W Serii Dobra Książeczka zaczytujemy się już od miesiąca. Obrazki są bardzo pomocne przy przewracaniu niemowlaka na brzuszek. Na pewno skorzystam z podpowiedzi tytułów dźwiękonaśladowczych, bo poza OnoMaTo nic więcej do głowy mi nie przychodziło.
Świetny wpis, od czasu kiedy mój syn był malutki pojawiło się bardzo dużo nowości. Księga Dzwięków jest rewelacyjna. Nasza we fragmentach po intensywnym czytaniu, Leo lubił jeszcze “Bardzo głodną gąsienice” E. Carle
Widzę, że udało Ci się dostać Księgę Dźwięków 🙂 z niewiadomego dla mnie powodu jest to hit małych dzieci :-). U Starszaka królują historie Pettsona i Findusa 🙂 pozdrawiam! M.
Super propozycje! Bookdepository jest swietne, ale niestety kiedys czekalam na ksiazke ponad 3 tygodnie i czasami jak sie zamawia wieksza ilosc, kazdka ksiazka potrafi przyjsc osobno. Ja polecam dla maluchow ksiazki z serii Bizzy bear, chociaz moze ilustracje nie spodobaja sie kazdemu, ale sa to ksiazki gdzie dziecko moze przesuwac obrazki.
Chciałam napisać, że brakowało w internecie i na blogach takiego wpisu, kompleksowo opisującego, jak czytać ksiazki z niemowlakiem i jakie pozycje dobierać na jakim etapie i w jakiej kolejności (chociaż te książeczki dotykowe chyba umieściłbym wcześniej, przybajmniej u nas tak było). Na pewno będę puszczać linka do wpisu dalej w świat. A do tego ciekawe propozycje, aż szkoda, że większosc pojawiła się jak już córka wyszła z tego etapu, ciężko było znalezc coś odpowiedniego dla dziecka i jeszcze ładnego graficznie. A na dodatek dostalismy w szpitalu koszmarek z akcji “Cała Polska czyta dzieciom” 😉 Cieszę się, że rynek książek dla niemowląt sie rozwija, ale zgadzam się, że na polskim rynku brakuje książek z twarzami dzieci. Ja miałam książkę znalezioną w jakimś second handzie za grosze i też była jedną z ulubionych mojej córki, A Baby’s Day swego czasu było w Tk Maxxie, kupiłam kilka na prezenty dla znajomych niemowlaków. Seria “Rosnę i poznaję” też była jedną z ulubionych, ale wtedy ubolewalam nad tym, jak można zepsuć i dać kolorowe tło. A potem pojawiło się nowe wydanie z białym tłem, szkoda że już dla nas za późno 😉 ale niektóre książeczki z tej serii i tak towarzyszyły mojej córce bardzo dlugo, na pewno do 1,5 roku. Miały swoje specjalne pudelko, bo nawet później, jak już czytaliśmy długie teksty i córka znała wszystkie słowa z nich (a ksiazeczki na pamięć), to nie pozwoliła się ich pozbyć i lubiła je sobie od czasu do czasu przejrzeć, szukała przedmiotów z książeczek w domu itd. Mieliśmy kilka czarno-białych pozycji z wzorami i moja córka jakoś w wieku 3 miesięcy + bardzo lubiła oglądać kropki oraz kwiatki z serii Maluszek patrzy. Jednak wydaje mi się, że karty są bardziej praktyczne. I jeszcze miałam kontrastową książkę harmonijkę z serii Oczami maluszka – rzeczywiście świetna rzecz podczas leżenia na brzuszku. W wózku miałam materiałową harmonijkę z jakiegoś angielskiego chyba wydawnictwa i to ratowało nam czasami spacery 😉 A do tej pory (z prawie 3-łatką) przeglądamy książkę “Zwierzątka”. Czytałam o niej skrajne opinie, mi wydawała się bardzo interesująca, aczkolwiek niekoniecznie dla niemowląt, ale moja córka mając niecały rok po prostu sama po nią sięgnęła w sklepie, a jak podałam, to nieprędko wypuściła z ręki. Teraz czasem Z zainteresowaniem ogląda slady i zainspirowało nas to do zabaw z odciskaniem śladów figurek zwierzaków. A “Ogród motyli” jest na mojej liscie do kupienia – przepiękna 🙂
Bardzo Ci dziękuję za tak miły komentarz. Rzeczywiście wcale nie ma tak dużo na rynku fajnych książek dla dzieci. A co u Was teraz jest na topie?
