kontakt i współpraca
Dawno nie było u nas wpisu książkowego, a pozycji w naszej BibLILOteczce stale przybywa.
Wróżę tej książce wielki sukces. Wiecie dlaczego? Bo zawiera dokładnie to co dzieci lubią najbardziej.
Czyli:
Taki miks powoduje, że książka jest u nas czytana kilka razy dziennie.
Oczywiście, że w/w interaktywność, która polega na tym, że na pierwszej stronie mamy kilka postaci, które pretendują do prowadzenia konkretnego pojazdu (wóz strażacki, limuzyna, wyścigówka, traktor, różowy kabriolet, dżip, samolot). Ubiór zwierząt jest małą podpowiedzią… Na następnej stronie jest odpowiedź na zagadkę oraz jest opisany dźwięki jaki dany pojazd wydaje.
Pod tym względem jest to świetna pozycja do wspomagania rozwoju mowy. Dziecko naśladując pojazdy ćwiczy aparat artykulacyjny oraz wzbogaca swój słownik przez zabawę.
Książka jest dwujęzyczna przez co dodatkowo uatrakcyjnia czytanie. Dodatkowo może być świetnym prezentem dla rodaków mieszkających za granicą (Ilona, Wasza już czeka;).
Wg mnie książka doskonała dla dzieci w wieku 18 m +
„Kto prowadzi? Who’s driving?„- Leo Timmers, wydawnictwo Babaryba
Gotowi? No to zapinamy pasy i jedziemy!!!
A kto prowadzi Fiata 126 p? Królik z gumek Iwako (znacie?) oraz dziadek Lilki:)
Chciałybyśmy podziękować Wam za przepiękne życzenia, które ukazały się pod ostatnim postem. To niesamowite, że obcy ludzie potrafią przesłać innym tyle serdeczności.
Mam dla Was za to kilkanaście fotek z tego urodzinowego weekendu:)
Córeczko!
Z pozoru może się wydawać, że jesteś zwykłą dziewczynką. Taką jakich na świecie jest kilka milionów.
Taką co rano wstaje rozczochrana i woła: „Mamo, kocham Cię, wiesz? Tęskniłam”
Prosisz żeby iść do łazienki, siadasz zaspana na nocnik i prosisz żeby Cię przytulać. Więc kucam przy Tobie i tulę Cię. Mam wrażenie, że moje ramiona mogłyby Cię objąć dwa razy, taka jesteś drobna.
Wstajesz zadowolona i prosisz, żeby wziąć Cię na ręce. Jak zawsze gładzisz mnie po moim przedramieniu. Zatrzymujemy się w przedpokoju na chwilę przed lustrem. Patrzymy na siebie w odbiciu. Ja zawsze najpierw patrzę na Ciebie jak się uśmiechasz do swojego odbicia.
Wtedy przenoszę mój wzrok na tę kobietę co stoi przede mną. Patrzę głęboko jej w oczy, które otaczają już pierwsze zmarszczki. Widzę, że jest bardzo szczęśliwa. Że trzyma na rękach kogoś jej najdroższego, jest spełniona. Stara się zapamiętać tę chwilę na zawsze. Na dni gorsze i te za 50 lat.
Idziemy do salonu, prosisz żeby się z Tobą bawić. Uwielbiasz mieć towarzystwo podczas zabawy. Układamy klocki i puzzle, czytamy książki. Później włazisz po mnie jak po drabince. Im bardziej igrasz z grawitacją tym jest lepsza zabawa. „Jeszcze!!!” to Twoja najczęstsza odpowiedź na moje propozycje akrobacji.
Kiedy słyszysz muzykę i suniesz po naszym parkiecie mam wrażenie jakbyś była w innym świecie. Może kiedyś będziesz chciała rozwijać tę pasję? Prosisz aby zakładać Ci tutu i kręcisz się aż do upadłego (dosłownie).
Cieszą Cię najmniejsze rzeczy. Mrówka spotkana na spacerze i przyuważona Twoim bystrym, niebieskim okiem… Gołębie, które spokojnie chodzą po chodniku. Zauważasz nawet, że gdzieś daleko z drzewa spadł malutki listek. Biegniesz do niego podnosisz jakby to był największy skarb i mówisz: „O listek fajny, proszę” i dajesz mi. Mam kieszenie pełne takich cudownych prezentów od Ciebie.
Czuję, że bardzo nas kochasz. Często się przytulasz i mówisz te magiczne słowa. Kiedy tata wychodzi do pracy potrafisz wybiec na balkon i z całej siły krzyczeć „Tatuniu, tęsknię!!!”.
Kiedy biorę Cię na ręce i mówię „Moja Ty chudzinko”, Ty ze złością odpowiadasz „Nie jestem chudzinką, jestem córką” .
Ten czas ogromnie mnie zmienił. Już mrówka nigdy nie będzie zwykłą mrówką, a liść zwykłym liściem. Nawet szary wróbel już na zawsze będzie „gróblem”.
