A korzystałaś już może z tych kosmetyków, polecasz? Mój syn ma ostatnio bardzo suchą skórę, na dłoniach tak spierzchniętą, że zrobiła mu się aż skorupa (w chłodne dni chodził widocznie bez rękawiczek), ale za nic nie chce dać się posmarować żadnym kremem, bo zaraz zaczyna płakać, że mu się wszystko klei 🙁 Szukam czegoś, co błyskawicznie się wchłania i jest możliwie niewyczuwalne (te bezzapachowe kosmetyki brzmią obiecująco).
Korzystamy z nich od około tygodnia i są bardzo dobre. Jak pewnie kojarzysz Lilka ma suchą skórę i zawsze musiałam ją czymś smarować po kąpieli, teraz mamy spokój. Przy niej właśnie używam tego płynu od stóp do głów sensitive moisture bez zapachu i jest świetny. Spróbuj też kostki myjącej też bezzapachowej, ona bardzo delikatnie myje i zostawia ph skóry w stanie nienaruszonym. A Julian jak to Julian, skórę ma jak alabaster, więc jemu obojętnie, ale widzę faktycznie poprawę po Dove baby. Skóra jest jeszcze bardziej nawilżona i miękka.
Ja snaruję córce dłonie jak już uśnie – przez sen się nie buntuje 🙂 a u nas na taką skorupę na dłoniach najlepiej sprawdził się krem aquastop. Mega tłusty, ale zagoił córce dłonie w dwa dni, wcześniej próbowałam różnych innych specyfików, bez efektu.
Cześć. Jestem mamą ponad 7 miesięcznej Zosi. Nie powiem, że moje macierzyństwo to koszmar, i że czasem mam dość. Moja córka jest spokojnym dzieckiem, chociaż ma jeszcze czas, aby dać rodzicom w kość. Chciałabym jednak się odnieść do tego, że kobiety czują presję otoczenia, dążąc do idealnej sylwetki. Muszę przyznać Ci racje. Jestem z tej grupy kobiet, którym zostały nadprogramowe kg po ciąży, brzuch nie jest jędrny i płaski. To otoczenie sprawia, że mamy wstydzą się swojego ciała, a według mnie żaden nadprogramowy kg, żaden rozstęp na brzuchu nie powinien kobiety przygnębić, a podnieść na duchu i dodać siły, bo przecież to jej ciało wydało na świat, tą cudowną , małą istotkę, pozdrawiam
A ja do niej zaglądam tylko w ramach ciekawostki. Moje dzieciaki mają nietypową skórę i eko nie zawsze się sprawdza (np. eko konserwanty, które lubią uczulać).
Wg mnie recenzja nie jest rzetelna, ale to jej blog- jej podwórko. Moje stanowisko wyraziłam poniżej.
Wychowanie małego człowieka z pewnością nie jest łatwe. Jednak po latach, kiedy zobaczysz, że wyrósł na porządnego, dobrego człowieka będziesz z siebie w pełni dumna.
Aniu, pozwole sobie na słówko komentarza z mojej strony. Od kilku lat obserwuje kilka blogów parentingowych ( wszystkie 4 się znacie :)). Lubie je czytać z kilku powodów – nowinki lifestajlowe, ładne zdjęcia i po prostu ciekawość jak to robią inni :)Sama mamą nie jestem ale przygotowuje się do tej roli i mam nadzieję, że wraz ze szczęśliwym rozwiązaniem będzie mi dane doświadczyć roli mamy. Boję się, ale też ogromnie cieszę. Wspomniałam, że jestem czytelniczką kilku blogów – moje wnioski są następujące. Jeszcze 3 lata temu przekaz od Was płynął inny – jak to zrobić najlepiej,idealnie , nieprzeciętnie,inaczej, przy użyciu nieprzeciętnych produktów…(czasami pod zdjęciami na instagrami pojawia się #nienormalna rodzina,#nieprzeciętna rodzinka jako gloryfikacja własnych ideałów i odmienności )…obecnie – nie da się wszystkiego zrobić najlepiej, trzeba odpuścić….Moim zdaniem to co Was wyróżnia od większości przeciętnych mam to to,że do tych wniosków o nieidelnosalności dochodzicie później niż przeciętna mama i powoli jednoczycie się z przeciętną filozofią społeczeńtwństwa. Te wnioski, które teraz są tak obszernie propagowane na blogach o pozwoleniu sobie na błedy macierzyńtwa to nie jest to nic nowego ale tradycyjne borykanie się z codziennoscią – zasmarkane dzieci, budżet domowy, żłobek,przedszkole -codzienność. Wielokrotnie na blogach parentingowych są przedstawiane