kontakt i współpraca
Dziś już ostatnia porcja inspiracji na Dzień Dziecka. Tym razem podzieliłam moje pomysły na grupy wiekowe. Nie wiedziałam, że przez ostatnie 2 lata pokazało się tyle ciekawych rzeczy dla najmłodszych.
1. Puzzle jednoelementowe Janod – to świetny pomysł na prezent już dla rocznego dziecka
2. Gryzak auto Lullalove – drewniany pojazd w pięknych kolorach dla małego miłośnika motoryzacji
3. Skip hop gryzak Oball – do zabawy dla niewielkich rączek
4. Skip hop pudełko na przekąski – właśnie czegoś takiego mi brakuje- małego na rodzynki lub pestki dyni na spacer
5. Drewniane domino Janod – czyli pierwsza gra dla dzieci. Łatwo jest pojąć zasady, a zabawy jest z nim wiele
6. Klocki Janod – magnetyczne zwierzątka, które mogą się zamieniać różnym częściami ciała
7. Sorter Janod z żyrafą Sophie – o sorterze mogłabym napisać oddzielny post, bo uważam, że jest to zabawka rozwijająca wiele umiejętności u dziecka
8. Bączek Janod- zabawka ponadczasowa, a ta jest wyjątkowo piękna
9. Puzzle Djeco – jednoelementowe puzzle z uchwytem ułatwiają naukę chwytu pęsetkowego, a w czasie zabawy dzieci ćwiczą koordynację ręka-oko
1. Scootandride – tego pojazdu nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Więcej o nim we wpisie Scootandride
2. i 3. Janod rakieta i samolot magnetyczny- jak mówią moje koleżanki- mamy chłopców to hit nad hity
4.Grabie Janod – dla małych ogrodników- pomocników
5. Ekspress do kawy Djeco – coś dla małych naśladowców do zabaw tematycznych
6. Drewniane klocki Janod – piękny, a do tego edukacyjny zestaw 40 klocków z literami i cyframi
7. Puzzle Janod – puzzle z konikami zamknięte w eleganckiej walizce
8. Chmurka Plui – deszczowa chmurka to ciekawa zabawka do kąpieli lub zabawy w basenie
9. Stemple Djeco – zestaw pieczątek farma
10. Plecak Little life dla małego podróżnika
11. Zestaw konstruktorski Janod- czyli budowanie za pomocą śrubek i odpowiednich narzędzi
1. Mapa Janod – magnetyczna mapa z 90 magnesami. Nadaje się na ciekawą ozdobę dziecięcego pokoju, a do tego ma ogromne walory edukacyjne
2.Guma Djeco do skakania- ah jak bym chciała żeby wróciła moda na granie w gumę
3.Puzzle Djeco – dla miłośników układania
4.Puzzle Janod – nauka przez zabawę w poznawanie świata
5. Przybijanka Djeco – dla małych budowniczych- rozwija obustronną koordynację i ćwiczy precyzję ruchów
6. Układanka magnetyczna Janod z 76 magnesami oraz tablicami do układania
7. Puzzle obserwacyjne Janod do układania i wyszukiwania szczegółów
8. Parasol Janod ze wzorem tygrysa – na deszcz i niepogodę
Mam dla Was niespodziankę dziś i jutro (24-25.05) na hasło “nebule” w sklepie www.bubulinka.pl będzie obowiązywała darmowa dostawa. Kod rabatowy wpisujemy na końcu i zamówienie zostanie pomniejszone o 10 zł, czyli koszt wysyłki.
Podczas urządzania pokoju dziecięcego zależało mi na tym, aby był w miarę spójny i ciekawy dla Lilki. Myślałam o kilku rozwiązaniach jednak już na samym końcu z nich zrezygnowałam.
Pewnie jesteście ciekawi co to było… W ostatnie chwili nie zdecydowałam się powiesić półeczek ozdobnych i obrazków na ścianę. Szkoda mi było niszczyć dopiero co pomalowaną powierzchnię.
Lubię częste zmiany i obawiałam się, że po jakimś czasie znudzi mi się to ustawienie mebli i za chwilę będę je przesuwać. Półki na ścianach by tę aranżację mogły popsuć.
Gołe, białe ściany wyglądy jednak zbyt surowo i szukałam ciekawych dodatków, które łatwo można by było usunąć w razie potrzeby. Wybór padł na naklejki Chispum – kolorowe i niebanalne ozdoby do ścian, mebli, szyb…
Jednak po przeczytaniu opinii dowiedziałam się, że farba się ściera z każdym wytarciem i nie jest to do końca idealne rozwiązanie. Przypomniały mi się wtedy naklejki tablicowe. Tak zamieszkał z nami tablicowy słoń.