Ja mam 3-latkę i u nas aktualnie często się zmienia temat zainteresowań książkowych. Ostatnio przerabiamy temat ciała, chorób, lekarzy, karetek i szpitali, w międzyczasie były jeszcze dzidziusie (nie spodziewam się dziecka, ale córka zażyczyła sobie “Zuzia i nowy dzidziuś” Zawsze hitami są książki o innych dzieciach, np. o Zuzi albo ostatnio Siri , powoli czytamy też Basię. Muminki w wersji rysunkowej – Muminek i piewszy śnieg, Muminek i księżycowa wyprawa i ilustrowana książka Tove Jannson “Co było potem”. I książki, które przywieźliśmy z Tajlandii (z angielskim tekstem, który tłumaczę na polski na bieżąco). A, i namiętnie uwielbia rozdział o koali z książki “Zwierzaki świata 2” (to łup z Biedronki i bardzo ciekawa seria). A jeszcze przyszła mi do głowy jedna książka z czarno-białych kartonówek: Dość nietypowa i czytałam, że wywoływała mieszane odczucia, można też zastanawiać się, czy oby na pewno jest dla niemowląt, czy jednak dla starszych odbiorców (a może docenią ją dopiero niektórzy dorośli). ale mi się spodobała, bo jest nietypowa. Rzadko dziecko ma do czynienia z technikami graficznymi jak linoryt i gipsoryt. A moja córka, jak była w wieku późnoniemowlęcym i poszłyśmy do jakiegoś sklepu z zabawkami/książkami, gdy dostała ją do ręki, to już nie oddała (pewnie przyciągnęły ją kontrasty, chociaż na tamtym etapie już nie interesowała się tymi typowymi czarno-białymi ksiażeczkami ani kartami) i czasami ją przeglądaliśmy. Teraz ją wykorzystujemy do różnych zabaw, przeglądaliśmy jak był śnieg i oglądaliśmy ślady zwierząt (no dobra, głównie psów i ptaków ;)), robiliśmy ślady z farby zwierzątkami Schleich, a z czasem może stanie się inspiracją do tworzenia własnych grafik tego typu.
Bardzo przydatny wpis. Z resztą jestem fanką wszystkich Twoich wpisów o książkach dla dzieci bo zawsze mogę coś z nich wybrać dla swoich pociech. A książkę Dzień dobry, poczta! przerabiamy CODZIENNIE.
Nie podoba mi się ten wpis! . . . …obiecałam sobie, że w tym roku nie wydam już ani złotówki na książki. No i nie wytrzymam w tym postanowieniu! Dlatego mi się nie podoba…
Czytamy naszemu Jaśkowi praktycznie od 2 miesiąca życia. Pamiętam, że przy kontrastowych książeczkach wydawał niesamowite dźwięki, to nas ostatecznie przekonało i od tego czasu co chwilę kurier przywozi paczkę z księgarni. Ominęliśmy etap książek z rzeczywistymi zdjęciami, a szkoda, będę wiedzieć przy następnym szkrabie. Jasiek gdzieś tak od pół roczku uwielbiał siedzieć nam na kolanach i słuchać czytanych książeczek, za to nie interesowały go książeczki tylko do oglądania. Mam wrażenie, że słuchanie naszego głosu go relaksuje i wycisza. Dlatego wybieramy książeczki z małą ilością tekstu i dużymi obrazkami. Teraz nasz 11 miesięczny Jasiek uwielbia zabawną serię z Zielonej Sowy Agnieszki Frączyk (“Pająk na wakacjach”, “Kret podróżnik” itd) – słucha z zainteresowaniem i potrafi pokazać oczka i ogonki zwierzątek. No i wszelkie książki z dziurkami (“Bardzo głodna gąsienica” i “Kochane Zoo”, a także polecana przez Ciebie “Kto zjadł biedronkę” to nasze hity!) i wydające dźwięki, ostatnio zachwycamy się serią “Poznaje dźwięki”, Jasiek pokazuje paluszkiem, gdzie trzeba nacisnąć i potrafi słuchać bez końca. Fajnie, że coraz bardziej promowane jest czytanie niemowlętom, uważam że to ważne, aby bardzo wcześnie pokazywać dzieciom, że czytanie to element codzienności, coś, czego nie może zabraknąć. Ps. “Oto jest ogród” i serię o Ancyklopków chyba trzeba będzie dorzucić do prezentu gwiazdkowego, dzięki za inspirację 😉
Super wpis, ciekawe książki, też mam 7 miesięczne dziecko które wręcz pożera książki ale także bardzo lubi je przeglądać. Potrafi się nimi na bardzo długo zainteresować. Ja znalazłam na naszym polskim rynku książeczkę z twarzami dzieci która jest chyba ulubiona pozycja Hania, zaraz po Puciu którego czytamy razem. Książeczkę znalazłam w empiku, wspominam o niej w ostatnim poście ??? Pozdrawiam