kontakt i współpraca
Każdy z nas ma ogromny wpływ na to jak i kiedy będą mówiły nasze dzieci. Pewnie jesteście ciekawi jak w sposób naturalny stymulować rozwój mowy dziecka.
Jeśli masz wątpliwości co do rozwoju mowy swojego dziecka zapisz się na konsultację do logopedy.
Jakiś czas po napisaniu tego wpisu zostałam autorką serii książek dla dzieci – są idealne jako pierwsze książki dla dzieci . Ich głównym zadaniem nie jest dostarczanie rozrywki – ale właśnie stymulacja najmłodszych do komunikacji z rodzicami. Dostępne tylko tu:
Żeby było obiektywnie, tu ich recencja od Aktywne Czytanie:
Ssanie kciuka spędza sen z powiek wielu rodzicom. Nieważne czy dziecko ma 6 miesięcy, rok czy też 2 lata. Zastanawiamy się w jaki sposób oduczyć tego nawyku i próbujemy wielu metod. W dzisiejszym poście postaram się Wam przybliżyć etiologię tego zjawiska oraz wspólnie zastanowimy się jak sobie z tym radzić.
Już chwilę po porodzie dziecko jest w stanie włożyć sobie dłoń do buzi i ssać palce. Nic w tym dziwnego, przecież w okresie płodowym również to robiło z wielkim zamiłowaniem. Odruch ssania jest już wykształcony w 17 tygodniu życia płodowego, czyli przez następne 23 tygodnie dziecko tę czynność doskonali- często na swoim kciuku. Taki widok na usg połówkowym w 20 tygodniu często rozczula rodziców.
Nie dziwne jest to, że po porodzie również ma chęć tę czynność kontynuować, bo działa na nie przede wszystkim uspokajająco. Coraz bardziej popularnym zjawiskiem w szpitalach są rękawiczki- niedrapki i pajace z wbudowaną rękawiczką. Wszystko po to aby dziecko nie podrapało się po twarzy dłuższymi paznokciami.
W szpitalach nie zaleca się obcinania paznokci dzieciom. Paznokcie kilka dni po porodzie są bardzo miękkie. Warto dzieci nie zniechęcać do tych czynności i dać dziecku możliwość zapoznania się z własnym ciałem.
Następnie około 3 miesiąca pojawia się znaczne zainteresowanie własnymi dłońmi. Niemowlaki zupełnie świadomie poznają swoje ciało i są w stanie ssać kciuk lub palce w celach poznawczych. Tak kształtuje się również pierwsze poczucie świadomości swojego ciała i rozwija się koordynacja.
Często rodzicom ciężko jest dostrzec różnicę czy takie ssanie jest wynikiem chęci poznania siebie czy też ma właściwości uspokajające. Warto jest obserwować czy taka czynność występuje podczas snu. Jeżeli dziecko wkłada palec do buzi odruchowo podczas spania możemy być pewni, że ssanie służy uspokojeniu, wyciszeniu, a nie poznawaniu własnego ciała.
To jest właśnie ten moment. Jeżeli obserwujemy u dziecka ssanie kciuka podczas snu i w ciągu dnia pojawia się często, a siła ssania jest dość intensywna- warto pomyśleć o smoczku uspokajaczu. Możemy wnioskować, że odruch ssania jest na tyle silny i nie da się go zaspokoić podczas jedzenia- nasze dziecko potrzebuje smoczka.
Ssanie to nie tylko jedzenie. Służy również uspokojeniu, zmniejszeniu wrażliwości na ból (przy ząbkowaniu), wyciszeniu- a co za tym wszystkim idzie zapewnieniu poczucia bezpieczeństwa. Anatomiczny kształt smoczka wpływa lepiej na ułożenie łuków zębowych niż obecność twardego palca.
Dodatkowo smoczek jest (a właściwie powinien) być utrzymany w nienagannej czystości- czego niestety nie możemy powiedzieć o palcach, które eksplorują najbliższe otoczenie.
Trzeci i najważniejszy atut smoczka to późniejsza możliwość odstawienia. Jest go o wiele łatwiej się pozbyć niż oduczyć dziecko ssania kciuka. Smoczek odstawiamy najpóźniej w 18 m.ż. A ssanie kciuka trwa o wiele dłużej, co może niekorzystnie wpływać na rozwój mowy oraz wady zgryzu.
