kontakt i współpraca
Hotel dla rodzin z dziećmi to miejsce, które powinno być przystosowane do potrzeb małych gości. W dzisiejszym wpisie zaprezentuję Wam 10 miejsc, które właśnie takie są. W każdym z nich byliśmy i uważamy, że są naprawdę ciekawe i godne polecenia. (Po zimowe rekomendacje kliknij tutaj: Hotele na narty z dziećmi – ranking TOP 20
piękne, czyste jezioro idealne dla dzieci; ogromny teren zielony; pyszne jedzenie
Natura Mazur to hotel skierowany do rodzin z dziećmi, którzy chcą wypocząć w przepięknych oklicznościach przyrody. Na miejscu czeka nas mnóstwo atrakcji: basen w środku i jacuzzi z niesamowitym widokiem na zewnątrz, sala zabaw, plac zabaw, kręgle. Do tego w weekendy są ciekawe animacje dla dzieci i atrakcje (u nas było ognisko ze śpiewami). Jedzenie jest przepyszne i bardzo urozmaicone.
Największą atrakcją jest jezioro Narty, które jest najpiękniejszym jeziorem, jakie widziałam w Polsce: na dnie jest miękki piasek i zero mułu, jest to jedno z najczystszych jezior (można w nim nawet nurkować), a do tego jest płytkie (około 10 metrów od brzegu jest woda po kolana). Jeżeli szukacie miejsca na wypad z rodziną, to bardzo Wam polecam Naturę Mazur. My z pewnością wrócimy tam jesienią, bo nie mieliśmy czasu nawet skorzystać ze wszystkich atrakcji w środku.
przyroda, piękna okolica z bajeczną drogą do jeziora, przepyszne śniadania
Jest to hotel dla rodzin z dziećmi, którzy cenią sobie bliskość natury. Nie jest to duży hotel, ale spełnia wszystkie warunki. Jest basen, sala zabaw z animacjami, menu dziecięce, a do tego wspaniały drewniany plac zabaw. Do tej pory wspominamy nasz pobyt w tym hotelu i z pewnością tam wrócimy.
Nakręciliśmy również film z naszego wyjazdu, który w pełni oddaje klimat tego miejsca: KLIK
Obszerny wpis z recenzją pisałam tutaj: Hotel Aubrecht
basen z atrakcjami (brodzik), sala zabaw Kiddos, plaża
Hotel znajduje się około 40 km od Warszawy, więc spokojnie w godzinę w piątek tam dojedziecie. Cały kompleks jest położony nad samym jeziorem, do tego jest naprawdę ogromny. Jeżeli Wasze dzieci jeżdżą na rowerkach, hulajnogach to możecie je ze sobą zabrać. Jest świetny basen ze zjeżdżalniami i brodzikiem, na który chodziliśmy dwa razy dziennie.
Na uwagę zasługuję niespotykana sala zabaw Kiddo’s, które robi ogromne wrażenie. Wstęp mają do niej dzieci w wieku 4-12 lat i zostają tam same z Paniami. Jest to hotel dla rodzin z dziećmi, którzy cenią sobie wygodę. Do hotelu przynależy plaża, więc latem można spędzić tam naprawdę fajny czas.
genialne animacje, bliskość plaży, atrakcje dla dzieci
Hotel Aquarius jest położony bardzo blisko morza. Dosłownie w 7 minut jesteśmy w stanie tam dotrzeć nawet z dwójką dzieci. Wzdłuż plaży jest deptak, więc możecie wziąć dzieciom hulajnogi i rowerki. Jedną z najmocniejszych stron hotelu są animacje dla dzieci. Chyba nigdzie nie spotkałam jeszcze tak szerokiej i ciekawej oferty.
W czasie wakacji, ferii, długich weekendów jest bardzo rozbudowana. W inne dni animacje również są, bo Pani Agnieszka pracuje tam na stałe. Podczas naszego pobytu była cała rozpiska z planem animacji.
piękne otoczenie, sala zabaw, smaczne jedzenie
Nad samym jeziorem znajduje się hotel, który jest w pełni przystosowany do potrzeb dzieci. Macie tam wszystko, co jest potrzebne: basen z brodzikami, świetną salę zabaw z animacjami w weekend, smaczne jedzenie. Okolica skłania do spacerów – jezioro, ścieżki rowerowe, place zabaw i dużo atrakcji latem (wodny plac zabaw).
świetny design, sala zabaw, ogromny plac zabaw na zewnątrz
Piękny hotel z góralskimi motywami, ale w stylowym wydaniu. Byliśmy w nim zimą rok temu i było wspaniale. Mnóstwo śniegu na pobliskiej górce i herbata zimowa sprawiły, że bardzo dobrze wspominam te wyjazd. Dla dzieci jest fajna sala zabaw, basen i animacje.
Z racji tego, że byliśmy zimą to nie mogliśmy skorzystać z placu zabaw, który jest na zewnątrz. Zrobił na nas ogromne wrażenie i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy mogli z niego skorzystać. Świetny hotel dla rodzin z dziećmi.
bajkowy wystrój, lokalizacja, restauracja hotelowa
Bajkowy hotel w stylu “Alicja z krainy czarów” położony bardzo blisko Dworca głównego. Niesamowite wrażenie na dzieciach zrobią dekoracje nawiązujące do magii (stoły i krzesła na suficie, fotele w kształcie filiżanek, drzwiczki skrzatów w pokojach). Co prawda nie ma basenu, ani specjalnej sali zabaw, ale i tak jest to ciekawy wybór. W hotelowym lobby jest duża przestrzeń z zabawkami dla dzieci, a tuż obok jest restauracja z przepysznym jedzeniem.
