Powiem Ci Aniu, że czuję się skuszona bardzo 🙂 Krem wypróbuję na pewno po wykończeniu moich zapasów z make me bio. Pasty też na pewno, bo mam na ich punkcie bzika. Szczotek curaprox używam od ponad 6 lat, ale zawsze warto je polecać. Klapki są na mojej liście życzeń. Jak tylko będzie potrzeba to kupię, póki co zużywam co mam 🙂 na Twoich stopach wyglądają świetnie. Rewelacyjny lakier na paznokciach! Pozdrowienia
Uwielbiam hagi. Mam ich swiece “wakacje na Bali” (nie moglam nie kupic swiecy o takiej nazwie:-)) i pomade do ciala. Moj kolega, chemik, jest pod wrazeniem naturalnego skladu produktow hagi. Mozna tez o nich poczytac na blogu “Sroka o… ” Po prostu bomba!
Zasugerowałam się kiedyś Twoim wcześniejszym wpisem o marce Hagi.Zamówilam balsam z rokitnika w sztyfcie i świecę sojową orient express.Koleżanka lotion do ciała.Ona była zadowolona,ale moje produkty zupełnie mi nie podeszły.Sztyft jest ciężki do rozsmarowania,może faktycznie nadaje się tylko na kolana i łokcie. Najbardziej jednak rozczarowała mnie świeca.Kosztowała 49zł,a zapach nie jest orientalny i egzotyczny,ale bardzo chemiczny i ostry.Wspólnie ze znajomymi uznaliśmy,że zapach przypomina preparat do toalety z PRL-u.Wysoka cena,a przyjemność żadna…Chętnie wypróbuję polecanego przez Ciebie scrubu z oleju konopnego.Czy możesz napisać jakiego odcienia fluidu używasz? Czy najjaśniejszy rzeczywiście pasuje tylko do porcelanowego odcienia twarzy?
Aniu, Trochę nie na temat, ale uwielbiam twoje posty o zabawkach, może napiszesz posta, czym aktualnie bawi się Julian ?
To super, Bo ja mam młodszego syna i mocno się sugeruję twoimi wyborami. Jak był malutki, to bardzo lubił zawieszone spirale, które polecałaś w poście o zabawkach 0-6 mcy:)
Bardzo lubię mydła Hagi. Czas sprawdzić inne kosmetyki, zwłaszcza, że kończy mi się peeling, a na jego producenta się “obraziłam”, bo inny ich kosmetyk mi się zepsuł i teraz szukam nowego. 😉 Nazwa zapachu – wakacje na Bali – sama w sobie jest kusząca… 😉 Szczoteczki Curaprox znam i lubię. To chyba jedyne szczoteczki poza elektryczną, które nie odsłaniają mi szyjek. A kupiłam kiedyś impulsowo, bo ładna. 😉 Birkenstocki – kiedyś uważałam, że o buty dla niemieckich emerytek, ale im jestem starsza, tym bardziej mi się podobają. Może sobie kupię na 40-te urodziny (już bliżej niż dalej). 😉 Muszę wypróbować polecane przez Ciebie pasty, Choć mam naturalnie żółtawą kość zębów to kto wie… 😉 P.S. zabawkowych nowości tez jestem ciekawa.
Aniu, podzielę się z Tobą moimi (krytycznymi) uwagami nt. produktów Hagi. Po przeczytaniu Twojej rekomendacji, trochę kompulsywnie postanowiłam sprawić sobie kosmetyczną przyjemność. Trochę dlatego, że faktycznie miałam kupić sobie scrub (tak, myślałam o kolejnym opakowaniu śliwkowego MDM i już trochę żałuję decyzji), trochę dlatego że nie chciało mi się na kolejny wyjazd pakować osobno kremu i balsamu, pomyślałam o multikremie. Zbiorę swoje krytyczne uwagi o firmie, bo uważam że warto żeby czytelnicy czytający to co pod spodem mogli je być może wkalkulować w ewentualny zakup. Oczywiście być może same kosmetyki okażą się szałowe, ale mając świadomość tego co poniżej, raczej nie zdecyduje się na ich ponowny zakup: 1) kosmetyki są w plastikowych pudełkach (pierwsze rozczarowanie, z racji że są ponoć eko i takie naturalne, niestety po użytkowaniu kosmetyków MDM, to mnie uderzyło). Firma chyba buduje swoją markę trochę na pustych hasłach. Nie można bowiem być ekologicznym częściowo. 2) mają bardzo długi termin ważności (krem ponad rok, scrub 2 lata – skoro są eko i naturalne, to raczej nie powinny mieć aż tak długiego terminu ważności, czyli kolejne pseudohasło) 3) na stronie internetowej brak możliwości podzielenia się opiniami klientów (co robi choćby Mokosh), brak informacji o terminie ważności kosmetyków (co podaje choćby MDM) 4) mój scrub był z ewidentnie z niedomkniętą folią (totalnie niefajne uczucie, co najmniej jakbym dostała produkt testowane na jakimś eko targu). W związku z powyższym uświadomiłam sobie że wiele firm przykleja na nakrętce małe naklejki, które dają gwarancję że produkt nie był odpakowany i zaczęłam te firmy jeszcze bardziej doceniać. 5) poza tym długi czas oczekiwania przesyłki 6) po zakupie multikremu złapałam się za głowę: czy naprawdę produkt do wszystkiego może nie być do niczego? Drugi raz nie kupiłabym czegoś dedykowanego do twarzy i do rąk, bo jak teraz to czytam to super źle brzmi jeszcze przed wczytaniem się w skład. Kiedyś dałam uwieść się reklamie serum RESIBO – wiele osób go wychwalało, ale zaufałam Tobie. Dziś wiem, że ten produkt to maksymalny bubel i ma cichą szeptaną reklamę w sieci. Testowałam go 3 miesiące i szczęśliwie w tym czasie w aptece pod moim blokiem co tydzień była kobitka, u której mogłam robić komputerowy test skóry twarzy z pełną analizą. Umówiłam się z nią, że będę go robić co miesiąc po regularnym testowaniu tego serum. I co? I nic. Serum absolutnie nic nie zmieniło w stanie nawilżenia skóry, zniwelowania zmarszczek. Owszem pięknie pachnie i jest zamknięty w pięknej buteleczce, ale jego działanie jest żadne. To moja prywatna opinia, ale dzielę się nią z Tobą, bo zakupy były dedykowane Twoimi rekomendacjami.