Szczególne wzmożenie wkładania palców do buzi możemy zaobserwować w czasie ząbkowania. Jest to dość trudny moment w życiu niemowlaków. Towarzyszący ból, swędzenie dziąseł dziecko próbuje łagodzić poprzez wkładanie palców lub przedmiotów do buzi. A kciuk podczas odruchu ssania, masuje obolałe dziąsła ale również działa uspokajająco, więc jest lekiem na całe zło.
Ten nawyk może mieć niestety poważne konsekwencje. Długotrwały i częsty kontakt z podniebieniem twardym może spowodować jego zniekształcenie. Kształt podniebienia może się przez ten nawyk zmienić i być zbyt wysoko wysklepione. Również zmienia się obraz szczęki, która staje się za bardziej wydłużona i wąska, a zęby wysunięte są ku przodowi. W/w zmiany mogą mieć poważny wpływ na czynność jedzenia, odgryzania, połykania i mówienia.
Dodatkowo język jest przyciśnięty kciukiem co powoduje patologiczne, płaskie ułożenie języka, które skutkuje wadami wymowy. Dzieci mają problem z odgryzaniem kęsów, często jedzą z otwartymi ustami, oddychają przez usta, a niemowlęcy typ połykania nie ma szansy przemienić się w dorosły.
Drugą kwestią są zniekształcenia palca. Długotrwałe ssanie powoduje rany, deformacje oraz zakażenia skóry. Wpływa również na deformację płytki paznokciowej.
Na szczęście odchodzi się już od siłowych prób oduczenia się ssania kciuka, które dawniej były przekazywane z pokolenia na pokolenie jako skuteczne. Zaszywanie rękawów na noc, zaklejanie kciuków plastrami, smarowanie gorzkimi substancjami- tak było kiedyś. A co się zmieniło?
Obecnie uznaje się, że dzieci ssą kciuki w sytuacjach stresujących kiedy potrzebują wyciszenia i ukojenia. W/w sposoby nie są skuteczne, a mogą dodatkowo wzmagać stres u dziecka. Mogą przestać ssać kciuk, ale za to zaczną obgryzać paznokcie lub skórki albo moczyć się w nocy.
Obecnie stosuje się metody odwracające uwagę. W czasie napięcia, zdenerwowania u dziecka warto zaproponować wspólną zabawę, czytanie, rysowanie, lepienie z ciastoliny. Można również kupić sensoryczne piłki- takie które rozładują napięcie, a dodatkowo zajmą dziecku ręce. Takie odwrażliwianie nie tylko od czynności ale również od kontaktu kciuka z buzią może przynieść dobre efekty.
Wieczorem warto jest zwrócić uwagę na rytuały, nie włączać pobudzających bajek lub bawić się w szalone zabawy. To powinien być czas spokojny i bardzo przewidywalny.
Częste wkładanie kciuka, palców lub przedmiotów do buzi może być również spowodowane podwrażliwością dotykową. Dziecko ma ciągłą potrzebę mocnej stymulacji w obrębie jamy ustnej. Warto wtedy wybrać się do logopedy, który za pomocą profesjonalnego masażu pomoże dziecku zmniejszyć podwrażliwość.
Możemy również stosować domowe sposoby takie jak np. podawanie twardych pokarmów do gryzienia oraz zmienić szczoteczkę do zębów z manualnej na elektryczną, która dobrze masuje dziąsła.
Jeżeli intensywne ssanie kciuka występuje również w nocy możemy kupić tzw. wkładką przedsionkową, która uniemożliwi włożenie palca do buzi.
Jak widzicie jest to dość złożony problem i nie istnieją gotowe porady na ten temat. Warto jest jednak próbować, ponieważ konsekwencje długotrwałego ssania kciuka są naprawdę poważne. Dodam jeszcze tylko w ramach ciekawostki, że legenda- Amy Winehouse kiedy nie miała już żadnych używek w zasięgu dłoni ssała kciuk.
Kliknij w obrazek w celu powiększenia i klikaj w strzałki.
Zapraszam też do lektury wpisy Stopy dziecka – wszystko co trzeba wiedzieć.