Można po nim mazać kredą i mazakiem przeznaczonym do tablic. Bardzo dobrze trzyma się drzwi i się nie odkleja. Fajny pomysł dla osób które mają niewielkie pomieszczenia i nie mają za bardzo pomysłu jak zaaranżować przestrzeń. Dodam jeszcze dlaczego nie odważyłam się nakleić słonia na ścianę. Bałam się artystycznego wyjeżdżania za linię;)
Kolejnym moim odkryciem była taśma washi tape. Na niej zawieszamy wszystko: plakaty, obrazki, a nawet zdjęcia. Po odklejeniu nie zostawiają żadnych śladów na ścianie. Znacie ten świetny wynalazek?
A druga naklejka Chispum u nas to krople- już Wam znane
Po ostatnim poście z propozycjami na Dzień Dziecka mieliście niedosyt. Więc dziś leci kolejna porcja inspiracji. Kilka z nich już mamy i mogę szczerze polecić.
1. Kultowa już hulajnoga Mini micro – u nas dopiero teraz przyszło na nią zainteresowanie i na nowo się z nią lubimy
2. Klocki Tobe do nauki czytania- to właśnie na nich moje dziecko przeczytało pierwszy wyraz. Bardzo ładne, drewniane i polskie!
3. Foremki do lodów Rice – na naturalne domowe lody, truskawkowe oczywiście
4. Kosz na zabawki domek Rice – wyplatany z rafii na Madagaskarze
5. Korale B toys- dla małych miłośniczek biżuterii
6. Tablica Kid O – ciekawy pomysł na naukę pisania cyfr. Za pomocą magicznego długopisu utrwalamy kształt cyfr.
7. Kamyczki kredki Crayon Rocks
8. Maileg – opanowała nas nowa pasja kolekcjonowania tych pięknych zabawek. Kilka z nich już mamy i niedługo pokażemy na blogu.
9. Naklejka Chispum – świetna tablica do pisania kredą przyklejana na ścianę
10. Mapa Warszawy Crumpled City – w końcu jest! Mapa wykonana z materiału, który można gnieść i prasować:)
A tu inspiracje na konkretny wiek:
Prezent na roczek 100 inspiracji
Prezenty dla 2 latka
Prezenty dla 3-latka
Prezent dla 4 latka
Prezenty dla 5-latka
Prezenty dla 6 latka
Prezenty dla 8-latka
Prezenty na święta dla dzieci 2021
Jesteś już na samej końcówce ciąży. Wypadł nam niespodziewany wyjazd, a ja jak zwykle mam kilka “mądrości” dla Ciebie. Takich, o których nie przeczytasz w poradnikach i gazetach dedykowanych dla mam.
To już ostatnie chwile, które macie tylko dla siebie. Wybierzcie się na romantyczną kolację i długi spacer. Celebrujcie każdą chwilę, którą razem ze sobą spędzicie. Dajcie sobie słowo, że w tej nowej sytuacji nie zapomnicie o sobie. Rodzicielstwo będzie dla Was sprawdzianem.
Egzamin siły Waszej relacji i więzi, którą budowaliście tych kilka ładnych lat. Będzie wiele trudnych sytuacji- to normalne.
Celebruj teraz każdy komplement na temat Twojego wyglądu w tym stanie. Tobie wydaje się pewnie, że ludzie Cię otaczający tak, mówią, żeby podnieść Cię na duchu. To nieprawda, wyglądasz cudownie! Skup się na tych słowach i zapamiętaj je na długo.
Po przyjściu na świat Twojego dziecka będzie Ci ich brakowało. Każdy będzie tylko patrzył na Twoją córkę i mówił jaka jest piękna, a jakie ma cudowne usta.
Przez pierwsze tygodnie pewnie będzie Ci ciężko zaakceptować Twój wygląd. Pamiętaj to wszystko hormony. Nie jest tak źle jak Tobie się wydaje. Z czasem wszystko wróci do normy. Nawet po karmieniu naturalnym piersi wracają do takiego samego wyglądu.
Zupełnie się tym nie przejmuj, a bądź z tego dumna. Wiele matek mówi, że chociaż miałyby mieć rozstępy na czole to i tak by zdecydowały się na dziecko. Coś w tym jest.
Teraz pewnie jeszcze jesteś pełna obaw, ale gwarantuję Ci, że im bliżej do tej daty tym będziesz spokojniejsza. Twój organizm sam tak się dostosuje, że nawet jak się już zacznie nie będziesz przerażona. To również hormony. Wiem, że masz plan porodowy. Traktuj go bardzo lekko.
Jeżeli uda się naturalnie, wspaniale! Jeżeli nie, nie miej z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Tylko dziękuj, że jest na tyle zaawansowana medycyna, że mogli pomóc Tobie i Twojemu dziecku. W czasie porodu myśl tylko o tym, że za chwilę Ją zobaczysz.
