kontakt i współpraca
Wiosna czeka już za rogiem, szukamy butów na wiosnę dla dzieci i powoli przygotowujemy się do zmiany garderoby na lżejszą. Kurtki co prawda jeszcze nosimy zimowe, ale buty już dawno zmieniliśmy na lżejsze. W dzisiejszym wpisie pokażę Wam moje typy na wiosnę.
wpis zawiera linki afiliacyjne
Chyba nie ma osoby, która by nie czekała na 12-13 stopni, śpiew ptaków i słoneczko za oknem. W oczekiwaniu na ten czas przeczesuję sklepy w poszukiwaniu nowych elementów wiosennej garderoby.
Znajdziecie tutaj różne modele od najmniejszych do największych, do tego starałam się żeby były atrakcyjne cenowo.
Wyjątkowa seria dla najmłodszych czytelników, wspierająca rozwój mowy. Zestaw zawiera 3 książki: Agugu, Akuku i Gadu gadu
Znacie koncept na buty Barefoot?
a tu opisywałam Kapcie do przedszkola i szkoły
Jeżeli szukacie idealnej bluzy dresowej z polskich marek, to idealnie trafiliście. Chyba nie znam osoby, która nie ma w szafie bluzy dresowej. Jest to jedna z najwygodniejszych rzeczy, jaką można założyć. Mam kilka fajnych modeli, które noszę bardzo często i dziś je Wam pokażę.
Wiele polskich marek ma ofercie dresy i bluzy – jeżeli macie swoich faworytów, to koniecznie napiszcie nazwy w komentarzach.
Dostępna TUTAJ
Mam na sobie rozmiar M
Przepiękna bluza z polskiej marki By the moon w karminowym kolorze, która pasuje idealnie do jeansów, a także eleganckich spodni. Ma luźniejszy krój i raglanowe rękawy. Bardzo ładnie układa się na sylwetce i muszę przyznać, że hamuję się przed codziennym jej zakładaniem. Ten kolor, fason i miękkość sprawia, że mogłabym nosić ją codziennie. Bluza jest ciepła (dresówka drapana) i niesamowicie wygodna.
Mam rozmiar M
Tak polubiłam ten model, że musiałam się skusić też na inny kolor. Krój ma identyczny jak czerwona, ale jest w bardziej intensywnym kolorze. Niesamowicie miękka i wygodna – nie będziecie mogły zdecydować się na kolor, bo wszystkie są piękne.
Niestety ten model już jest wyprzedany, ale marka ma kilka innych ciekawych modeli KLIK
Mam rozmiar S
Uwielbiam krój tej bluzy – jest krótsza i ma szerokie rękawy, do tego jest bardzo ciepła i stylowa. Muszę też zwrócić uwagę na genialne odszycie. Jest to już moje drugie ubranie z tej białostockiej marki i każda z nich jest świetnie uszyta, a ceny są bardzo atrakcyjne. Zajrzyjcie koniecznie.
Mam rozmiar XS/S (model oversize)
Przyznaję, że przypadkiem trafiłam na tę bluzę z polskiej marki GST – nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, a szkoda, bo mają naprawdę ciekawe modele oversize. Jest to moja pierwsza tak duża bluza i czuję się niej świetnie. Jest ciepła i doskonale leży, pasuje idealnie do węższych spodni lub leginsów. Ten model i kolor jest limitowany, więc może się szybko wyprzedać.
Akurat ten kolor jest wyprzedany, ale są inne KLIK
Mam rozmiar M/L
Najbardziej klasyczna bluza z polskiej marki Momonde – mam też do niej spodnie dresowe (w mniejszym rozmiarze) i jest to jedyny dres, który na mnie pasuje. Mam też inne kolory, bo ubrania tej marki cechują się doskonałą jakością i wyglądają rewelacyjnie po praniu (i suszeniu w suszarce). Ta bluza jest wykonana z cieńszej dzianiny i dzięki temu dopasowuje się do sylwetki.