Logopedia w domu. Twoje dziecko ma zdiagnozowaną wadę wymowy lub niewiele mówi? Ten post jest dla Was!
W dzisiejszym wpisie zaprezentuję propozycje ćwiczeń, które z powodzeniem można wykonywać w warunkach domowych.
Jednym z czynników warunkujących prawidłowy rozwój mowy jest sprawność całego aparatu mowy. W skład niego wchodzą:
Terapia logopedyczna często jest długim procesem. Jak już nieraz pisałam nie wystarczą ćwiczenia w gabinecie. Praca w domu z rodzicem jest nieodłącznym elementem terapii i dzięki wysiłkowi, który włożycie w te czynności dziecko szybciej zostanie wyprowadzone. Pamiętajmy, że najlepiej jest ukończyć terapię logopedyczną przed rozpoczęciem nauki w szkole, dlatego tak ważna jest intensywność ćwiczeń.
Wady wymowy mogą predysponować do wystąpienia trudności w czytaniu i pisaniu. Ten problem jest teraz jeszcze bardziej wyraźny, gdyż 6-latki zasiadają już w szkolnych ławkach i tak naprawdę jest mniej czasu na pozbycie się wad wymowy. Chcę żeby czytelnicy mieli świadomość, że terapia np. najbardziej popularnego seplenienia międzyzębowego nie trwa pół roku. Często ten okres jest bardzo długi, dlatego też jeżeli widzimy, że dziecko może mieć wadę wymowy koniecznie umówmy się do logopedy jak najszybciej.
Jeżeli macie wątpliwości kiedy udać się do logopedy to polecam wcześniejszy wpis—>Kiedy do logopedy?
Podstawowe zasady wspomagania rozwoju mowy—–>Jak wspomagać rozwój mowy?
Moja córka ma obecnie 2,9 lat. Ma seplenienie międzyzębowe szeregu syczącego i właśnie zaczynamy zabawy logopedyczne.3-letnie dziecko najczęściej jest już w stanie tak długo skupić uwagę, że będzie mogło wysiedzieć przed lustrem 15-minut i z nami poćwiczyć.
Oczywiście nie nazywam tych aktywności „terapią”, „ćwiczeniami”. Tylko ogólnie zachęcam dziecko do szeroko pojętej zabawy.
Propozycje ćwiczeń podzieliłam na 3 grupy: oddechowe, fonacyjne i artykulacyjne. Podczas terapii wady wymowy odbywającej się w gabinecie logopeda ćwiczy z dzieckiem właśnie te aparaty. Dzięki moim propozycjom możecie bawić się w nie w domu.
Dziś zaprezentuję Wam ćwiczenia z pierwszej i drugiej grupy. Ćwiczenia aparatu artykulacyjnego (najbardziej obszerne) zaprezentuję w kolejnym poście.
1. Jednym z fajniejszych gadżetów z jakim się spotkałam podczas mojej pracy jest Dmuchajka. W gabinecie miałam podobną plastikową wersję. Jednak ta, drewniana przypadła mi bardziej do gustu. Zadaniem dziecka jest nabranie dużej ilości powietrza przez nos i wypuszczenie mocnym strumieniem przez usta tak aby uniosła się styropianowa piłeczka. Zabawy z Dmuchajką ćwiczą siłę wydechu oraz utrwalają prawidłowy tor oddychania (mając słomkę w ustach nie da oddychać się przez usta). Znalazłam jeszcze jeden bardzo przydatny nam aspekt- kiedy piłka się unosi nad nosem ćwiczymy również mięśnie gałek ocznych, co w naszym przypadku jest pożądane.
Logopedia w domu
Do Dmuchajki zamiast piłki można włożyć:
długo – krótko – długo
słabo – mocno – bardzo mocno
Tak, żeby dziecko mogło zobaczyć siłę wydechu
kolorowych mydełek i pustych opakowań po perfumach. Ja mam kilka pustych butelek po miniaturkach perfum i daję je Lilce do zabawy.
z papieru lub kory możemy zrobić maleńkie stateczki, którymi możemy się bawić np. w wannie lub przy stole
Również staramy się różnicować siłę wydechu
My zrobiłyśmy taki mobil
Dziecko kładzie się na plecach na płaskiej powierzchni. Na brzuchu kładziemy małą maskotkę. Zadaniem dziecka jest nabranie powietrza do brzuszka (przepony) i wypuszczenie tak aby miś się kołysał.
