kontakt i współpraca
Pogoda w weekend ma być piękna i tym, którzy zostają w Warszawie mam do polecenia kilka fajnych miejsc. A jeżeli wyjeżdżacie to i tak sprawdźcie te miejscówki innym razem.
przedstawienie „Kółko i krzyżyk” w sobotę o 10 w Soho Factory w Warszawie. Co prawda nie byliśmy na tym spektaklu, ale mogę polecić w ciemno. Dlaczego? Trochę takich wydarzeń dla dzieci w Warszawie już udało nam się zobaczyć. A największym krytykiem jest mój mąż.
Po niektórych przedstawienia widzę jego skwaszoną minę i niesmak. Jak sam mówi, w niektórych teatrach widać, że występują osoby, którym nie udało się zostać aktorem w teatrze dla dorosłych.
Uważają, że dzieci są mniej wymagającymi widzami i wg ich wszystko „kupią”. Tak nie jest! Dzieci są o wiele bardziej wymagające niż dorośli i trzeba mieć ogromną charyzmę, podejście do nich i ogromny talent aby przedstawienie było udane.
Pierwszy taki komentarz mąż wygłosił po przedstawieniu „Dobranoc Jaśku” w Teatrze niewielkim. Byli tam beze mnie. Wyszli oczarowani i stwierdzili, że było to niesamowite przeżycie.
Cudowne miejsce! Duża przestrzeń, ciekawy design i pyszne jedzenie. Co prawda nie ma tam kącika zabaw, ale Lilka była tak pochłonięta zjadaniem obiadu i rozmową z nami, że zupełnie nie odczuliśmy jego braku. Krótkie, ale treściwe menu (również dziecięce) i miła obsługa są bardzo dużym atutem tego miejsca.
Bez problemu można tam wjechać wózkiem i skorzystać z przewijaka. Polecam menu lunchowe: wczoraj była zupa Minestrone, polędwiczki wieprzowe z kaszą gryczaną i deser kawowy. Całość kosztowała 19 zł.
Jedna rzecz jeszcze bardziej umiliłaby to miejsce dla dzieci to kolorowanki i kredki na czas czekania na danie.
Miejsca do ruchu nie trzeba szukać daleko. Tuż obok Szarej eminencji jest świetny plac zabaw.
Nadszedł ten dzień kiedy kawę wypijam od razu po zaparzeniu i jestem w stanie pracować ciągiem 4 godziny. Przy okazji nie muszę wykonywać tryliarda czynności i odpowiadać na nie takie proste pytania w stylu: „Czy jutro jest dziś?”.
Nie sądziłam, że będzie to takie cudowne uczucie. Już zapomniałam jak to jest zostać samemu w domu. Być samemu ze sobą i swoimi myślami, potrzebami i obowiązkami. Uwielbiam ten stan kiedy nikt nic ode mnie nie chce. Jestem panią swojego czasu i w pełni to wykorzystuję. Czasami nawet z premedytacją.
Przez pierwszy dzień.
A teraz kiedy zamykam za nimi drzwi rano uśmiecham się do siebie. A w duszy dosłownie odprawiam rytualny taniec radości z tupaniem nogami, gestami tryumfu i okrzykami euforii.
W piżamie robię sobie śniadanie i jem je w łóżku. Przed telewizorem!!! AAA, takie atrakcje tylko jak nie widzi Lilka. Mogę śmiało powiedzieć, że czuję się jakbym była na wagarach. Pamiętacie to uczucie?
Psychicznie i fizycznie odpoczywam mimo tego, że pracuję. Około 12 zaczynam już patrzeć na zegarek i kontrolować czas. Odbieram ją i mamy jeszcze tyle czasu dla siebie.
A tej mojej cierpliwości i uwagi też jakby proporcjonalnie jest więcej. Ma tyle do opowiedzenia, co było na obiad, z kim się bawiła i inne historie. Czas po przedszkolu jest dla nas wyjątkowy.
Uwielbiałam ten okres. Kiedy widziałam jej uśmiechniętą, zmęczoną twarz czekająca na mnie w drzwiach przedszkola biegłam na oślep. Nigdy nie prosiłam żeby zostać dłużej żeby się bawić. Tak bardzo chciałam już spędzić z nią czas.