Dostępna w różnych kolorach TUTAJ
Uwielbiam krój tej bluzy – jest do połowy rozpinana i dzięki temu ma fajny sportowy styl. Jest bardzo wygodna i ciepła – dodatkowo ma rozcięcia na kciuki – można je naciągnąć. Ubrania Flawless mają ciekawe kroje i są super uszyte. Moja bluza ma rok i nadal jest w świetnym stanie.
a tu wpis Polskie marki odzieżowe dla dzieci
Długo nam zeszło żeby sprawdzić, czy warto pojechać do parku wodnego Suntago, ale w końcu udało się! Byliśmy i dziś podzielimy się z Wami naszą opinią. Chociaż jest otwarty już od 4 lat to dopiero teraz odważyliśmy się tam pojechać.
Myślę, że duży wpływ na nasze wrażenia z pobytu w Suntago ma niedawny pobyt w sierpniu 2023 w Tropical Island pod Berlinem. Nie da się nie porównywać obu miejsc.
Odpowiedź na to pytanie mam ochotę dosłownie wykrzyczeć. Nie podobało nam się zupełnie w Tropical Island. Nie spodziewałam się, że w takim miejscu można chodzić w butach z podwórka, jest brudno, w przebieralniach są odrapane ściany, a zapachy, które się unoszą w przebieralniach i toaletach są obrzydliwe. Tak samo jedzenie: drogie, tłuste i niesmaczne. Przyznam szczerze, że absolutnie żadne miejsce mnie tak nie rozczarowało jak Tropical Island.
Być może dlatego Suntago zrobiło na nas lepsze wrażenie. Oczywiście są rzeczy, które nie do końca nam się podobały – o nich na koniec. Ale jeżeli miałabym ocenić Suntago to dostałby 7 punktów na 10, a Tropical Island 0 na 10.
Oczywiście, nigdzie nie ma rekomendowanego wieku dzieci, ale po naszym pobycie muszę Wam o tym napisać. Nie pojechałabym do Suntago z jednym dzieckiem, które ma mniej niż 4 lata. Naprawdę to samo macie w miejskich basenach dla takich maluchów. Ale jeżeli młodsze dziecko ma starsze rodzeństwo lub np. zabieracie ze sobą dziadków i sami będziecie mogli skorzystać – to jak najbardziej tak.
Dla małych dzieci są przewidziane dwie strefy (zdjęcia poniżej). Nie są zbyt imponujące, w Sunatgo zdecydowanie lepiej będą się bawić starsze dzieci.
Najlepiej wybrać się w dzień powszedni – w ten sposób unikniecie tłumów. My byliśmy w czwartek w ferie zimowe – obawialiśmy się, że będzie bardzo dużo ludzi, ale nie było tak źle. Co ważne: najlepiej być punktualnie o godzinie 10. Dlaczego? Nie dość że nie ma kolejek na wejściu, to w środku jest zdecydowanie mniej ludzi.
Dopiero po godzinie 14 zaczęliśmy odczuwać, że robi się tłoczno w niektórych strefach. Kiedy wychodziliśmy po 17, to było naprawdę dużo ludzi.
My kupiliśmy je dzień przed przyjazdem online. Biletów nie trzeba drukować, wystarczy pokazać QR kod dołączony do biletów. Dla naszej 4-osobowej rodziny kupiliśmy bilety na cały dzień:
Ja i mąż kupiliśmy też wejście do strefy 16+ i zmienialiśmy się przy dzieciach.
tu macie link do całego cennika Suntago – TUTAJ
Jeżeli lubicie szukać okazji to na Black Friday można kupić bilety na konkretny termin o 40% taniej. Podobno są też oferty na Groupon.
Przy wybieraniu konkretnego dnia na przyjazd zwróćcie uwagę na godziny otwarcia zjeżdżalni:
Ale w okresie ferii godziny otwarcia zjeżdżalni były inne:
Oprócz rzeczy oczywistych, takich jak kostium kąpielowy, klapki, ręcznik można też wziąć (lub wypożyczyć na miejscu) szlafrok i żel pod prysznic.
