kontakt i współpraca
Jeżeli potykacie się w domu o zabawki, a wieczorem nikt nie jest chętny do sprzątania pokoju, który wygląda jak po wybuchu bomby – to ten wpis jest dla Was. Pokażę Wam jak w prosty sposób nad tym zapanować.
Często dostaję od Was wiadomości: „Jak to jest, że u Was jest tak mało zabawek na półkach, a tak dużo różnych rzeczy pokazujesz?”, „Jak zapanować nad bałaganem w zabawkach? albo „Moje dziecko niczym się nie bawi, a ma mnóstwo zabawek”
W dzisiejszym wpisie pokażę Wam bardzo proste rozwiązania, które stosujemy w domu od samego początku. Sporo z nich jest zaczerpniętych z pedagogiki Marii Montessori, a inne są wypróbowane przez nas (metodą prób i błędów).
Zaznaczę też, że u nas również czasami często nie da się przejść i zabawki leżą na podłodze. To normalne! Nie chodzę za dziećmi i nie pilnuję żeby odkładały każdą rzecz na półkę lub proszę aby bawiły się jedną rzeczą jednocześnie (absurd! a przy dwójce dzieci niewykonalne). Jednak dzięki tym sposobom jest „w miarę”, gdybym ich nie stosowała byłoby zdecydowanie gorzej.
Wszędzie zabawki! Dostajemy je przy każdej wizycie gości, wciskają ją nam za zakupy na stacji benzynowej, w prawie każdej gazetce dla dzieci również znajdziemy zabawkę. Naprawdę, nic dziwnego, że dzieci mają ZABAWEK NAPRAWDĘ DUŻO!
Nam się może wydawać, że to nic takiego, ale nadmiar zabawek działa na dzieci ROZPRASZAJĄCO. Zamiast bawić się tym co mają, nie mogą się skoncentrować na jednej rzeczy i w rezultacie nie bawią się niczym.
U swoich dzieci też to często obserwuję i wygląda to mniej więcej tak: po śniadaniu (najlepszy czas koncentracji) kiedy jesteśmy w domu i nigdzie nie wychodzimy dzieci chodzą z kąta w kąt i nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Towarzyszą mi wtedy wszędzie i widzę, że się nudzą. Wtedy wiem, że muszę ZNÓW się wziąć za sprzątanie w zabawkach (a robię to średnio raz w miesiącu).
Nie robię tego nigdy w złości, za to, że jest bałagan. Najczęściej proszę męża żeby zajął się dziećmi, a ja mam wtedy trochę czasu żeby to zrobić.
Czym się kieruję przy zamianie: najczęściej zainteresowaniami dzieci i ich okresami wrażliwymi. Przeglądam zabawki w mojej magicznej szafie, którą pokażę Wam na koniec i wybieram te, które będą odpowiednie do wieku oraz umiejętności. Julkowi często zdejmuję coś „na próbę”, jeżeli widzę, że sobie z czymś zupełnie nie radzi to chowam zabawkę na później. Jeżeli zabawka nie jest dostosowana do wieku to najczęściej leży na podłodze.
Naprawdę nie ma sensu trzymać na półkach lub w koszach zabawek, z których dzieci wyrosły np. w naszym przypadku grzechotek, gryzaków itd.
Taka zabawka nie jest interesująca i z pewnością od razu wyląduje na podłodze. A nas będzie tylko wkurzać!
Zabawki za trudne i niedostosowane do umiejętności również szybko wylądują na podłodze. Zdecydowanie lepiej żeby zabawek było mniej, ale żeby wspierały rozwój dziecka.
Jeżeli Twoje dziecko ma sporo zabawek, a niczym się nie bawi to może zabawki są źle wyeksponowane. Najlepsze są półki, które są na wysokości oczu dziecka. Wtedy jest największe prawdopodobieństwo, że dziecko po coś sięgnie. Nie może mieć również trudności ze zdjęciem/odłożeniem zabawki na miejsce, bo to utrudnia użytkowanie.