Jeszcze tydzień temu planowałam piękną sesję na Twoje urodzinki. W pięknym stroju, w bajkowej scenerii, z kolorowymi balonami. Dziś stwierdziłam, że nie mam chęci Cię zapamiętywać takiej. Chcę właśnie pamiętać Cię taką jak na tych zdjęciach. Zaspaną, w piżamie, z kołtunem z tyłu głowy.
Jak chowasz się pod łóżko i liczysz „łan, tu, tłi, jeden dwa trzy, szukaj”. Jak wchodzę do pokoju Cię znaleźć a Ty tak rechoczesz w swojej kryjówce, że nie sposób Cię nie znaleźć.
Tak jak pisałam wyżej może dla całego świata jesteś tylko 2-latką, ale dla nas jesteś całym światem.
Lilki urodziny zbliżają się wielkim krokami. Przygotowałam dziś Wam nasze propozycje na prezenty urodzinowe dla 2-latki
1. Układanka magnetyczna Mudpuppy Mixed-up House. Długo szukałam czegoś takiego. Kreatywna układanka, która dodatkowo ułatwia zrozumienie wyrażeń przyimkowych.
2. Wielka poducha Krowa Quax – tu Przytulanek nigdy za wiele, na tej można się położyć, można siedzieć i czytać książki. A do tego pięknie wygląda i jest bardzo funkcjonanla
3. Sztućce retro Kitchen craft. Komplet sztućców, który ułatwia samodzielne jedzenie. Widelce, łyżka, nożyk są jak prawdziwe…
4. Plecak Muesli w soczystym kolorze – tu To jest już czas kiedy moja córka lubi zabierać ze sobą swoje rzeczy. Kiedy wychodzimy z domu pakuje bidon, przekąski. Uwielbia też rozpinanie i zasuwanie suwaków.
5. Rowerek biegowy Scoot – Bardziej z myślą o przyszłym sezonie lekki rowerek biegowy
6. Kapcie z oddychającą podeszwą Collegien Indianka – tu Na chłodne dni kapcie są niezbędne. W domu mamy śliską podłogę, więc te będą idealne.
7. Konik na drewnianym kiju Rice – Zabawka, która mi przypomina moje dzieciństwo. Kto z Was nie udawał, że jeździ na koniku?
Oczywiście świetnym prezentem jest ZAWSZE książka
1.” Drugie urodziny prosiaczka”- Aleksandra Woldańska – Płocińska
2. „Zoologia” – Jolivet Joelle
3. „Muki w podróży dookoła świata”- Marc Boutavant
4. „Mój pierwszy atlas świata”- Mara Deskur
5. „Kto prowadzi?”- Leo Timmers
A tu macie inne prezentowniki:
Czyli mały ludzik z dużą głową, a na nim dekoracja, która odróżnia jednego od drugiego.
Kiedy pierwszy raz spotkałam się z tą zabawką byłam lekko skonsternowana. Dziwiła mnie popularność tych postaci na całym świecie.
Dodatkowo fakt, że nie można wybrać sobie konkretnego Sonny Angel nie zachęcał mnie do zakupu.
Jednak podczas odwiedzin w sklepie z zabawkami postanowiłam ulec. Pani zapytała mnie z jakiej serii chciałabym wziąć golaska. Podała mi pudełko, ja zamknęłam oczy i na chybił trafił wyciągnęłam jedno pudełko (poczułam się 25 lat młodsza)
Pierwsze na co Lilka zwróciła uwagę to oczywiście siusiak. Bardzo polubiła tego niepozornego. Teraz już wiem skąd ten szał na Sonny Angel! Myślę, że do naszej skromnej kolekcji dołączy kolejny golasek.
Sonny Angel są bardzo fotogeniczne. Nasz kogucik był z nami na wakacjach na wsi i doskonale się zasymilował:)
Ja i ona. Świetny duet. Ja nie mogę się z nią nudzić ani ona ze mną. Razem prawie od 2 lat. Wystarczająco dużo aby się poznać. Wiem czego nie lubi oraz co uwielbia. Ona też już zna moje słabe i mocne strony. Jaka jest nasza relacja? Myślę, że najlepsze słowo to „ciekawa”.
Obie niecierpliwie choleryczki, chociaż ja już przestałam tupać nogą jak się zdenerwuję. Charakterologicznie jesteśmy na tym samym biegunie, co czasem nie sprzyja. Jednak duże możliwości negocjacyjne ułatwiają nam zawieranie rozejmu. Nie bierzemy jeńców i nie ma kompromisów.
W naszym przypadku kompromis wygląda tak, że ja Ci teraz pozwolę na to co chcesz, a Ty później mi. Nie uznajemy połowicznych ustępstw. „Chcę tu i teraz” nie udało mi się wyzbyć przez 29 lat mojego życia. Ja szanuję jej odrębność, a ona powoli uczy się szanować moją.
Czy nadal te twarde charaktery w nas się zachowają? Czy nadal jedno spojrzenie będzie mówiło wszystko? Bardzo bym tego chciała i dla niej i dla siebie. Już dziś pracujemy nad tym żeby nasza więź była wieczna. Marzę o tym żeby moje dziecko chciało za 20 lat jechać ze „starymi” na wakacje.