Ta myśl doda Ci ogromnej siły. Będziesz we wspaniałych rękach, do których wiele matek nie ma dostępu, więc wszystko musi być dobrze. W chwilach strachu przed porodem myśl o tych miliardach kobiet, które rodziły przed Tobą, często w trudnych warunkach. To pomaga:)
Zróbcie tylko jedno zdjęcie. Po latach będzie to Twoje ulubione i ze szklanymi oczami będziesz na nie patrzeć.
Jeżeli nie uda Ci się pierwsze karmienie, nie stresuj się tym zupełnie. Mi nikt nie powiedział, że przez pierwszą dobę życia dziecko nic nie musi jeść, bo ma zasoby pożywienia z łożyska.
Po porodzie Twoja córka najpewniej 12 h będzie spała. A Ty nie będziesz mogła zasnąć. Każdy będzie Ci mówił żebyś odpoczywała, ale to będzie silniejsze od Ciebie. Będziesz patrzeć na nią w tej mydelniczce nawet w nocy. Kiedy w końcu się obudzi Ciebie dopadnie totalne zmęczenie.
W szpitalu nie bój się prosić o pomoc doradcy laktacyjnego czy położnej. Ta wiedza będzie Ci potrzebna przez najbliższe tygodnie. Chcę Ci jeszcze powiedzieć żebyś za wszelką cenę ufała swojemu instynktowi. On się pojawi tuż po porodzie i zobaczysz jak będzie Tobą rządził (już do końca życia).
Wiedza teoretyczna z poradników, rady innych są mniej ważne niż Twoje przeczucie. Ufaj sobie i temu, co Ci podpowiada Twój organizm. Od pierwszego dnia ufaj również Jej. Z dnia na dzień będziesz ją znała coraz lepiej i poznasz jej potrzeby szybko. Pamiętaj też, że przez pierwsze godziny wystarczy jej tylko kropel Twojej siary. Nie zagłodzisz Jej jeżeli tylko chwilkę będzie ssała.
Jeżeli pojawiają się trudności i będziesz chciała podać mleko modyfikowane to wiedz, że karmienie butelką na początku wydaje się łatwe, a później jest o wiele trudniejsze niż karmienie naturalne. Warto walczyć o karmienie, ale o tym już wiesz.
Ah! Zapomniałam Ci napisać o tej kapuście, z której śmiał się mój mąż. Uratuje Cię pewnie w 3 dobie. Proś M., żeby Ci kupił i zostawił w lodówce na oddziale, bo musi być zimna. Od samego początku smaruj również brodawki- ten krem pomaga!
Będzie Ci się wydawało, że tylko Ty dobrze się Nią zajmujesz, że mąż krzywo założy pampersa, a zakładając body złamie je rękę. To również hormony będą o sobie dawać znać.
Pozwól mu już od początku założyć pajac na lewą stronę i założyć czapkę tyłem do przodu. Serio, Jej się nic nie stanie, ale jemu tak. Doceniaj każdy gest i mów, że świetnie mu idzie. To ważne.
Sen… jest przereklamowany. Tego się trzymaj, a tak serio już w szpitalu staraj się spać w dzień. Daj Mu czas na bycie 1 na 1, a Ty śpij. Tak samo w domu. Nie staraj się pokazać najbliższym, że ze wszystkim świetnie sobie radzisz. Ogarnij najpierw dziecko, później siebie a na końcu, obiad, gary, pranie itp. albo zostaw to i idź spać.
To nic złego, zrozumieją.
Łzy… będą Ci teraz leciały z wielu powodów. Ze szczęścia, smutku, bezradności i zmęczenia. Nie walcz z nimi. Wypłacz się i będzie Ci lepiej. Tuż po porodzie będą Tobą władały dziwne uczucia trochę jak w chorobie dwubiegunowej.
Najpierw ogromna radość i całowanie każdego paluszka osobno, a za chwilę myśl “Czy ja wystarczająco kocham swoje dziecko?” “A może nie wystarczająco?” Staraj się o tym nie myśleć- to jest trochę inna miłość niż do mężczyzny i może nie przyjść od razu.
Żałuję bardzo, że pewnie nie będę na bieżąco z wszystkimi newsami. Ale wiedz, że myślami jestem z Tobą i jestem pewna, że świetnie sobie dacie radę.
XOXO
A.
p.s. Zostało jeszcze trochę czasu, więc zrób kilka porządnych porcji obiadowych i włóż je do zamrażarki. Zobaczysz jak Ci się przydadzą w pierwszych tygodniach.
Jedną z najbardziej popularnych wiadomości prywatnych jaką od Was dostaję jest zapytanie: “Czym obecnie bawi się L. Z czym pracuje?”
Dlatego raz w miesiącu będę publikowała post z trzema (lub więcej) zabawkami, zabawami, po które najchętniej sięgamy.
