kontakt i współpraca
Jak wiecie, jutro jest ten dzień. Moje dziecko idzie do przedszkola, a ja będę pracować w domu. Przez 4 h dziennie zamierzam pracować właśnie tutaj na Nebule.
Chcę udoskonalić to miejsce dla Was – moich wspaniałych czytelników.
Dlatego bardzo Was proszę o wypełnienie anonimowej ankiety, która mi pomoże w zmianie na lepsze.
Anonimowa ankieta do wypełnienia TUTAJ
Dziękuję za poświęcony czas:)
Takie miejsca widziałam jedynie w USA i Wielkiej Brytanii. A moja przyjaciółka mówi, że w podobnym była w Dubaju. Powiedziała wtedy: “Pojedzcie, na pewno Wam się spodoba, a L. będzie zachwycona”
Nie myliła się.
W podwarszawskich Błoniu (zjazd z autostrady WAW_PZN) jest plac zabaw z prawdziwego zdarzenia. Nazywa się “Park Bajka”. Niedaleko kina na ul. Jana Pawła II znajduje się park o powierzchni ponad 20000 metrów kwadratowych. A w nim wspaniale zaprojektowany plac zabaw spełniający najwyższe standardy.
Ogrodzony teren zachęca do spacerów i jeżdżenia na rowerach
Teren jest wykorzystany w 100% Dużo atrakcji wykonanych z naturalnych materiałów.
Na każdym kroku czekają na nas tunele
Ogrodzony plac zabaw dla mniejszych dzieci wyłożony tartanem.
Wiklinowe atrakcje: tunele i domki
Muzyczny plac zabaw
Krzywe zwierciadła
Nawet murki ogradzające są przystosowane do chodzenia po nich
I największe wodne atrakcje! Koniecznie weźcie stroje, ręczniki i crocsy.
Ten budynek to toalety… Bardzo przestronne, można do nich wjechać wózkiem.
Jeżeli będziecie wracać do Warszawy koniecznie wstąpcie do oddalonej o 12 km Werandy w Podkowie Leśnej (ul Jana Pawła). Cudowne miejsce z pysznym jedzeniem.
Dziś wróciłam z Lilką znad morza i znów wdrażam się w kompletowanie rzeczy potrzebnych do przedszkola. Zostało niewiele czasu i jesteśmy “w lesie”. Co prawda zostały nam już tylko ubrania…
Nie mam jak podjechać do galerii żeby kupić potrzebne rzeczy. Wyprawa zakupowa z Lilką kończy się zawsze w tym samym miejscu – na stanowisku z różowymi pierścionkami i sztucznymi warkoczykami w H&M, dlatego stwierdziłam, że zamówię wszystko online. Mam wtedy szansę porównać co do czego pasuje i znaleźć najszybciej odpowiedni rozmiar.
Kolorowa, dziecięca, ale nie brokatowa i bez kucyków Pony na przedzie.
Uznałam, że nie będzie w jej szafie żadnej przesady. Nie dla nas legginsy za 150 zł za parę i ażurowe, niepraktyczne sukienki. Po kilku latach pracy w przedszkolu zdaję sobie sprawę jak boli barszcz czerwony na białej sukience za wielką kwotę. Farby plakatowe i mazaki nie zawsze się zmywają.
Często ubrania przedszkolne nie nadają się do dalszego użytku, bo nie przeszły próby trawy i błota lub wybielacza. Niektóre ubrania również lubią się zapodziać.
Jakby jeszcze gdzieś dorwała kilka swetrów z dużymi guzikami to również takie bym kupiła.
Nie chce Lilce dawać sztruksów, ogrodniczek, jeansów do przedszkola. Wygoda to podstawa, a i nie jestem pewna czy poradziła by sobie z nimi w toalecie.
I teraz przechodzę do naszych wyborów. Przejrzałam ofertę wszystkich sieciówek i muszę powiedzieć, że jestem lekko rozczarowana.
