kontakt i współpraca
Warszawa dzieciom to nasz cykl na temat atrakcji, które odkrywamy w stołecznych arkanach. Ostatnio było ich trochę mniej, bo najwięcej czasu spędzamy na podwórku na rowerze. Zebrałam kilka ciekawych miejsc w dzisiejszym poście.
Restauracja Benihana
Dla miłośników orientalnego jedzenia. Wybraliśmy się tam ze znajomymi na niedzielny obiad. Dla dzieci przewidziane są wysokie krzesełka, animatorka (w weekend), dziecięce menu, z którego można zrobić czapkę;) Jednym słowem restauracja przyjazna dzieciom.
Co jest wyjątkowego w tym miejscu? Otóż, kucharz przygotowuje danie na żywo – przy naszym stoliku , tzw. Teppanyaki. Jest to niesamowita atrakcja dla dzieci, bo mają okazję obserwować jak powstaje danie. A kucharze w Benihana potrafią zrobić prawdziwe show. Podrzucają jajka i łapią je w kieszeń lub robią pociąg z cebuli, który dymi. Lilka do tej pory wspomina wizytę w tej restauracji.
Bardzo polecam!
Kolejną restauracją na naszej mapie Warszawa dzieciom jest:
Włoska restauracja – położona na samym początku Ogrodu Saskiego. Polecam przede wszystkim ze względu na animacje. Pani potrafi tak zainteresować dzieci, że nawet nie chcą przyjść na obiad. Dodatkowo w weekendy dzieci jedzą za darmo. Jedzenie jest naprawdę pyszne. Wystrój może nie jest do końca w moim guście, ale przy tak wielu atutach jest to sprawa drugorzędna.
to są dzieła Lilki wykonane podczas 2 h spędzonych w restauracji
Nie jedzcie tylko tam deserów, a zachowajcie miejsce na gofry !
Na przeciwko San Antonio są najlepsze gofry belgijskie w mieście – cynamonowe z domową konfiturą!
Waff’love
A po gofrach obowiązkowy spacer po Ogrodzie Saskim.
Obok fontanny jest genialny plac zabaw. A nam się trafiły w ubiegły weekend bańki.
Jak widzicie Warszawa dzieciom oferuje naprawdę wiele atrakcji
Jeżeli macie do polecenia inne ciekawe miejsca przyjazne dzieciom na mapie Warszawy możecie napisać je w komentarzach. Myślę, że wiele osób z chęcią skorzysta również z Waszych rekomendacji i będą mieli możliwość zaplanowania interesującego weekendu w stolicy.
Zabawki edukacyjne to mój konik. Wspominałam Wam wielokrotnie, że w rozwoju dziecka występują okresy sensytywne, czyli wzmożone zainteresowanie jednym tematem. U nas były już litery, mapy, Gwiezdne Wojny… Od dłuższego czasu trwa faza wrażliwa na zagadnienia związane z ciałem człowieka.
Zaczęło się od zwykłej książeczki, którą kupiłam dawno temu i leżała przez długi czas w szafce. Któregoś dnia przeczytaliśmy ją razem i od tamtej pory ta tematyka jest ulubiona. Dlatego staram się jej zapewniać sporo zabaw i zabawek związanych z tymi zagadnieniami.
To była pierwsza książka. Ilustracje są dziecięce, a język odpowiedni do rozwoju 3-latki. Dostępna tutaj
Później przyszedł czas na oglądanie z tatą kultowego serialu
Polecam wszystkim, bo w bardzo obrazowy sposób edukuje dzieci. Po obejrzeniu całej serii nie mamy żadnych kłopotów z myciem zębów, myciem rąk, ranami, pobieraniem krwi i innymi sytuacjami związanymi z fizjologią ciała. 6 DVD do kupienia tutaj
Jako zwolenniczka realnych zdjęć i pokazywania ilustracji jak najbardziej zbliżonych do oryginału – kupiłam Lilce książkę z lupą “Nasze ciało”. Ja byłam nią zachwycona, a ona mniej. Wydaje mi się, że to pozycja dla trochę starszych dzieci. Dostępna w bardzo atrakcyjnej cenie tutaj
Kiedy przyswoiła już prawie całą teorię zaczęłam szukać układanek, które mogłyby usystematyzować jej wiedzę (a była niemała!)
Absolutnie cudowna, magnetyczna układanka Janod Ciało człowieka. Na dużej magnetycznej planszy dziecko ma możliwość ułożenia różnych układów. Puzzle przyczepiają się na magnesy i nie odpadają nawet w pionowej pozycji.
Planszę można powiesić i drewnianą wskazówką pokazywać poszczególne elementy. Do niedawna były dostępne tylko wersje obcojęzyczne, a od teraz jest też polska. Układanka jest ogromna i może być fajnym pomysłem na prezent, a ułożone może być ozdobą na ścianie.
Następną zabawką edukacyjną związaną z ludzkim ciałem, ale już dość luźno – jest gra Operacja. Dzieci podczas gry z dorosłymi raczej nie poszerzą słownictwa, bo to nie jest gra edukacyjna. To typowa zręcznościówka (ale za to podczas trzymania pęsety dzieci ćwiczą chwyt), która zapewni dużo śmiechu i zabawy. Dostępna tutaj
Oraz nasze ostatnie odkrycie drewniana układanka ciało z Lidla. Ta zabawka edukacyjna rozeszła się pierwszego dnia, ale są dostępne inne wersje. Bardzo ciekawa pomoc edukacyjna. Zajmuje niewiele miejsca, a dzieci mogą układać wszystkie warstwy na sobie. Ma też kontrolę błędu – dzieci będą wiedziały gdzie popełniły błąd.