Pierwszą z nich są duńskie klocki Plus plus. Mamy 3 wersje i wszystkich używamy. Nie byłam pewna, czy Lilka poradzi sobie z małymi elementami, więc najpierw poszedł w ruch zestaw z większymi klockami Midi. Poradziła sobie bez najmniejszego problemu i już po 2 dniach wyciągnęłam zestaw Mini.
Co mi się podoba w nich najbardziej? Że można z nich budować wszystko: meble dla lalek, biżuterię, zwierzęta, pojazdy i wszystko to co podpowie nam wyobraźnia. Nie znałam do tej pory klocków, które miałyby tyle możliwości.
Lego mają wiele ograniczeń jeżeli chodzi o tworzenie i są bardzo “dosłowne”. Mam wrażenie, że właśnie większość dzieci buduje z Lego tylko wg instrukcji. Dany zestaw jest tak skonstruowany, że jego przeznaczenie jest wiadome.
Zestaw z pociągiem jest do budowania pociągów, zestaw z Zoo jest do budowania Zoo. U moich znajomych klocki Lego (te mniejsze) są używane tylko wg instrukcji.
Tutaj wszystkie klocki są w identycznym kształcie- różnią się jedynie kolorami. To pozwala na ich wielofunkcyjność i pobudzanie wyobraźni. Ostatnio Lilka wymyśliła, że jeden mały klocek Plus Plus wygląda jak gofr i serwuje go małym ludzikom.
Do tego są tanie:)
A tak wyglądają nasze zabawy:
Piękny, pastelowy zestaw Mini- nasz ulubiony
Zestaw MIDI
Mini w kolorze BASIC
Nie wiem jak u Was, ale dla nas zwykła plastelina jest za twarda. Klasyczne ciastoliny wysychają i trudno się wałkują…
Znalazłam świetną alternatywę dla tych niedogodności – pucholina Bubber. Czyli masa plastyczna, która jest aksamitna w dotyku, nigdy nie wysycha i łatwo się wałkuje. Jego konsystencja przypomina lekką chmurkę, a podczas pracy z nim ma się wrażenie, że jest zrobiony z piasku.
Pucholina – to dobre określenie na ten wynalazek. Pierwszą zasadniczą zaletą Bubbera jest jego aksamitna powierzchnia. Jest niesamowicie miła w dotyku. Łatwo się wyrabia i wałkuje. Praca z nią to sama przyjemność. Nie klei się do rąk, ani podłogi.
Do Bubbera można dokupić różnego rodzaje gadżety. Ze względu na fazę wrażliwą na litery zdecydowałyśmy się na alfabet do odciskania. Wg mnie jest to fantastyczna pomoc edukacyjna.
Dziecko może uczyć się liter wielozmysłowo, przez to proces ich przyswajania przebiega szybciej i ciekawiej. Litery w Bubberze odbijają się łatwo i są dobrze czytelne. Możemy również wykonywać działania matematyczne z pomocą cyfr. Mamy te zestawy: kształty i litery, cyfry.
Gelli Baff – czyli magiczny proszek, który zmienia wodę w żel. Do wykorzystywania na różne sposoby. Można się w nim kąpać lub rozrobić małej misce i bawić się przy stole. Zapewnia ciekawe doznania sensoryczne. Ja go rozrabiam w lekko ciepłej wodzie i jest przyjemny w dotyku.
W każdym opakowaniu są dwa woreczki z proszkiem- jeden zamienia wodę w żel, drugi rozrabia go w bardziej płynną postać, aby nie zatkać kanalizacji:) Mamy jeden taki zestaw, gdzie drugi proszek dodatkowo zmienia kolor o ten.
Jedna paczka za 20 zł wystarcza na 2 kąpiele lub 4-5 zabaw w misce. Naprawdę cudowny wynalazek na deszczowe dni do zabawy w domu, a na lato do basenu ogrodowego:)
Tzw Magic light box – w ciemnym pokoju stawiam na lampki transparentne pudełko wypełnione Gelli baff z rożnymi gadżetami. Zabawa na 102:)
Jesteście ciekawi co tam jest?Po zapaleniu światła “Sekrety morza: wg nebule:)
Po zabawie wzięłam trochę Gelli Baff, włożyłam do woreczka strunowego z kulkami i muszlami. Zostawiłam na noc w lodówce.
A rano, zabawa od nowa tylko z mocnymi doznaniami sensorycznymi i termicznymi.
Przy zabawie z Gelli Baff używałyśmy silikonowego wiadra Scrunch Bucket i ręcznika Lodger z Muppetshop
Raz na jakiś czas Ładnebebe oraz Mamissima zapraszają blogerów do akcji promocyjnych. W tym gronie znalazłam się również ja. Wspólnie z nimi wybrałam najciekawsze prezenty na Dzień Dziecka.