Nic fajnego nie wpadło mi w oko. Stawiam w tym roku na Next. Do tej pory nie zawiodłam się na ani jednym ubraniu. Bezpośrednio zamawiam stąd: Next
Legginsy 3/4 to świetny pomysł na podwórko przedszkolne- kolana zabezpieczone przed upadkiem
Do przedszkola polecają się również super wygodne sukienki Apli papli
Na podwórko najlepsza przeciwdeszczowa kurta i wygodne buty. My w tym roku stawiamy na Adidas Dragon, Gwiazdki Mrugała i Kalosze Aigle Liberty
Kilka słów o bieliźnie. Również wybrałam Next. 1,5 roku temu w Londynie kupiłam jej komplet 3 koszulek i 5 par majtek. Używamy ich do tej pory i w żadnej z nich nie popuściła nawet jedna nitka.
A jak u Was? Wszystko już gotowe?
Dawno nie było wpisu z tej kategorii. Dziś zbiór 5 książek, które ostatnio czytamy. Znajdziecie tu pozycje dla młodszych i starszych dzieci.
Ciekawa, kartonowa książka dla mniejszych dzieci. Wprowadza w świat kolorów, ale jednocześnie edukuje. Przepiękne ilustracje i wartościowa treść.
Dla dzieci 18 m+
To jest nasz ostatni hit! Kacper i Emma za chwilę pójdą do przedszkola. Temu wydarzeniu towarzyszą różne emocje. Jest radość, ale również i strach. Spotykają się w przedszkolu i zostają przyjaciółmi.
Na podstawie tej książki powstał film. Macie pomysł gdzie go znaleźć?
Bardzo fajna książka dla dzieci, które niedługo zaczną karierę przedszkolną.
Picture book o stolicy Polski. Świetny pomysł aby w formie obrazkowej przedstawić historię miasta.
Jest dostępna również wersja o Krakowie
Niesamowita książka- album o tym co się dzieje pod ziemią i pod wodą. 110 stron wartościowej treści i wspaniałej grafiki. Ogromnie polecam!!!
Po odwróceniu książki zaczyna się druga część
Potraktowałam tę książkę jako terapeutyczną i musiałam ją kupić. Ostatnio okularki u nas można znaleźć w różnych miejscach tylko nie na nosie.
Książka jest pierwszą z serii Małe katastrofy o przygodach dzieci. Myślę, że jest to świetny pomysł, bo na rynku jest deficyt takich książek.
Bohaterką jest mała Franka, która za bardzo nie lubi swoich “patrzałek”. Pointa jest oczywiście bardzo edukacyjna:)
Myślę, że się spodoba nie tylko małym okularnikom, bo Franka ma bardzo specyficzny charakterek, a wiem, że dzieci lubią takie wyraziste postaci.
Niestety nie mogłam być na pierwszym przedszkolnym zebraniu. Mąż przyniósł kartkę A4 zapisaną drobnym maczkiem. W jednym punkcie widniał wyboldowany i podkreślony napis:
Wielu rodzicom może się to wydawać fanaberią i wygodnictwem pań nauczycielek. Jednak znam ten temat również z drugiej strony. Nauczycielki nie są w stanie realnie zapanować nad wszystkimi rzeczami, które przynależą do dziecka. U nas w pracy był taki jeden zbiorczy kosz, z którego podczas awarii wyciągało się czyjeś spodnie lub bluzkę kiedy skończyły się zapasy w worku.
Stwierdziłam, że ułatwię mocno naszym paniom pracę i zamówiłam pakiet podpisane.pl
Nie umiem przyszyć nawet równo guzika, więc poszłam na łatwiznę i zdecydowałam się na gotowe naklejki, które za pomocą żelazka przykleja się do ubrania. Instrukcję przeczytałam dwa raz i przystąpiłam do pracy. Poszło gładko!