produkty na które nie stać większosci społeczeństwa -nie neguję,fajnie poczytać pooglądać.Ale przeciętna mama nie ma takich dylematów – bo z ceną wózka musi sie zmieścić do 1500,a wanienka powinna być tradycyjna za 22 -czyż nie łatwiej ? Może przeciętnie…Wielokrotnie niektóre posty mnie irytowały – negacja żłobków, kinder niespodzianki czy zwykłej bułki na śniadanie jako produktów conajmniej radioaktywnych.Rozumiem każdy ma swoje zdanie i możliwości ale …właśnie ale -trzeba umieć zachować równowagę bo łatwo się w tym zatracić i nie podołać inności i idealności. Zbliża mi się termin rozwiązania , szykuje wyprawkę -przeciętną. Nie planuje zabawek sensorycznych,najdroższych kosmetyków , łóżeczko ładne ale zwyczajne itp. Zabawki niemowlę dostanie od bliskich -nie ważne czy z drewna,ważne aby bezpieczne z atestem.Wiem już,że moje dziecko spróbuje kinder czekoladkę, że pójdziedo żłobka bo taką mam sytuację,że szczepienia będą z NFZ. I nie przeraża mnie to. To czego się boję to tego,że dzidziuś będzie nieprzeciętny ( pojawiło się niewielkie podejrzenie wady genetycznej) i wtedy ja będę musiała być nieprzeciętna,nieprzeciętnie zorganizowana ,nieprzeciętnie twarda i silna. Niczego więcęj nie chcę od losu niż zwykłej, codziennej,nieidalnej przeciętności. Pozdrawiam i pozostaje wierną czytelniczką
Masz rację, teraz więcej blogów pisze o tych trudniejszych momentach. U mnie pojawiło się ich więcej ze względu na podwojenie liczby dzieci. Naprawdę teraz uważam, że jedno dziecko (przynajmniej moje) nie sprawia zbyt wielu problemów. Jednak dwójka, szczególnie w okresie jesienno-zimowym z wiecznym gilem mocno mnie przeczołgała. Trzymam mocno kciuki żeby dzidziuś był jednak przeciętny;) Ja też teraz bardzo doceniam taką zwykłą codzienność, jak nikt nie wymiotuje i nie kaszle jak gruźlik.
Trafny komentarz, zgadzam się z Tobą w większości. Jednak zabawki sensoryczne zaplanuj 🙂 piszę to jako mama dziecka z zaburzeniami SI. O rozwój sensoryczny warto zadbać, by uniknąć problemów w przyszłości. Pozdrawiam ciepło i powodzenia na nowej, macierzyńskiej drodze! I trzymam kciuki za zdrowie malucha.
Bardzo dobry tekst. Ja dopiero przy trzecim dziecku nauczyłam się opuszczać sobie. A na gile i choróbska polecam olej z czarnuszki. Podaję dzieciom od jesieni i w tym sezonie miały tylko po jednej infekcji (w czasie 3-tygodniowej przerwy w podawaniu oleju- przypadek? :)), a oboje chodzą do przedszkola/żłobka, do tego syn jest astmatykiem i alergikiem.
Działa m.in. przeciwbakteryjnie, przeciwwirusowo i przeciwzapalnie. W smaku okropny, ale ja od razu pakuję dzieciakom łyżkę miodu na zagrychę i jakoś idzie. Tu możesz o nim poczytać http://www.qchenne-inspiracje.pl/2016/02/czarnuszka-ziarna-i-toczony-na-zimno.html?m=1
Ania, Ja z całego serca polecam znaleźć dobrego homeopatę i przesyłam fajny artykuł na ten temat: http://agnieszkamaciag.pl/co-sie-dzieje-z-homeopatia/
Bardzo lubię Cię czytać, ale reklamowanie tutaj czegoś z kiepskim składem jako idealnego do skóry dziecka mnie zniechęca ????. Sprawdziłam dzisiaj, w rossmannie, składy. Sls nie ma, ale sles już tak. Czyli do delikatnej skóry się nie nadaje, i tak samo jak sls drażni oczy…
Wg mnie skład jest ok. sles jest bardzo daleko w składzie. Testuje kosmetyki na sobie i na dzieciach i jestem bardzo zadowolona. Już nie pamiętam kiedy ostatni raz balsamowałam Lilkę po kąpieli.
Mam trójkę (2 dzieci i mąż) z AZS – nic, co zawiera sls czy sles nie jest dla nich dobre, to widać od razu po skórze. I dlatego, jeśli coś jest reklamowane jako hipoalergiczne i w ogóle superextra, od razu budzi we mnie podejrzenia. SLS ani SLES nigdy nie są blisko w składzie, bo nie musi być ich dużo, żeby zadziałały zgodnie z oczekiwaniami producenta, czyli pieniły produkt.