Odwiedzałyśmy małą cukierenkę przy przedszkolu i razem szłyśmy na piechotę do domu. To były 2 przystanki autobusem, ale ja uwielbiałam kiedy przemierzałyśmy tę drogę pieszo. Ja zawsze szłam po murku, a ona trzymała mnie za rękę. A w drugiej ręce trzymałam mocno ciacho lub rurkę z kremem.
Droga z przedszkola prowadziła przez park. Tam zawsze zatrzymywałyśmy się na mostku i grałyśmy w Misie Patysie (pamiętacie z Kubusia Puchatka?). A później biegi z górki i dalsza droga do domu. Powoli, nie spiesząc się szłyśmy razem opowiadając co się wydarzyło.
Teraz też staram się żeby ten czas był wyjątkowy. Po przedszkolu korzystamy z pięknej, jesiennej aury.
Lilka ma na sobie komplet Jacadi. Ubranka można kupić przez fanpage lub stacjonarnie w Galerii Klif w Warszawie
Kurtka – Burberry
Buciki – Mrugała
Opaska – Kiabi
*Ten wpis powstał na bazie moich osobistych doświadczeń oraz konsultacji u specjalistów.
Pamiętam jak dziś kiedy kompletowałam wyprawkę zastanawiałam się jakie kosmetyki są potrzebne dla takiego małego dziecka. Wszędzie odradzano emolienty jak pierwsze produkty do pielęgnacji skóry.
Uznałam, że również na nich oszczędzę i kupiłam zwykły płyn Babydream.
Lilka urodziła się już z bardzo suchą skórą. Pielęgniarki nacierały ją w szpitalu parafiną ciekłą (!). A po wyjściu ze szpitala miała skórę jak mały krokodylek. Niewątpliwie jej bardzo delikatna skóra wymagała odpowiedniej pielęgnacji.
Metodą prób i błędów kupowałam różne specyfiki do skóry. Niektóre po jednym użyciu przejmowałam ja. Nie nadawały się do niczego.
Jakieś półtora roku temu trafiłam na bardzo dobrego lekarza, który powiedział, że płyny, balsamy i emolienty to stanowczo za mało. Radził żeby całkowicie zmienić pielęgnację. Byliśmy tak zdesperowani, że całkowicie poddałam się jego radom.
Dziś jest już lepiej i dlatego postanowiłam napisać ten post. Najgorszy stan skóry pojawia się zimą. Kiedy odkręcone kaloryfery i grube warstwy ubrań nie sprzyjają naszej skórze.
Teraz o kosmetykach… temat rzeka. Wypróbowałam już chyba wszystko co jest na rynku.
nie zauważyłam znaczącej poprawy, ale taka skóra jest bardziej wymagająca:
Tylko krowa zdania nie zmienia… podobno. W postach o nauce czytania pisałam tylko i wyłącznie o metodzie M.Montessori (Jak nauczyć dziecko cztać). Jednak Lilka sama zadecydowała o dalszym ciągu edukacji i ja się temu poddałam.
Mianowicie, któregoś dnia zaczęła czytać sylaby napisane drukowanymi literami i łączyć je. Uznałam, że jako dalszy etap wprowadzimy czytanie metodą symultaniczno-sekwencyjną.
Jest to metoda oparta na badaniach neuropsychologicznych i na wieloletnim doświadczeniu prof. J. Cieszyńskiej. Ta metoda wykorzystuje wiedzę o sekwencyjnych zdolnościach lewej półkuli mózgowej przy równoczesnym wykorzystaniu symultanicznych sposobów przetwarzania bodźców półkuli prawej.
Kolejność w jakiej należy pracować:
ETAP I – od samogłosek prymarnych (A, U, I) do sylaby otwartej (sylaba zaczynająca się spółgłoską, a kończąca się samogłoską)
ETAP II – od sylaby otwartej do pierwszych wyrazów
ETAP III – czytanie sylab zamkniętych (sylaba kończąca się spółgłoską)
ETAP IV – czytanie nowych sylab otwartych i zamkniętych
ETAP V – samodzielne czytanie tekstów
Zaczynając od samego początku:
zestaw do nauki czytania samogłosek. W pudełku znajduje się 30 ilustracji pokazujących różne onomatopeje. Na odwrocie znajduje się samogłoska. Do tej pomocy jest dołączona instrukcja.