Mają za zadanie wykształcenie prawidłowego nastawienia głosowego, czyli odpowiedniego dostosowania wysokości i umiejętności właściwego zastosowania jego natężenia podczas mowy.
Z pomocą książki możemy naśladować zwierzęta, bawić się w zgadywanki „jakie to zwierzę” i zadawać podchwytliwe pytania na myślenie np. „Idzie baran, za nim koza, a na końcu kot jakie odgłosy wydają”? Ta zabawa świetnie sprawdza się w podczas stania w korku;)
Zapraszam też jako skromna autorka po książki dla najmłodszych dzieci wspierające rozwój mowy.
Zależało mi na tym żeby były zgodne z zapotrzebowaniem rozwojowym małych dzieci:
W tej serii książeczek nie chodzi o fabułę – chodzi o zachęcanie dzieci do rozwijania mowy – do interakcji z rodzicami.
Zapraszam też na następny post w tej tematyce o ćwiczeniach aparatu artykulacyjnego z darmowymi szablonami do wycięcia.
Na początku było słowo, a teraz jest zdanie. Zdania układają się już w przemyślany dialog…
Nie ogarniam. Lilka używa słów, a ja nie wiem gdzie ona się ich nauczyła. To jest jak lawina.
To było wspaniałe uczucie – kiedy na początku budowania słownictwa – dokładnie byłem w stanie określić, skąd pochodzi każde nowe użyte przez nią słowo! Po opanowaniu „Księgi dźwięków”, opracowaniu wszelkich możliwych odgłosów, kiedy była już w stanie skupić się na paru zdaniach treści – rozpoczęliśmy cowieczorne czytelnicze przygody – na co dzień można było dokładnie określić, które nowe słowo pochodzi, z której lektury.
Kiedy pojawiał się czasem jakiś zwrot, którego nie byłem w stanie zidentyfikować – wystarczało maleńkie śledztwo – i mama przypominała sobie, że pani w piaskownicy w taki sposób zwracała się do bawiącej się obok Lilki pociechy.
Buzia się jej nie zamyka. Kiedy wracam z pracy i pytam jak minął dzień, otrzymuję dogłębny raport z przedpołudniowych przygód. Naturalnie trzeba często skonfrontować z rodzicielką te z przejęciem opowiadane strzępy informacji – by odnaleźć w nich odpowiednią chronologię! Nieustannie jednak serce rośnie.
Kiedy człowiek słyszy z ust Lilci zamiast „japko” piękne dźwięczne „jabłko”, to widzi jak procentuje trochę może aż nienaturalna staranność przy artykułowaniu czytanych przed snem przygód „Basi i Franka” czy obecnie oblubionych „Tosi i Tymka”.
Zdaję sobie sprawę, że to bardzo na wyrost – ale próbuję aż przesadnie pilnować dykcji. To niedbałe „japko” – może potem powodować kłopoty przy nauce pisania – bo niby czemuż to wymawiane na szybko „p” – miałoby się w pisowni cudem jakimś przeradzać w „bł”? Błahostka ale jednak…
ale jeszcze za wcześnie na skupianie się za długo na wspaniałym głosie Edyty Jungowskiej, która w charakterystyczny sposób wymawia imię [Szasztin] (Kerstin) – postaci z „Dzieci z Bullerbyn”. Połowa sukcesu jest taka – na fali są obecnie w samochodzie ponadczasowe hity w wykonaniu P.Fronczewskiego z „Pana Kleksa”.
Piękne jest naturalnie i inspirujące nie skrępowane niczym słowotwórstwo. Choć jeszcze do przedwczoraj – na pytanie kim chce zostać jak dorośnie – odpowiadała z oczywistością lepiej od najtęższych filozofów „ja będę Lilą!” – dziś zostałem uraczony nową odpowiedzią – „ja będę rolniczką”! Inne- godne zapisania neologizmy to: „kombizenon” i „kozaki”- kozy
– a kto tu tak skacze jak kangurek skit skit (to jej wynalazek na dźwięk wydawany przy skakaniu)?
