Przede wszystkim BARDZO potrzebny tekst. Dawno mnie u Ciebie nie było – przyznaje, ale jak tylko wpadł mi na skrzynkę NL z zapowiedzią tego tekstu, pomyślałam – zajrzę. Mam nadzieję, że wiele opiekunów go przeczyta. To tekst nie tylko dla mamy i taty ale i dla każdej osoby, która zajmuje się dzieckiem. Przede wszystkim rozmowa i partnerskie zasady współpracy. Tak ! i tego się trzymajmy! I nie zapominajmy, że my dorośli czasem jesteśmy mniej “doskonali” niż dzieci! W punkt!
Zainteresowało mnie mówienie szeptem bo u nas w domu jest głośno ? zaczęłam wgłębiać się w montesorii i wszystko Ok ale bajki czytam i będę czytać ✌?Pozdrawiam
A ja mam w rodzinie 3 letnie dziecko, na które nie działa prawie nic. Szwagierka ma wszystkie te książki, jest bardzo cierpliwa, dużo tłumaczy i praktycznie cały swój czas poświęca córce. Niestety, mała jest tak rozkapryszona i “złośliwa”, że człowiek ma ochotę złapać się za głowę i wyszarpać sobie włosy. Dziecko zrobi coś złego, np. uderzy mamę kablem z całej siły – mama przytula i tłumaczy, rozmawiają o emocjach. Ale następnego dnia jest to samo. Krzyczy na cały głos, piszczy – mama mówi “jesteśmy cicho jak myszki”, a mała podkręca regulator i śmieje jej się w twarz. Nie chce umyć zębów, mimo, że potrafi zrobić to sama. Nie chce się ubrać, więc biega cały dzień w pieluszce. Mama chce wyjść na zakupy, bo nie ma co zrobić na obiad, ale córeczka woli zostać w domu – więc zostają w domu i mama właściwie staje się więźniem we własnym mieszkaniu. Mała wszystko wymusza płaczem, potrafi nieźle manipulować, zgrywać “biedną” tylko dla własnych korzyści. Nie potrafi się niczym dzielić, innym zabiera zabawki, ale jeśli ktoś weźmie coś, co należy do niej wpada w szał i jest w stanie zrobić drugiemu dziecku krzywdę. Szwagierka nie stosuje przemocy fizycznej, nie stosuje kar i nagród, jest oczytaną i mądrą kobietą, ale jej 3 letnie dziecko potrafiło totalnie ją zdominować…
Szanowna pani Gosiu bardzo dziękuję “komuś” w pani rodzinie że wychowuje nam przyszłego dorosłego potwora. Nic nie dziwi. Patrzę co robią znajomi, obserwuję ulicę i wiem że będzie tylko gorzej . Codziennie potykam się o te delikatne kalekie istoty. Pani Gosiu taka prośba , wiem że pani pewnie nie ma , ale może sąsiad , sąsiadka ,a jak nie , to może pojechać do obi albo innego marketu budowlanego i kupić łopatę . Pyta Pani po co? Otóż proszę wziąć kupioną wcześniej ową łopatę a następnie z głowy wyciągnąć słowa “oczytana i mądra” – względem szwagierki , a następnie głęboko je zakopać. Zapewne jest pani oburzona moim postem , że tylko krytykować umiem. Otóż nie, – dam pani dobrą radę. Proszę by pani szwagierka przeczytała pani tekst głośno i uważnie i postarała się znaleźć związki przyczynowo skutkowe. Znajdzie tam przynajmniej jedną odpowiedz co robi źle. Następnie powinna się skierować do poradni zdrowia psychicznego w celu rozpoznania problemów które rzutują na cały otaczający ją świat w tym na wychowanie jej dziecka. Życzę wytrwałości i wierzę że będzie dobrze. Serdecznie pozdrawiam panią jak i szwagierkę.
To dla mnie ważny wpis bo sama szukam metod na komunikację z synem(18 mcy). “Nie ruszaj, nie wchodź” itp. u nas się nie sprawdza wcale. Od samego początku staram się zmieniać komunikat np. zamiast “nie ruszaj” mówię “zostaw” ale tak trudno się to robi gdy chcę szybko zareagowa?. Niestety mamy małe mieszkanie i nie mogę wszystkich rzeczy, których nie wolno ruszać (na tym etapie, w tym wieku) nie mam gdzie schować. Czy masz może jakieś sprawdzone metody na koncentrację u maluchów? Bo mój syn to idealny przykład “robaków w pupie” ?. Jedna ręka trzyma łopatkę, druga sięga po czyjś samochód a nogą trzeba kopnąć wiaderko ( bo rąk zabrakło). Przy czym jak za cel postawi sobie np. zabrać chłopcu zielony samochód, nie umiem go przegadać i odwrócić jego uwagi. Gdy ja myślę, że się udało on łapie już za koło upatrzonej zabawki. Czasem po kolejnych próbach zagadanie itp mam już dość. Tak się zaczęłam zastanawiać przy pisaniu i w sumie to u nas jest całkiem spoko ? Uświadomiłam sobie, że chyba idziemy w dobrym kierunku.