Największy rozgardiasz panuje zawsze w szatni i zdarza się pomylić buty. Jest na to patent- naklejki do butów, które można przykleić do wkładki lub boku buta.
Kapcie zapasowe wymagane w naszym przedszkolu – Collegien
Kapcie Superfit
Naklejki edukacyjne prawy – lewy to świetny pomysł na ułatwienie dzieciom zakładania butów. Po wklejeniu obrazka na wkładkę nie mamy wątpliwości, który but pasuje na prawą nogę.
Na zdjęciach nasze gwiezdne sztyblety od Mrugała, który wprowadził nowe wyjmowane wkładki (łatwiej jest dobrać rozmiar!)
Do oznaczenia innych przedmiotów takich jak kubek, szczotka, futerał na okulary
Bidon Little life
Lala z uszami
Worek na suche ubrania na zmianę i dodatkowe kapcie
Również spersonalizowany i dla nas w kolorze róż:)
Wpis powstał w ramach współpracy z podpisane.pl
A tu macie najnowszy wpis Wyprawka do przedszkola
Za kilkanaście dni przyjdzie ta chwila. Zostawię moje wychuchane dziecko na pożarcie instytucji przedszkola. Strach rodziców przed tym dniem podsycił również artykuł Pani Bogny Białeckiej tutaj. Również przeczytałam go z uwagą i … rozwagą.
Wszystkie przykłady zawarte w tym tekście są jak najbardziej prawdziwe i jako pedagog jestem w stanie się z nimi zgodzić. Jednak jako matka mam chęć z nimi polemizować. Znam moje dziecko i widzę jak się zachowuje. Według mnie była gotowa do pójścia do przedszkola już pół roku temu i wtedy wykazywała ogromną chęć pójścia do przedszkola. Pewnie zaśmiejecie się teraz pod nosem, bo co 2,5 letnie dziecko może wiedzieć?
Dlaczego mam słuchać jej zdania skoro ledwo od ziemi odrosła i już ma swoje zdanie?
Od samego początku nie traktujemy naszej córki jako własności. Ona nie jest tylko moja i mojego męża. Wychowujemy ją dla świata i dla innych ludzi, którzy w przyszłości będą mieli okazję się z nią zetknąć. Skoro ma chęć przebywania z dziećmi i uczestniczenia we wszystkich aktywnościach przedszkolnych dlaczego mam jej tego zabraniać?
Mogłabym ją zostawić w domu. Pracuję teraz zdalnie i mogłabym sobie na to pozwolić. Ale po co? Skoro kiedy przechodzimy obok jej przyszłego przedszkola ona krzyczy, że bardzo by chciała już tam być? Kiedy wyprawkę przedszkolną wybieramy już od miesiąca i jest jeden jedyny temat tak mocno wałkowany w domu? Ulubione książki są właśnie o przedszkolu.
I teraz pójdzie biedna 1 września i przedszkole mi ją zepsuje. Będzie żądać krzykiem różowych kucyków pony i bić mnie i mojego męża, bo tak jest w przedszkolu. Zacznie wyrywać nam rzeczy i bić po twarzy. Skończy się “ładne” jedzenie i tylko będę musiała ją karmić. Kozy będzie zjadać i oblizywać gile, bo inne dzieci tak robią. Bekać po jedzeniu i nie mówić “pseprasam”.
Wydaje mi się, że przez te trzy lata zrobiliśmy z mężem kawał dobrej roboty i stworzyliśmy jej dobre podwaliny do tego, żeby właśnie taka nie była. Założenia rodzicielstwa bliskości bardzo nam to ułatwiły. Wychowanie pełne empatii i nastawione na zdanie drugiego człowieka, także tego małego.
“Nie potrafię przewidywać, ale potrafię kłaść podwaliny. Bo przyszłość jest czymś, co się buduje”. /Antoine de Saint-Exupéry/
Panie zatrudnione w przedszkolu i dzieci przebywające tam nie będą miały znaczącego wpływu na dziecko, które jest ukształtowane. Nawet lepiej, dziecko będzie mogło sprawdzić się. Te wszystkie zasady, które panują w domu nie znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki po przekroczeniu przedszkolnego lub szkolnego progu.
