fbpx

To lubię, czyli małe przyjemności

  • KOSMETYKI
  • 5  min. czytania
  •  komentarze [12]

Ostatni wpis z tej serii spotkał się bardzo dużym zainteresowaniem i prosiliście mnie żebym dodawała takie zestawienia częściej. Cieszę się, bo jak wiecie uwielbiam testować różne rzeczy i polecać dalej.

Dziś wpis bardziej letni, ale większość z tych rzeczy można używać przez cały rok.

Poprzedni wpis znajdziecie Małe przyjemności

Multikrem Hagi do twarzy, rąk i ciała

Jest to moja ulubiona marka polskich kosmetyków naturalnych. Każda z rzeczy, którą miałam jest absolutnie cudowna. A scrub z olejem konopnym to mój absolutny faworyt. Pokusiłam się nawet i zamówiłam klasyk z Ministerstwa dobrego mydła ze śliwką, ale nie równa się do tego z Hagi. Jeżeli jest tu jeszcze ktoś, kto nie probował niech zamówi, a nie będzie żałował. Ten scrub z olejem konopnym dodatkowo ma właściwości chodzące, więc idealanie nadaje się na lato.

Wracam do kremu – kupiłam go ze względu na zapach. Faktycznie pachnie jak wakacje na Bali. Jest bardzo lekki, świetnie się rozprowadza i nie zostawia tłustego filmu. Uwielbiam nakładać go tuż po kąpieli na twarz, szyję i dekolt. Zabieram go na każdy wyjazd zamiast: kremu do twarzy, kremu do rąk, balsamu do ciała. Jest naprawdę świetny. Do tego ma bardzo wygodną pompkę, która pozwala na higieniczne użytkowanie kremu.

Maska do włosów wysokoporowatych ANWEN

Dostępna TUTAJ

Jak wiecie jestem włosomaniaczką. Bloga Anwen zaczęłam czytać dużo wcześniej niż parentingowe. Dlatego musiałam wypróbować jej produkt do wyskoporowatych włosów, które mają tendencję do puszenia się.

Kto obserwuje mnie na Instagramie ten widzi (KLIK), że znów zmierzam ku jaśniejszym włosom. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Tymczasem używam genialnej maski, które świetnie wygładza moje puszące się włosy.

Używam jej na dwa sposoby: na pół godziny przed myciem nakłądam na wilgotne włosy od ucha w dół, zawijam w ręcznik i nakładam czepek lub reklamówkę i po 30 minutach normalnie myję lub nakładam na 15 minut po myciu. Jest rewelacyjna! Są również dostępne maski do innych rodzajów włosów.

Podkład Tein Miracle Lancome

Dostępny najtaniej TUTAJ

Znów wróciłam do mojego ulubionego podkładu. To już 3 buteleczka i chyba nie będę już eksperymentować. Nie mam problemów z cerą i ten podkład jest dla mnie idealny – dobrze kryje, trzyma się cały dzień i ma odcienie, które nie mają różowego pigmentu.

Bioderma Photoderm podkład mineralny z filtrem 5o+

Dostępny TUTAJ

Podkład Lancome ma tylko 15 SPF, więc używam również tego podkładu, który jest bardziej jak krem tonujący. Nadaje skórze tylko delikatny koloryt i chroni przed słońcem. Lubię go, bo dobrze się wchłania i jest niewidoczny na skórze.

Klapki Birkenstock

Dostępne TUTAJ

Ja wiem, że już wszyscy je mają i uwielbiają, ale ja naprawdę się przed nimi broniłam. Wg mnie są takie niekobiece i toporne, ale jak założyłam je pierwszy raz to o tym wszystkim zapomniałam. Są tak wygodne! Mają tylko jeden minus, nie dam rady prowadzić w nich auta.

Czarna pasta do zębów wybielająca Ecodenta

Dostaję od Was mnóstwo wiadomości na temat moich… zębów. Pytacie, czy zęby wybielam, czy nosiłam aparat itd. Otóż natura obdarzyła mnie prostymi zębami o dość białej kości. Wspomagam się tylko pastami wybielającymi i dziś chciałabym Wam pokazać moje hity, które służą mi w codziennej pielęgnacji.

Pierwsza z nich to czarna pasta Ecodenta:

„Pasta Ecodenta Extra Black to bezpieczny zabieg wybielania zamknięty w ekonomicznej tubce. Rozjaśnia zęby o minimum 2 tony. Pastę można stosować codziennie. Ze względu na brak fluoru rekomendujemy używać jej wymiennie z inną pastą do zębów zawierająca fluor lub co najmniej ksylitol.”

Jak tylko ją zobaczyłam, to musiałam ją mieć! Ona jest naprawdę czarna i do tego wybiela zęby. Jeżeli jeszcze jej nie znacie to spróbujcie, działa znakomicie!