Inhalator dla dziecka jest niezbędnym gadżetem podczas chorowania.Pod wpisem Domowe sposoby na katar i przeziębienia pojawiło się wiele komentarzy na temat samego inhalatora dla dzieci. Obiecałam, że napiszę kilka słów o naszym.
Poprzedni model, który kupiłam na cito, bez czytania żadnych opinii, w aptece osiedlowej doprowadzał mnie już do szału. Dlatego zrobiłam bardzo dokładny research przed wyborem nowego. A Wam dziś na ten temat napiszę, bo jak się okazało to nie jest taki prosty zakup. Nie spodziewałam się również, że tak często będziemy go używać.
Prawie każdy pediatra po diagnozie: infekcja górnych lub dolnych dróg oddechowych zaleca robienie inhalacji. Tak naprawdę są to nebulizacje, ale już tak się przyjęło, że wszyscy mówią na te zabiegi inhalacje.
Ogromną zaletą nebulizacji jest przyspieszenie działania leków oraz zmniejszenie dawki podawanego leku. Te zabiegi może wykonywać każdy w domu (najlepiej po konsultacji lekarskiej). Nebulizatory rozpylają lek pod wpływem sprężonego powietrza
Najczęściej używa się jednak roztworu soli fizjologicznej nazywanej potocznie solą fizjologiczną (NaCl). Sól fizjologiczna jest całkowicie obojętna dla tkanek i nie powoduje podrażnień. Jest bardzo pomocna podczas przeziębień bo rozrzedza wydzielinę oraz ma właściwości antybakteryjne. W Polsce jest to bardzo popularna metoda walki z infekcjami szczególnie u dzieci.
Tak jak pisałam wcześniej. Poprzedni inhalator dla dziecka kupiłam na szybko, bo był mi potrzebny do wykonania nebulizacji w tym samym dniu. Okazał się bublem – ryczał jak traktor, wyskakiwała rurka oraz ważył prawie 3 kg. Więc kiedy powoli dogorywał – stwierdziłam, że to dobra okazja żeby poszukać czegoś nowego i funkcjonalnego. Przekopałam cały internet i znalazłam inhalator, który spełnił moje oczekiwania.
Nie wiem co mam napisać na temat wyglądu. Wielu rodziców boi się, że inhalator dla dziecka o klasycznym (medycznym) wyglądzie bez zwierzaczków i innych bajerów wystraszy dziecko i nie będzie chciało poddać się zabiegowi. Uwierzcie mi, lepiej brać pod uwagę inne parametry niż tylko wygląd.
Nasz pierwszy inhalator nie miał żadnych takich udogodnień, a mimo tego – sprzeciwu nie było. Ale wiadomo- dzieci są różne. Ten, który teraz mamy ma nakładkę z kotkiem, która odrobinę uprzyjemnia ten czas. Zwróćcie uwagę też na wielkość maski. Maska dla dzieci ma być malutka, a nie zasłaniać pół twarzy.
Nasz inhalator dla dziecka to Flaem Nuova GHIBLI PLUS, albo z maską Mr. Cat
Apteczka Lassig
Zestaw podróżniczy z kuferkiem kuferkiem Beaba, który mieści wszystkie niezbędne rzeczy
Zebrałam moje sposoby oraz Wasze (dziękuję za komentarze na ten temat na Facebooku) na to, żeby jednak przekonać dziecko:
A tu koniecznie zobaczcie wpis Nebulizacja – gdzie pokazuję też na filmiku jak poprawnie zrobić nebulizację i jakich błędów się wystrzegać!
W dzisiejszych czasach tak dużo się mówi na temat szczęścia. Od wielu lat filozofowie dywagują na ten temat, pisarze próbują zamknąć je w ciągu liter, artyści próbują nakreślić za pomocą pędzla, a zwyczajni ludzie po prostu dążą do szczęścia. Czasami są nawet oślepieni łuną połyskującego szczęścia gdzieś daleko. Każdy ma swoją teorię tego nie dającego się zmierzyć “szkiełkiem i okiem” uczucia. Ale czy warto walczyć za wszelką cenę i burzyć szczęście innych osób?
Dziś o książce, którą pochłonęła mnie na długie godziny, a ja wciąż nie mogę przestać o niej myśleć.
To powieść dla kobiet takich jak my. Po trzydziestce zaczynamy się głębiej zastanawiać nad sensem naszego życia, przewartościowujemy pewne sprawy i rzadziej myślimy o przeszłości. To jest też ten czas kiedy dzieci są już trochę odchowane, my wracamy na rynek pracy i zastanawiamy się co dalej.
Czy jestem szczęśliwa? – to pytanie zadaje sobie wiele kobiet, ale mało która potrafi odpowiedzieć na nie ze 100% pewnością.
Przede wszystkim to piękna powieść o relacji dwóch kobiet, których losy splotło życie po raz pierwszy w szkolnej ławie. Później jak to w życiu bywa – ich losy rozeszły się w różne strony. Każdą z nich pochłonęło życie rodzinne i zawodowe. Zabrakło czasu (pewnie trochę też chęci) aby przyjaźń pielęgnować.
