynkę się zmieniasz? -Nie, bawię się w tatę. Szach mat.
Ja przed porodem dostawałam ubranka i akcesoria po dzieciach znajomych i rodzinie. M.in. trafił do nas różowy kocyk po chłopcu z rodziny, teraz już nastolatku. Również dostałam kocyk do fotelika samochodowego w kolorze wściekleróżowym – też po chłopcu. Żadnych dodatkowych zdobień, falbanek, brokatu – obydwa neutralne, po prostu dziecięce. A tyle komentarzy otrzymałam, że jak to chłopiec może mieć różowy kocyk, że głowa mała.