Owszem, pewnie zachowania mogą być lekko inne, ale podstawa jest wciąż ta sama. Mało tego, uważam, że dopiero wtedy dziecko w sytuacji trudnej myśli intensywniej.
Nie jestem osobą, która ogranicza negatywne bodźce dziecku. Chcę żeby umiała sobie poradzić w każdej sytuacji. Nie ingeruję kiedy kłóci się z drugim dzieckiem w piaskownicy o łopatkę. Obserwuję tylko czy nie dochodzi do rękoczynów.
Chciałabym żeby nauczyła się dzielić, ale nie tak: “trzeba się dzielić” tylko żeby rzeczywiście poczuła wewnętrzną potrzebę podarowania komuś czegoś. W domu nie ma takich sytuacji, a na placu zabawa zawsze kogoś przegada, bo zabawka jest jej i jak nie chce komuś czego dać to nie wnikam. Ja też nie oddaje swojego Iphone’a komuś obcemu kto by mnie o niego poprosił.
W przedszkolu sytuacja jest inna, bo wszystkie rzeczy są wspólne i liczę na to, że będzie umiała na temat dyskutować i dobrze swoje potrzeby argumentować.
Jeszcze raz powtórzę to na koniec. Największy wpływ na dziecko ma jego rodzina. Oczywiście może się zdarzyć tak, że właśnie z placówki opiekuńczo- wychowawczej “przyniesie” niepożądane zachowania. To naszym zadaniem jest modelowanie i wytłumaczenie dziecku dlaczego to może być dla innych przykre lub nawet bolesne.
p.s. Wyszło na to, że zupełnie nie boję się przedszkola. Tak nie jest. Jest jedna rzecz, która mnie paraliżuje. Są to choroby.
Jeśli komuś potrzebna to tu do dyspozycji Wyprawka do przedszkola
Pewnie niewielu z Was wie, że to nasze drugie podejście do wyprawki przedszkolnej. KLIK
Tym razem patrzę na ten pierwszy dzień z wielkim optymizmem. O moich odczuciach napiszę już niedługo.
Oczywiście przejrzałam oferty sklepów i wybrałam rzeczy, które nam odpowiadają.
Wg mnie najważniejsza rzeczą w wyprawce są kapcie, które będą na nogach dziecka kilka długich godzin. Muszą być wygodne i dobrze trzymać się stopy.
Pani dyrektor dała tylko jedną wytyczną. Nie mogą być to crosy (crocsy;) i w pełni się z tym zgadzam. Poobijane kolana Lilki sponsorują właśnie Crocsy.
Warto zainwestować większą sumę pieniędzy, aby kapcie były naprawdę porządne. Najlepsze są takie, które dziecko jest w stanie samo sobie założyć- wciągane lub zapinane na rzep. Druga kwestia – oddychająca podeszwa. W przedszkolach zazwyczaj jest gorąco, stopa pracuje, poci się.
Warto zadbać o to, żeby podeszwa miała wywietrzniki. Znalazłam tylko 2 firmy produkujące kapcie, które posiadają te udogodnienie: Superfit i Collegien. Jako pierwsze wybrałam Superfit, a do worka z ubraniami na zmianę wrzucę Collegien.
W przedszkolu dzieci często chodzą z różnych względów w kapciach ortopedycznych. Nieraz zostałam zdeptana przez taką małą nóżkę. Bolało!
My wybrałyśmy dokładnie ten model: Myszki i Collegien.
Inne:
1. Cienta
2. Superfit
3. Collegien
4. Cienta
5. Superfit
6. Superfit
7. Jojo Maman Bebe
od roku użytkujemy Carter’s z ogromnym powodzeniem. 2 komplety wyglądają jak nowe, a cały czas są noszone. W tym roku również stawiam na tę markę. Dość ciężko jest jej dostać w Pl, ale czasami są na allegro. Rozmiarówka jest typowa.