“… przyjaźń to relacja najwyższej próby. Nie łączy Cię z drugą osobą kod genetyczny, wspólny kredyt, powołane na świat potomstwo, poczucie obowiązku lub winy. To uczucie i cnoty z nim związane w najczystszej postaci.” (str. 113)
Magda i Jagoda przypadkowo spotykają się podczas łowów w warszawskim second handzie. Wspomnienia i przygody jakie przeżyły kilkanaście lat temu powracają. Każda z nich ma już bagaż doświadczeń, a życie łączy ich losy na nowo. Niby takie same jak dawniej – jednak stoją na życiowym zakręcie i nie wiedzą, w którą stronę pójść. Wieloletnia przyjaźń tak łatwo na nowo odżywa, że nie pamiętają kilkuletniej przerwy.
Rodzina, praca zawodowa ustępują lekko uczuciom tak mocnym, że są gotowe na życiową rewolucję.
Powieść napisana jest dość nietypowo – to zapis e-mailowych rozterek przyjaciółek. Dzięki takiej formie, jako czytelnicy, możemy poznać lepiej bohaterki. W końcu łatwiej jest napisać co nam leży na sercu niż o tym powiedzieć. Bardzo żywa wymiana zdań (i myśli) wprowadza nas w umysły Magdy i Jagody. Obie dziewczyny są zawodowo związane ze słowem pisanym, więc ich wyznania czyta się z fascynacją. Trafne pointy i zabawne bon moty sprawiają, że książkę dosłownie pochłania się w całości.
Magda, mama 3-letniej Irenki, rozwódka i redaktor w czasopiśmie poznaje czarującego mężczyznę, który kradnie jej serce. Oczywiście nic nie jest proste ponieważ jej wybranek jest żonaty. Łamie własne przekonania i brnie w obietnicę szczęścia. Czy ona się spełni?
Jagoda, również mama chłopca i dziewczynki jest nieszczęśliwa w swoim małżeństwie. Mimo prób ratowania związku nie udaje jej się utrzymać przysięgi danej mężowi. Los ją łączy z dużo starszym mężczyzną, z którym będzie próbować odnaleźć pasję i miłość.
Z jednej strony życzymy im powodzenia i trzymamy za nie kciuki, a jednocześnie potępiamy. Podobno nie da się budować szczęścia na czyimś nieszczęściu… Czy jest to prawda? Obie mają dzieci, które jak papierek lakmusowy chłoną ich emocje i problemy.
“Dzieci to taki czuły barometr. Pokaż mi dziecko, a powiem ci jak wygląda jego dom rodzinny. Mój musi wyglądać źle…” (str. 84)
Powieść Agnieszki Jeż i Pauliny Płatkowskiej nie jest łatwa i przyjemna – jakby się mogło wydawać. To historia słodko-gorzka, która wzbudza wiele emocji u czytelnika. Każda z nas może w pewnym stopniu odnaleźć w ich kreacjach siebie. Bardzo podoba mi się forma – zapisy korespondencji sprawiają, że dosłownie siedzimy w głowach bohaterek i znamy ich prawie każdą myśl. To nowoczesna epistolografia, która w dzisiejszych czasach pomaga utrzymać przyjaźń na odległość lub kiedy nikt nie ma czasu na spotkania. Ja po lekturze wzięłam telefon i od razu zadzwoniłam do przyjaciółki. “Nie oddam szczęścia walkowerem” to powieść przede wszystkim o pięknej przyjaźni, która nie osądza, nie radzi i nie szufladkuje.
“Nie oddam szczęścia walkowerem” Agnieszka Jeż, Paulina Płatkowska wyd. Czarna Owca, 2016 r. do kupienia tutaj
Wpis powstał w ramach współpracy z wydawnictwem Czarna Owca
Dawno nie pokazywałam żadnych ciekawych i edukacyjnych zabawek. Mam wrażenie, że rynek już jest tak nasycony różnymi produktami dla dzieci, że ciężko jest znaleźć coś interesującego, rozwijającego, a i nie zrujnuje naszej kieszeni. Wszędzie to samo i wieje nudą. Aż odkryliśmy klocki Incastro.
Na szczęście macie mnie – uwielbiam wyszukiwać takie perełki, później testować i Wam na Nebule opisywać. Klocki Incastro – to nowość na polskim rynku, ale widzę w nich ogromny potencjał i wiem, że niedługo będzie o nich głośno.
Kiedy pierwszy zobaczyłam te włoskie klocki pomyślałam, że to bardzo innowacyjna zabawka. Byłam ciekawa ich możliwości. Od razu skojarzyłam je z Plus plus – jednak to zupełnie inna bajka. Incastro dają tak wiele możliwości połączeń, że sama byłam zdziwiona. Kształtem przypominają klocki z mojego dzieciństwa – kratki. Mają gładką powierzchnię i żywe kolory. Wielkość każdego klocka to 3,5 cmx 3,5 cmx 0,5 cm.
Podczas pierwszej zabawy nie wiedziałam nawet jak je ze sobą łączyć. Mam duże problemy z myśleniem abstrakcyjnym i początki były naprawdę trudne. Lilka chwyciła dwa klocki – połączyła je ze sobą, a ja nie wiedziałam jak ona to zrobiła i nie potrafiłam tego odtworzyć. Dzięki tej technologii można tworzyć w przestrzeni 2D, jak i 3D, co daje ogrom konstrukcyjnych możliwości.
