fbpx

„Hydropolis. Uciekaj” – najnowsza powieść Zygmunta Miłoszewskiego dla dzieci!

Jeśli znacie książki Zygmunta Miłoszewskiego, z pewnością nie kojarzą się Wam one z opowiadaniami dla dzieci. To mistrz kryminału i sensacji. Jego trylogia z Teodorem Szackim uważana jest przez wielu za najlepszą serię kryminalną napisaną po polsku. Jego książki stają się inspiracją do adaptacji filmowych, a umiejętność budowania skomplikowanych, wielowymiarowych postaci sprawia, że każda historia wciąga i zaskakuje.

I tym razem następuje niespodziewany zwrot akcji – książka dla młodzieży!

Jak wiecie promowanie czytelnictwa jest jednym z najważniejszych celów nebule.pl, dlatego wyszukuję dla Was najwartościowsze książki dla dzieci. Artykuł i wywiad z autorem powstały dzięki współpracy z Wydawnictwem W.A.B.. Wytrwali znajdą na końcu rabat 40% zachęcający do nabycia tego tytułu już w przedsprzedaży.

Hydropolis

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że to nie pierwszy raz, gdy Zygmunt Miłoszewski zaskakuje nietypowymi dla siebie książkami. W jego dorobku jest już jedna pozycja dla dzieci „Góry Żmijowe”, która zyskała uznanie wśród czytelników małych i dużych. I powiem Wam, że i tym razem możecie spodziewać się bardzo wciągającej powieści.

Choć staram się budować napięcie, daleko mi do kunsztu Zygmunta Miłoszewskiego😊. Jedno jest pewne – to książka, która wciąga od pierwszych stron. I to nie tylko młodzież, o czym przekonały się moje dzieci.

 Zawsze najpierw sama czytam to, co im daję, a dopiero potem wybieram najlepsze pozycje, które chcę Wam polecić. Tym razem było podobnie i muszę przyznać, że nie mogłam się od niej oderwać – dzieci musiały poczekać na swoją kolej😉.

Najnowsza książka dla młodzieży Zygmunta Miłoszewskiego „Hydropolis. Uciekaj” to fascynująca dystopia

O czym jest „Hydropolis”, czyli kilka słów o fabule (jest petarda!)

To książka napisana w formie pamiętnika/zapisków 11-letniego Elka, który wraz z innymi osobami zamieszkuje dziecięcą kolonię Hydropolis – system podwodnych kopuł, które stały się domem dla ludzkości.

Gdy 300 lat temu w wyniku bliżej niesprecyzowanego kataklizmu ludzie postanowili zamieszkać na dnie oceanów, ustalili ścisłe reguły funkcjonowania, w szczególności związane z przestrzeganiem bezpieczeństwa, nad którym czuwają wielce szanowani inżynierowie, będący wysoko w społecznej hierarchii Hydropolis.

Takich miejsc jest podobno więcej. Hydropolis, w którym mieszka Elek z przyjaciółmi jest przeznaczone dla dzieci do 13 roku życia. Po tym czasie młodzież jest oddzielana od swoich matek i ojców (rodziny żyją w różnych konfiguracjach, wyraźnie inspirowanych rodzinami patchworkowymi) i przenoszą się do innych Hydropolis.

Po co? Dlaczego? Co się dzieje poza tym miejscem, w którym mieszka Elek?

Pytania te zaczynają też pojawiać się w głowie Elka, podsycane wątpliwościami, wysuwanymi przez Alicję – siostrę Elka, która już przeniosła się poza rodzime Hydropolis oraz jego przyjaciela Stana. Elek wraz ze Stanem zaczynają przeczuwać, że ten świat jest mocno podejrzany.

Rozumieją też, jak mocno ograniczona jest ich wolność. A czego, jak czego, ale wolności młodzież potrzebuje jak kania dżdżu.

