Książka mnie bardzo zaciekawiła. Tylko szkoda, że totalnie zgapiona od Mizielińskich ( nawet pomyślałam oooo nowi Milzielińscy!) Moja starsza córka jakoś ominęła etap sylab i od razu zaczęła literować i czytać cały wyraz ze zrozumieniem. Młodsza Hania już też zaczyna chociaż zdarza się, że czyta kilka pierwszych liter a dalej wymyśla wyrazy 😉
Trudno ocenic prawdziwosc takiego wpisu, czy faktycznie teraz tak uczycie sie czytac, czy wpis zostal przygotowany tylko jako reklama materialow edukacyjnych.
U nas w przedszkolu dzieci mają zajęcia z nauki czytania od trzeciego roku życia. Nazywają się “sylabkowo”. Z opisu wnioskuję, że jest to podobna metoda do opisanej przez Ciebię. Zupełnie neutralnie podchodziłam do nauki czytania trzylatków, jakoś bardziej skupialiśmy się zawsze na liczeniu, a tu nagle mój czterolatek zna cały alfabet, od kilku miesięcy sam się podpisuje i chce pisać i czytać. Jest tylko jedna rzecz – przeczyta wszystkie literki po kolei w wyrazie ale nie potrafi złożyć ich w całość. Nie rozumie co czyta. Myśle, że karty z obrazkami, z podpisem mogły by mu pomoc. Mam tylkoi pytanie, czy starać się pracować i mu pomagać, czy pozostawić ten proces własnemu biegowi?
No właśnie, z tego co wiem w wielu przedszkolach są prowadzone zajęcia tą metodą. Ja sama korzystałam w pracy z zeszytów J. Cieszyńskiej. Może za szybko przeszli z sylab na wyrazy?
W przedszkolu raczej nie czytają. Nadal mają zabawy sylabkami. Starszak w domu chce co chwile coś czytać i pisać. I wtedy właśnie zauważyłam, że potrafi przeczytać wszystkie literki po kolei ale nie składa w głowie tego w całość.
To na sylaby dzielcie najpierw i wtedy składajcie z sylab. Skoro tak bardzo chce to warto wykorzystać ten czas.
Lilka zna już samodzielne literki, więc zaryzykuję stwierdzenie, że uczą się czytać. Miło by jednak było gdybyś dodała jakieś samodzielnie wykonane pomoce, a już szczytem marzeń coś do wydruku 🙂
Zna samogłoski, kilka spółgłosek i je łączy w sylaby. Jak tylko znudzi się tym co mamy to na pewno coś będę robić i Wam udostępniać.
Można na kręgle ponaklejać sylaby (np. “Po”, “pa”, “pe”, “pu”, “pi”) i bawić się w zbijanie sylabek 🙂 lub ułożyć na ziemi sylabki i turlać/rzucać do nich piłeczki, woreczki, itp. Można ułożyć tor przeszkód i na każdej przeszkodzie po jednej sylabie 🙂
Ale serio??? Trzylatek powinnien sie juz uczuć czytac??? Abstrahując od pytania wpis świetny. Jakis czas temu słuchałam audycji w radiu niemieckim i tam wlasnie był wywiad z pania psycholog ma temat wczesnego czytania i pisania dzieci. Pani powiedziała ze nie ma badań potwierdzających jakas wyjątkowość tych dzieci w późniejszym wieku. Znaczy ze ta ich wczesna zdolność pisania i czytania nie przekłada sie jakos specjalnie w późniejszym wieku. Ba! Dodała nawet ze szkoda jej tych dzieci troche bo w pierwszej klasie szkoły podstawowej sie nudzą! Reszta dzieci sie uczy sylabizowac, czytac i pisac a one to potrafią i sie nudzą. Od siebie dodam ze uważam ze jesli dziecko samo chce jak Lilka to ok. Wiadomo ze nie ma co powstrzymywać. Ale podejrzewam ze jest masa nadgorliwych rodzicow i uczą dzieci zanim te jeszcze dokładnie zaczna mowić:(( A te karty to super!:))) wrócę do tego wpisu jak u nas sie pokaze zainteresowanie literami:))