Jest to zestaw planszy kartonowych służących do czytania sylab. Bardzo pomocna przy opóźnionym rozwoju mowy. Plansze można kupić też oddzielnie: tutaj
zestaw kartonowych książek do odczytywania sylab w postaci wyrażeń dźwiękonaśladowczych. Sama książka może zainteresować dzieci już od 8 miesiąca jako alternatywa dla Księgi dźwięków – ma realne zdjęcia i białe napisy na czarnym tle. Dostępne są jeszcze „Pojazdy” i „Na wsi”.
zestaw do ćwiczeń dla starszych dzieci. Metodą analogii musimy uzupełnić puste pole. Ten zestaw ćwiczy: dostrzeganie relacji i różnic, logicznego myślenia, koncentracji. tutaj
zestaw do czytania sylab składający się z czarnych kartoników i białych napisów.
świetny pomysł na książkę obrazkową! W dużym formacie A4 mamy zamknięte miasto Kraków wraz z podpisami. Dzieci mają ogromną frajdę kiedy już potrafią odczytać pierwsze wyrazy. Ta książka właśnie do tego służy. Bardzo spodobał mi się ten pomysł!
A teraz jeszcze kilka pomocy edukacyjnych, które służą symultaniczno-sekwencyjnej metodzie czytania. Są to przede wszystkim zestawy, które ćwiczą prawą i lewą półkulę mózgu. A do tego zapewniają fajną zabawę.
w zestawie mamy kolorowe drewniane kwadraciki i książkę z wzorami. Zadaniem dziecka jest ułożenie ich wg wzoru. p.s. Lilki ulubione
Podobny zestaw jak wyżej tylko trochę trudniejszy. Mamy tu dwie książeczki – jedna z liniami, a druga już bez.
zestaw do układania sześciennych klocków. Utrudnieniem jest to, że trzeba odnaleźć konkretny wzór i ułożyć go na szablonie.
zestaw do ćwiczenia analizy i syntezy wzrokowej. W pudełku mamy 14 tablic do układania obrazków
ciekawy zestaw 65 elementów, które tworzą szeregi. Zadaniem dziecka jest ułożenie obrazków np. od najmniejszego do największego, rosnąca intensywność barwy itd.
zestaw do odnajdywania różnic między obrazkami. W ciekawy sposób rozwijamy słownik i ćwiczymy analizę wzrokową.
zestaw kartonowych kart do ćwiczeń. Zadaniem dziecka jest znalezienie niepasującego elementu do zbioru.
zestaw kartonowych obrazków do układania sekwencji.
A ja w ramach współpracy mam dla Was kod rabatowy na całą ofertę -10 % do zrealizowania w sklepie www.centrummetodykrakowskiej.pl Wystarczy wpisać: 2dbe9446da46
Często piszecie w prywatnych wiadomościach, że Wasze dzieci nie mogą się na niczym skupić. Pobawią się 3 minuty jedną zabawką, rzucą w kąt i biorą następną. Nie interesuje ich również to co proponujecie, a wszelkie próby kończą się fiaskiem.
Dziś chciałabym poruszyć temat dziecięcej koncentracji uwagi.
Jest to umiejętność skupienia się na ściśle określonych, często bardzo dokładnie opisanych zagadnieniach.
Koncentracja uwagi ewoluuje z wiekiem. U bardzo małego dziecka zazwyczaj jest to koncentracja mimowolna, czyli taka, która akurat w danym momencie zwróciła uwagę dziecka: głośny dźwięk, ostre światło, kolorowy przedmiot.
Wraz z nabywaniem nowych umiejętności dziecko ćwiczy koncentracje dowolną, która wymaga wysiłku i skupienia się na danej czynności.
Ostatnio bardzo modnym zjawiskiem jest FLOW – zjawisko bardzo głębokiego skupienia, w czasie którego człowiek angażuje zmysły i umysł podczas wykonywania danej czynności. FLOW jest stanem pomiędzy ogromną satysfakcją, a euforią, którą wywołuje całkowite oddanie się jakiejś czynności.
Jednak na to zjawisko wpadła dawno temu Maria Montessori i nazywała je polaryzacją uwagi. Jest to umiejętność całkowitego oddania się danej czynności.
Efektem polaryzacji uwagi jest cierpliwość, pewność siebie i radość. Dzieci widzą swoją pracę i są z siebie dumne. Są szcześliwe.