Moje wybory prezentujemy tutaj i dajemy Wam w prezencie zniżkę na wymienione niżej produkty w dniach 13-14 maja, a na hasło NEBULE jest również na nie darmowa dostawa.
ciekawa alternatywa dla typowych klocków układanych w pozycjach wertykalnych. Ten zestaw umożliwia układanie przestrzennych budowli w różnych płaszczyznach.
w końcu i u nas przyszedł czas na przytulanki. Mamy już Annę, Dawidka i Ariusza. Ciekawe jak nazwałaby tego misia?
czuję, że ten zestaw byłby strzałem w dziesiątkę. Połączenie fajnego designu z kreatywnością, ćwiczeniami manualnymi oraz ćwiczeniami logicznego myślenia.
4. Vilac zestaw gier
w małym pudełku mieszczą się 4 gry idealne dla 3-latka. Taki zestaw umiliłby nam wiele podróży.
ciekawa i niedroga zabawka do wanny i do basenu z wodą. Myślę, że sypki piach lub ryż również idealnie by się do niej nadawał.
czyli, łopatka, sitko i piłka. Gdzie jej użyjemy i w jaki sposób zależy tylko od nas. Piach, woda czy inny materiał nie mają znaczenia, liczy się tylko dobra zabawa.
ciekawa nowość – klocki, które łączą się ze sobą za pomocą kliknięcia. Dla małych i dużych dzieci do wykorzystania na różne sposoby.
i 1o. i spinki Kollale to dobry prezent dla każdej dziewczynki. U nas czas na spinki i gumki do włosów właśnie przyszedł, więc z tego korzystamy.
tablica w kształcie domku Muminków oraz kolorowe magnesy do układania wg wzoru.
Niewielu z Was pewnie o tym wie, że jestem kosmetykomaniaczką. Gdyby nebule.pl mnie nie wciągnęło bez reszty prawdopodobnie pisałabym bloga urodowego. Tego pewnie nie mogliście się po mnie spodziewać;)
Już od wczesnych lat uwielbiałam wszystkie mazidła, a moim ulubionym sklepem była drogeria. Z wypiekami na policzkach przemierzałam półki sklepowe z kolorowymi i pielęgnacyjnymi kosmetykami.
Pamiętam moje początki kiedy zupełnie nie zwracałam uwagi na skład kosmetyków. Najważniejsza była dla mnie cena i efekty. Moją ulubioną stroną był wizaż.pl i ich KWC (Kosmetyk Wszech Czasów). Godzinami potrafiłam przeczesywać ich rankingi i opinie użytkowniczek.
Jednak po porodzie nie miałam już tak wiele czasu, aby poświęcać każdą wolną chwilę na te hobby. “Tak wiele czasu”- to lekka kokieteria. Bo pamiętam te 5-minutowe kąpiele z Lilką siedzącą przy wannie i wtykającą patyczki do uszu w dziurki w podeście. Zajęłam się ważniejszymi w moim odczuciu sprawami.
Sentyment jednak pozostał i chociaż często moje zakupy w drogerii polegają na tym, że wbiegam, pędzę jak poparzona do półki gdzie jeszcze miesiąc temu stał ulubiony kosmetyk, biorę i kupuję. Nie mam czasu na kontemplację przy drogeryjnej półce. A bardzo bym chciała, bo lubię porównywać, czytać i później polecać coś innym osobom.
Zauważyłam, że totalnie mi nie służą drogie kosmetyki wypełnione silikonami. Moja cera polubiła się z wolnymi od sls-ów i parabenów produktami, a takich wciąż jest mało. Jak już trafiłam na coś wyjątkowego to odrzucał mnie zapach (Alterra). Bardzo długo używałam kosmetyków z Biochemii Urody i bardzo je chwaliłam.
Jednak po jakimś czasie i one mi się znudziły, a moja cera przestała reagować na 10 z rzędu olejek do twarzy. Jakiś czas temu na Instagramie trafiłam na coś nowego.
Jak prawdziwa kobieta zwróciłam najpierw uwagę na wygląd opakowania. Szybki research w sieci i czytanie opinii o nich u znanych mi blogerek urodowych. Zdecydowałam, że muszę ich wypróbować.
Kiedy przyszła paczka z ogromnym entuzjazmem rozrywałam kartonowe pudełko. Kosmetyki kupuję raczej stacjonarnie, bo lubię sprawdzić zapach czy konsystencję.
Z lekką dozą sceptycyzmu otworzyłam dwa beżowe kartoniki i się zakochałam. Już od pierwszego użycia czułam, że się polubimy na dłużej. I tak poznałam Resibo.
Do przesyłki była dołączona świetna gazeta o powstaniu tej marki z wieloma ciekawymi artykułami. Bardzo popieram polskie, kobiece biznesy i im kibicuję. Tym bardziej jestem zadowolona z mojego wyboru.