Jeżeli wybieracie się do Wrocławia to przeczytajcie nasz wpisy z atrakcjami tego miasta: Atrakcje Wrocłąwia i Pomysł na weekend – Wrocław
świetny basen o niezwykłym designie, położenie, baza wypadowa na wycieczki
Mamy do Białowieży niezwykły sentyment, bo sama w dzieciństwie sporo tam przebywałam. Białowieża jest cudownym miejscem na wyjazd o każdej porze roku, tam zawsze jest sezon, a nie ma tłumów. Sam hotel położony jest w centrum Białowieży. Niewątpliwie wyróżnia go strefa spa, która przypomina las. Dla dzieci są brodziki. W hotelu jest sala zabaw dla dzieci i duży plac zabaw na zewnątrz. Jeżeli jeszcze nigdy nie byliście w Białowieży to koniecznie się tam wybierzcie.
Tutaj macie spis miejsc, które warto odwiedzić i restauracje godne polecenia Atrakcje Białowieży
lokalizacja, wyposażenie pokoi, menu
W tym hotelu byliśmy około 4 lata temu, ale do tej pory bardzo dobrze go wspominamy. Niesamowicie wyposażone pokoje – można nawet zamówić nawilżacz powietrza, podgrzewacz do butelek, wanienkę itd. W hotelu jest sala zabaw i są organizowane różne atrakcje. Cały kompleks położony jest trochę na uboczu nad jeziorem. W okolicy jest mnóstwo atrakcji. Jeżeli nie byliście w Augustowie, to serdecznie Wam polecam.
lokalizacja, dużo atrakcji dla starszych dzieci, baza wypadowa na wycieczki
Na granicy województwa małopolskiego i śląskiego znajduje się kompleks hotelowy Kocierz. Świetne miejsce, bardzo urokliwe. Jest basen, przy restauracji oddzielna sala zabaw i wiele atrakcji na zewnątrz dla starszych dzieci. Park linowy rozciągnięty wśród drzew skłania do poznawania okolicy z wysokości, a zjeżdżalnie na zewnątrz zapewnią super zabawę. Co prawda byliśmy tam już dawno, ale pamiętam, że zrobił na mnie spore wrażenie – właśnie pod względem atrakcji dla dzieci.
Wyjątkowa seria dla najmłodszych czytelników, wspierająca rozwój mowy. Zestaw zawiera 3 książki: Agugu, Akuku i Gadu gadu
Hotel dla rodzin z dziećmi to miejsce przyjazne małym gościom i im rodzicom. Znacie takie miejsca, których jeszcze nie odwiedziliśmy? Dajcie znać w komentarzu.
Sen rodzica: krótki, nerwowy, przerywany. Czasem nawet nie można go nazwać snem – tylko czuwaniem. Nie oszukujmy się – jest naprawdę garstka dzieci, które przesypiają całe noce bez pobudki i do tego wstają po godzinie siódmej. Jeżeli Wam się trafiły takie anioły, to jesteście szczęściarzami. Jednak znakomita większość dzieci budzi się w nocy, wstaje o 5 lub 6 rano, kiedy dla ich rodziców jest to 5 w nocy.
Sama uwielbiam spać i nie jestem stworzona do bardzo wczesnego wstawania. Pobudki o takich porach zwyczajnie nie są dla mnie. Do końca dnia podpieram się na nosie o swój kubek kawy. Nie mam energii do zabaw czy obowiązków domowych. Pamiętam (niestety) bardzo dobrze czas kiedy Lilka wstawała o 5 lub 6. Wstawał do niej mój mąż, a ja mogłam jeszcze godzinę pospać. Jednak wiele razy to ja stałam na porannej warcie, ale byłam nie do życia – do końca dnia.
Oczywiście szlag mnie trafiał, jak czytałam o dzieciach, które trzeba budzić do przedszkola na 8.30, bo inaczej by zaspały. Nie wiedziałam, co jest z moją pociechą nie tak, że nie może dłużej spać. Próbowałam różnych metod, którą są mniej lub bardziej kontrowersyjne, ale zadziałało tylko jedno. Aż się dziwię, że nie podają tej informacji w wiadomościach, bo jest tak prosta, a do tego zdrowa.
Niestety to wszystko nie do końca działało i chociaż stosujemy te sposoby do teraz, to dzieci i tak wcześnie się zrywały – gotowe do zabawy.
“Wstajemy o 6, to akurat się wyrobię” – napisałam jej.
A ona powiedziała, że jej córka wstaje o 9 i się nie wyrobi.
“Jak to o 9???” – odparłam zdumiona
“No tak, czasami nawet trzeba ją budzić”- dodała
Westchnęłam głośno i uznałam, że chyba ze mną jest coś nie tak – skoro moje dzieci wstają tak wcześnie. Nie ukrywam, że trochę jej tego zazdrościłam, bo też chciałabym pospać do 9, chociaż raz w tygodniu! Wiedziałam, że jej córka nie ma już drzemek w dzień, więc pewnie dlatego się jej sen wydłużył. Ale żeby do 9? Nie mogłam w to uwierzyć.