2 D
3D
Helikopter:
Jak wiecie mam hopla na punkcie takich zabawek, które nie dość, że bawią to i uczą. To jest w nich najciekawsze. Każda konstrukcja może być stworzona z dowolnej ilości klocków i w różnej wielkości. Dzieci mają możliwość kreatywnej zabawy i takim zestawem 4 latek będzie się bawił w zupełnie inny sposób niż 10 latek. Jest to zabawka na lata.
Z klocków Incastro można tworzyć nie tylko budowle, pojazdy itd, ale również przedmioty codziennego użytku takie jak: ramka na zdjęcia, pudełko na drobiazgi i inne.
4 klocki to aż 16 możliwości połączeń! – takie rozwiązanie daje wiele metod budowania i przez to nie ogranicza wyobraźni konstruktora
Dodatkowo zabawa nimi rozwija w znacznym stopniu wyobraźnię przestrzenną. Dziecko podczas łączenia elementów może przenosić swoje pomysły na real – dodam, że nie jest to prosta umiejętność.
Pełna współpraca
Producent sugeruje, że klocki Incastro są od 3 lat. Myślę, że dzieci bliżej 4 roku, a nawet 5 roku życia będą nimi bardziej zainteresowane i będą je układać bez pomocy dorosłych. Górnej granicy nie ma – mój mąż również się nimi świetnie bawił.
Dostępne są różnych ilościach i cenach (od 43 zł do 172 zł). Są również gigantyczne zestawy dla szkół i przedszkoli.
My mamy dwa zestawy klocków XL, ale spokojnie jeden bym nam wystarczył, bo jest ich naprawdę sporo i dają wiele możliwości do zabawy. Do opakowania dołączony jest materiałowy woreczek, który ułatwia przechowywanie, a nawet umożliwia nam zabranie klocków w podróż.
Do każdego zestawu jest dołączona instrukcja i propozycje układania, co mi bardzo ułatwiło pierwszy kontakt z klockami. Lilka od razu tworzyła krzesełka i łóżeczka dla swoich laleczek, a ja nieudolnie próbowałam zbudować domek.
Przez 3 lata klocki Inacastro zdobyły wiele nagród, a za chwilę podbiją również polski rynek.
Myślę, że to ciekawy pomysł na prezent na Dzień Dziecka.
Klocki są dostępne w wybranych sklepach http://incastro.pl/gdzie-kupic/
A tu moja propozycja do odtwarzania ciągów:
Klocki do testów dostarczyła firma http://www.play2discover.pl
Dziś – najlepsze książki dla dzieci z pierwszego kwartału roku. Tak, wiem, że czekacie na nowości. Sporo ich przybyło w naszej BibLILOteczce, a mamy również kilka egzemplarzy recenzenckich dla młodszych dzieci.
wyd. Przygotowalnia
Dla dzieci 2+
Książka wyjątkowa, czyli taka jak lubię najbardziej. Biorąc tę pozycję do ręki ma się wrażenie, że to coś unikatowego i specjalnego. Sama oprawa sprawia, że traktujemy ją jak mały skarb. Urzekł mnie materiały grzbiet książki ze srebrnymi napisami. A o czym jest? W książce pokazany jest związek człowieka z naturą. Pory roku przemijają a wraz z nimi przechodzą inne obowiązki. “Dzieci korzeni” mają swoją magię – zarówno w treści jak i w ilustracjach. Wierszowany tekst szybko wpada w ucho. Książka należy do klasyki niemieckiej literatury.
Laura Wall
wyd. Egmont
12 m +
dostępne tutaj i tutaj
Kartonowa seria dla młodszych dzieci. Spodobały mi się proste ilustracje oraz tekst. “Dobranoc, Gąsko!” i “Wstawaj, Gąsko!” przedstawiają poranne i wieczorne rytuały. Dzieci bardzo lubią takie książki, bo same znają wszystkie czynności z dnia codziennego. W “123 z Gąską” i “Kolory z Gąską” dzieci mają możliwość nauki nowego słownictwa.
Całą seria jest naprawdę ciekawa i myślę, że seria o Zosi i Gąsce spodoba się wielu dzieciom. Mam tylko jedno “ale”. Jestem uczulona na słowo “głupie”, “głupiutka”. W “Dobranoc, Gąsko” i “Wstawaj Gąsko” pojawia się w jednym miejscu. Przy wszystkich atutach, które wymieniłabym wyżej po prostu omijałabym to słowo lub nawet bym je zakleiła.
wiek 2, 5 +
Dla wszystkich miłośników Maszy – kolorowanka z naklejkami. Po pokolorowaniu obrazków możemy czytać opowieść. Książki dla dzieci
wiek 2+
Na tę książkę czekaliśmy z wielką niecierpliwością. Poprzednia książka o przygodach rezolutnej Maszy i Niedźwiedzi była u nas hitem. “Złotą księgę bajek” mamy od 10 dni i już została przeczytana kilkanaście razy, a ma ponad 300 stron. Ta wersja jest mniejsza, więc doskonale sprawdzi się podczas wakacyjnych wyjazdów.
Astrid Lindgren
wyd. Nasza Księgarnia
wiek 3+
dostępna tutaj
Czekałam na tę książkę od kilku miesięcy. Jest to najpiękniejsza książka dla dzieci jaką widziałam od dawna. Nie żartuję. Kupiłam ją bardziej z myślą o sobie, ale Lilka również ją pokochała. Lasse, Bosse i inne dzieci towarzyszą nam prawie codziennie przy zasypianiu.