Lebon luksusowa bio pasta do zębów

Dostępna w różnych wersjach 

Uwielbiam tę pastę! Zaczynając od pięknej tubki, która dosłownie zdobi półkę w łazience, przez aktywne składniki i kończąc na efekcie, czyli białych zębach bez ścierania szkliwa.  Nie wiem czy wiecie, ale ta marka jest używana przez gwiazdy i wypatrzyłam ją kiedyś w Harper’s Bazaar. W Polsce dopiero jest od niedawna.

Edit: słuchajcie sklep E-sanus postanowił obniżyć ceny tych past: duża  z 55,00 na 45,00, mała z 23,00 na 21,00, a Ci którzy już kupili dostaną dodatkowy upominek do zamówienia.

A wszystko dzięki Wam:)

Szczotki do zębów Curaprox

Dostępne  w różnych kolorach i wersjach 

Kto jeszcze nie zna tych szczotek? To najbardziej miękkie szczotki, jakie kiedykolwiek używałam i mogę nimi doszorować nawet ósemki! Są naprawdę rewelacyjne.

  1. idealne połączenie delikatnego włosia, a zarazem czyszczącego zęby jak twarda szczoteczka idealne oczyszczenie płytki nazębnej – wąska główka szczoteczki dotrze do każdej części jamy ustnej pod różnymi kątami
  2. idealne oczyszczenie linii dziąsło – ząb – ultracienkie, gęsto zbite włosie czyści tę wrażliwą okolicę bez użycia nacisku, łagodnie wymiatając zanieczyszczenia i nie wywołując obrażeń dziąseł czy odsłoniętych szyjek zębowych
  3. dopasowanie do indywidualnych wymagań elastycznej rękojeści szczoteczki, mycie zębów jest zdecydowanie łatwiejsze
  4. przyjemniejsze szczotkowanie włosiem Curen, które nie robi się sztywne pod wpływem wilgoci, dzięki czemu zachowuje swoją naturalną delikatność i miękkość przez cały okres użytkowania
  5. zabezpieczenie przed zabrudzeniem włosia szczoteczki stanowi dołączone praktyczne etui

A do tego świetnie wyglądają!

Czarna guma wybielająca Curaprox

Dorzuciłam ją do mojego zamówienia z ciekawości i jestem zachwycona. Do tego można z niej robić czarne balony. Zawiera węgiel aktywny i ksylitol.

Komentarze

    Powiem Ci Aniu, że czuję się skuszona bardzo 🙂 Krem wypróbuję na pewno po wykończeniu moich zapasów z make me bio. Pasty też na pewno, bo mam na ich punkcie bzika. Szczotek curaprox używam od ponad 6 lat, ale zawsze warto je polecać. Klapki są na mojej liście życzeń. Jak tylko będzie potrzeba to kupię, póki co zużywam co mam 🙂 na Twoich stopach wyglądają świetnie. Rewelacyjny lakier na paznokciach! Pozdrowienia

    Uwielbiam hagi. Mam ich swiece “wakacje na Bali” (nie moglam nie kupic swiecy o takiej nazwie:-)) i pomade do ciala. Moj kolega, chemik, jest pod wrazeniem naturalnego skladu produktow hagi. Mozna tez o nich poczytac na blogu “Sroka o… ” Po prostu bomba!

    Zasugerowałam się kiedyś Twoim wcześniejszym wpisem o marce Hagi.Zamówilam balsam z rokitnika w sztyfcie i świecę sojową orient express.Koleżanka lotion do ciała.Ona była zadowolona,ale moje produkty zupełnie mi nie podeszły.Sztyft jest ciężki do rozsmarowania,może faktycznie nadaje się tylko na kolana i łokcie. Najbardziej jednak rozczarowała mnie świeca.Kosztowała 49zł,a zapach nie jest orientalny i egzotyczny,ale bardzo chemiczny i ostry.Wspólnie ze znajomymi uznaliśmy,że zapach przypomina preparat do toalety z PRL-u.Wysoka cena,a przyjemność żadna…Chętnie wypróbuję polecanego przez Ciebie scrubu z oleju konopnego.Czy możesz napisać jakiego odcienia fluidu używasz? Czy najjaśniejszy rzeczywiście pasuje tylko do porcelanowego odcienia twarzy?

    O widzisz, dlatego ja kupuję kosmetyki w 95% stacjonarnie. Muszę powąchać, zobaczyć itd. 🙂

    Aniu,
    Trochę nie na temat, ale uwielbiam twoje posty o zabawkach, może napiszesz posta, czym aktualnie bawi się Julian ?