Montessori w swoich Domach dziecięcych obserwowała dzieci podczas pracy. W pewnym momencie zauważyła dziewczynkę pracującą z cylindrami do osadzania: „Wyraz twarzy dziecka świadczył o tak intensywnej koncentracji uwagi, że doznałam objawienia”. Dziewczynka zupełnie nie zwracała uwagi na otaczające ją dzieci. Zawzięcie pracowała mimo hałasu. Maria Montessori naliczyła aż 44 powtórzenia tej czynności. Na koniec dziewczynka odetchnęła. Na jej twarzy malowało się zadowolenie i satysfakcja.
środowisko, które jest kochające i wspierające.
Pisałam na ten temat więcej we wpisie Przystosowane otoczenie ( dla mniejszego dziecka) oraz Pokój chłopca. Myślę jeszcze o aktualizacji dla dziecka w wieku przedszkolnym.
dźwiękowych, wzrokowych. Nie znam dziecka, które skupi uwagę na 20 minut przy włączonym telewizorze, a nawet radio.
Im mniej tym lepiej.
gier na tabletach, telefonach, maratonów bajek, bo czym przy takiej aktywności będzie manualna praca bez efektów dźwiękowych i świetlnych.
Dzieci najlepiej koncentrują się po śniadaniu ok godz 8-9. Jeżeli Wasze dzieci chodzą do przedszkola, to po powrocie do domu często nie będą chciały długo koncentrować się na czynnościach, bo ten czas w ciągu dnia już minął.
czyli wystąpienie okresu wzmożonego zainteresowania daną czynności. Jeżeli obserwujemy u dziecka np. fazę na kształty. Warto ustawić na półce zabawki, które ćwiczą właśnie te umiejętności.
odpowiednich do wieku i zainteresowania dziecka. Jeżeli widzimy, że dana zabawka kurzy się od miesiąca, warto ją schować i wyjąć za jakiś czas.
Dzieci lepiej się koncentrują na czynnościach, które wybrały same niż na tych, które podsunęliśmy im pod nos. Wspomniana wyżej polaryzacja uwagi nie nastąpi w sytuacji kiedy my wybierzemy aktywność dla dziecka. Pozostawmy dzieciom wolny wybór.
To dziecko decyduje jak długo będzie pracować. Nie można dzieciom przerywać. Najlepiej w sytuacji kiedy dziecko z zaangażowaniem pracuje udawać, że nie ma nas w pokoju.
Nie podchodźcie, nie wyrażajcie zachwytu, ani nie mówcie, że praca została wykonana niepoprawnie lub niezgodnie z instrukcją. Dopiero kiedy dziecko zadecyduje o końcu możemy zwrócić uwagę na wykonaną pracę.
(tych słownych również). Temat rzeka. Więcej na ten temat we wpisach Kocham nie chwalę i Wychowanie bez kar i nagród
nam też przyda się nauka cierpliwości kiedy dziecko po raz 10-ty ćwiczy daną czynność.
Nie lubię upału. Nienawidzę jak jest gorąco, jak nie można złapać tchu- kiedy powietrze się nie rusza. Zdecydowanie lepiej się czuję podczas takiej pogody jak teraz. Jeżeli chodzi o moje preferencje pogodowe to mogłabym mieszkać w Szwecji.
Lubię długie wieczory w domu. Nie wychodzimy wtedy nigdzie i w spokoju cieszymy się sobą. Mam kilka swoich niezbędnych rzeczy na jesień i dziś Wam je pokażę.
W taką aurę piję ją litrami. Wczoraj odkryłam przepyszną w Marks&Spencer z odrobiną syropu z agawy i plastrem aromatycznej pomarańczy smakuje wybornie.
Pełno jest teraz swetrów w sklepach, jednak ja jestem bardzo wybredna i wybrany model nie może mieć nawet 1% wełny, moheru. Moja skóra ich nie znosi i w końcu postanowiłam, że się nie poddam i nie będę musiała zakładać bluzki z długim rękawem pod spód. Udało się! Dopadłam kilka pięknych modeli, a wybrałam ten jedyny. Miękki i cudowny.
A tak wygląda mój czas. Jesienne długie wieczory.
A tu inne propozycje:
Wszystkie swetry są właśnie z Oysho. Te modele nie mają gryzących włókien w składzie.
A na ciepły wieczór pod kocykiem polecam genialny serial „Most nad Sundem” oryg. Bron/Broen
Przyszedł czas na książki logopedyczne. Wydawnictwo Nasza ksiągarnia wydało ostatnio godną uwagi serię „Uczę się wymawiać”.