Książka jest przepięknie wydana- to doskonały pomysł na prezent! Ilustracje bardzo cieszą oko i uzupełniają tekst, którego chyba nikomu nie muszę streszczać. Zobaczcie sami:
Lucyna Krzemieniecka
Bardzo oldschoolowa książeczka, która przywołała moje wspomnienia z dzieciństwa. Lilce również przypadła do gustu mimo dawnego słownictwa i niewielu ilustracji. Tekst jest rymowany – a to dzieci bardzo lubią. Cieszę się bardzo, że Nasza Księgarnia wypuściła taką perełkę i czekam na więcej.
Iwona Chmielewska
wyd. Wytwórnia
Dziewczynka prasuje obrus po babci i przez przypadek wypala dziurę żelazkiem. Przez wszystkie strony wymyśla co można by było z niej zrobić. Bardzo prosta, a niesamowicie pobudzająca wyobraźnię książka dla dzieci. Powoduje uśmiech na twarzy i skłania do myślenia. Polecam wszystkim, którzy jeszcze jej nie znają.
Praca zbiorowa
wyd. Znak
Książka powstała na podstawie filmie o Małym Księciu (świetny). Zawiera zdjęcia i tekst z tej animacji. Nam film bardzo przypadł do gustu i książka również. Ładnie zilustrowana z niewielką ilością tekstu.
Agnieszka Horubała
wyd. Dwie siostry
Nowość z wyd. Dwie siostry. Okazało się, że napisała ją mama mojego, małego pacjenta, która sama ma ośmioro dzieci i ma problem z dostaniem podobnych butów dla nich. Dokładnie tak, jak stonoga Fruzia. Bardzo spodobała nam się ta opowieść, bo jest mądra i ciepła. Ilustracje również cieszą oko:)
Agnieszka Antoniewicz
Co prawda faza na księżniczki u nas minęła, ale kolorowanki wciąż są na topie. Jeżeli lubicie takie subtelne książki dla dzieci- to ta Wam przypadnie do gustu. Księżniczki są tu przedstawione w trochę inny – bardziej ludzki sposób.
wiek 4+
dostępne tutaj
Zbiór kolorowych labiryntów o różnym stopniu trudności. Ta książka to idealny pomysł na wakacyjne wyprawy – dużo rozrywki w jednym miejscu.
Aina Bestard
wyd. Tatarak
Magiczna książka z przecudownymi ilustracjami. Podczas zabawy dziecko ma okazję znaleźć różne elementy, które kryje las. Do książki dołączone są 3 kolorowe lupy (jedna plansza), które po przyłożeniu odkrywają różne sekrety lasu.
Książka zrobiła na nas ogromne wrażenie. Można z nią pracować na wiele sposobów. Obrazki zmieniają się pod wpływem patrzenia na nie przez kolorowe przeźrocza. Świetny pomysł na prezent.
Po wielkim sukcesie książki z wyd. Usborne do malowania wodą- skusiłam się na Maszę. Ze względu na miłość Lilki do takich książek oraz bardzo atrakcyjną cenę kupiłam aż trzy. Jednak to nie to samo… Napigmentowanie farbą jest dość słabe, ale tak czy inaczej jej się podoba.
wyd. Olesiejuk
Wiek 3+
Książkę poleciła mi Anita i był to strzał w 10. Za taką cenę (8-9 zł) mamy ogromną, edukacyjną kolorowankę. Polecam wszystkim, bo ta naprawdę ciekawa pozycja w kategorii książki dla dzieci.
Z. Stanecka i M. Oklejak
Nowa Basia zawsze wzbudza emocje. Jak zwykle ciekawa treść, z którą może identyfikować się rodzic i dziecko. Tym razem o wolności. O wolności wyboru. Tylko znów muszę omijać “ulubione” słowo 😉 A tu najnowszy wpis o Basi
Z. Stanecka, ilustracje T. Samojlik
wiek 2,5- 3+
Nowa seria na rynku o 3-letnim Samo genialnie zilustrowana przez T. Samojlika. Jest to książka skierowana przede wszystkim do rodziców trzylatków. Przedstawia problemy dnia codziennego rezolutnego Samo. Podoba mi się prosta forma. Na początku miałam wątpliwości, czy oryginalny dialog prowadzony przez trzylatka jest dobrym pomysłem. Chłopiec mówi dokładnie tak na ile pozwala mu na to aparat artykulacyjny (dzień dobly). Jako logopeda nie popieram takich zabiegów w książkach, a z drugiej strony widziałam minę Lilki jak wysłuchała po raz pierwszy, że ktoś w książce mówi tak jak ona. Była dumna:) Z racji tego, że cała seria jest przeznaczona dla 3-latków i taka wymowa jest ok w tym wieku jest to akceptowalne. Na końcu książki znajdują się bardzo ciekawe porady od psychologa dla rodziców trzylatków oraz kolorowanka dla dziecka. Polubiłyśmy Samo, mimo, że używa mojego “ulubionego” słowa na “g”.
Druga część z serii o Samo. Tym razem chłopiec wszystko najlepiej wie.
Jeżeli spodobał Wam się wpis książki dla dzieci dajce znać tutaj lub kliknijcie “Lubię to” na https://www.facebook.com/nebuleblog/
Okulary przeciwsłoneczne dla małych dzieci – zbędny gadżet czy potrzebna ochrona?
Słońce w końcu zawitało i świeci zuchwale w nasze twarze. Tak bardzo na to czekaliśmy! Od razu ma się więcej energii na prozaiczne czynności, a czas spędzany na zewnątrz z dnia na dzień się wydłuża.