Przy następnym spotkaniu z przyjaciółkami dyskutowałyśmy również na ten temat. Okazało się, że moja przyjaciółka podaje swojej córce suplement diety, którego “skutkiem ubocznym” jest dłuższy sen. Najpierw się przeraziłam, co to za specyfik. Jednak kiedy zaczęła o nim opowiadać to wszystko stało się jasne. Mało tego, jest bardzo zdrowy!
Słyszeliście napewno o DHA. Sama suplementowałam te kwasy karmiąc piersią moje dzieci. Jednak po pewnym czasie przestawałam i zupełnie o tym zapominałam. Ten suplement zastępowałam wit D3, co oczywiście było błędem, bo każdy z nich jest potrzebny organizmowi do prawidłowego funkcjonowania.
Kwasy omega-3 są niezbędne do prawidłowego rozwoju dzieci i jeżeli nie stosujecie diety bogatej w ryby to warto porozmawiać z lekarzem o suplementacji. Były nawet takie badania, które potwierdzają, że polskie dzieci jedzą za mało ryb o jakieś… 20 razy! Warto przeczytać ten artykuł .
Zaskoczył mnie również fakt:
“U dzieci w wieku 18 miesięcy do 36 miesięcy otrzymujących w suplementacji 130 mg DHA dziennie (badanie z randomizacją) stwierdzano mniej infekcji dróg oddechowych” (źródło 3 linijki wyżej)
Omega-3 (ALA, EPA, DHA) nie są wytwarzane przez nasz organizm, więc musimy je dostarczać w diecie lub przez suplementację. Są one w tłustych rybach morskich i algach morskich. Ok, zróżnicowana dieta z rybą 2 razy w tygodniu jest wszędzie zalecana. Jednak mało kto zwraca uwagę na fakt, że kwasy omega-3 giną przy obróbce termicznej, więc smażona, gotowana, grillowana ryba, którą podajemy dzieciom ma naprawdę niewiele tych dobroczynnych kwasów (klik) Trzeba by było podawać dzieciom surowiznę, a tego chyba każdy rodzic się boi. Dlatego warto pomyśleć o suplementacji.
Najprościej tłumacząc – budują mózg. Jest to grupa fosfolipidów, która wpływa na komunikację komórkową w mózgu. Odpowiedni poziom omega-3 znacząco poprawia działanie synaps.
Długotrwałe niedobory tych kwasów tłuszczowych mogą chociaż częściowo przyczyniać się do chorób układu krążenia, chorób zapalnych, zaburzeń psychicznych i neuro rozwojowych.
Dotychczas przeprowadzono sporo badań na temat wpływu DHA na sen TUTAJ, TUTAJ i ogólne funkcjonowanie. Osoby, które brały udział w badaniach czuły się znacznie lepiej i do tego miały lepszą koncentrację i spokojniejszy sen.
Kiedy pierwszy raz przeczytałam wyniki badań, które zostały przeprowadzone w Wielkiej Brytanii na sporej grupie dzieci (ponad 300 dzieci) w wieku 7-9 lat, nie mogłam się nadziwić, że to faktycznie może działać.(link wyżej). Przez 16 tygodni grupa dzieci przyjmowała DHA w dawce 600 mg dziennie, a druga grupa dostawała placebo. Według opisu badania, nawet osoby, które przeprowadzały badanie nie wiedziały, która grupa przyjmuje kwasy omega-3. Po 4 miesiącach okazało się, że dzieci z tej grupy, które przyjmowały DHA spały nawet o 58 minut dłużej niż dzieci z grupy kontrolnej, a t kiedy przebudzały się w nocy to po chwili zasypiały. Badacze nie mieli wątpliwości, że DHA znacząco wpływa na jakość snu.
Nie dość, że kwasy omega-3 są ważne do prawidłowego funkcjonowania mózgu to i jeszcze pozwolą rodzicom trochę dłużej pospać. Przyjemne i pożyteczne zarazem!
Wracając do nas. Kiedy moja przyjaciółka powiedziała mi, że podaje córce DHA, to sama (z dość dużym sceptycyzmem) zaczęłam zgłębiać ten temat i udałam się do apteki po odpowiedni suplement. źródło
Dawkowanie dla dzieci i kobiet w ciąży oraz karmiących wygląda następująco:
Kupiłam suplement z DHA i zaczęłam podawać dzieciom, bez większych oczekiwań. Bardziej miałam na uwadze ich stan zdrowia niż moją jakość snu. Jednak efekty przeszły moje oczekiwania. Dzieci już po 8 tygodniach przyjmowania zaczęły lepiej spać. Córka, która jest rannym ptaszkiem, wstaje na chwilę przed 8, a Junior śpi nawet do 8. Chodzą spać o takich samych porach (około 20.30). Jul budzi się kilka razy w nocy, ale dosłownie na chwilkę. Mogę śmiało powiedzieć, że to naprawdę działa.
P.S. A my z mężem w końcu nie musimy się zrywać skoro świt.
Jeżeli macie wątpliwości, to oczywiście skonsultujcie się lekarzem lub farmaceutą, bo jest to jedynie post informacyjny.