Zwróciłam na nią uwagę przede wszystkim dlatego, że ma przepiękne ilustracje Joanny Kłos. Wg autorki książki są skierowane do dzieci w wieku 4-6 lat. Jednak uważam, że ćwiczenia można, a nawet trzeba wprowadzać wcześniej (od 3 lat). A książka „Z muchą na luzie ćwiczymy buzie” jest dla dzieci od 2 lat do 6.
jest to zeszyt ćwiczeń z bardzo ciekawymi zadaniami dla dzieci i rodziców. Z pomocą starszej osoby mamy wykonać odpowiednie zadania. Przy każdej głosce jest wspomniany wiek dziecka, tak aby nie wymagać zbyt wiele. W środku mamy również różne elementy do wycięcia i przyklejenia w odpowiednim miejscu.
Przy każdym ćwiczeniu są również wskazówki dla rodziców. A na końcu znajduje się piękny dyplom dla dziecka i rodziców.
jest zbiór bardzo zabawnych wierszyków o muszce FeFe. Mucha ma różne przygody, w czasie których wykonuje różne zadania. Dziecko razem z rodzicom robi ćwiczenia aparatu artykulacyjnego podczas czytania.
W czasie ćwiczeń najlepiej jest siedzieć przed lustrem, tak żeby dziecko widziało swoją buzię. Znajdują się tutaj ćwiczenia fonacyjne, artykulacyjne i oddechowe, czyli wszystko to co wykonuje się w gabinecie podczas terapii. Rodzic przy każdym ćwiczeniu ma dokładną wskazówkę jak prawidłowo wykonać daną czynność.
Myślę, że już 2 latki będą zainteresowane tą pozycją.
jest to zbiór ciekawych wierszyków o różnej tematyce. Książka podzielona jest ze względu na wiek dzieci. Jednak jest tu pewna nieścisłość, bo książka wg autorki jest od 4 lat, a pierwsze 57 stron jest też dla dzieci młodszych. Owszem, 4-latek już powinien mówić te wszystkie głoski, ale szkoda by było żeby młodsze dzieci z niej nie skorzystały. Także tym się nie sugerujcie.
Tak jak w powyższych pozycjach są wskazówki dla rodziców. O ile poprzednia książka służyła ćwiczeniom aparatu artykulacyjnego, to ta jest już do utrwalania wywołanych głosek.
Książkę rekomenduje promotorka mojej pracy magisterskiej Dr Danuta Emiluta-Rozya
Za oknem szaro, buro i ponuro. Niektórzy wychodzą z domu jak jest jeszcze ciemno i w takiej samej aurze wracają. Nie ma co ukrywać, pogoda nie nastraja nas pozytywnie. Widmo pluchy, mrozów i wszechogarniającej wilgoci często powoduje spadek formy. Zarówno fizycznie czujemy się osłabieni, jak i podupadamy psychicznie. Nic nam się nie chce i nie mamy siły na najbardziej prozaiczne czynności. Jak się wspomagać? Odpowiedź jest prosta. Pomogą nam suplementy diety, a właściwie tylko jeden.
Teraz pewnie myślicie, że oszalałam. Nie, chcę Was dziś przekonać do tego, że warto.
Zacznijmy może od początku. Prawie każda z nas dostała wytyczne od lekarza pediatry o podawaniu witaminy D3 swoim nowonarodzonym dzieciom. Podawaliście? Jestem pewna, że tak. A teraz zapytam Was, odpowiedzcie mi szczerze.
W jakim wieku przestałyście podawać dzieciom witaminę D3? Ja około roku. Ostatnio dowiedziałam się, że to ogromny błąd. Nie powinno się przestawać. Należy kontynuować podawanie witaminy D3 aż do 18 r.ż w dawce zależnej od masy ciała 600-1000 IU/ dobę w miesiącach od września do kwietnia.
W tych miesiącach z powodu braku odpowiedniego nasłonecznienia witamina D3 nie jest syntetyzowana pod wpływem promieni słonecznych. Oczywiście z bardzo błahej przyczyny, bo tego słońca jest jak na lekarstwo. W okresie letnim od kwietnia do września słońce ma okazje nam pomóc, jednak częsty my, nadgorliwi rodzice smarujemy dziecko od stóp do głów kremami z filtrem.