Tu łapcie najświeższy wpis: Okulary przeciwsłoneczne dla dziecka 2024
Zakładając okulary przeciwsłoneczne dzieciom, kształtujemy prawidłowe nawyki – dbania o oczy i wzrok. Wpis jest efektem płatnej współpracy z dystrybutorem marek Real Shades i Shadez. Wytrwali znajdą na końcu rabat 20%!”
W poprzednich latach okulary przeciwsłoneczne były niezbędną rzeczą podczas przebywania na podwórku. Wcale nie przesadzam – Lilka ma tak wrażliwe oczy, że sama się o nie upomina. Nasz poprzedni model był tak eksploatowany (przez 2 lata), że pojawiły się na szkłach rysy, które niestety są bardzo szkodliwe dla oczu i nie można do nich dopuścić, bo zniekształcają obraz. Nadszedł czas na zmianę i tak trafiłam na okulary przeciwsłoneczne Real Kids Shades (zajrzyjcie koniecznie na koniec wpisu, bo mam dla Was niespodziankę).
Mogłam pójść na łatwiznę i kupić ładne, tanie okulary w sieciówce. Dlaczego tego nie zrobiłam, chociaż Lilka próbowała mnie przekonać? Naprawdę lepiej jest założyć dziecku czapkę z daszkiem lub kapelusz niż dać mu takie okulary, które poza wyglądem nie mają nic wspólnego z okularami przeciwsłonecznymi.
Dlaczego? Podczas słonecznego dnia mrużymy oczy na słońcu, źrenice się zwężają i dostaje się do nich mniej szkodliwych promieni UV. Sieciówkowe lub bazarowe okulary nie zawierają ochrony przed promieniami UV. Podczas noszenia takich okularów, oczy są zaciemnione, źrenice są rozszerzone i promienie UV trafiają prosto do nich. Lepiej już nic nie zakładać i mrużyć oczy…
Pisałam już Wam, że Lilka ma problemy z oczami i tym tematem interesuję się od dawna. Nie dość, że o nie bardzo dbamy to i chronimy przed słońcem. Każdy podmuch wiatru czy ostre słońce powoduje u niej łzawienie, więc staramy się unikać takich skrajnych warunków pogodowych.
Podczas poszukiwań okularów przeciwsłonecznych idealnych trafiłam właśnie na Real Kids, które bardzo dobrze chronią oczy dzieci przed promieniami słonecznymi, a niektóre modele są dostosowane dla alergików, bo nie przepuszczają również z boku promieni słońca i pyłków. Czyli coś idealnego dla mojego dziecka.
Przetestowałyśmy 4 modele i dziś je Wam pokażemy.
Oto wybrane okulary przeciwsłoneczne dla małych dzieci
Model Explorer – dostępne w rozmiarach 0+, 2+, 4+. Bardzo dobrze przylegają do głowy i uniemożliwiają dostanie się promieni słonecznych i zanieczyszczeń do oka (nawet z boku). Są bardzo giętkie i wyginają się na wszystkie strony, ale nie tracą formy i są ściśle dopasowane do oczu. W zestawie jest elastyczny pasek, który można odpiąć. Przydaje się np. podczas aktywnego wypoczynku. Jak wszystkie okulary Real Kids mają bardzo wytrzymałe, nietłukące się szkła o wysokiej odporności na zarysowania. Dostępne są również z filtrem polaryzacyjnym.
Explorer
Model Surf – dostępne w rozmiarach 2+, 4+, 7+. Klasyczny model, który wyglądem przypomina pewnie kultowe okulary. W nich Lilka mi się najbardziej podoba:) Mają lustrzane szkła, które są odporne na zarysowania. Dobrze trzymają się na nosku, tylko dobrze trzeba wybrać rozmiar (my mamy 2+, bo 4+ były za szerokie). Całe oprawki są wykonane z wysokiej jakości materiały i są odporne na zgniatanie i wyginane, co jest nieuniknione podczas użytkowania przez dzieci.
okulary przeciwsłoneczne dla małych dzieci
Model Sky – dostępny w rozmiarach 2+, 4+, 7+. Bardzo stylowe – ulubione Lilki. Dobrze trzymają się głowy i pasują do różnych ubrań. Lustrzane szkła odbijają obraz. Mają dobrze wyprofilowane zauszniki i nie spadają. Są najlżejsze ze wszystkich modeli, które posiadamy. Mamy również rozmiar 2 +, bo 4+ okazały się za duże. Jak wszystkie okulary Real Kids nie zawierają szkodliwych substancji chemicznych.
Model Breeze – dostępny w rozmiarach 4+, 7+. Klasyczny model dla starszych dziewczynek. Zabudowanie po bokach chroni oczy przed bocznymi promieniami. Jak we wszystkich okularach Real Kids oprawki wyginają się i nie odkształcają. Dobrze trzymają się głowy i zapewniają optymalną ochronę przed szkodliwymi promieniami UV. Dostępne są również z filtrem polaryzacyjnym.
Wpis powstał w ramach współpracy z Real Kids
Na zdjęciu tytułowym są sandałki Bobux, strój i kapelusz Next.
Na kod ANIA24 macie 20% zniżki na wszystkie dostępne marki i modele – łapcie link do strony i miłego buszowania: REALSHADES.PL. Kod ważny do 15 maja 2024.