– Lila!
– a czy ty jesteś moim małym pingwinkiem?
– NieeeeeeEeee, ja jestem Lila!
Ujmujące jest stosowanie męskich form. Pierwsze słowa rano po przebudzeniu:
– yYyyyy jestem bardzo głodny!
Albo – ja jestem twoim córkiem!
Wszystko to zostanie potem naturalnie wyparte przez poprawne formy. Tak samo jak wynaleziona przez nią i przez parę miesięcy używana forma wyrażania próśb w grzecznościowej formie:
– Może są płatki?
– Może Lila pójdzie na huśtawkę?
Rodzice sami zostali zdominowani przez latorośl i nieświadomie zaczęli stosować tę samą konstrukcję.
Choć czasem jest udawany choćby przez mydło – to wszak można z niego i zadzwonić do babci, i jak się okazuje wysłać smsa – ale i zrobić zdjęcie – kiedy córka przyłoży go do lewego oczka i poinstruuje swój model niezawodnym „uśmiech!”
A i z prawdziwego telefonu można powoli z pociechą pokonwersować i liczyć na coraz dłuższy, ba – nawet zazębiający się miejscami dialog!
Największy komplement trafił się nam na rynku bodajże w Poznaniu, kiedy to mama doświadczyła podziwu od bardzo wiekowego przechodnia, który nie mógł się nadziwić dialogowi jaki prowadziły. Przystanął i zaczął nagabywać jak to jest możliwe?
Tłumaczył, iż w jego czasach – nikt w ogóle się nie trudził zwracaniem się do tak małego dziecka. Nikt nie wierzył, że ma to jakikolwiek sens i przełożenie na rozwój. Dziecko się ignorowało jako przecież zupełnie niewprawnego w mowie dyskutanta.
Mówić, mówić, mówić. Zniżyć się fizycznie do poziomu twarzy dziecka. Dać mu poobserwować gdzie powstają w buzi jakie głoski. Powtarzać to co dziecko powiedziało. Nie poprawiać. Nie pouczać.
Po prostu rozmawiać. Otwierać dialog. Powtarzać po dziecku – za każdym razem odrobinę ubogacając zdanie. Dać dziecku czas na odpowiedź. Zadawać pytania które będą zachęcały do dłuższej odpowiedzi. Drążyć temat. Kiedy dziecko jest podekscytowane – dzielić jego nastrój i modulować ton wypowiedzi by czuło, że jesteśmy równie zafascynowani.
Jeżeli spotkacie kiedyś ogromną, szafirową hortensję, to nie mówcie, że to kwiatek. A użyjcie jak najwięcej epitetów, pozwólcie dotknąć, poczuć i zapamiętać.
Stan na chwilę obecną – Lila jak na córkę logopedki przystało – coraz częściej już prezentuje piękne wibrujące „r”. Wszystkie spółgłoski wskakują poprawnie na swoje miejsca. Jeszcze frykatywy „s”, „ś”, „sz” to jedno wielkie seplenienie międzyzębowe. W Hiszpanii córcia byłaby traktowana z nimi jak swoja! Adios amigos!
Coraz częściej dostaję od Was e-maile z prośbę o radę – kiedy do logopedy? Często Wasze wątpliwości dotyczą rozwoju mowy. Nie jestem w stanie zdiagnozować dziecka przez internet, ale Wam po tej lekturze będzie łatwiej podjąć decyzję, czy to jest już odpowiedni moment.
Każde dziecko rozwija się w indywidualnym tempie. Nie porównujmy dzieci do siebie.
W dzisiejszym poście postaram się jak najbardziej wyczerpująco odpowiedzieć na pytanie „Kiedy warto udać się do logopedy?”
Jeżeli odczytujemy dane dla dziecka 3-letniego, to najpierw przeczytajmy punkty znajdujące się powyżej
Zapraszam po Ksiażki dla najmłodszych wspierające rozwój mowy
Tu znajdziecie więcej informacji na temat Rozwój mowy dziecka do 2 roku życia
Zapraszam też na obszerniejszy wpis Jak wspomagać rozwój mowy
i koniecznie zobaczcie Badania słuchu
Mam nadzieję teraz już trochę rozjaśniłam odpowiedź na pytani kiedy do logopedy!