    To super,
    Bo ja mam młodszego syna i mocno się sugeruję twoimi wyborami. Jak był malutki, to bardzo lubił zawieszone spirale, które polecałaś w poście o zabawkach 0-6 mcy:)

    Bardzo lubię mydła Hagi. Czas sprawdzić inne kosmetyki, zwłaszcza, że kończy mi się peeling, a na jego producenta się “obraziłam”, bo inny ich kosmetyk mi się zepsuł i teraz szukam nowego. 😉 Nazwa zapachu – wakacje na Bali – sama w sobie jest kusząca… 😉
    Szczoteczki Curaprox znam i lubię. To chyba jedyne szczoteczki poza elektryczną, które nie odsłaniają mi szyjek. A kupiłam kiedyś impulsowo, bo ładna. 😉
    Birkenstocki – kiedyś uważałam, że o buty dla niemieckich emerytek, ale im jestem starsza, tym bardziej mi się podobają. Może sobie kupię na 40-te urodziny (już bliżej niż dalej). 😉
    Muszę wypróbować polecane przez Ciebie pasty, Choć mam naturalnie żółtawą kość zębów to kto wie… 😉
    P.S. zabawkowych nowości tez jestem ciekawa.

    Aniu, podzielę się z Tobą moimi (krytycznymi) uwagami nt. produktów Hagi.
    Po przeczytaniu Twojej rekomendacji, trochę kompulsywnie postanowiłam sprawić sobie kosmetyczną przyjemność. Trochę dlatego, że faktycznie miałam kupić sobie scrub (tak, myślałam o kolejnym opakowaniu śliwkowego MDM i już trochę żałuję decyzji), trochę dlatego że nie chciało mi się na kolejny wyjazd pakować osobno kremu i balsamu, pomyślałam o multikremie. Zbiorę swoje krytyczne uwagi o firmie, bo uważam że warto żeby czytelnicy czytający to co pod spodem mogli je być może wkalkulować w ewentualny zakup. Oczywiście być może same kosmetyki okażą się szałowe, ale mając świadomość tego co poniżej, raczej nie zdecyduje się na ich ponowny zakup:
    1) kosmetyki są w plastikowych pudełkach (pierwsze rozczarowanie, z racji że są ponoć eko i takie naturalne, niestety po użytkowaniu kosmetyków MDM, to mnie uderzyło). Firma chyba buduje swoją markę trochę na pustych hasłach. Nie można bowiem być ekologicznym częściowo.
    2) mają bardzo długi termin ważności (krem ponad rok, scrub 2 lata – skoro są eko i naturalne, to raczej nie powinny mieć aż tak długiego terminu ważności, czyli kolejne pseudohasło)
    3) na stronie internetowej brak możliwości podzielenia się opiniami klientów (co robi choćby Mokosh), brak informacji o terminie ważności kosmetyków (co podaje choćby MDM)
    4) mój scrub był z ewidentnie z niedomkniętą folią (totalnie niefajne uczucie, co najmniej jakbym dostała produkt testowane na jakimś eko targu). W związku z powyższym uświadomiłam sobie że wiele firm przykleja na nakrętce małe naklejki, które dają gwarancję że produkt nie był odpakowany i zaczęłam te firmy jeszcze bardziej doceniać.
    5) poza tym długi czas oczekiwania przesyłki
    6) po zakupie multikremu złapałam się za głowę: czy naprawdę produkt do wszystkiego może nie być do niczego? Drugi raz nie kupiłabym czegoś dedykowanego do twarzy i do rąk, bo jak teraz to czytam to super źle brzmi jeszcze przed wczytaniem się w skład.

    Kiedyś dałam uwieść się reklamie serum RESIBO – wiele osób go wychwalało, ale zaufałam Tobie. Dziś wiem, że ten produkt to maksymalny bubel i ma cichą szeptaną reklamę w sieci. Testowałam go 3 miesiące i szczęśliwie w tym czasie w aptece pod moim blokiem co tydzień była kobitka, u której mogłam robić komputerowy test skóry twarzy z pełną analizą. Umówiłam się z nią, że będę go robić co miesiąc po regularnym testowaniu tego serum. I co? I nic. Serum absolutnie nic nie zmieniło w stanie nawilżenia skóry, zniwelowania zmarszczek. Owszem pięknie pachnie i jest zamknięty w pięknej buteleczce, ale jego działanie jest żadne.
    To moja prywatna opinia, ale dzielę się nią z Tobą, bo zakupy były dedykowane Twoimi rekomendacjami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SMARTPARENTING - nebule.pl dla rodziców, którzy chcą wiedzieć więcej

Bądź z nami na bieżąco
Dołącz do nas na Facebooku
NEBULE NA FACEBOOKU
Możesz zrezygnować w każdej chwili :)
close-link