Wszystko bardzo mądre i ze wszystkim (prawie) się zgadzam. Też ciągle szukamy złotego środka. Jeden punkt tylko mnie nie przekonuje. Oczywiście też uważam że do dziecka trzeba odnosić się z szacunkiem, aczkolwiek w domu to my – rodzice ustalamy prawa. I tak jak mąż mi nie powie że nie obejrzę serialu jak nie pozmywam, tak nie widzę nic złego w tym że powiem dziecku że nie obejrzy bajki dopóki nie posprząta (bo prosiłam go i to wcześniej 10 razy). I szczerze, nie widzę specjalnej różnicy między “Jak nie zjesz obiadu to nie zjesz loda” a “Jak zjesz obiad to zjesz loda”. W obydwu przypadkach zjedzenie loda jest warunkowane przez zjedzenie obiadu. Aaa i jeszcze jedno – nie wyobrażam sobie mówić półszeptem przez cały dzień w domu, noł łej, nie mój temperament 😀 Ale dzięki, niby się to wszystko wie, ale warto co jakiś czas sobie przypomnieć 😉
Bliskie mi są Twoje metody, a ich podstawą jest chyba zwykła empatia. Okazuje się przecież, że mechanizmy kierujące naszymi dziećmi i nami samymi są dokładnie te same (ja na przykład też beznadziejnie reaguję na krzyk, groźby i kary!). A co do nagminnego rodzicielskiego “nie!” to ostatnio znalazłam gdzieś idealną dla mnie wskazówkę: “Aim for yes”! Teraz, kiedy pada kolejna z miliona propozycji moich dziewczyn, to staram się, żeby moją podstawową odpowiedzią było “tak”. Bardzo polecam!
Dobrze to podsumowałaś, staram się zrozumieć dzieci i to chyba działa. A no właśnie, ja też się przenoszę na tę stronę mocy i często się łapię, że ta naprawdę mówię “nie” dla zasady- nawet nie wiem tak naprawdę jakiej.
Bardzo mądra z Ciebie kobieta. Ja mam świadomość tych wszystkich błędów które popełniamy z mężem w wychowywaniu naszych dzieci. Jestem mamą trójki i mam poczucie, że w pewnym momencie zamieniłam się w policjanta. Chcąc ogarnąć jakoś chaos, który sami z mężem stworzyliśmy dość poważnymi kryxysami małżeńskim próbowałam wprowadzac jakąś ostra dyscyplinę dzieciom, których zachowanie zaczęło odbijać te nasze kryzysy. Błędne koło. Trudne zachowania dzieci zaczęły się zaostrzac. Mimo bardzo silnej i mocnej więzi, jaką mamy między sobą, wszystko zaczęło się sypać a my jako rodzice postepowalismy jak dzieci we mgle łapiąc się po omacku różnych metod wychowawczych. Fajnie to wszystko podsumowałas. Wszystkie te kroki były dla mnie tak naturalne na początku macierzyństwa. Dobrze to przeczytać zebrane do kupy. Niby wychodzimy na prostą, jednak wyrzuty sumienia, że się nie daje rady być takim rodzicem jakim by się chciało są bardzo dolujace.
Ale nie martw się tym tak bardzo, wyrzuty sumienia ja też mam i widzę, że to one najbardziej ciągną w dół
Kurcze, ja jestem po studiach pedagogicznych, pracowałam kilka lat z małymi dziećmi według metody Helen Doron, moja córka ma prawie 7 lat, a jam ma wrażenie, że każdego dnia jestem coraz głupsza jeśli chodzi o wychowywanie. Czytam książki, czytam blogi, nasza córka to praktycznie nasz temat numer jeden w domu w rozmowach z każdym! Byliśmy w poradni- dziecko w normie. W przedszkolu- mobbing- “Maja niegrzeczna, maja bije dzieci, maja nie słucha. ” Opinia do szkoły z przedszkola od pań- druzgocąca! Wyszliśmy z tego przedszkola poobijani psychicznie bardzo. Dziecko ma zero motywacji wew i poczucia właśnej wartości bo cokolwiek by się działo to zawsze ona winna. Juz nie wiem co robić bo za chwilę szkoła. Z drugiej strony jest świetnym kompanem i duszą towarzystwa! Potrafi do każdwgo zagadać i bawić się godiznami. Ale żeby sama w domu czymś się zajęła – nie ma opcji.