Wcale nie powinien, ale może. Cieżko by mi było ją hamować jak bierze kartkę, ołówek o stawia takie krzywulce. Ciagle pyta: “Jaka to litera?” “O, a tam jest A jak Ania”. Mogłabym z tym nic nie robic, ale widzę, że ona bardzo chce. Nie bawimy sie literami codziennie. Tylko wtedy koedy sama zdejmie pomoc z polki. Tak jest, że to raczej nie ma związku z późniejszymi tzw. “sukcesami szkolnymi”. Pozdrowienia dla Twoich chłopaków:)
zgadzam sie. juz kiedys o tym napisalam w jednym z komentarzy. w ogole podobno w krajach, w ktorych nauke zaczyna sie pozniej to dzieci osiagaja lepsze wyniki. nauczyciele tez sie wypowiadali, ze dzieci nie umiejace czytac doganiali te umiejace i nie bylo widac roznicy, jak rowniez, ze nie osiagaly lepszych wynikow na pozniejszych egzaminach. ja osobiscie sie ciagle zasranawiam… zaczac czy nie, bo zainteresowanie literkami jest. ale chyba zrobiny to w jakis naturalniejszy sposob, bez szczegolnych pomocy jak juz.
W 100% zgadzam się z tą panią psycholog. Mój najstarszy syn w wieku 2 lat znał wszystkie literki, a kiedy poszedł do przedszkola, po kilku miesiącach zaczął czytać. Niby też go nie zmuszałam, ale w domu były dostępne różne tzw. pomoce do nauki czytania, więc z nich korzystał. W szkole podstawowej przez pierwsze dwa lata nie miał kompletnie nic do roboty, totalna nuda, a jako, że nic nie musiał wtedy robić nie wdrożył się w ten cały mechanizm pracy i odrabiania lekcji, więc później było ciężko. Nie popełnię już tego błędu. Młodszą córkę obecnie trzylatkę zachęcam raczej do zabaw kreatywnych i ruchowych. Czytam jej oczywiście dużo, ale nie podsuwam jej żadnych pomocy naukowych.
Sama jestem zwolennikiem metody krakowskiej,wiele z jej zasad wykorzystuję w pracy z dziećmi niepełnosprawnymi,jak i tymi w normie.Jednak o ile sama stymulacja lewopółkulowa mnie przekonuje,o tyle jakość pomocy sprzedawanych przez wydawnictwo prof.Cieszyńskiej pozostawia wiele do życzenia.Miałam okazję testować wszystkie przedstawione wyżej pomoce-każda z nich wykonana z grubszej tektury,nie przetrwała tygodnia pracy na zajęciach logopedycznych,niektóre z prostych układanek czy gier dla 3-latkòw są o wiele lepiej wykonane (np.Granna,Trefl),a są w podobnym przedziale cenowym.Większość z nich zainspirowała mnie do samodzielnego wykonania szeregów,sekwencji,obrazów z nagraniami dźwięków.l,które-zalaminowane i estetyczne-służą już kolejny rok w domu i pracy.Zatem Metoda Krakowska -Tak,pomoce z tegoj wydawnictwa -zdecydowanie NIE.