Nie trzeba czepków kąpielowych, ani specjalnych kąpielówek. Są dostępne makarony do pływania.
TIP: Weźcie ręczniki szybkoschnące. Między leżakami rozstawione są suszarki do ręczników, które potrafią je wysuszyć w godzinę.
Dzieciom do lat 3 i z alergiami możecie wziąć własne jedzenie.
Ja zawsze biorę dodatkową suszarkę do włosów.
To jedno z najczęściej zadawanych pytań – i w pełni je rozumiem. Jeżeli nie zamierzacie się kąpać, a tylko leżeć na leżaku, pilnować małego dziecka itd. To będzie Wam gorąco. Ja przez pierwsze 2 h chodziłam w szlafroku i było mi tak ciepło, że wychodziłam na zewnątrz się ochłodzić. Moje dzieci są ciepłolubne i po wyjściu z basenu okrywały się ręcznikiem, dlatego fajnie, że można go wysuszyć.
Mamy też porównanie z węgierskimi termami i musze przyznać, że w Suntago nie jest zimno, jak niektórzy się obawiają. Porównując z basenami miejskimi to jest nawet gorąco. Byłam nawet zaskoczona, że duży basen z falami ma wodę w temp 32 stopnie.
My korzystaliśmy z restauracji, wybraliśmy kuchnię chińską i naprawdę nam smakowało. Jedzenie jest na wagę, nakładacie na talerz i przy kasie jest ważone. “Płacicie” swoją opaską, którą rozliczacie przy wyjściu. My piliśmy kawę 2 razy, plus napoje dla dzieci i dwa razy dzieci jadły w restauracji, a my raz. Przy wyjściu dopłaciliśmy 250 zł.
Są również bary w basenach. Możecie usiąść tam przy barze i sobie coś zamówić.
Zabiegi w SPA
Nasz syn chciał spróbować Air Surfingu, zapisaliśmy go na lekcję na konkretną godzinę i bardzo mu się podobało.
15 minut kosztowało 25 złotych – zapłaciliśmy opaską, a rozliczyliśmy się przy wejściu.
Znajdziecie tam 3 strefy, zapoznajcie się z nimi zanim kupicie bilety:
W strefie Jamango możecie spędzić cały dzień. Są zjeżdżalnie, duży basen z falą (uruchamia się 2 razy na godzinę), bar w wodzie, rzeka przygód (nasza ulubiona), duże jacuzzi, strefa odpoczynku, restauracje. My byliśmy na miejscu od 10 do 17. Co prawda moje dzieci nie były chętne na duże zjeżdżalnie, więc nie stały w kolejkach. Chciały spróbować zjechać na zjeżdżalni tęczowej, ale okazało się, że są za lekkie – limit od 42 kg. Duże zjeżdżalnie są od 120 cm wzrostu.
Pod tym linkiem KLIK możecie sprawdzić ograniczenia każdej zjeżdżalni
Cisza, spokój, prawdziwy relaks
Przyznaję szczerze, że po przeczytaniu wielu negatywnych opinii i niedawnym pobycie w Tropical Island jechaliśmy do parku wodnego Suntago bez większych oczekiwań. Spodziewaliśmy się tłumów, długich kolejek, ogromnej drożyzny, okropnego jedzenia, przykrych zapachów itd.
Tymczasem nic takiego nie zauważyłam.
Jest, co prawda kilka miejsc, które może nie do końca mi odpowiadały i mogłyby być lepsze, ale bez przesady:
Bardzo na plus:
Najbardziej nam się podobała rzeka z pontonami. Płynie się spokojnie, tylko woda się leje na głowę 🙂
Myślę, że warto – może niekoniecznie specjalnie z drugiego końca Polski, ale jeżeli będziecie w okolicy to warto zaplanować wyjazd. My wybraliśmy się przy okazji wizyty w Warszawie. Co ważne – wybierzcie się w dzień powszedni i od samego rana – jest wtedy spokojniej i nie ma kolejek. Pamiętajcie – kupcie bilety online i bawcie się dobrze.
a tu łapcie nasze sprawdzone ulubione Hotele dla rodzin z dziećmi
Wielu rodziców zadaje sobie pytanie, jak wychować pewne siebie dziecko? Czy może dzieci już się takie rodzą, czy jednak mają w domu odpowiednie wsparcie? Pierwsze lata życia są niezwykle ważne w kształtowaniu się pewności siebie, wiary w własne umiejętności i poczuciu własnej wartości.