Od kilku miesięcy kupuję również ubrania w Next i stwierdzam, że również są bardzo dobre gatunkowo. Zamawiam je z Next direct.
1. Next
2. Carter’s
3. Carter’s
4. Next
5. Carter’s
Inne rzeczy wyprawkowe:
1. Śniadaniówka Rice
2. Śpiworek do spania Echa leśne
3. Szczotka (moje ostatnie odkrycie) i pasta Elmex
4. Ręczniczki Ikea
5. Śpiworek Belle Petite
6. Pościel H&M
7. Pościel Echa leśne
8. Śpiworek Echa leśne
9. Plecak Mueslii
10. Worek na kapcie
2 razy w roku przemierzamy 600 km, aby pobyć kilka dni razem. Te chwile wiele dla nas znaczą i tylko umacniają naszą więź. Nasze dzieci dogadują się ze sobą, a po powrocie do domu tęsknią.
Nie trzeba wielu słów aby opisać nasze relacje. Niech mówią zdjęcia…
Pamiętam jakby to było wczoraj. Sierpień 3 lata temu, ostatnia prosta, został miesiąc ciąży. Słońce grzało bardzo podobnie jak teraz. Cieszyłam się, że już tak niedużo zostało. Ostatnie 5 miesięcy spędziłam na kompletowaniu swojej wyprawki. Nikt wśród moich znajomych nie miał w tamtym czasie dziecka i nie mogłam nikogo zapytać o radę. Na rynku już wtedy gadżetów okołodziecięcych było wtedy mnóstwo.
Przyznam szczerze, że przeczytałam na ten temat chyba cały internet. Jedyne blogi parentingowe, które były wtedy na tym etapie Oczekując i Olga i okolice śledziłam w poszukiwaniu inspiracji. Jednak chciałam coś bardziej swojego, odpowiadającego naszym potrzebom. Przejrzałam mnóstwo sklepów internetowych, a później szukałam opinii na temat danych produktów.
Wiele z tych rzeczy używamy do dziś, dlatego niektóre z nich uważam za świetne wybory.
Kiedy moja przyjaciółka poprosiła mnie o pomoc w kompletowaniu wyprawki dla jej córeczki od razu się zgodziłam. Ona wiedziała, że mam już wiedzę na ten temat, a do tego wiele produktów przetestowałam.
Zaufanie do mnie było w tej kwestii ogromne. Dlatego stanęłam na wysokości zadania i jej pomogłam. Wiedziałam, że nie mogę jej zawieźć i szczerze mówiłam coś sprawdziło, a co nie. Tak powstała jej lista wyprawkowa, na której pierwszej punktem był wózek.
Jak już się pewnie domyślacie doradziłam jej Bugaboo Cameleon. Co prawda ja miałam 2 generację tego pojazdu, ale następna wersja była jeszcze bardziej ergonomiczna i uważałam, że w pełni sprosta wymaganiom przyjaciółki. Wybrała model z limitowanej kolekcji Navy. Przepiękna furka!
Po miesięcznym użytkowaniu stwierdziła, że przyda jej się letnia budka Bugaboo i organizer na wózek Bugaboo.
Kolejnymi punktami były meble do pokoju. Tutaj akurat pomogła wizyta w sklepie i obejrzenie na żywo dostępnych modeli. Udało im się znaleźć bardzo ciekawe rozwiązanie. Mojej przyjaciółce zależało na tym, aby meble były bardzo funkcjonalne, a do tego żeby mogły służyć również później.
Wybrała Przewijak z wanienką Quax, bo uznała, że w pełni sprosta jej wymaganiom, a później odmontuje przewijak i wannę, a mebel wstawi do łazienki jak komodę na drobiazgi. Zgodziłam się z nią całkowicie. Używa tego zestawu już od prawie 3 miesięcy i jest bardzo zadowolona.