Proste zabawy z literkami -jestem za jesli dziecko samo siega,szuka,pokazuje,po prostu chce.Ale nauka czytania,nawet poczatek,sylaby itp -jestem na nie. Nie bede na pewno przyspieszac corce. Po to jest szkola,programy nauczania. Dajmy dzieciom byc dziecmi. Niedlugo pierwszoklasitom bedziemy dawac ksiazki z gimnazjum. Mam wrazenie,ze we wszystkim zaczyna uderzac przesada-ubieranie dzieci jak doroslych (fasony,kolory),zabawki tylko w stylu ‘scandi’,jedzenie tylko super mega eko, żlobek jezykowy …..koszmar. Tylko czemu wiekszosc dzieci na placu zabaw ma nadeta mine,nie dostrzega kotka,psa,ptakow,nie smieje sie zbytnio,a zwykla zabawa w piachu nudzi? ..a takie moje subiektywne odczucia;) i zapewne bardzo odosobnione’:) pozdrawiam serdecznie,na bloga lubie zagladac zawsze!:)
Mam nadzieję, że nie będziesz zła, że się wtrącę 😉 Nie twierdzę, że trzeba trzy czy czterolatki uczyć czytać czy pisać. Ale bardzo wierzę w “okna rozwojowe”, które tak ładnie nazwała Ania Nebule :-). Ja właśnie staram się wykorzystywać te okna. Najpierw mój Starszak liczył. Wszystko i wszędzie! Wiec liczyliśmy razem z nim. Pokazywaliśmy cyferki. Liczy płynnie do 20 (w przedszkolu mówią, ze wychodzi poza normę, bo norma to 10 – nie wiem, nie znam się). W przedszkolu pokazali literki – wszystko w ramach zabawy. Nie ćwiczyliśmy w domu, nie naciskaliśmy – odpowiadaliśmy na jego potrzeby. Chciał się podpisywać – pomagaliśmy, pomagamy czytać jak o to prosi. Nic na sile. Co więcej, tez bym chyba wolała zostawić naukę czytania nauczycielom w szkole. Ale jeżeli Starszak chce czytać teraz – odpowiadamy na jego potrzeby. Tyle, że (tak jak pisałam wcześniej) czyta wszystkie literki po kolei ale nie skleja ich w wyraz. Poczekamy 🙂 Słyszałam od nauczyciela, że są dzieci, które płynnie czytają w klasach 1-3 ale nie rozumieją co czytają – mam nadzieje, ze uda nam się uniknąć takiej sytuacji. Jedyne parcie jakie mam jest na języki. Choć może łatwiej byłoby powiedzieć na język angielski. Bardzo wierzę w teorię biernego uczenia, dlatego staram się (i raczej mi się to udaje), żeby jak już dzieci oglądają bajki, zeby były to bajki po angielsku. Wierzę, że ossłuchanie się z językiem pomoże im w przyszłości. Ja się uczyłam słówek z książek na pamięć. Efekt taki, ze powiem, przeczytam, ale mam problemy ze zrozumieniem ze słuchu. Chciałabym dla moich dzieci tego uniknąć. Poza tym u nas raczej czyta się książeczki niż ogłada bajki – co daje maraton bajek po polsku? Nic. A ilu rodziców zada sobie trud, zeby zapytać dziecko o czym była bajka? A np. po angielsku może chociaż jakieś ziarenko zrozumienia zakiełkuje :-). Eko jedzenie – zawiera mniej syfu. Po prostu. A nie jest (przynajmniej dla mnie) problemem ugotowanie kaszy jaglanej, manny, płatków z owocami zamiast sypać na wodę proszek. A że dzieci nie znają kotków, piesków i nie bawią się na placu zabaw – to już wina nadętych rodziców 🙂 takie jest moje zdanie 🙂 miłego dnia! 🙂
nie oszukujmy sie tez, ze woelu roxzicow te “okna” wykorzystuje 🙂 badz tez nabyta przez siebie wiedze i w taki czy inny umiejetny sposob zacheca, podsuwa umiejetnie dane przybory i pomoce 🙂 czasem taka sprytna manipulacja 🙂 basze dziecko znalo ang alfabet w wieku okolo 15-16ms (piosenki i… zakupienie literek na magnes i przyczepienie ich do lodowki 😛 wkrotce pozniej ang. dla dziecka zadowolony rodzic, do tego blisko. moze czasem jest tak, ze “zrobie to czy tamto, bo wtedy tata jest zadowolony” czy bo wtedy ze mna mama posiedzi…
To mówisz, że chłopczyk dostający prezent na jednym z obrazków mówi “o” 😀 moje dziecię powiedziałoby “jajo” 😀
A ja z innej beczki.Aniu,wszędzie teraz słychać hasło Montessori,u Ciebie Aniu również. A jak odnosi się do faktów z jej biografii,np do tego ,że odebrano jej własne dzieci?czytałam wiele książek o niej i raczej unikam jej idei.pozdrawiam i mam nadzieje,ze odpiszesz.