Kiedyś słyszałam ważne zdanie, które na długo wbiło mi się w pamięć.
Oczekujemy od dzieci, że będą posłuszne, grzeczne i będą się podporządkowywać. A jednocześnie marzy nam się, że kiedy dorosną będą odważne, asertywne i pewne siebie.
Widzicie ten paradoks?
Jedno drugiemu przeczy i według mnie nie da się być pewnym siebie dorosłym, kiedy w dzieciństwie wymagano od nas bezwzględnego posłuszeństwa, grzeczności i zgadzania się zawsze z rodzicami.
Rodzice bardzo często przesadzają i w wielu sferach nie uczą dziecka samodzielności. Uważają, że samo zrobią to lepiej i szybciej niż dziecko. Dzieci bardzo często manifestują swoją chęć, krzyczą – “Ja sama!”, a rodzice jakby tego nie słyszeli. Nie dają też przestrzeni do nauki samodzielności, która jest niezwykle ważna w budowaniu tożsamości dziecka.
Dziecku, któremu się to odbiera tę zdolność może mieć później problemy. Warto od małego wspierać samodzielność, bo nie ma większej radości u dziecka, które samo coś zrobiło.
Próba i wysiłek dziecka powinna być zauważone przez rodziców, a nie tylko efekt. Bez względu na to, czy Twoje dziecko strzeliło gola, czy wygrało konkurs to właśnie te starania są najistotniejsze. Co ciekawe, na dłuższą metę to usilne próby bardziej budują pewność siebie niż sporadycznie osiągane sukcesy.
Często jest też tak, że kiedy chwalimy efekty (a nie wysiłek), a dziecku tym razem nie wyjdzie, czuje, że nas zawiodło.
Aby dziecko dobrze się ze sobą czuło i wiedziało, co mu służy – musi wiedzieć, że wszystkie emocje są dobre. Wyrażanie i nazywanie emocji jest bardzo pomocne. Kiedy dziecko mówi, że jest złe to nie odwracajcie uwagi tylko po to żeby nie płakało. Takie zachowania pokazują dziecku, że jego uczucia nie są ważne.
Wspieranie pewności siebie to też w pewnym stopniu bycie odważnym. Często jest tak, że dzieci boją się próbować nowych rzeczy – jest to zupełnie normalne. Ale kiedy się przełamią i spróbują czegoś nowego to są przeszczęśliwe, a do tego dumne z siebie, że się odważyły.
Jeżeli Wasze dzieci nie lubią próbować nowych rzeczy np. aktywności to warto podzielić daną czynność na etapy i powoli ją oswajać. Co ważne – nigdy nie bądź zły na dziecko, nie ośmieszaj go i nie porównuj do innych dzieci, że nie chciało czegoś spróbować. Da to zupełnie odwrotny efekt.
Pewnie każdy z nas spotkał w swoim życiu te wygadane, rezolutne i otwarte na świat dzieciaki, które często są stawiane ze przykład. Nigdy nie porównuj ze sobą dzieci, ani w rodzinie, ani wśród rówieśników. Dzieci są różne i naprawdę nie warto tego robić. Rodzice bardzo często porównują ze sobą dzieci, bo myślą, że zmotywują dziecko. Niestety, ale takie zachowanie przynosi odwrotny skutek.
Pewni siebie dorośli potrafią rozmawiać, dyskutować – właściwie na każdy temat. Czy nauczyli się tego kiedy skończyli 18 lat? No nie? To z nimi w domu się rozmawiało, dostawali odpowiedzi na najtrudniejsze pytania i od małego byli uważani za pełnoprawnych rozmówców.