Jeszcze więcej okularowych inspiracji a do tego kod na rabat 20% we wpisie Okulary przeciwsłoneczne dla dzieci
Gdybyście szukali oprócz okularów innego prezentu – tu lista inspiracji Prezent dla 4 latka
Dokładnie rok temu pisałam, że planujemy zmianę aranżacji salonu (Salonowe rewolucje). Miałam sporo wątpliwości na temat pozbycia się dużego, wygodnego łóżka z materacem i zamianą na kanapę. Jednak sytuacja lokalowa nas do tego zmusiła i od dłuższego czasu salon jest również naszą sypialnią.
Czy żałuję tej decyzji? Absolutnie nie! Tak dostosowaliśmy przestrzeń pod nasze potrzeby, że zrobiłabym tak jeszcze raz. Lilka ma swój pokój i to było priorytetem, a reszta była kwestią dogadania się.
Pierwsze co zmieniliśmy to było łóżko. Wywieźliśmy je do babci i tam na nim śpimy jak tylko przyjeżdżamy. Oj, bardzo jest wygodne:)
Kanapę mieliśmy już wcześniej upatrzoną i w sumie długo nie zastanawialiśmy się nad jej kupnem. Tak bardzo nam się podobała wizualnie oraz była bardzo ergonomiczna. Jedynie nad ceną zastanawialiśmy się dłuższy czas. Jednak jej funkcjonalność i pewne cechy zaważyły o decyzji kupna.
Bardzo często pytacie o nią w prywatnych wiadomościach, więc stwierdziłam, że to dobra okazja żeby skreślić parę słów na jej temat. Pierwszym i głównym atutem jest materac: kieszeniowy, sprężynowy, czyli dokładnie taki jaki można spotkać na zwykłych łóżkach.
Jest bardzo wygodny, lekko twardy. Druga kwestia to unoszone wezgłowie, czyli rozłożona kanapa z uniesionym zagłówkiem jest jak zwykłe łóżko. Trzeci atut: mały schowek na pościel pod spodem.
Jedynym minusem jest nie zdejmowane pokrycie, ale z tym akurat nie ma problemu, bo ani nie jemy w salonie, ani nie rysujemy, więc ryzyko plam jest skutecznie zmniejszone. W komentarzach pod wpisem Salonowe rewolucje pisaliście, że nie chciałoby się Wam ścielić codziennie łóżka. No i tu jest właśnie fajna funkcja.
Jak nie chce mi się chować pościeli to układam równo pościel, rozkładam kołdrę, całość przykrywam kapą lub kocem i unoszę wezgłowie. Dokładnie tak jakby to było zwykłe łóżko. Kanapa tutaj
Co jeszcze zmieniliśmy? Niedawno dokupiliśmy regalik na książki, bo w zabudowanej szafie już się nie mieściły. Sporo mamy książek, do których lubimy wracać i takie rozwiązanie idealnie nam się sprawdza, a do tego stanowi funkcje ozdobne. Regalik IKEA
Pisałam już Wam o mojej nowej pasji: kwiatach, trochę nam się zazielenił salon i nabrał charakteru (a w tym roku to jeden z trendów).
Plakat-kalendarz z paprociami tutaj Poduszki, zasłony H&M home
kosz Tine K
Zmieniłam również abażur, bo fioletowy gryzł się z całością. Jestem bardzo zadowolona z efektu i z funkcjonalności naszego salonu. Marzę jeszcze o małym biurku do pracy, bo teraz pracuję w kuchni, ale już nie znajdę na nie miejsca. Upolowałam go na Westwing.
Od dawna szukałam czegoś lekkiego, co pomieściłoby nasze szpargały. Komoda uzupełniła nasz salon, a my mamy trochę więcej miejsca na rzeczy. Komoda Quax.
Genialna ledowa, bezprzewodowa lampka Fat boy w różnych kolorach dostępna tutaj
Żeby nie było 😛 nieodłącznym elementem o wątpliwych walorach wizualnych jest suszarka z praniem. A dziś nadszedł ten dzień, że wystawiam ją na balkon. Jej!
Objawy autyzmu to temat niezwykle złożony. W związku z obchodzonym corocznie od 2008 roku Światowym Miesiącem Wiedzy o Autyzmie i Światowym Dniem Świadomości Autyzmu. Postanowiłyśmy z Anią podzielić się z Wami garścią informacji na temat tego zaburzenia.
Zaburzenia ze spektrum autyzmu będą stanowić jedną z najczęściej spotykanych niepełnosprawności u dzieci i dorosłych na świecie. Szacuje się, że w Europie autyzmem dotknięta jest jedna na 150 osób. Dane na ten temat dynamicznie zmieniają się w związku z coraz szerszym dostępem do diagnozy dziecka i zwiększającą świadomością społeczeństwa. Warto podkreślić, że jak najwcześniejsza diagnoza i podjęcie odpowiednio dobranej, wieloaspektowej terapii z dużym prawdopodobieństwem pomoże zwiększyć komfort życia osób dotkniętym autyzmem i zminimalizować objawy tego zaburzenia.
Autyzm jest zaburzeniem funkcjonowania w trzech sferach: zachowania, komunikowania się i relacji społecznych. To znaczy, że trudności w wymienionych obszarach muszą być w mniejszym, lub większym stopniu zaobserwowane, aby stwierdzić u dziecka nieprawidłowości rozwojowe ze spektrum autyzmu.