Pomysły na zabawy z dziećmi w domu szybko się wyczerpują, więc dziś podrzucam Wam garść inspiracji. Moje dzieci uwielbiają tak spędzać czas, a ja mam wtedy poczucie, że robię coś wartościowego. Dlatego Was też zachęcam do takich czynności, które zajmą na chwile dzieci, a jednocześnie będą stymulowały rozwój.
Inspiracji szukam wszędzie. Ostatnio udostępniłam film na mojej grupie na Facebooku (warto się zapisać Grupa Nebule FB), gdzie dzieci w przedszkolu malują w ten sposób palcami. Dziś miałam z Julem wolne przedpołudnie, więc postanowiłam wykorzystać ten pomysł i to był strzał w dziesiątkę! Jest to coś innego niż malowanie na kartce, bo zakres ruchu przedramienia jest zdecydowanie większy.
Wystarczy folią spożywczą okręcić stolik postawiony do góry nogami i już mamy gotową sztalugę do malowania.
Wykorzystaliśmy farby z Ikei, gruby pędzel (do kupienia TUTAJ), paletę do farb (TUTAJ) i folię.
Dla odrobinę starszych dzieci fajne są te pędzle z uchwytami TUTAJ
Zabawa była świetna! Nie zabezpieczałam dywanu, bo i tak dziś go miałam wrzucić do pralki. Takie pomysły na zabawy w domu mogą zostawić mały uszczerbek w postaci bałaganu, ale jak się dobrze je zaplanuje to nie będzie z tym problemu.
Kiedy ten śnieg na zewnątrz już się znudzi to można w domu zrobić swój, trochę przyjemniejszy dla gołych dłoni. Wystarczy, że macie:
Oba składniki mieszać w proporcjach: 1/3 pianki do golenia i 20 dag skrobi kukurydzianej lub mąki ziemniaczanej. Jeżeli nie będzie się jeszcze lepił to dodać więcej skrobi lub mąki.
Długo się głowiłam, czy piasek kinetyczny to dobry pomysł (z racji bałaganu), ale w końcu się przekonałam i na próbę kupiłam malutkie opakowanie. Naprawdę jest to u nas hit! Jul spędza przy nim tyle czasu, że nawet fakt sprzątania po każdej zabawie mnie nie przeraża. Warto wydać trochę więcej na ten oryginalny, bo nic się z nim nie dzieje (najtaniej TUTAJ)
Panuje u nas szał na zabawy plastyczne, więc cały czas coś wymyślam. Ostatnio wyjęłam ciastolinę i dobre 2 godziny siedziałam z Julem przy stole. Muszę mu dokupić jakiś większy zestaw. Chociaż tak naprawdę tymi dwoma małymi opakowaniami, kształtkami i nożem bawi się wyśmienicie. Podobny zestaw TUTAJ
Kiedyś Lila miała Bubbera. Pamiętacie? Do kupienia TUTAJ Pisałam o nim Bubber
Świetny pomysł na zabawę z użyciem artykułów, które każdy ma w domu. Wystarczy taca, miseczki, łyżka i coś sypkiego: drobny makaron, ryż lub kasza.
Jeżeli miałabym wybrać jedno ulubione kreatywne narzędzie moich dzieci to z pewnością by to były kredki żelowe. Wciąż je mamy i używamy ich codziennie. Jul nosi je po całym domu i prosi o kartki do rysowania.
Bardzo łatwo się nimi rysuje, a dodatkową atrakcją jest otwieranie, zamykanie, wykręcanie. Do tego są bardzo mocno napigmentowane, więc nie trzeba ich cisnąć. Jeżeli ich nie macie to sprawdźcie TUTAJ
a tu macie dalszy ciąg – i kolejne pomysły na nowe Zabawy dla dzieci w domu i Zabawy dla dzieci z klamerkami
Siedzi prawidłowo przy biurku, czy też nie? Czy rodzice uczniów wiedzą ile czasu dzieciaki spędzają w tej pozycji? Najpierw lekcje w szkole, potem lekcje w domu, zajęcia dodatkowe. Gdyby to podliczyć, to średnio uczeń spędza przy biurku około 6, a nawet do 8 godzin dziennie! Wystarczy sobie uzmysłowić jak my, dorośli czujemy się po całym dniu pracy przy komputerze…
Konieczność o zadbanie o prawidłową postawę wydaje się więc oczywista. W praktyce jednak ogranicza się do zakupu dostoswanego do wysokości dziecka biurka i regulowanego krzesełka. A krzesło, nawet to najlepsze nie spowoduje, że dziecko siedzi prawidłowo przy biurku.
Czy to wystarczy?
Na pytania odpowie Rafał Raczewski, magister fizjoterapii, obecnie w trakcie studiów podyplomowych, 5-letnich na kierunku osteopatia z For-Clinic z Poznania.
Moment, kiedy dziecko idzie do szkoły jest przełomowy dla rozwoju jego ciała. Niestety, mówimy tutaj raczej o negatywnych konsekwencjach, które płyną ze zmiany stylu życia dziecka. Zamiast godzin swobodnych zabaw na podłodze i biegania nagle większość czasu dziecko zaczyna spędzać w niefizjologicznej, siedzącej pozycji. Nie zrekompensują tego niestety sportowe zajęcia pozalekcyjne.
W przeciwnym razie mogą pojawić się problemy z napięciami, skrzywieniami kręgosłupa, asymetrią. Dla rodziców takie zmiany mogą być niewidoczne, ale rzutują one między innymi na możliwość koncentracji.