Tak, tak – oczywiście wiemy, co jest najlepsze dla naszych dzieci… Ale musimy się nauczyć pozwalać dokonywać samodzielnych wyborów. Kiedy dzieci są mnie mniejsze możemy proponować 2 opcje do wyboru. Dzieki temu nauczą się, że liczymy się z ich zdaniem i ufamy ich wyborom
Wielu rodziców wciąż stosuje kary i nagrody, które według ich przekonań (całkowicie niesłusznych) mają spowodować, że dziecko będzie bardziej posłuszne. Powiedzmy sobie to raz i dosadnie: Kary i nagrody nie pomagają we wspieraniu pewności siebie – a wręcz utrudniają. Pamiętajcie: Brak nagrody to też kara.
Bądź dla dziecka przykładem. Jeżeli tylko możesz to pokazuj jak sobie radzisz z trudnościami i jakie masz na to metody. Dzieci uczą się przez obserwację, dlatego ważne jest też zachowanie rodziców.
Nieważne, czy dziecko ma 5 lat, czy 15 zawsze będzie potrzebowało Twojego wsparcia. Kiedy dzieci są już starsze to wydaje nam się, że już są na to za duże. Nie jest to prawda – budowanie pewności siebie to proces długotrwały.
Jak widzicie nie jest łatwo wychować pewne siebie dziecko. Trzeba być cierpliwym i delikatnym żeby wspierać je w rozwoju – z czasem zobaczysz, jak rośnie jego pewność siebie.
a to łapcie 10 pytań, które warto zadać dzieciom po powrocie ze szkoły
Na co zabrać do kina najmłodsze dzieci? Oto mój HIT – bajka łagodna i wartościowa – „Wyspa Puffinów. Nowi przyjaciele”!
materiał sponsorowany przez:
Gdy moje dzieci były małe, z niecierpliwością czekałam na moment, gdy będę mogła iść z nimi pierwszy raz do kina. Wybór filmu nie był łatwy. Obawiałam się, że bajka na dużym ekranie może być zbyt dużym doznaniem sensorycznym. W kinie jest głośniej, obraz jest naprawdę duży, a do tego gasną światła i jest ciemno.
Niewiele jest też naprawdę wartościowych animacji, które są przeznaczone dla najmłodszych widzów. A jeżeli już coś się pojawi, to są to zazwyczaj krótkie bajeczki.
Jeśli jeszcze nie byliście z dziećmi w kinie i czekacie na dobrą okazję, właśnie się nadarza! Do kin właśnie wchodzi filmowa wersja uwielbianej serii „Wyspa Puffinów”. To bajka idealna dla każdego!
Pierwszy raz o “Puffin Rock”, czyli Wyspie Puffinów napisałam w 2018 roku. Nie mogę uwierzyć, że minęło już 6 lat odkąd moje dzieci pokochały rodzeństwo maskonurów Oona i Baba. Pewnie też kojarzycie tę piękną animację – na nas zrobiła ogromne wrażenie i pamiętam, że moje dzieci znały wszystkie odcinki na pamięć.
„Wyspa Puffinów” to u nas ulubiona bajka od najmłodszych lat. Dzieci uwielbiały te słodkie maskonury i ich przyjaciół. Cała seria jest dostępna w serwisach streamingowych – na pewno je znacie! Choć dzieci są już starsze, lubią wracać do tych bajek, które kochają od najmłodszych lat. Dobrze im się kojarzą, koją emocje i przynoszą spokój i równowagę. A te niespiesznie toczące się historyjki są bardzo wciągające.
Okazuje się, że nie trzeba robić hałasu i ciągnąć wartkiej akcji, by przyciągnąć i zainteresować dzieci. Przeciwnie! I właśnie „Wyspa Puffinów” jest tego doskonałym przykładem.