Najlepiej sprawdzają się niskie koszyczki lub tacki. Dziecko wtedy widzi zawartość i łatwiej będzie mu wziąć do ręki, to co akurat chce. Jeżeli koszyk, pudełko jest wysokie to najprawdopodobniej dziecko wyrzuci wszystko na podłogę żeby odnaleźć jedną, potrzebną mu rzecz. Z tacki, czy niskiego koszyczka może bez problemu wziąć, to co akurat potrzebuje.
Będzie mu też łatwiej wziąć całość na dywan lub do stolika i na koniec do niego posprzątać. Niby jest to takie proste, ale wielu rodziców o tym nie wie. Spróbujcie, może i u Was się sprawdzi.
Zobaczcie jaka jest różnica:
W jasnym koszyczku wszystko widać, dziecko weźmie jedną zabawkę lub cały koszyk i postawi na podłodze. Zielony najprawdopodobniej zdejmie i wyrzuci z niego wszystko, bo nic w nim nie widać.
Lili sposób na ułożone Lego, które może przenosić i się nim bawić.
Klocki, o których pisałam Plus plus
To właśnie klocki „robią” nam największy bałagan. Pokażę Wam nasze patenty.
1.Skrzynka na Lego Duplo, w której łatwo jest znaleźć klocki. Nie trzeba wysypywać całej zawrtości na podłogę. Wystarczy dobrze zamieszać ręką i już mamy to, czego potrzebujemy. Dla kontrastu pokażę Wam kosz, który też jest dedykowany do Lego. Kupiłam go zupełnie bezmyślnie. Nie da się w nim nic znaleźć i dzieci za każdym razem wysypywały klocki na podłogę. A na koniec każdy był zbyt zmęczony żeby je składać;) Teraz ten pojemnik służy nam za kosz na śmieci. Nasza TUTAJ
Dla porównania:
Sprytny worek, który można powiesić na wieszaku na ścianie lub wsunąć pod łóżko. Kiedy rozłożymy go na płasko służy jako mata. Oczywiście, kilka klocków zawsze ląduje po za nią, ale jest ich zdecydowanie mniej. Worki TUTAJ
Sprawdzają się u nas również różne małe walizeczki. Szczególnie u Lilki, która ma sporo swoich małych rzeczy, które chowa przed bratem. Jest to naprawdę fajne rozwiązanie. Jak ma chęć pobawić się np. swoimi laleczkami Lori (TUTAJ), to bierze walizkę i idzie np. na łóżko. Po skończonej zabawie wszystko składa i zamyka. Bałaganu brak.
Małe Lego trzymamy też w pojemniku pod łóżkiem. Jest z nim trochę więcej zachodu, bo ciężko się otwiera. Po za tym Lila bawi się nimi, kiedy młodszy brat śpi.
Dobrze pod tym względem sprawdza się też stolik edukacyjny Janod (napisze o nim we wpisie z obecnymi zabawkami Jula). Każda rzecz ma swoje miejsce i dzięki temu naprawdę łatwo uporządkować jego elementy.
Przyznam Wam się szczerze, że mam też takie zabawki, których nie znoszę i wyjmuję je najczęściej wtedy kiedy mogę nad nimi zapanować, czyli jak siedzę na dywanie. Nie jestem straszną pedantką, ale naprawdę nic mnie tak nie doprowadza do szału jak zgubiony element zabawki np. matrioszki.
Jul obecnie uwielbia ją rozkładać, ale nie potrafi jej złożyć i każdą część znajduję w innej części mieszkania. Moje ciśnienie mocno się wtedy podnosi, dlatego daję mu tę zabawkę jak siedzę obok. Tak samo jest z basenem z kulkami – wyjmuję go tylko co jakiś czas i na jakiś czas. Po pierwsze zajmuje dużo miejsca, a po drugie kulki są wtedy wszędzie. Dzieciom też szybko się nudzi, dlatego go chowam do komórki.