Rodzic uważa, że to oznaka zniecierpliwienia dziecka, a tymczasem to naturalny sposób rozładowania napięcia i potrzeba ruchu. Widząc taki sygnał, zamiast uspokajać dziecko należy przerwać odrabianie lekcji, zaproponować kilka ćwiczeń rozciągających, pozwolić odetchnąć świeżym powietrzem. Zmęczenie też powoduje, że dziecko nie siedzi prawidłowo przy biurku.
Nie, ponieważ nie jesteśmy stworzeni do siedzenia. Dlatego rodzic powinien skupić się na kilku aspektach.
Prawidłowe siedzenie to jedno.
Ważne jest, żeby zachować trzy punkty podparcia dla pośladków: na kości ogonowej i kościach kulszowych.
Po drugie: całe stopy powinny znajdować się na ziemi, a całe łokcie na stole (a nie tylko przedramiona).
Po trzecie: proste plecy i szyja. Im szybciej wyrobimy u dziecka nawyk takiego siadania, tym lepiej. Ale to tylko część sukcesu.
Jak już powiedziałem: długotrwałe siedzenie po prostu z zasady nie jest zdrowe, a nie ma jednej, idealnej pozycji. Każda, nawet ta najlepsza, po dłuższym czasie będzie powodowała napięcia i problemy.
Generalnie idealnie by było, żeby po powrocie ze szkoły dziecko jak najmniej siedziało przy biurku.
A już zupełnie fantastycznie byłoby, gdyby w szkole była możliwość krótkich przerw na ruch w czasie lekcji. Niestety, w naszej rzeczywistości najczęściej dzieci siedzą w ławce 45 minut, a prace domowe zajmują czasami nawet kilka godzin. Zajęcia pozalekcyjne typu lekcje muzyki czy języki obce też odbywają się na siedząco. Biurka rzadko są do tego dostosowane. Zwykle są zdecydowanie za niskie.
Optymalnie byłoby, gdyby biurko było wysokie, a dziecko przyjmowało pozycję, gdzie cały ciężar oparty jest na stopach, a krzesło służy do podparcia. To jednak nieczęsta sytuacja (da się taką pozycję ustawić w krześle Nomi). Dlatego to, co rodzic powinien robić w domu to motywować dziecko do częstych zmian pozycji w czasie odrabiania lekcji, regularnych, np. co 20 minut, krótkich ćwiczeń rozciągających.
Można kupić specjalną poduszkę sensoryczną. Wygląda jak połówka kolczastej piłki. Dziecko siedząc na niej cały czas musi lekko balansować ciałem. Taki sam efekt daje siedzenie na piłce. Dobrą pozycją jest też praca na pół-stojąco z podparciem pośladków. Ważne jest jednak, aby te działania wykorzystywać zmiennie. Istotą jest tutaj częsta zmiana pozycji, wymuszenie ruchu. Wtedy łatwiej spowodować, że dziecko siedzi prawidłowo przy biurku.
Ostatnio słyszałem reklamę żelków dla dzieci z magnezem, które w cudowny sposób rozwiązały ten problem… Oczywiście żartuję? Fakt, że niedobory witamin i składników mineralnych mogą mieć na to wpływ, ale przede wszystkim należy skupić się na tym dlaczego dziecko ma problem z przyjęciem prawidłowej postawy ciała. Najczęściej to skutek napięć, które mogły pojawić się np. już podczas porodu.
Polecam wówczas wizytę u osteopaty i fizjoterapeuty. W moim gabinecie spotykam się w wieloma pacjentami w wieku szkolnym. Praca z nimi polega na wychwyceniu różnych napięć w ciele, oraz zlikwidowaniu nieprawidłowych nawyków, które ciało „zapamiętało” z wcześniejszych etapów życia.
Jeśli dołączymy do tego pracę z dzieckiem w domu i ćwiczenia z fizjoterapeutą podczas odrabiania lekcji to w krótki czasie możemy uzyskać zadziwiające efekty. Rodziców z Poznania i okolic serdecznie zapraszam do odwiedzenia naszej strony www.for-clinic.pl i w razie wątpliwości można umówić się na wizytę kontrolną z dzieckiem. Warto pamiętać, że doświadczone oko specjalisty zobaczy znacznie więcej niż oko rodzica.
Lilki krzesło Nomi
Zapytacie pewnie, dlaczego nie jest to Stokke. Niestety sama zainteresowana nie zgodziła się siedzieć w kuchni przy posiłkach już na zwykłym krześle. Próbowaliśmy i było jej niewygodnie bez podpory na stopy i dopasowanego siedziska, więc zdecydowaliśmy, że do biurka musi mieć oddzielne. Byłam bardzo ciekawa tego krzesła, więc od kilku miesięcy używamy właśnie jego.
Może za jakiś czas porównam wszystkie krzesła, które mamy i będziecie mieli pogląd. A teraz jestem z niego zadowolona, bo krzesło można dostosować do wzrostu dziecka bez rozkręcania go, a nawet jest wskazane żeby dziecko na nim siedziało podczas regulacji, bo dzięki temu można to zrobić dokładnie.
Biurko – stolik to Flexa
Właśnie czegoś takiego prostego szukałam. Stolik ma regulowane nóżki i można go bez problemu dostosować do wzrostu dziecka i wysokości, jaka nam odpowiada. My mamy ustawione na najwyższy, bo chciałam żeby młodszy brat miał ograniczony dostęp do biurka. Jak na razie, to rozwiązanie sprawdza nam się idealnie.