Wysuwane półki i inne udogodnienia pomagają jej przy codziennych czynnościach pielęgnacyjnych. My używaliśmy przewijaka nakładanego na łóżko i niezbyt nam się to sprawdziło, dlatego odradzałam jej takie rozwiązania.
Z racji tego, że jej córeczka urodziła się w maju nie potrzebowała wielu kocyków i ciepłych śpiworków. Doradziłam jej cienkie muślinowe kocyki Lodger Swaddler i bambusowe otulacze Aden + Anais. Jak sama mówi są rewelacyjne i używa ich codziennie.
Dodatkowo wybrałyśmy jeden cienki śpiworek do fotelika Lodger ze specjalnymi otworami na pasy.
Jednym z ważniejszych punktów wyprawki był Laktator Medela Swing. Ja używałam wersji mini i niestety nie byłam z niego zadowolona, dlatego poradziłam jej tę lepszą wersję, na którą ja niestety pożałowałam pieniędzy.
Podczas przygotowywania listy wyprawkowej wspomniałam również o chuście. Pamiętam jej reakcję, że raczej nie będzie nosić córeczki. Jednak życie zweryfikowało jej przekonania i dziś jest zapaloną mamą noszącą w chuście.
Inne rzeczy warte uwagi
1/2/3/4/5/6/7/8/9
Wpis powstał we współpracy ze sklepem Muppetshop, który wg mnie ma najciekawszą ofertę wyprawkową.
Powiedziała stanowczo moja córka i zrzuciła kubek z kredkami ze stolika.
“Ok, jeżeli nie chcesz to nie rysuj”- rzekłam i zupełnie tym się nie przejęłam.
Dzieciństwo wielu z nas kojarzy właśnie z rysunkami głowonogów: “To jest mama, to jest tata, a to ja”. Na białej kartce widnieją kółka i parę kresek. My widzimy taki wytwór i układamy w głowie mądrą, nieoceniającą ripostę lub jedziemy z automatu: pięknie, boskie, cudowne, najpiękniejsze na świecie bohomazy.
W wielu przypadkach tak. Jeżeli obserwujemy obniżone napięcie mięśniowe, nieprawidłowe trzymanie narzędzia pisarskiego, trudności z motoryką małą, brak chwytu pęsetkowego i wiele innych (ale ten temat będzie następnym razem).
Tak jest właśnie u nas.
Sięgnęłam do odpowiednich lektur, aby mój post jeszcze bardziej wiarygodny:
“Tak zwany rysunek dowolny nie jest elementem mojej metody. Unikam przedwczesnych prób, niepotrzebnie męczących i strasznych rysunków tak modnych we współczesnych szkołach”.
“Nasze dzieci rysują motywy ornamentalne i figury o wiele jaśniejsze i bardziej harmonijne niż te dziwne bazgroły tak zwanego rysunku dowolnego, w którym dziecko musi tłumaczyć co miało na myśli i co ma przedstawiać jego niezrozumiała próba”
Oba cytaty Maria Montessori
Co z nich można zrozumieć? Dzieci nie muszą rysować domków, piesków i całej swojej rodziny, a po tym jeszcze opowiadać. Wydaje się, że to my- dorośli najczęściej to wymuszamy albo prosimy: “Narysuj mi coś proszę”.
“My nazywamy naszą metodę nauczania rysunku i pisma ” metodą niebezpośrednią”. Wynika z niej, że dzieci, stając się bardziej zdolnymi do wyrażania siebie samych, wykonują tysiące rysunków, dochodząc czasami do 10 rysunków dziennie i tak samo jak w pisaniu, nigdy się nie męczą.“- M. Montessori
Interpretacja słów jest według mnie prosta. Trzeba dostarczyć dziecku wielu bodźców w świecie realnym, aby miało bogaty świat wewnętrzny. W pewnym momencie przyjdzie czas na wyrażanie siebie, bo nabyta wiedza będzie już na tyle uporządkowana, że dziecko przeleje ją na papier.