Najważniejsza zasada utrzymania małej ilości zabawek na półkach. Średnio raz w miesiącu zmieniam, to co jest na półkach. Jeżeli widzę ogromne zainteresowanie jakąś zabawką, to jej oczywiście nie chowam. Staram się aby na jedną aktywność była jedna zabawka, a nie dwie czy trzy np. dwa podobne kulodromy czy sortery kształtów. Wyjmuję je zamiennie.
Nie wyjmuję dwóch kulodromów na raz, tylko wybieram jeden. Drugi czeka w szafie.
Czasami np. w takie deszczowe dni jak dziś Lila mnie prosi żeby zdjąć „coś z góry”. Wtedy wyjmuję coś zapomnianego.
Podsumowując, jeżeli uważacie, że Wasze dzieci mają za dużo zabawek i niektórymi już się nie bawią, spróbujcie zastosować moje sposoby:
Tak wygląda moja szafa w salonie. Zabawki zajmują trzy duże półki.
Niedługo robimy wielki remont pokoju i wtedy może uda nam się wkomponować w przestrzeń pokoju miejsce do przechowywania.
Jeżeli uważasz, że ten wpis może przydać się Twoim znajomym, śmiało – możesz go udostępnić.
Jednym z najważniejszych punktów w dziecięcym pokoju jest miejsce do spania. Wyjątkowy kącik, gdzie będzie miło i przytulnie. Projektując pokój warto w pierwszej kolejności zwrócić uwagę gdzie będzie stało łóżko.
Jeżeli planujemy je postawić przy samym oknie zadbajcie o grube zasłony lub żaluzje. W naszym mieszkaniu w nocy jest bardzo jasno (uroki mieszkania w mieście) i na noc musimy zasłaniać okna, w przeciwnym razie córka budzi się o wiele wcześniej.
Dlatego umiejscowiliśmy łóżko jak najdalej. Można zastąpić również samym materacem i stworzyć unikatowy kącik do spania.
Przy łóżku bardzo przydaje się mała lampka, przy której można czytać. Niektóre dzieci lubią mieć zostawione światło na całą noc dlatego wybrać oświetlenie, które nie tylko będzie miało włącznik i wyłącznik, ale również regulację intensywności. Najlepiej wybrać taką, którą dziecko będzie umiało obsłużyć.
Ciekawym rozwiązaniem są lampki montowane do ściany. My na taką się zdecydujemy. Dodatkowo będzie pełniła funkcję dekoracyjną, a nie zabierze tak potrzebnego w małym mieszkaniu miejsca.
Przy łóżku obowiązkowo półka z książkami z łatwym dostępem do ulubionych pozycji. Podczas wieczornego czytania, które stało się już naszym rytuałem mamy przygaszone światło i naprawdę fajną atmosferę sprzyjającą wyciszeniu przed snem.
to ciężki temat, bo my dokonaliśmy złego wyboru i niestety nie jestem zadowolona. Metalowe łóżko z Ikei mimo tego, że rośnie razem z dzieckiem ma wiele minusów. Druty uprzykrzają nam życie, dlatego obkładamy je poduszkami. Warto wziąć to pod uwagę czy łóżko tylko będzie służyło do spania czy również np. do spędzania na nim czasu w ciągu dnia. Warto zainwestować również w dobry materac.