Kilka słów o kosmetykach.
Zamówiłam na próbę dwa:
Krem, o mlecznej barwie i delikatnym zapachu doskonale nawilża moją dość problematyczną skórą. Stosuję go dwa razy dziennie- rano pod makijaż i wieczorem na noc. Moja skóra ewidentnie go polubiła, bo się odwdzięcza pięknym kolorytem i lepszym napięciem. Grubszą warstwę smaruję również pod oczy. W ciągu dnia czuję, że jest dobrze nawilżona i zadbana. Nawet ostatnio Matka córek podczas malowania mnie do sesji stwierdziła, że mam zadbaną cerę;) A ja tylko staram się nie zapominać o smarowaniu kremem.
Płynu micelarnego używam nie tylko do zmywania makijażu. Po porannym prysznicu spryskuję obficie nim twarz i wycieram delikatnie wacikiem. Fajnie się stapia ze skórą i pozostawia delikatną mgiełkę na twarzy. Do tego ten delikatny zapach. Ze zmywaniem makijażu również radzi sobie bardzo dobrze i co bardzo ważne dla mnie nie podrażnia oczu. Często mam z tym problem, więc tym bardziej jestem zadowolona z tego produktu.
Jeżeli nie znacie jeszcze Resibo to gwarantuję, że szybko o nich usłyszycie- to świetna polska marka, która produkuje wegańskie, nie stosowane na zwierzętach kosmetyki bez parbenów, silikonów i sls-ów. Z nadzieją czekam na nowe produkty. Może powstanie linia dla dzieci?
Resibo – tutaj
Dziecka zbliża się wielkimi krokami i na blogach pojawia się wysyp inspiracji prezentowych. Przeglądam je dość rzadko, bo mało jest rzeczy, które mogą mnie zaskoczyć lub zainspirować. Na szczęście mam swój zmysł tropiciela świetnych pomysłów i dziś również nim się posłużę. Znów to zrobię, pokażę Wam niesamowite książki, których nie widzieliście nigdzie i zapragniecie je mieć (dla siebie lub swoich dzieci;).
Przedstawię dziś książki, przy których nikt nie zaśnie, a Wy obserwując swoje pociechy w akcji będziecie marzyli o tym, żeby dali się Wam pobawić.
Zaczynamy!
Absolutnie genialna książka z tęczowym pudełkiem z tuszem. Odbijając opuszki palców w farbie tworzymy wspaniałe opowieści. Palec wskazujący może odbić żabę lub pająka, a najmniejszy palec stworzy płatki kwiatów. Od nas zależy kolor i intensywność barwy. Po wyschnięciu tuszu możemy dorysować brakujące członki. Świetna w swojej prostocie, a zarazem bardzo atrakcyjna dla dzieci. Książka ma aż 64 strony, więc wystarczy na bardzo długo. Podczas zabawy ćwiczymy koordynację ręka-oko oraz przełamujemy nadwrażliwość dotykową.
Wg mnie świetna już dla 1,5-roczniaków do 99 lat.
ogromna kolorowanka ze świetnymi ilustracjami do wypełnienia. Niektóre przed użyciem skseruję żeby mieć je w zapasie na dłużej. Papier kredowy- daje więcej możliwości i można ją kolorować np. farbami.
w eleganckiej teczuszce umieszczone są 4 wspaniałe książeczki z naklejkami dla młodych dam. Pewnie już zauważyliście, że jest oporna tematom księżniczkowym u mojej córki.
Staram się jej w inny (bardziej realny sposób) dostarczać to czego tak chce, czyli brokat+róż+bajkowe stroje. Ten zestaw spełnia moje i jej oczekiwania, więc obie jesteśmy szczęśliwe.
A teraz coś dla starszych dzieci, bo często narzekacie, że są rzeczy tylko dla młodszych.
ogromna księga łamigłówek. Mamy do wypełnienia labirynty, wykreślanki, rebusy, a do tego 200 pięknych naklejek. Wszystko w pięknej grafice i formie. Genialna dla dzieci, które już od jakiegoś czasu uczą się języka angielskiego do dalszej pracy i motywacji (w końcu do czegoś się przyda ten angielski;). A dla młodszych fajna jest ta książka
czyli encyklopedia odpowiedzi na najbardziej kłopotliwe i czasami męczące pytania.
Skąd się biorą dzieci?
Jak słyszą moje uszy?
Do kogo idzie lekarz jak jest chory?
Te oraz odpowiedzi na inne pytanie znajdziecie w tej książce. Autor bardzo przystępnym językiem odpowiada na te najbardziej nurtujące pytania. Piękne wydanie- grube kartonowe strony i cudowne ilustracje.