Składy… Kontrolne badania są drogie. Koleżanka robi swoje kosmetyki na sprzedaż. Zdzwiwilibyscie się co w nich jest. Jak i w wielu innych rzeczach. To, że coś nie jest napisane w składzie, nie oznacza, że tego tam nie ma. Prawo swoje, ludzie swoje
O, jestem bardzo ciekawa czego dodaje, czego nie ma w INCI. Czyli jednak czasem lepiej zaufać firmie, która wydaje miliony na badania…
Sklady niestety sa straszne i nawet na sobie bym tego nie uzyla (Phenoxyethanol, Propylene Glycol, Paraffinum Liquidum, Petrolatum, Dimethicone, Hydrogenated Castor Oil, Ozokerite, Sodium Lauryl Sulfate)… Wielka szkoda, ze takie rozczarowanie, bo liczylam na cos wartego uwagi….
Ewo, Twój komentarz czekał jedynie na moderację. Widzę, że po kolei spisałaś wszystkie składniki spisane na czerwono z pewnego bloga. Ok, pamiętaj o tym, że każdy blog jest subiektywny i autor może pisać na nim co chce. Nawet nie podpisując się swoim imieniem i nazwiskiem jak w/w blogerka. Uważam, że recenzja nie do końca jest rzetelna. Ja dla nas znalazłam kilka fajnych produktów np. kostka myjąca, która nie ma w/w przez Ciebie składników. Szkoda, że autorka bloga nie wspomniała o tym, że jest w Baby Dove cała linia bezzpachowa, która nie ma w składzie Perfum, który lubi uczulać. Jest to bardzo fajna nowość i wiele osób uważa to za odkrycie. Wg mnie skład kosmetyków Baby Dove jest ok. Sprawdź sobie również inne źródła. Ja nie mam chemofobii, polegam na badaniach naukowych, a nie czyichś przekonaniach. Polecam http://www.kosmopedia.org sprawdź sobie składniki i pamiętaj, że to co w składzie jest po Perfum zawiera 1 % to więcej Phenoxyeathanolu jest w… zielonej herbacie. Polecam poczytać: http://ec.europa.eu/health/scientific_committees/consumer_safety/docs/sccs_o_195.pdf
Wczoraj wyrazilam swoja opinie nt. skladow powyzszych kosmetykow Dove, ale niestety nie opublikowala jej Pani. Szkoda, ze pod reklama nie mozna powiedziec prawdy, a jeszcze wieksza szkoda, ze Pani takie kosmetyki sygnuje swoim imieniem, a co gorsza ”testuje” na swoich dzieciach. Widze, ze nie warto sie sugerowac Pani opiniami, skoro chodzi wylacznie o reklame i zwiazane z nia benefity. Pozdrawiam i zycze powodzenia.
Witam Aniu Jestem czytelniczką więc to nie jest żaden atak albo głupi przytyk ale te sles czy reszta to pikuś w porównaniuz tym że kosmetyki Dove są testowane na zwierzętach. nie przeszkadza Ci to?
Aniu, w związku z wymaganiami dyrektywy Unii Europejskiej (a w Polsce ustawy o kosmetykach) od 15 października 2005 r. istnieje zakaz przeprowadzania testów kosmetyków na zwierzętach, jak również wprowadzania do obrotu takich produktów kosmetycznych. Firma Unilever (producent marki Dove) stosuje się do powyższych wymogów prawnych. Firma Unilever opublikowała ponad 250 artykułów naukowych na temat rozwoju i zastosowania alternatywnych metod oceny bezpieczeństwa i ryzyka konsumentów. Ponadto firma regularnie uczestniczy w konferencjach naukowych związanych z tematyką badań. Od 11 marca 2013 r., żaden z kosmetyków zawierający składnik, który był po tym terminie testowany na zwierzętach, nie będzie dozwolony do sprzedaży w Unii Europejskiej. Unilever zastosuje się do tego zakazu, jak również do wszystkich innych odpowiednich w obszarze UE i poza nim.
niestety absurd jakich wiele na świecie. zrobiłaś ten research przed udziałem w tej “kampanii” dove czy po moim komentarzu? powiedz szczerze 🙂
Aniu, zdziwiłabyś się jakie kampanie odrzuciłam w ciągu tego roku. Nie chcę pisać marek, ani firm- z całą sympatią dla Was, czytelniczek. Na blogu polecam wyłącznie rzeczy, których sami używamy i lubimy.