dzisiaj ochrzaniłam półtorarocznego syna, że wylewa jogurt na podłogę, bo krzywo trzyma kubeczek. za 3 sekundy puknęłam się w głowę… zazwyczaj nie mam problemu z tego typu rzeczami, ale jak jestem zmęczona i sfrustrowana tym, że “wszystko na mojej głowie”, to denerwuje mnie dosłownie wszystko. gdy sprzeczam się np. z mężem albo wkurzam na mamę, to dzieciom też się “obrywa”- i to jest we mnie absolutnie najsłabsze 🙁 PS: uwaga techniczna- może tylko ja tak mam, ale gdy otwieram linki które podajesz w tekście, to gubię Twojego bloga. gdyby strony otwierały się w nowej karcie, można byłoby łatwiej powrócić do tekstu. pozdrawiam 🙂
Paulina, ja też tak mam. A teraz jeszcze boli mnie gardło i naprawdę niewiele trzeba. Ok, napiszę do mojego webmastera, czy może coś zrobić.
A ja napiszę tak. W wielu miejscach się zgadzam. Ale ciężko jest być zawsze ideałem. Mam Twoj obraz przed oczami bo niedawno przesiadałam sie na Woli i widziałam jak krzyczałaś za uciekającym synem. Twoje głosne zachowanie zwrócilo na mnie uwage. Maly ucierkinier przy ruchliwej ulicy kazdego wyprowadza z równowagi ale teoria rozmija się z życiem. Niedawno byłam w Holandii obserwując matki widzę, sama mając 2, ze ich kultura daje wiecej luzu. Przy ogromnym nasileniu rowerów spokojniej reaguja w Amsterdamie niż my w Warszawie
O, a w którym miejscu? Raczej nie wypuszczam syna z wózka przy ulicy;) a tak jak napisałam: krzyczę, ale staram się nie. Nikt nie jest doskonały i ja o tym otwarcie piszę. Na pewno krzyczalam: Julek, stop! Wracaj! To chyba normalne, kiedy ktoś chce zatrzymać biegnące dziecko.
Bardzo dobry wpis. Mysle, ze potrzebny wszystkim, zwłaszcza zmęczonym Mamom. Pozdrawiam serecznie, Kinga
Komunikaty pozytywne zamiast zaprzeczeń – niby proste, a jednak łatwo zapomnieć, że “Stój spokojnie” to nie to samo co “Nie wierć się”. Kłania się percepcja. Dużo dobrych przykładów, dzięki!
Wpis bardzo dobry i potrzebny. To naturalne, że nikt nie zastosuje ww. zasad przez cały czas iw 100%. My, Matki jesteśmy tylko ludźmi, też mamy swoje emocje. Panujemy nad nimi lepiej niż dzieci ale nigdy w 100%. Najważniejsze to znać zasady i starać się jak najczęściej je przestrzegać. Gorzej jak ktoś nie zrobi nawet minimum wysiłku aby dowiedzieć się jak Rodzic powinien wychowywać Dzieci. Warto się starać.
Dzięki za ten wpis. Czytałem go na kindle i na koniec okazało się, że 80% tekstu mam zaznaczone i zapisane na później, do wielokrotnego powtarzania. Świetnie skompilowana wiedza z różnych źródeł. Będę korzystał, choć na szczęście kilka rzeczy już robię na co dzień 🙂 Pozdrawiam!
To nieprawda, że bezstresowe wychowanie polega na braku granic. To raczej ludzie bijący dzieci tak sobie to tłumaczą. 🙂 Sama nie byłam bita w dzieciństwie, więc można mnie uznać za dziecko wychowane bezstresowo, bo w moim domu nie było nawet kar i nagród. I żyję i mam się dobrze. Moje niebite i niekarane dziecko również. 🙂
Dzieci wychowujące się w rodzinach, w których istnieją szczere relacje, są bardziej empatyczne, kreatywne i uważne. A szczególnie są autentyczne w swoich przeżyciach oraz – powiedzmy to otwarcie – szczęśliwsze i zdrowsze!
Według mnie najważniejsze z tych wymienionych rzeczy jest rozmowa. Warto rozmawiać ze swoim dzieckiem i wysłuchać jego problemów. Rozmowa przede wszystkim zacieśni waszą więź.
Pani artykuł otworzył mi oczy bardzo szeroko!Ze wszystkim się zgadzam i dostrzegam wiele moich błędów,których nie potrafiłam sama wyeliminować. Na pewno zacznę wprowadzać Pani porady w życie. Jestem bardzo wdzięczna za logiczne Moim zdaniem wskazówki. Pozdrawiam