Blat jest duży i szeroki – myślę, że na kilka lat spokojnie nam wystarczy. Kiedyś już Wam pisałam (Dlaczego dziecko potrzebuje rytuałów), że mamy łóżko z Flexy i nie zmieniam o nim zdania – jest świetne! Jakość i wykończenie na bardzo wysokim poziomie.
Do zdjęcia pozowała Joanna z bloga Dieta eliminacyjna
Hity kosmetyczne roku 2017 to zbiór moich ulubionych rzeczy, których używałam w tym roku. Uwielbiam testować różne nowości i odkrywać kosmetyczne perełki, dlatego zebrałam je w dzisiejszym wpisie.
W tym roku moja kosmetyczka wzbogaciła się o sporo ciekawych produktów, które polecam moim przyjaciółkom i czytelniczkom w prywatnych wiadomościach. Uznałam, że początek roku sprzyja takim podsumowaniom, więc opisałam je specjalnie dla Was, bo może również i Wam się spodobają.
Alkemie
Krem, który naprawdę działa jak botoks! Już po miesiącu użytkowania widziałam efekty, które przerosły moje oczekiwania. Mam sporo zmarszczek mimicznych w okolicach oczu i kiedy się śmieję – widać je dość mocno. Nawet makijaż w tych okolicach nie do końca pomaga, jak skóra nie jest odpowiednio przygotowana.
Better than botox bardzo wygładził okolice moich oczu. Moim problemem są również odpadające powieki i po kilku miesiącach używania widzę, że ta powieka jest delikatnie uniesiona, a skóra ujędrniona. Nie spodziewałam się takich efektów po kremie z naturalnym składem. Lekko rozjaśnił również cienie pod oczami, ale jego działanie jest zdecydowanie inne. Kupiłam go również mojej mamie i ona również potwierdza działanie tego kremu.
Wcześniej lubiłam krem z awokado z Kiehl’s, ale ten bije go na głowę.
Resibo
Odkrycie końcówki roku. Krem, którego używam zawsze po myciu twarzy. Jest bardzo lekki, a jednocześnie mocno nawilża. W sezonie jesienno-zimowym mam problem z suchą skórą w kilku miejscach na twarzy, a ten krem niweluje ten efekt przesuszenia.
Świetnie się rozsmarowuje, szybko wchłania i daje satynowe wykończenie. Praktycznie po kilku minutach nakładam na niego podkład i nic się nie roluje. Krem chroni przed promieniowaniem UV i zanieczyszczaniami powietrza.
Hity kosmetyczne roku 2017
Krem, który nie tylko fajnie wygląda na skórze, dając efekt rozświetlacza, ale również lekko nawilża. Stosuję go przed nałożeniem makijażu na kości policzkowe, a czasem na dekolt. Krem zawiera drobno zmieloną mikę, która odbija światło i daje efekt opalizującej tafli. Lubię go używać nawet kiedy nie nakładam dużo makijażu. Wystarczy, że umaluję rzęsy i już jestem gotowa.
TUTAJ
Tusz, którego używałam cały rok. Jest duży (10 ml) i bardzo wydajny. Świetnie wydłuża i podkręca moje liche rzęsy. Jedna warstwa w zupełności wystarczy do makijażu dziennego, a dwie dają efekt WOW.
Nie kruszy się, nie zostawia „pieczątek” na łukach i świetnie się nosi. Nie wiem co mnie podkusiło, że kiedy mi się skończył to kupiłam zupełnie inny tusz, który w porównaniu do tego jest naprawdę słaby (Lancome Hypnose Volume a porter)
Według mnie są to najlepsze i najładniejsze cienie do powiek. Długo używałam ich małej paletki z matowymi cieniami TUTAJ i ją naprawdę uwielbiam. Są pięknie napigmentowane, długo się trzymają na bazie UD, nawet na mojej opadającej powiece się nie rolują.
Czarnym cieniem często robię sobie kreski i wygląda świetnie. Do tego cała paletka jest przystosowana do przewożenia w kosmetyczce, a cienie są mocno zapieczone, więc nawet jak Jul niepostrzeżenie rzucił ją o podłogę to nic im się nie stało (uuuuf!)
Uwielbiam matowe pomadki, które długo się utrzymują na ustach. Do tej pory najbardziej lubiłam Bourjous Velvet i Revlon w kredce, ale jak tylko pojawiły się Kat von D to musiałam je wypróbować! Naprawdę tak długo się utrzymują na ustach, że aż trudno w to uwierzyć. Są bardzo mocno napigmentowane. Mam tylko problem z kolorówką i chyba nie do końca trafiłam z kolorem moich (Mother), ale następnym razem wybiorę coś odrobinę jaśniejszego. (Widzę, że teraz mój zestaw jest w promo za 39 zł KLIK)
Pod koniec roku kupiłam sobie zestaw 3 miniaturek i od pierwszego wejrzenia pokochałam je całym sercem. Są idealne! Pod wpływem ciepła i innego ph zmieniają kolor na ustach od razu po nałożeniu. Uwielbiam za doskonałe nawilżenie, brak wysuszenia i trwałość.