Pierwsze wyjście z dzieckiem do kina to prawdziwa przygoda. Nie wiadomo, czy maluch wytrzyma, czy będzie zainteresowany filmem, czy coś go nie wystraszy. Mnóstwo wyzwań! Dlatego, jeśli jeszcze nie byliście na swoim pierwszym, wspólnym seansie, polecam Wam właśnie najnowszy film „Wyspa Puffinów. Nowi przyjaciele”.
Dlaczego akurat na ten film warto wybrać się do kina pierwszy raz z małym dzieckiem? Powodów jest wiele:
Idealnie na pierwszy seans i oczywiście kolejne z dziećmi, które pokochają tych słodkich bohaterów. Co więcej, wraz z filmem na rynku pojawią się activity booki w klimacie Puffinów, z którymi dziećmi będą mogły się uczyć poprzez zabawę.
Zresztą sami zobaczcie trailer:
Cała akcja filmu osadzona jest na wyspie Puffinów, gdzie pojawiają się nowi przyjaciele. Stają oni przed prawdziwym wyzwaniem! Na wyspie ma pojawić się maleństwo, które wykluje się z jajka. Niestety jajko gdzieś znika, a na domiar złego rozpętuje się burza, która zagraża wszystkim zwierzętom.
Przyjaciele z wyspy jednak się nie poddają i rozpoczynają poszukiwania zaginionego jajka. Wykazują się odwagą i pokazują, czym jest przyjaźń oraz bliskość oraz dlaczego są one tak ważne w życiu.
Osobiście dostrzegam w filmie to, co cenię w życiu coraz bardziej – uważność. Film pełen jest drobnych elementów, które tworzą spokojną, kojącą całość. Pozwala się skupić na fabule i jednocześnie dostrzegać to, co piękne. Prosty rysunek, jakim jest wykonany, a nawet jego kolorystyka nie rozprasza, ale właśnie sprzyja uważności i łagodności, jaką niesie cały przekaz. Bez tych wszystkich nadmiernych bodźców, którymi dzieci są dziś atakowane.
Tu jest spokój, ukojenie, a jednocześnie ciekawa przygoda i dobrzy, fajni bohaterowie. Kojące także dla przebodźcowanych rodziców😊.
Posłuchajcie piosenki z tego filmu w wykonaniu Julii Pietruchy – jej głos działa jak balsam
Premiera „Wyspy Puffinów. Nowi przyjaciele” jest już 12 stycznia w całym kraju, także możecie już szukać seansów w swoich miastach pod tym linkiem. Doskonale, zwłaszcza że rozpoczynają się powoli ferie, więc będzie to świetny pomysł na spędzenie czasu z dziećmi!
Idźcie z dziećmi do kina i bawcie się dobrze! To naprawdę kojący film, który pozwoli odpocząć całej rodzinie i razem dobrze się bawić, miło spędzając czas.
Mam też dla Was coś wyjątkowego: książeczka z aktywnościami i kolorowankami z filmu. Możecie ją wydrukować i dać dziecku w domu. A jeżeli Wasze dzieci wybierają się z przedszkolem lub szkołą, to nauczyciel może wykorzystać ten materiał po seansie.
Link do pobrania pod plikiem:
Co roku na blogu publikuję post z pomysłami na prezenty dla dzieci. Przyznaję, że uwielbiam wyszukiwać perełki dla Was. W tym roku również mam ponad 100 świetnych inspiracji, które się sprawdzą doskonale.