Patrzę w przyszłość z dużym optymizmem i myślę już teraz co ciekawego będziemy robić jak w stanie z drzemki. Myślę, że może będziemy malować farbami liście i kasztany. Dlaczego piszę „może”? Bo może się tak zdarzyć, że Lilka nie będzie tym absolutnie zainteresowana.
Może wymyśli coś innego? Zobaczymy…
wrzesień – październik – listopad to u nas czas mocno imprezowy.
W tym roku Lila urodziny przeżywa bardzo świadomie. Kiedy do kogoś się wybieramy to opowiada, co będziemy robić. Trzeba kupić prezent, śpiewać sto lat i dmuchać świeczki. Lila uwielbia tego doświadczać razem z solenizantem. Jest dla niej ogromne wydarzenie i widzę, że się bardzo cieszy. Tak też było i tym razem. W sobotę byliśmy na urodzinach Antka i Leona. Było dużo dzieci, pyszne jedzenie oraz wspaniały tort. W drodze powrotnej Lila wszystko jeszcze analizowała i układała sobie w głowie.
Uwielbiam ją obserwować w takich sytuacjach. Wszytko ją interesuje i szczerze się cieszy. My, dorośli już zatraciliśmy taką zdolność „ogromnego zachwytu”, a dla niej jest wszystko nowe i takie fascynujące. Nie wiem czy też tak macie… Ja dzięki Lilce zauważam takie drobiazgi, na które już dawno nie zwróciłabym uwagi… Myślę, że posiadanie dziecka na nowo pozwala nam poznać świat.
Wczoraj zrobiłam ciasto, które już po pierwszym kęsie skradło moje serce
Składniki:
Kasze ugotować w lekko osolonej wodzie w proporcji 1:2 aż kasza wchłonie całą wodę. Po ugotowaniu przestudzić i zblendować na budyń. Ja od razu zmiksowałam z jajkami i oliwą. Masa musi być gładka.Potem dodać, resztę składników, jeszcze zmiksować i wylać na blachę wysłaną papierem do pieczenia.Na wierzchu ułożyć maliny, orzechy i piec w 180 st. przez 40-45 min albo do „suchego patyczka” .Uwaga! Uzależnia! Smacznego:)
.A tu macie przepis na najlepsze Ciasto mojej mamy
Zanim urodziła się Lila myślałam, że klockami Lego chętniej bawią się chłopcy. W końcu zdolności konstrukcyjne są wpisane w ich genotyp od milionów lat. Jakże się myliłam…
Jak wiecie ograniczam plastikowe zabawki do minimum. Jednak tego typu klocków nie da się zastąpić drewnem, więc ulegliśmy…
Przeleżały smętnie w szufladzie około 8 miesięcy. Aż któregoś dnia nastąpił przełom. Lila coraz chętniej sięgała po klocki, w międzyczasie na Dzień Dziecko dokupiliśmy jeden zestaw. Zauważyłam, że chętniej sięga po figurki. Jednak od jakiegoś czasu klocki Lego są używane codziennie podczas zabaw.
Doszło do tego, że tworzy z nich niesamowite konstrukcje. Wymyśla różne rzeczy, widzę, że Lego pobudzają wyobraźnię. Przychodzi bardzo podekscytowana do mnie i mówi: „Mama, młotek zrobiłam” i daje mi dwa klocki połączone ze sobą w taki sposób, że rzeczywiście wygląda jak młotek.
Ciągnie mnie za rękę i mówi „Chodź, stukać będziemy” i siedzę z nią na podłodze i stukam tym młotkiem. Robi figurkom krzesła, sadza je na nich, robi most i schody… Szuka odpowiedniego klocka, wie czego chce. Widzę jak ta zabawa ją rozwija, w jaki sposób myśli.
Uważam, że Lego to świetna rozwojowa zabawka. Lilka tydzień temu dostała od dziadków 2 zestawy i na podłodze siedziała ona, kuzyni (chłopcy 8, 12, 15 lat)i tata. Wszyscy razem byli niesamowicie pochłonięci zabawą.
Chociaż tak naprawdę każdy zestaw jest świetny i nie ma znaczenia, który kupujecie. Doszłam nawet do wniosku, że jakby Lilka dostała drugi identyczny zestaw to też by była szczęśliwa i bawiłaby się nim równie ciekawie.
Ulubioną figurką Lilki jest Kubuś Puchatek, zawsze bierze czynny udział w zabawach:)
Pewnie pojawią się pytania o zieloną płytkę. Przyszła do nas wczoraj i jest już hitem. Lila cały czas na niej coś ustawia, przestawia, rozkłada i znów to samo. Polecam ją bardzo! Jej nr katalogowy to 2304.
a tu macie późniejszy dużo bardziej rozbudowany wpis jak można się bawić klockami LEGO – Prezent na dzień dziecka i drugi odczarowuję czy we wszystkie zabawy musimy się z dziećmi Bawić…