Oczywiście nie zachęcam do całkowitego zaprzestania używania tego kremu. Ale jednak trzeba zwrócić uwagę na to, żeby słońce „miało okazję” przekazać nam trochę tego dobrodziejstwa. Wystarczy odsłonięte 18 % ciała (np. łydki i przedramiona) przez 15 min dziennie, a witamina D3 ma okazję się wchłonąć. Tylko kto tego pilnuje? My w tym roku filtrów używaliśmy jedynie w Turcji. W Polsce stosujemy zasadę bezpiecznego przebywania na słońcu i kremów nie używamy.
I tu właśnie chcę szybko opisać swoją chorobę. Właśnie w okolicach kwietnia wykryto u mnie niegroźną chorobę immonologiczną. Zlecono mi najróżniejsze badania. Dostałam również skierowanie na oznaczenie D3 -25- OH. Wyszedł mi skrajnie niski poziom tej witaminy.
Profesor, z którą konsultowałam wynik, mówiła, że niestety 90% Polaków ma niedobory witaminy D3. Mało tego, mówiła, że badała kobiety, które właśnie wróciły z wakacji, a mimo to niedobór wciąż się utrzymywał. Ze względu na moje schorzenie zaleciła mi suplementację przez cały rok. Zalecana dawka dla osób dorosłych to 800-2000 IU/dobę w miesiącach wrzesień kwiecień.
Według wytycznych Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego zalecane jest stosowanie suplementacji wit. D3 w ciąży. Jest ona tak samo ważna jak kwas foliowy. Zalecana dawka ciężarnych oraz karmiących piersią to 1500 – 2000 IU/dobę.
Naprawdę warto oznaczyć sobie z krwi D2-25-OH. Badanie kosztuje ok 100 zł.
Nie ukrywam, że po kilku miesiącach suplementacji moje samopoczucie znacznie się poprawiło.
A teraz kilka słów o preparatach dostępnych na rynku, bo jest ich całe mnóstwo.
Zadbajcie też o swoich rodziców, z wiekiem wchłanianie wit. D3 się zmniejsza i osobom po 65 r.ż. zalecana jest suplementacja 800-2000 IU/dobę przez cały rok.
*wpis powstał na podstawie konsultacji medycznych
Ok, moje dziecko wyrosło już z zabaw kaszą i wymaga zabaw o większym stopniu trudności. Dziś zaprezentuję Wam zabawki, które ostatnio zagościły na naszej półce.
Sporo czasu Lilka teraz spędza na pracach przy stoliku- widzę tutaj wpływ przedszkola.
Pierwsza z nich to szablony do odrysowywania Mudpuppy. 10 kartonowych kart ma wycięcie do odrysowania. Są różne motywy- księżniczki, piraci, budowle świata… W czasie rysowania dziecko musi skupić uwagę i płynnie poprowadzić rękę. Drugą ręką trzeba przytrzymać szablon.
Taka zabawa przygotowuje rękę do pisania. W Montessori jedną z czynności poprzedzającą pisanie, jest właśnie odrysowywanie szablonów. Dzięki takiej zabawie dziecko ma możliwość ćwiczenia koordynacji wzrokowo-ruchowej, a dodatkowo uczy się planowania motorycznego.
Lilka bardzo je sobie upodobała. Dzięki temu, że są piankowe na górze dziecko może modyfikować siłę nacisku. Przy takiej pracy ćwiczy mięśnie dłoni i uczy się modyfikować siłę nacisku. Bardzo fajny pomysł na prezent.
A teraz nasz wielki rodzinny hit. Od jakiegoś czasu wszyscy domownicy chodzą wystrojeni w biżuterię B.Toys.
Z małych elementów dzieci (i dorośli) mogą tworzyć pierścionki, bransoletki i naszyjniki. Koraliki mają wypustki lub dziurki i łączy się je na docisk. Świetna zabawka do ćwiczenia małej motoryki i koordynacji ręka oko. O to właśnie chodzi żeby podczas takiej zabawy dzieci mogły ćwiczyć ważne funkcje potrzebne do dalszego rozwoju.
Do kupienia TUTAJ ( są też mniejsze zestawy)
fajny pomysł na zabawę przy stoliku. Z pomocą kleju dzieci przyczepiają odpowiednie elementy. Z drucika kreatywnego tworzymy nogi i uszy.