Bardzo ciekawe są spostrzeżenia psychologa Geza Revesza- przyznaje on, że według jego doświadczenia istnieją dzieci
“… które w miarę jak rozwija się ich ekspresja lingwistyczna i kulturalna, rezygnują stopniowo całkowicie z rysowania, ponieważ przestaje ono je w ogóle interesować albo dlatego, że nie mają talentu artystycznego. albo w końcu dlatego, że koncentrują się na zainteresowaniach o innym charakterze”.
Całkowicie normalne – polaryzacja uwagi na innych ważniejszych sferach.
Na zakończenie tego wpisu warto dodać, że najlepszym sposobem aby zachęcić dziecko do rysowania nie jest pozostawienie go wolnemu, ale przygotować do niego dłoń przez różne prace manualne.
“We wczesnym dzieciństwie dłoń pomaga rozwojowi inteligencji, a u dorosłego człowieka jest narzędziem, które determinuje jego los na ziemi.”– David Katz
My często sięgamy po inne metody plastyczne, które sprawiają nam więcej frajdy, a jednocześnie ćwiczą dłonie.
Takie są właśnie nowości od JANOD
W pięknych walizkach mamy gotowe produkty do robienia prac.
My mamy Magiczne farby gdzie za pomocą pipety nanosimy farby na paletę, a później pędzelkiem malujemy po karcie. W zestawie mamy 6 kart pracy, farby, pipetę i paletkę.
Drugi zestaw absolutnie podbił nasze serca. Magiczny brokat do obsypywania na wybrane elementy pracy w pełni zaspokaja zapotrzebowanie mojej córki na typowo dziewczęce zabawy z różem i brokatem.
Cała zabawa polega na tym, że odklejamy kawałek kartki i w tym miejscu nasypujemy złocisty pyłek. Następnie palcem lub specjalnym narzędziem go rozcieramy.
Lód na szydełku
Inne typy i kolory zestawów kreatywnych od Janod.
We współpracy z firmą Janod przygotowałam dla Was konkurs, który będzie trwał od dziś do 14.08.2015 r. W komentarzu wpiszcie Wasze ulubione kreatywne zabawy. Wśród osób wybiorę 2 najciekawsze i nagrodzimy je wybranymi przez zwycięzców zestawami kreatywnymi. Będzie nam miło jeżeli klikniecie “Lubię to” na profilu Janod Polska.
Wyniki konkursu:
zestawy kreatywne wygrywają: Jowita Romaniuk i Karina
napiszcie na kontakt@nebule.pl
Jest upał, bo jest lato. Zamiast narzekać możemy się pobawić w chłodzące zabawy!
Zabawy lodem i wodą dostarczają wielu doznań sensorycznych. Warto gorącą aurę do tego wykorzystać:)
Malowanie farbami po kostkach lodu.
Dzień wcześniej zamroziłam wodę wymieszaną z barwnikami spożywczymi. Wlałam do formy na babeczki i włożyłam drewniane patyki. Lepszy efekt dałyby farby, więc jeżeli macie je pod ręką to lepiej ich użyjcie. Zamiast formy na babeczki można użyć tacek do robienia lodu.
Po 8 h w zamrażarce mamy gotowe “farby”
Zamrożone kształty możemy wykorzystać do obserwacji jak mieszają się kolory
W woreczkach do lodów zamroziłam pofarbowaną barwnikami spożywczymi wodę
Jeżeli zamiast barwników użyjemy farb plakatowych wymieszanych ze skrobią kukurydzianą możemy malować lodową kredą po chodniku.
Do spryskiwacza nalałam zabarwioną wodę
Angażują zmysł wzroku i dotyku
Zamrożone w woreczku daje ciekawe doznania dotykowe
A na koniec nasz ulubiony jogurt
Kiedy 11 lat temu wysiadałam z pociągu PKP na stacji Warszawa Centralna z całym uczniowskim dobytkiem nie zdawałam sobie sprawy jak zmieni się moje życie. To tu, w stolicy planowałam spędzić kolejne 5 lat.