I na koniec jak zwykle zostawiłam perełkę:)
wydawać by się mogło, że to tylko zwykła kolorowanka do malowania farbami dla starszych dzieci. A tu taka niespodzianka. Do uzupełniania jej nie potrzebujemy w ogóle farb. Magia? Tak! I to jaka! Żebyście widzieli moją minę kiedy zanurzyłam pędzelek w zwykłej wodzie, a cała kartka pokryła się feerią barw. Podejrzewam, że pigment jest zawarty w liniach i po zmoczeniu ich wypuszcza kolor. Malowanie nigdy nie było tak proste i fascynujące! Każdą stronę można delikatnie wyrwać, pomalować i powiesić na ścianie.
Wszystkie książki oraz wiele innych z wyd. Usborne możecie zamówić –> tutaj <– Jeżeli chcecie żeby książki dotarły do Was do 1 czerwca to zamówienie trzeba złożyć do 18 maja.
Inne wpisy o książkach Usborne:
Usbornemania – czyli wielka BibLILOteczka
bibliloteczka-ksiazka-pianino
Mam też dla Was rabat do 18 maja
Dziś zaprezentuję nasze wybory w trochę inny sposób niż dotychczasowe. W ten weekend oraz w najbliższym tygodniu odbędą się naprawdę ekscytujące wydarzenia.
w parku na Starej Ochocie znajdują się dwa świetne place zabaw. Jeden jest dedykowany dzieciom młodszym, a drugi jest dla starszaków. Można często nas tam spotkać, bo mamy niedaleko.
Obok parku jest umiejscowiona urocza kawiarnia – Kolonia Ochota, która otwarta jest tylko od wiosny do jesieni. Świetnym rozwiązaniem jest plac zabaw przy tarasie. Można napić się kawy i mieć oko na dzieci.
Szykuje się kilka ciekawych wydarzeń – nie tylko w Warszawie
z okazji 250 – lecia teatru publicznego w Polsce będzie można kupić (osobiście w kasach od 11 maja) bilety na sztuki teatralne, które odbędą się 23 maja. Uważam, że jest to świetny pomysł na promocję kultury. Obawiam się tylko kolejek przy kasach:)
wydarzenie będzie trwało od 8 do 17 maja w 3 miastach:Warszawa, Wrocław, Bydgoszcz. My się wybieramy na niedzielny plac zabaw. Warsztaty dla dzieci są bezpłatne, ale trzeba się zapisać tutaj
świetne wydarzenie dla miłośników książek. Jak zwykle wszystkie polskie wydawnictwa dedykowane dzieciom przygotowały coś extra! Wydawnictwo Dwie siostry zaprosiło autorkę kultowej już Ulicy Czereśniowej. Przewidziane są warsztaty, spotkania autorskie. W
dla trochę starszych dzieci niesamowite wydarzenie. Już jutro wszyscy miłośnicy nauki i eksperymentów zbiorą się na dorocznym pikniku. Serdecznie polecam.
No i jak? Wybieracie się gdzieś?
Po informacjach, które zawarłam w poście Czego nie widzi matka już wiecie, że moje dziecko nosi okulary. Bardzo je lubi i zakładanie ich stało się oczywistością. Wg zaleceń pani profesor zaklejamy mocniejsze oko na 2h.
Obawiałam się tego procederu. Jednak moje dziecko jest ode mnie dojrzalsze i przyjęło tę informację bez żadnego stresu. Na Allegro zamówiłam cudowne, kolorowe ortopady z brokatem.
Podczas tych dwóch godzin musimy wykonywać ćwiczenia słabszego oka. Idealne są różnego rodzaju prace manualne: wycinanie, nawlekanie, składanie…
Jednak jakiś czas temu wymyśliłam lepszą pomoc do ćwiczeń. Kulodromy- czyli drewniane tory, po których dziecko spuszcza kulki. Genialne w swojej prostocie, a dają tyle zabawy.
Jak tylko go dostałyśmy byli u nas 9-letni bliźniacy. Siedzieli razem z Lilką na dywanie i przez dobrą godzinę bawili się tą zabawką. Jest to jedna z fajniejszych zabawek na jaką ostatnio trafiłam.
Podczas zabawy dziecko ćwiczy wiele zmysłów. Dodatkowo- ten nasz świeci w ciemności. Kiedy dzieci odkryły tą niezwykłą właściwość siedziały przez drugą godzinę w łazience:) Składa się do niewielkich rozmiarów i nie zajmuje dużo miejsca.
A najlepsze jest to, że kulodromy Trix trax można ze sobą łączyć i zrobić z nich nowe większe konstrukcje.
Tak prezentuje się nasz:
A inne ciekawe kulodromy możecie obejrzeć tutaj:
Nie noszę okularów, ale dobrze wyglądają na zdjęciu,
Taką lemoniadę robiłam ostatnio pół roku temu.