To jest bardzo ciekawa historia. Montessori miała nieślubnego syna, którego oddała, bo bardzo naciskała na nią matka. Myślę, że jej cała pedagogika jest właśnie manifestem przeciwko bardzo surowej postawie matki.
A ja uważam, że wczesne uczenie dziecka czytania przynosi szkodę nie tylko jemu ale też jego rówieśnikom. Oczywiście chodzi mi o przypadki gdy rodzice są “nadgorliwi” i uczą dzieci czytania w wieku 3 – 4 lat, a nie o stosunkowo wąskie grono dzieci, które samodzielnie wykazują chęć nauki. Moja córka poszła do pierwszej klasy znając literki, ale nie umiejąc czytać. I okazało się, że odstaje od reszty, bo reszta (prawie wszyscy) czytać umie. I w ten sposób zafundowano stres dziecku i mnie. Teraz jesteśmy “poganiane” by dogonić innych. Rodzice tej garstki która czytać nie umie ma ćwiczyć, ćwiczyć i ćwiczyć. A te dzieci które już czytają mają czytać trudniejsze teksty. Więc drogie mamy jeśli Wasze dziecko nie jest geniuszem i róbcie z niego geniusza na siłę.
Uważasz, że np. taka książeczka https://www.nefere.pl/1174,Pierwsza-ksiazeczka-slonik będzie odpowiednia dla dziecka, które ma 8 miesięcy?
Chciałam się poradzić: Madame teraz wszystkie słowa dzieli na sylaby i je liczy. Myślisz, że ta metoda nauki czytania będzie dla niej dobra?
Aniu nie wiem czy jeszcze tu zaglądasz Ale kurcze super jak odpiszesz. Mam zestaw domana taki startowy bo zestawy mają podzielone na etapy w każdym razie zdrunialam. Czy mogę młodemu pokazywać karty doman a jednocześnie ćwiczyć z nim lewopolkulowe sekwencje i wprowadzać metodę Cieszyńskiej? Uwaga mam też szorstki litery MM ?i tu klOPS co z czym i co się wyklucza?
Aniu, ja bym z domana zrezygnowała. Wg mnie jest bez sensu w połączniu z innymi. A ile Twoje dziecko ma lat?
Ignas skończył 2 lata miesiąc temu. Interesuje się mocno liczbami i powoli literami wiec zbieram siły i materiały
Witam! Znalazłam kilka dni temu w necie metodę Cudowne dziecko. Niestety poza stronami opracowanymi przez autorkę Anetę Czerską nie znalazłam nic więcej…. Czy słyszała Pani (lub ktoś z czytelników bloga)o niej? Czy warto zainwestować w zestaw kart i książek? Będę wdzięczna za każdą opinię na temat tej metody. Pozdrawiam B.
Nasz trzeci syn ma problemy rozwojowe, coś w strone zespołu Aspergera i jakość spędzanego z nim czasu jest bardzo istotna czy będzie to bajka w tv czy czytana czy zakupy w centrum czy spacer po parku i korzystałam ze szkoleń wczesnego czytania dr Czerskiej (świetna wszechstronna specjalistka) ale z czasem doszłam do tego że metoda krakowska bardziej odpowiada realiom polskiej szkoły. W poradni badania psychologiczne badają właśnie te umiejetnosci które są w tej metodzie ćwiczone. Można różnie do metod wczesnego czytania wczesnej nauki matematyki itd podchodzić ale zawsze jest to z korzyścią dla dziecka 🙂 a najlepszy moim zdaniem jest eklektyzm tylko żeby poruszać się w świecie Montessori, Domana, Cieszyńskiej potrzebna jest wiedza i odrobina doświadczenia. Pozdrawiam bardzo ciepło i dziękuje za super perełki 🙂