Osoby z autyzmem to grupa bardzo zróżnicowana pod względem objawów. Obejmuje zarówno jednostki niesamodzielne, niemówiące, jak i te, które wykazują wysoko rozwinięte umiejętności poznawcze. Często objawy są tak dyskretnie wyrażone lub przypisywane tzw. „szerokiej normie rozwojowej”, że proces diagnozy rozpoczyna się zdecydowanie zbyt późno. Niejednokrotnie pierwszymi osobami, które zauważają nieprawidłowości są nauczyciele przedszkolni i logopedzi, którzy mają możliwość zaobserwowania dziecka w relacji z nieprzewidywalną grupą rówieśniczą.
trudność w nawiązywaniu i podtrzymywaniu kontaktu wzrokowegomało zróżnicowana lub nieadekwatna mimika, intonacja, gestykulacjatrudności w odbieraniu pozawerbalnego aspektu komunikacji (dziecko nie rozumie zamiarów i emocji wyrażanych mimiką, intonacją i gestami)
opóźnienie rozwoju mowy lub mutyzm wybiórczy (porozumiewanie się tylko z konkretnymi osobami lub tylko w określonych środowiskach/kontekstach sytuacyjnych) jako symptomy nieprawidłowości rozwojowych- nie osobne zaburzenia, z którymi różnicuje się spektrum autyzmu w procesie diagnozy
To, co odróżnia dzieci z autyzmem od innych, które także przejawiają kłopoty z mową to zaburzenia funkcjonalnego komunikowania się: realizowania potrzeb i nawiązywania relacji społecznych za pomocą mowy. Wiele osób z autyzmem mówi, ale nie komunikuje się skutecznie!
są ściśle powiązane ze sferą komunikacji
trudności w nawiązywaniu i podtrzymywaniu relacji z otoczeniem (np. podczas wspólnej zabawy, rozmowy)
trudności z wchodzeniem w role, naprzemiennością działania, naśladownictwem i kreatywnością w zabawie
trudności z akceptowaniem kontaktu fizycznego
trudności w rozumieniu i wyrażaniu uczuć, brak/zaburzenia empatii
– mała elastyczność, słabe tolerowanie zmian w otoczeniu (np. przemeblowania pokoju, nowej trasy do przedszkola), przywiązanie do rytuałów, talizmanów– nietypowe i niefunkcjonalne użycie przedmiotów (np. układanie zabawek w szeregu, nadmierne koncentrowanie się na poruszających się elementach- kołach auta, pralce)– obsesyjne zainteresowanie nietypowymi dla dziecka dziedzinami wiedzy– stereotypowe ruchy ciała, najczęściej służące autostymulacji lub rozładowaniu napięcia- machanie rączkami, stymulowanie wzroku (np. przybliżanie i oddalanie przedmiotów od oczu), słuchu (nadmierne generowanie dźwięków), czucia ciała (szczypanie, a nawet autoagresja), zmysłu równowagi (kręcenie się wokół własnej osi), smaku (jedzenie niejadalnych rzeczy), węchu (obwąchiwanie); nadmierna wrażliwość wymienionych zmysłów wyrażona reakcjami obronnymi (np.wybiórczość pokarmowa, lękowa reakcja na dźwięki)
Część z nich może pojawić się również jako przejściowy etap rozwoju, ale dzieci „neurotypowe” porzucają niepokojące zachowania, np. echolalie na rzecz kreatywnego tworzenia. Także zdrowo rozwijające się dziecko, tak jak my, ma swoje schematy i rytuały budujące poczucie bezpieczeństwa- od autystów różni je stopień nasilenia i niekiedy specyfika, co powinno być przedmiotem obserwacji specjalistów.
Dziś wiemy, że pierwsze niepokojące objawy autymu, świadczące o byciu w grupie ryzyka spektrum autyzmu możemy zaobserwować już w wieku niemowlęcym.
Co dalej, jeśli okaże się, że Wasze dziecko przejawia niepokojące objawy? Autyzm to zaburzenie neurorozwojowe. W związku z czym każde dziecko z takim podejrzeniem powinno trafić do odpowiednich lekarzy – neurologa i psychiatry. Niezbędne jest także wykonanie badań słuchu, badań w kierunku nietolerancji i alergii oraz oceniających rozwój ruchowy dziecka. Swoją opinię na temat rozwoju powinien wydać psycholog, logopeda oraz pedagog. Taki zespół, składający się z psychiatry, psychologa, logopedy i pedagoga, jest w każdej rejonowej poradni psychologiczno-pedagogicznej i zajmuje się diagnozowaniem, orzecznictwem i terapią.
2 kwietnia wiele budynków na całym świecie zaświeci się na niebiesko w geście solidarności i popularyzowania wiedzy o autyzmie (dlatego na zdjęciu Lilka ubrana jest na niebiesko). Zachęcamy do przyłączenia się do akcji-możecie tego dnia ubrać się na niebiesko, 3 kwietnia pobiec charytatywnie w półmaratonie „Biegnij! Wyprzedź autyzm” lub wypić na warszawskiej Ochocie kawę w klubokawiarni obsługiwanej przez osoby z autyzmem:) Możecie również udostępnić ten wpis innym rodzicom, tak aby wiedza o autyźmie docierała do szerszego grona ludzi.
Autorką tekstu jest mgr Marta Byszko – pedagog specjalny, neurologopeda, która na co dzień pracuje z dziećmi autystycznymi.
Zainteresowanych odsyłam do wpisu Rozwój mowy dziecka do 2 roku życia.
więcej na temat książek we wpisie – Książki dla najmłodszych wspierające rozwój mowy