Nie zapisuję pomysłów na posty na kartkach, bo je gubię.
Notorycznie rozlewam kawę i zostawiam wszędzie kubki.
Jabłko też dorobiłam:)
Jak widzicie zdjęcie podzieliłam na pół. Linia, która jest na środku to prawda, półśrodek, średnia krajowa. Tak jest u mnie i u Ciebie. U innego blogera ta linia może być grubsza lub cieńsza.
Lewa strona jest wystylizowana i ułożona co do milimetra. Te rzeczy normalnie nie znajdują się przy moim komputerze. Wszystko zostało tu umieszczone na potrzebę zdjęcia. Ładnego zdjęcia, na które chce się patrzeć.
Nikt nie chciałby patrzeć na rozlaną kawę i okruchy na stole. Taka jest prawda, że prawie każdy bloger ustawia zdjęcia. Jest niewiele blogów, które pokazują autentyczny świat ich otaczający. Pamiętam jak kiedyś wrzuciłam zdjęcia, na których były widoczne smugi na drzwiach wejściowych.
Zobaczyłam je dopiero je dopiero kiedy ktoś “życzliwy” zwrócił mi na to uwagę, że jak ja mogę mieć takie drzwi. W popłochu weszłam na zdjęcia, powiększyłam 5 razy i rzeczywiście dostrzegłam szare smugi, które powstały od kół wózka.
Uważam, że jest wiele przyjemniejszych rzeczy w życiu niż sprzątanie i dbanie o porządek. Jednak po tych uwagach zaczęłam oglądać prawie każde moje zdjęcie pod kątem takich “smaczków” aby nikt nie mógł mi niczego zarzucić. Tak, przyznaję się do tego, że stylizuję zdjęcia.
Tuż przed robieniem fotek do wpisu sprzątam, ustawiam, odkładam klocki na miejsce i wycieram drzwi. Bo kto by chciał oglądać byle jakie zdjęcia z bałaganem? Myślę, że nie ma takiej osoby.
Teraz każdy chce mieć zdjęcia jak z Pinteresta i prawie każdy je ustawia. Kiedyś moja znajoma Paulina wysyłała mi już zrobione zdjęcia żeby rzuciła okiem czy pod łóżkiem nie widać kotów. Pewnie domyślacie się jakich.. tych puszystych, mięciutkich, szarych kłębków kurzu. A inna wynajmowała wnętrze do zdjęć, bo jej dom się nie nadawał.
Jeżeli robię zdjęcia w jednym pomieszczeniu to zbędne przedmioty przenoszę do drugiego i perfekcyjnie ustawiam. Dlatego ten projekt, który dziś Wam zaprezentuję jest to żebyście zobaczyli tę prawdę. Prowadzę takie same życie jak prawie każda mama na urlopie wychowawczym. Pranie kisi się w pralce, na suszarce wisi jeszcze porcja sprzed tygodnia. A ja piszę wpis.
Na zdjęciach nie zobaczycie brudu, czy innych “kwiatków”, ale chcę pokazać jak wygląda nasza codzienność. Normalne życie.
Zachęcam też inne blogi do pokazywania ich “Między blogiem a prawdą”. Możecie pobrać moje zdjęcie tytułowe i oznaczyć hasztagiem #miedzyblogiemaprawda
p.s. znam chyba tylko jeden blog, który zdjęć nie stylizuje Olga i ferajna i za to ich kocham
Wrocław to miasto gdzie różne kultury mieszają się i są już nierozdzielne. Miasto niezwykle tajemnicze, wręcz bajkowe. Przepiękna architektura jest niesamowitym tłem do historii. Wąskie uliczki zapraszają wszystkich zwiedzających.
Magia tego miasta udzieliła nam się już tuż po przyjeździe. Hotel, w którym się zatrzymaliśmy jest stylizowany na bajkę “Alicja z krainy czarów”. Ja byłam zachwycona, a co dopiero dziecko.
Kolorowe ściany i pstrokate dywany od początku wprowadziły nas w klimat tego miejsca jak z filmu Burtona. Detale takie jak: fotele w kształcie filiżanek, malutkie tajemnicze drzwiczki w pokoju czy jadalnia jak z bajki wprowadziły nas magiczny charakter tego miasta.
Przepiękny! Idąc ulicą i spotykając mosiężne krasnale ma się wrażenie, że nadal ma się 10 lat. Wąskie, kolorowe uliczki prowadzą przez rynek. Wrocław to przede wszystkim miasto tajemniczych drzwi. Przechodząc obok tak pięknych bram, chce się tam zajrzeć i odkryć ich sekret. Bajka. Polecam wszystkim na weekendowy wypad.
Zapraszam na naszą relację.
Hotel Ibis
A Wam jak minęła majówka?