kontakt i współpraca
Nasza córa zwana Chrupcią vel Fafikiem aka Kaliszem skończyła wczoraj 5 miesięcy.
Dużo się dzieje, codziennie zalicza nowe umiejętności.Ostatnio nauczyła się zasypiać w łóżeczku. Tylko ciiii…, bo jeszcze usłyszy i się jej odwidzi.
Pozazdrościliśmy Tymkowi wczorajszych zabaw z wodą… Postanowiliśmy Lili dostarczyć takich atrakcji tyle, że na większą skalę.
Było świetnie! Prawie wszystkie dzieci płakały, a nasza córka zachowywała się jakby to było jej naturalne środowisko (w końcu imię do czegoś zobowiązuje). Możemy śmiało powiedzieć, że Lilia zapuściła swoje korzenie w wodzie:)
Tu czaruję Pana instruktora
W poniedziałek miało miejsce kolejne spotkanie na szczycie z Szymkami:) Ilonę znam już aaaaa 20 lat! poznałyśmy się na lekcji religii w SP.W Złotych Tarasach w porze lanczowej miejsca do siedzenia raczej nie uraczysz…
Na szczęście w Feel the chill (mrożone jogurty) coś znaleźliśmy. No bo kto normalny przychodzi na mrożony jogurt na lancz jak obok jest kejefsi lub subway.
Aaa no i pierwsze aż tak publiczne kp uznaję za zaliczone. Najpierwsze odbyło się u rodziny W. hehe:) atmosfera u Was temu sprzyja:)Krótka relacja:
Skoro to czytasz tzn, że kopnął Cię zaszczyt podglądania dalszych perypetii Ani i Lili. Z wielu powodów dostęp do niego mają teraz tylko najbliższe osoby. Dzięki temu pojawi się więcej bohaterów.
Tematyka będzie o wiele luźniejsza, tak samo fotki. Obiecuję, że nie będę odrzucać tych z kotami pod łóżkiem i skarpetami w kącie. Różnie będzie z regularnością, ale zrobię wszystko co w mojej maminej mocy żebyście wiedzieli co u nas.
Pozdrawiamy!
Muszę Wam opisać historię, która wydarzyła się całkiem niedawno. Dwa tygodnie temu odwiedził nas agent ubezpieczeniowy (w celu wiadomym). D. leciał na łeb na szyję z pracy. Weszli jednocześnie do naszego mieszkania.
Odłożyłam Lilę do łóżeczka i poszłam robić herbatę. Woda się gotuje, a ja słyszę w tle jak Lila z kimś dyskutuje. Byłam pewna, że to D. jest przy jej łóżeczku. Wychylam się i widzę w odbiciu w lustrze, że to ów agent zagaduje naszą córę.
Uśmiałam się, że już na wejściu przekonał pierwszą klientkę. Następnie powiedział coś więcej o sobie, że ma 46 lat, 3 dzieci… Rozmowa się toczyła o różnych produktach… W pewnym momencie D. wyszedł z pokoju. Lila leżała na macie i się ze mną bawiła. Agent wstał, podszedł i powiedział:
Ależ ona jest wykarmiona! – tonem jakby to był najszczerszy komplement. Ja się tylko uśmiechnęłam. Następnie zapytał: Ona jest karmiona piersią, prawda? – niby pytał, ale jego intonacja sugerowała, że jest to pytanie retoryczne.
Tak – przytaknęłam z dumą. A on dodał: Dzieci kp tak pięknie rosną. Zszokował mnie ten agent. Faceci raczej nie zwracają na to uwagi. Jego słowa nie brzmiały jak tani chwyt sprzedażowy (chyba, że tak ich dobrze szkolą:)… To nie było to… Facet wiedział, co mówi.
To stwierdzenie słyszałam już dawno. Jednak nie zdawałam sobie sprawy jak ta więź jest silna. D. żałuje, że nie może karmić (do czego to doszło?!). Mają swoje sekreciki i słodkie słówka. W takich chwilach patrzę na nich i czuję, że jestem najszczęśliwsza na świecie.
Kiedyś przeczytałam w książce „Jak wychować szczęśliwe dziecko?” J. Medina świetną historię. Gwyneth Paltrow opowiedziała dziennikarzowi magazynu Parade takie zdarzenie:
Kiedy miałam 12 lat, pojechaliśmy do Anglii. Mama kręciła tam miniserial (…). Tata zabrał mnie na weekend do Paryża. Świetnie się bawiliśmy. W drodze powrotnej do Londynu zapytał mnie: Wiesz dlaczego poleciałem do Paryża tylko z tobą? Dlaczego? – zapytałam, a on na to: Bo chciałem, żebyś zobaczyła Paryż pierwszy raz w życiu z facetem, który będzie cię zawsze kochał.
Łezka wzruszenia popłynęła po policzku jak to przeczytałam (eh te hormony w 9 miesiącu ciąży).
Piękne…Tu zdjęcie Lili i taty w 3 lub 4 dobie życia w szpitalu. Bardzo je lubię… Jest tu taka malutka i ma na łapce opatrunek po pobieraniu krwi. Tata ją tulił żeby nie płakała. Mruczał jej do ucha mmmmm i tak zostało do teraz. Nawet ja nie potrafię jej tak uspokoić jak tata. Doszło do tego, że D. musiał nagrać swoje mruczenie i w awaryjnych sytuacjach jej puszczam. Pomaga jak ręką odjął.
W ubiegłym tygodniu dotarła do nas wyjątkowa paczka od Pani Pauliny z firmy Kappahl. Na wiosnę wchodzi większa rozmiarówka uwielbianych przeze mnie i Lilę ubranek z serii newbie w 100% wykonanej z ekologicznej bawełny.
Od marca będą dostępne w rozmiarach od 44 do 98 cm. Bardzo nas to ucieszyło i już zacieramy na nie łapki. Ciuszków z Kappahla mamy sporo (tu i tu), bo po pierwsze odpowiadają mi kolorystycznie (nie rażą brokatem i różem), po drugie doskonale się zachowują w praniu, a po trzecie D. je uwielbia. A dlaczego? Jako jedyna firma na rynku ma bodziaki zapinane kopertowo w większych rozmiarach. Te body są ‚user friendly’ zarówno dla ubierającego jak i ubieranej. A tak się prezentują…
Tak ubranka newbie rosną razem ze mną… od lewej 56, 62, teraz 68, 80 i 92.
Zrzutka z 2 tygodni
To o młodych rodzicach plakat
Jak każda (szanująca się;) blogerka mam czapkę z Nexta. Co tu dużo gadać… Świetna jest, ciepła, grrrrruba i Lila tak cudnie w niej wygląda.