Można się nimi malować bez większych umiejętności i nawet bez lusterka. Jedną mam w torebce, drugą w kieszeni, a trzecią już zdążyłam zgubić 🙁 Najładniejsza jest wg mnie różowa, która nadaje piękny kolor ustom.
Jestem uzależniona od tych mydeł! To już nasza 3 lub czwarta butelka, zostanę im wierna przez długi czas. Mydło, które dobrze myje, a nie wysusza rąk, na czym najbardziej mi zależy zwłaszcza zimą. Dobrze się zmywa z rąk i pozostawia piękny zapach.
Moje odkrycie tego roku! Przywiózł mi go mąż z targów kosmetycznych i bez żadnego entuzjazmu użyłam go na swoich włosach (po wysuszeniu). Póżniej wyszłam na podwórko, było mokro i strasznie wilgotno. Moje włosy w takich warunkach atmosferycznych zazwyczaj wyglądają jak mop, to z tym sprayem pozostały idealnie gładkie i proste.
Używam go teraz po każdym myciu. Spray jest lekki i efekt można stopniować. Dzięki niemu nie wstydzę się też zdjąć czapki w miejscu publicznym, bo wiem, że włosy nie będą się elektryzować. Spryskuje nim też sukienki od spodu żeby nie przyciągały się do rajstop. Są dostępne w sieci drogerii Rossmann.
Odżywka w sprayu, która jest lekka i ułatwia rozczesywanie. Używam go na spółkę z Lilką i uwielbiam. Jest lekki, fajnie pachnie i dobrze nawilża włosy. Dostępny w Hebe.
Moje włosy lubią odżywki z silikonami i to tylko one trzymają je w ryzach. To są moje ulubione odżywki drogeryjne, które kupuję na zmianę. Kosztują około 8 zł, a sprawdzają się idealnie do włosów wysokoporowatych.
Ten zestaw startowy (do kupienia TUTAJ) dostałam w tym roku od męża na urodziny i od tamtej pory nie byłam ani razu u manikiurzystki. Nie wiem dlaczego dopiero teraz odkryłam zalety tego rodzaju manikiuru. Cały czas mam piękne paznokcie i już opanowałam technikę jego robienia. Cały czas dokupuję nowe lakiery i już sobie nie wyobrażam mieć standardowy lakier na paznokciach.
Jedynym minusem samodzielnego robienia manikiuru w domu były skórki, z którymi nie potrafiłam sobie poradzić. Aż przyjaciółka poleciła mi ten płyn. Jest genialny! w 20 sekund rozmiękcza skórki, które odsuwam później patyczkiem i nic więcej nie musze z nimi robić.
Dostępny jest w drogeriach.
To były moje hity kosmetyczne 2017 roku.
A tu możecie zobaczyć Hity roku 2016 nebule
Elektryczny aspirator do nosa to ciekawy gadżet, który został stworzony po to, aby ulżyć małym dzieciom. Kiedy dzieci są jeszcze na tyle małe, że nie potrafią wydmuchać nosa, a katar utrudnia im swobodne oddychanie, to warto użyć aspiratora.
W tym artykule zamieściłam kompendium wiedzy o samym katarze. Dowiecie się o jego przyczynach, przebiegu i o tym jak ulżyć dziecku. Jeżeli jeszcze go nie czytaliście, to koniecznie nadróbcie.
Wszystko, co musisz wiedzieć o katarze. 10 pytań do zaufanej pediatry
Przy katarze pediatrzy bardzo często zalecają kompleksową TOALETĘ NOSA. Taki zabieg pomaga w pozbyciu się wydzieliny, która utrudnia oddychanie. My najczęściej stosujemy taki rytuał:
Przy starszej córce używałam zachwalanego wszędzie Katarka (TUTAJ) i byłam zadowolona z jego działania, jednak miał kilka minusów, które lekko utrudniały użycie.
Dlatego zaczęłam poszukiwać czegoś innego i był to elektryczny aspirator do nosa.
Muszę Wam też koniecznie polecić manualny aspirator Beaba, który jest moim hitem od dawna i uważam, że nie ma lepszego na rynku. Napiszę Wam o nim dokładniej w zestawieniu hitów z 2017 roku. Jest idealny szczególnie dla małych dzieci i bije np. Fridę na głowę. Mowa o tym urządzeniu KLIK
I kiedy zobaczyłam, że jest na rynku nowość: elektryczny aspirator do nosa Beaba, to postanowiłam go przetestować, bo miałam dość wygibasów z Julkiem na kolanach używając Katarka. Stwierdziłam też, że Wam się może przydać ta recenzja, bo Wasze dzieci nie znoszą aspiratora podłączanego do odkurzacza.
Niewielkich rozmiarów gadżet naprawdę działa! Mamy go od 4 miesięcy i używamy dość często (niestety). Na wstępie uprzedzę pytania o porównanie do Katarka.
Elektryczny aspirator do nosa nie ma tak mocnej siły ssącej, jak Katarek, ale jeżeli używa się go prawidłowo to bez problemu pomoże Wam usunąć wydzielinę. Ja i tak zawsze ustawiałam odkurzacz na najmniejszą moc, bo bałam się, że zbyt mocny strumień powietrza może podrażnić mocno przekrwioną błonę śluzową.