Nasz był droższy niż sama rama, ale tak to już jest. W mniejszym łóżeczku mieliśmy materac zrobiony z gryki i kokosu, a teraz kupiliśmy kieszeniowy (również Ikea- rośnie razem z dzieckiem).
temat dyskusyjny. Ja nie potrafię spać bez poduszki i Lilce kupiliśmy maleńką i płaską ok 18 m.ż. Pod kołderką spała od około 12 m. ż. Teraz ze spaniem pod nią jest różnie. Są dni kiedy prosi żeby ją otulić, a bywają również takie kiedy leciutko kładę kołdrę na same stópki i w ciągu sekundy jednym kopnięciem pozbywa się przykrycia .
stanowi u nas również element dekoracyjny, dlatego warto wybrać taką, która nie tylko będzie przyjemna, ale i będzie cieszyła oko.
Aby zapobiec spadnięciu z łóżka można kupić różnego rodzaju barierki. My zastawiamy łóżko dwoma krzesełkami i też jest ok.
Wszystkie urocze poduszki są z Westwing
Pościel – cudowna Mumla
Lampki: Chmurka Ferm living i Mapa Fatboy Edison
Wielokrotnie pytałyście mnie o nasze miejsce do pracy. Generalnie w pedagogice M. Montessori wyróżnia się dwa podstawowe: praca na dywaniku na podłodze i praca przy stoliku.
Najlepiej jest jeżeli już po ukończeniu przez dziecko roku takie dwie strefy są w pokoju lub kąciku dziecka.
Na co należy zwrócić uwagę? Przede wszystkim na umiejscowienie stolika i krzesła. Najlepiej jest żeby w ciągu dnia było oświetlone światłem dziennym. Trzeba zwrócić uwagę również na na to, którą ręką dziecko się posługuje. Jeżeli jest praworęczne to lepiej jest ustawić stolik z prawej strony okna, tak żeby podczas pracy nie zasłaniało sobie dłonią, w miarę możliwości nic nie ustawiać na stoliku.
Kredki i inne przybory piśmiennicze lepiej jest ustawić na półce obok, tak aby cała przestrzeń stolika była dostosowana do działania.
Niestety jakość obu przedmiotów była fatalna. Po jednym uderzeniu krzesłem odpryskiwała farba, a krzesło nie było odpowiednio wyprofilowane. Po roku użytkowania mebelki się bardzo zniszczyły. Tak być nie powinno.
Do nowego pokoju postanowiłam znaleźć coś bardziej odpowiedniego. W końcu zdecydowaliśmy się na biurko i krzesła francuskiej marki Les Gambettes. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Design w stylu lat 70 tak mi przypadł do gustu, że nie mogłam się powstrzymać… Uznałam, że jest to inwestycja na lata i się zdecydowałam. Biurko jest stylizowane na ławkę szkolną, a krzesełko z metalowymi nóżkami przypomina mi moje dziecięce lata. Jakość wykonania powala!
Wielokrotnie Lilka stukała krzesłami o stolik i nie mają nawet malutkiego śladu użytkowania. Byłam raz lekko przerażona jak pomazała blat czarnym mazakiem (foliopisem). Wystarczyło lekkie szorowanie szorstką stroną gąbki i wyglądało jak nowe. Z poprzedniego stolika po takim zabiegu zeszła farba. Krzesełka są idealnie wyprofilowane do pleców a nóżki są tak ustawione aby uniemożliwić popularne, mrożące krew w żyłach wszystkich rodziców, huśtanie się na krześle.
Nawet dla mnie krzesło jest wygodne, a jestem na nie o jakieś 25 lat za stara. O to mi chodziło żeby mieć mebel piękny i na lata. Jak Lilka wyrośnie z tego zestawu to biurko może służyć idealnie za stolik nocny.
Jest na tyle duża, że mieści czyste kartki i inne przybory. Ciekawym udogodnieniem jest rynienka na brzegu biurka, która uniemożliwia spadanie turlających się kredek. Uważam, że to był świetny wybór i wszystkim go polecam. Zdaję sobie sprawę, że ten zestaw nie jest tani, ale wiem, że będzie służył nam przez lata, a i pewnie za 25 lat, przyniesiony ze strychu będzie perełką dla moich wnuków.
Komplet Les Gambettes