Tymczasem w Hydropolis każde słowo jest podsłuchiwane niczym w świecie Orwella. Jak zatem rozmawiać ze sobą i jak dowiedzieć się, czym naprawdę jest Hydropolis? Czy Elek pozna prawdziwą naturę tego świata budowanego na strachu przed zalaniem, ciśnieniem, pełnego śluz, kopuł i rur?

Chłopak, który mówi do rówieśników

W tle nie brakuje wątków pierwszych miłości, sportowych akcentów związanych z podwodną grą oraz opisami funkcjonowania Hydropolis. Jeśli chodzi o podwodne gry, to jest osobny rozdział, wyjaśniający zasady OXY, gry wymyślonej przez autora na potrzeby książki. Przywodzi to na myśl jedną z najpopularniejszych wymyślonych gier – Quidditcha, znanego z Harry’ego Pottera.

Opowieść i fabuła tej książki to jedno, a drugie co zwraca moją uwagę to język. Wiecie, książka jest dla młodzieży. Nie ma tu miejsca na słodkie misie. Z drugiej strony także na powszechną w tym wieku „swobodę językową”, jeśli wiecie, co mam na myśli. Tymczasem Zygmunt Miłoszewski zgrabnie posługuje się młodzieżowym językiem, oddając jego naturę, bez jednego wulgaryzmu. Jak to możliwe? Sprawdźcie sami! Jest w tym naprawdę rewelacyjny.

 Dzięki niemu Elek jest zabawny, autoironiczny, a jednocześnie szczery. To naprawdę mistrzostwo umieć pisać językiem nastolatka, bo młodzież natychmiast wychwyci taki sztuczny wysiłek. Tu tego nie ma. Sama naturalność. Ciekawe, czy syn autora, dla którego ta książka powstała, był osobą doradzającą w tej kwestii?

Zapytajmy zresztą samego Autora:

Anna Trawka: Skąd pomysł na fantastyczny świat przedstawiony w „Hydropolis”? Śluzy, kopuły, fermentory, inżynierowie – długo powstawał w Pana głowie świat Hydropolis?

Zygmunt Miłoszewski: Pomysły na książki to trochę jak wielkie katastrofy, zawsze jest to splot wielu drobnych, pozornie niezwiązanych ze sobą przyczyn. W tym wypadku to zamówienie od dziecka, żeby napisać „o chłopcu, który ma przygody w świecie takim trochę s-f”. Fascynacja z żeglarskiego gapienia się w ocean, że na wyciągnięcie ręki jest świat równie nam obcy, co inne planety. Zasłyszana informacja, że już kilka metrów pod powierzchnią wody panują stabilne, bezpieczne warunki, w przeciwieństwie do ogarniętej kryzysem klimatycznym powierzchni. A potem szukanie: jakie eksperymenty naukowe robiono z życiem pod wodą, jak długo to trwało, jak wyglądało, czy to w ogóle możliwe? Najbardziej ubawił mnie jeden film dokumentalny z lat 60., gdzie mieszkający w podwodnym habitacie naukowcy cały czas jarają szlugi, bo wiadomo, takie czasy.

A.T.: Jest Pan specjalistą w tworzeniu realnych, wielowymiarowych postaci. Podobnie jest w „Hydropolis”. Czy budowanie postaci nastolatka jest trudniejsze? Jak tworzy się książkowego człowieka, by był realistyczny?

Zygmunt Miłoszewski: Nie uważam nastolatków za osobny gatunek ssaka, tak samo jak dorośli mają swoje nadzieje, lęki, potrzeby. Może wszystko jest bardziej wyraziste, bo dzieje się po raz pierwszy, jest nowe – miłość, przyjaźń, rozczarowanie. A na pytanie jak się tworzy, odpowiadam: długo i pieczołowicie. Cały czas myśląc o tym, czy w tej sytuacji ja bym się tak zachował? A moje dzieci? Mam dorosłą córkę i nastoletniego syna, więc obserwowanie przez lata ich życia, ich koleżanek i kolegów – to na pewno pomaga.