Elektryczny aspirator do nosa Beaba jest ciekawą alternatywą do powszechnie używanego Katarka i myślę, że sporo rodziców mogłoby odetchnąć z ulgą kiedy mogliby schować odkurzacz do szafy. Dla nas najważniejsze jest to, że dziecko nie boi się tego sprzętu i samo chętnie używa, a więc cel jest osiągnięty.
Aspirator dostępny jest najtaniej TUTAJ
Najlepsze książki dla dzieci 2017 roku, które skradną Wam serca. Najpiękniejsze, najciekawsze i to w jednym miejscu.
Uwielbiam podsumowania, bo dzięki nim widzę, co udało się w danym czasie zrobić, a nie ma nic lepszego jak realne wyniki pracy. Dlatego również i w tym roku zdecydowałam się na kilka wpisów, które pomogą Wam poznać kilka lub kilkanaście prawdziwych perełek!
To już tradycja tu były Najlepsze książki dla dzieci 2016, a teraz czas na:
Dostępna TUTAJ
Dla dzieci 4+
Przepięknie zilustrowana książka o małej dziewczynce, która ma niesamowitą wyobraźnię! Przeżywa coraz to nowe przygody i potrafi radzić sobie z przeciwnościami losu. Przypomina mi trochę rezolutną Pippi. Jeżeli nie znacie tej książki, to koniecznie ją sprawdźcie.
dostępna TUTAJ
Dla dzieci 5+
Książka, którą czytałyśmy kilka razy na wakacjach na wsi. Bardzo przypomina mi moje dzieciństwo i mam do niej ogromny sentyment. Przepięknie wydana książka przez wydawnictwo Nasza Księgarnia sprawia, że mam ochotę ciągle do niej wracać. Świetnie nadaje się do czytania przed snem.
Długo czekałam na tę książkę, ale było warto. Jest przepięknie wydana, a od ilustracji nie można odciągnąć wzroku. W każdej historii, Lilka podróżuje w czasie i przestrzeni. Jej przygody są niezwykle ciekawe i inspirujące. Po każdej przygodzie wraca do świata realnego i dzięki temu książka jest naprawdę wciągająca.
dla dzieci 3+
Książka, która nie dość, że jest pięknie zilustrowana i ciekawie napisana to ma ogromną moc. Według mnie jest to MUST HAVE na dziecięcej półce. Można ją też podarować osobie, której jesteśmy wdzięczni. Sytuacje opisane w książce uczą dzieci wdzięczności za to co mamy i mówienia dziękuję.
dla dzieci 6+
Genialna książka pod względem merytorycznym, jak i wizualnym. „Sen Alicji” jest naszpikowany ciekawymi wiadomościami z zakresu neurobiologii, a dzięki jej formule możemy w łatwy sposób przyswoić tę wiedzę. Bardzo nas zaciekawił podrozdział na temat efektywnego uczenia się. Zawarte informacje można w ciekawy sposób wykorzystywać w życiu codziennym.
dla dzieci 18m+
Ta książka jest pod każdym względem idealna i wg mnie to must have na półce malucha. Przepiękne ilustracje, wartka akcja, mnóstwo powtórzeń, wyrażenia dźwiękonaśladowcze, dużo wyrażeń przyimkowych … mogłabym wymieniać w nieskonczoność!
A do tego historia jest tak napisana, że czytający ma możliwość zmiany prozodii. Raz jest wolne i wesołe tempo, a raz szybkie i podszyte strachem. GENIALNA!
Dla dzieci 18 m+ (do oglądania) aż do 6 roku życia do nauki angielskiego
Jak ja czekałam na tę książkę, bo uwielbiamy wszystkie pozycje tej autorki. Tym razem prosiaczek wyrusza w podróż liniami lotniczymi „Chrum chrum airlines” na Wyspy Brytyjskie. Każdego dnia ma inne przygody, a całość jest zapisana i genialnie zilustrowana.
Książka wg mnie nadaje się do oglądania już dla 18- miesięcznego dziecka, do czytania dla starszego, a do nauki angielskiego nawet dla 5-latka. Lilka jest nią bardzo zainteresowana, bo w tym roku zaczęła chodzić na dodatkowe zajęcia. Książka nie dość, że jest piękna to do tego ma ogromną wartość edukacyjną – a takie kocham najbardziej.
Dla dzieci 3 +
Kolejna genialna książka z serii „Opowiem Ci mamo”, tylko narysowana przez jedną z moich ulubionych ilustratorek dla dzieci. Tym razem poznajemy dinozaury. Z książki dowiecie się MNÓSTWA informacji, a do tego będziecie się świetnie bawić. Julian, na razie tylko ją przegląda, za to Lilka naprawdę lubi ją czytać. Myślę, że to dobry pomysł na prezent, który będzie służył kilka lat.
Dla dzieci 12 m+
Piękna seria dla młodszych dzieci z ruchomymi ilustracjami. Do tej pory mój syn je uwielbia.
Rymowane książki z prostym tekstem dla najmłodszych. Fajne, proste ilustracje i zaskakujące skojarzenia.
A teraz mam pytanie do Was: Jakie były Wasze najlepsze książki dla dzieci 2017 roku?
Jeżeli macie bloga to bardzo Was zachęcam do udziału w akcji: „Książkowy rok u Nebule”. Dodajcie wpis u siebie z 10 najlepszymi książkami i zalinkujcie do mnie. A być może z Waszych propozycji zrobię kolejny wpis, bo fajnych książek nigdy za wiele:)