Nie przewidziałam jednak, że zostanę tu prawdopodobnie na zawsze- Warszawa stanie się moim domem, a moje dziecko przyjdzie tu na świat.
Będąc singielką zupełnie się nie zastanawiałam nad tym tematem. Owszem, dość często jeździłam do domu i faktycznie bardzo to lubiłam. Jednak największa potrzeba przebywania z rodzicami pojawia się wtedy kiedy na świecie pojawiają się dzieci.
Wychowywanie się wielopokoleniowej rodzinie w jednym mieście było normą. Pamiętam jak moja mama zostawiała mnie na kilka dni u dziadków- byłam niewiele starsza od Lilki.
Teraz, kiedy procent migracji wewnętrznej w Polsce jest bardzo wysoki i często zostawiamy gniazdo rodzinne na rzecz edukacji lub pracy w innym mieście jest nam trudniej. Coraz częściej dzieci są widywane w miejscach gdzie jeszcze 20 lat temu było to nie do pomyślenia. Seans w kinie dla rodziców i dziecko śpiące w foteliku obok – to już norma.
Dzieci na koncertach dla dorosłych to również powszechny widok. Cywilizacja wychodzi nam na przeciw. Kiedyś takie miejsca były zakazane i dzieci były tam niemile widziane. Niektórzy idą nawet o krok dalej i zabierają dzieci na imprezy.
My, tzw. słoiki nie mamy wyjścia. Jesteśmy z dziećmi cały czas. Nie mamy pomocy kochanej babci kiedy dopadnie choroba lub zwyczajnie chcemy wyjść z mężem wieczorem. Ja też chodzę z Lilką np. na pobieranie krwi kiedy mąż jest w delegacji.
Jest to zupełnie normalne, że młodzi rodzice potrzebują czasu tylko dla siebie, dla ich związku. Chociaż nasze dziecko jest absolutnie cudowną istotą mamy chęć przekazania jej w ręce kogoś innego i normalnego wyjścia razem wieczorem. Ba! To nawet nie musi być randka. Pamiętam jak około 1,5 roku temu zostawiliśmy Lilkę z dziadkami, a sami udaliśmy się na zakupy spożywcze. Mimo tego, że był to jeden dzień przed Wigilią i w sklepach panowała gorączka przedświąteczna.
To były najspokojniejsze i najprzyjemniejsze zakupy w życiu. Nie przeszkadzały nam kolejki, 30-osobowa kolejka do kasy i zacinające się kolędy z głośnika. Chodziliśmy po sklepowych alejkach za ręce i uśmiechaliśmy się do siebie.
Nikt nie szarpał nas za nogawki, nie strącał produktów z półek i na widok lizaków przy kasach nie robił awantury 100-lecia. Wtedy zapaliła nam się lampka, że tak bardzo tego potrzebujemy- 0ddechu, bycia tylko dla siebie.
Zdarzało się nam uśpić Lilkę w wózku i iść wtedy do restauracji.
Często chodzimy do kawiarni, w której Pani zajmuje się dziećmi, a my siedzimy i pijemy kawę przez 2 h.
Co zrobiliśmy kiedy dostaliśmy zaproszenie na wesele bez dzieci? Był to dla nas ogromny problem, ale jednak udało się zorganizować opiekę.
Kiedy tylko przyjeżdżamy do dziadków to już w aucie sprawdzamy repertuar kin i teatrów. Tuż po zaśnięciu Lilki wymykamy się na randki.
Tak bardzo doceniamy te chwile i wciąż mamy niedosyt. Zupełnie nie wiem jak inaczej to zorganizować i bardzo zazdroszczę osobom, które dziadków mają na co dzień.
A Wam jak to idzie?