A.T.: Napisał Pan „Hydropolis” dla swojego syna. Czy to właśnie on był pierwszym recenzentem książki? Jak mu się podobała?

Zygmunt Miłoszewski: Cóż, to surowy krytyk, dużo czyta, ma porównanie. Jesteśmy właśnie po trudnej rozmowie, przeczytał wydrukowaną wersję  i uznał, że w porównaniu do pierwszej została ocenzurowana. Musiałem się tłumaczyć, dlaczego zamieniłem „dupę” na „tyłek” i że co prawda na początku uznawałem wulgaryzmy za manifestowanie przez bohaterów swojej wolności, ale potem uznałem, że mogę to złagodzić, żeby promować czystość języka. To pewnie największa różnica między literaturą dziecięcą i dorosłą – bardziej czuję odpowiedzialność. Poza tym czytelnik numer jeden twierdzi, że się udało. Uff.

A.T.: Mówienie językiem młodzieży nie jest łatwe. Można zostać posądzonym o bycie boomerem😉. Jak udało się Panu mówić do młodzieży w naturalny sposób, językiem Elka?

Zygmunt Miłoszewski: Może dlatego, że kompletnie nie starałem się mówić językiem młodzieży, to się zawsze kończy klęską, jakąś upiorną stylizacją, która jest niemodna już w momencie druku. Na dodatek jest w tym jakaś dziwna infantylizacja „niuniu, niuniu, wujek wam coś opowie waszym językiem”. Wujek opowiada swoim językiem, nazywa się on zwyczajna polszczyzna i jak klasyczna elegancja – nigdy nie wychodzi z mody.

A.T.: Czy trwają już prace nad kolejnymi tomami „Hydropolis”? Kiedy można spodziewać się premiery następnej części?

Zygmunt Miłoszewski: Siedzę i piszę, na wakacje tom drugi, na gwiazdkę trzeci i ostatni. Muszę się spieszyć, bo dziecko się starzeje. 

I co dalej?

Osobiście uwielbiam książki wielotomowe. Jak już wejdę w fascynujący mnie świat, chętnie przebywam tam dłużej. Podobnie jest z moimi dziećmi. Lubią zadomowić się w świecie powieści.  Cieszę się zatem bardzo, że i „Hydropolis” będzie książką składającą się z kilku tomów. Kolejne części ukażą się w 2023 roku. A ja będę jedną z pierwszych osób, które będą chciały je przeczytać😊.

Jedno jest pewne – historia Elka trwa, a pytań nadal jest więcej niż odpowiedzi.

Zygmunt Miłoszewski umie budować napięcie nawet w książkach dla młodzieży. No właśnie, dla jakiej młodzieży? Wydawnictwo poleca ją dla 9-12 latków, ale myślę, że i starsza młodzież się nią zachwyci. A nawet dorośli. Ja zostałam fanką i z niecierpliwością będę czekać na kolejne tomy😉.

UWAGA: premiera książki będzie 9 listopada – ale już możecie ją kupić w PRZEDSPRZEDAŻY. Tu obiecana zniżka od Wydawnictwa W.A.B. na kod OXY aż 40% rabatu od ceny okładkowej (kod ważny tylko od 20.10 do 26.10). “Hydropolis” z taką właśnie zniżką możecie kupić TUTAJ

Polecam Wam sprawdzić Zygmunta Miłoszewskiego w wersji light dla młodzieży i poznać antyutopię „Hydropolis. Uciekaj”. To świetny pomysł na prezent dla nastolatków. Wiem, może nie będą od razu zachwyceni prezentem/książką – kręcenie nosem to domena tego wieku😉, ale jak już pokażą swoją dezaprobatę, a potem po kryjomu sięgną po książkę, będą zachwyceni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link