Płatna współpraca z marką:
Jak wiecie, wyszukiwanie prezentowych perełek i inspiracji jest jednym z celów misji nebule.pl, dlatego przeszukuję dla was czeluści internetu by prezentować najbardziej wartościowe rekomendacje. Żeby zaoszczędzić Wam wielu godzin poświęconych na poszukiwania prezentów przygotowałam Wam ten wpis. W tym materiale sponsorowanym przez Amazon.pl pokażę Wam ponad 100 propozycji prezentowych dla dzieci i nastolatków
tu znajdziecie wszystkie wszystkie te prezenty na święta dla dzieci 0-1 pod jednym linkiem KLIK
tu znajdziecie wszystkie wszystkie te prezenty na święta dla dzieci 1-2 pod jednym linkiem KLIK
tu znajdziecie wszystkie wszystkie te prezenty na święta dla dzieci 2-3 pod jednym linkiem KLIK
tu znajdziecie wszystkie wszystkie te prezenty na święta dla dzieci 3-4 pod jednym linkiem KLIK
tu znajdziecie wszystkie wszystkie te prezenty na święta dla dzieci 4-5 pod jednym linkiem KLIK
tu znajdziecie wszystkie wszystkie te prezenty na święta dla dzieci 5-6 pod jednym linkiem KLIK
tu znajdziecie wszystkie wszystkie te prezenty na święta dla dzieci 6-7 pod jednym linkiem KLIK
tu znajdziecie wszystkie wszystkie te prezenty na święta dla dzieci 7-8 pod jednym linkiem KLIK
tu znajdziecie wszystkie wszystkie te prezenty na święta dla dzieci 8-9 pod jednym linkiem KLIK
tu znajdziecie wszystkie wszystkie te prezenty na święta dla dzieci 9-10 pod jednym linkiem KLIK
tu znajdziecie wszystkie wszystkie te prezenty na święta dla nastolatków pod jednym linkiem KLIK
A tu zapraszam jeśli szukacie inspiracji na Prezenty dla niej i dla niego
Klienci Amazon Prime mają dostęp do wszystkiego co najlepsze w Amazon w zakresie zakupów i rozrywki, w tym do nielimitowanych, szybkich i darmowych dostaw milionów produktów ze sklepu Amazon.pl, bez minimalnej kwoty zamówienia, oraz do Prime Video (tu macie nasze rekomendacje najlepsze filmy i seriale Prime Video) i Prime Gaming. Każdy może wypróbować Amazon Prime w ramach bezpłatnego 30-dniowego okresu próbnego na stronie Amazon.pl/prime. Po tym okresie Prime będzie dostępny za jedyne 49 zł rocznie lub 10,99 zł miesięcznie.
Amazon.pl DOSTARCZA UŚMIECH NA ŚWIĘTA – a Rainbow Socks w tym pomaga! Z takiej współpracy mogło powstać tylko jedno: limitowany zestaw 3 par skarpetek ze świątecznymi motywami, z którego cały dochód będzie przeznaczony na cel charytatywny – KLIK
Jak widzicie na Amazon.pl możecie znaleźć mnóstwo pomysłów na prezenty dla dzieci i dorosłych, które są w dobrych cenach i szybko do Was dotrą. To idealne miejsce, gdzie możecie kupić bez wysiłku upominki dla swoich bliskich.
Wszystkie te polecajki (i więcej) zawsze możecie znaleźć też na mojej witrynie – NEBULE Storefront
Wydawało mi się, że widziałam już wszystko – jeżdżące, gadające lub rysujące roboty. W gąszczu zabawek dla dzieci coraz trudniej znaleźć coś fajnego, wartościowego, a do tego edukacyjnego. Miałam okazję testować masę rzeczy dla dzieci i w tym roku najciekawszą zabawką jest…
Czyli totalnie innowacyjna zabawka Hi-Tech od firmy Lisciani. Wyglądem przypomina zwykłą, biurkową lampkę – jednak po podłączeniu do kontaktu dzieje się coś niezwykłego.
Lampka zaczyna mówić i instruować dziecko, co powinno zrobić żeby móc się razem uczyć nowych rzeczy lub słuchać opowieści.
Jak wiecie, wyszukiwanie edukacyjnych perełek jest jednym z najważniejszych celów nebule.pl, dlatego przeszukuję dla was czeluści internetu by prezentować najbardziej wartościowe rekomendacje. Niniejszy materiał jest sponsorowany przez dystrybutora zabawek wyjątkowych – Dante
To jest w niej najciekawsze: w kloszu lampki ukryty jest czujnik, który sczytuje zakodowane karty. Niby prosta sprawa, ale dzieci są tym zafascynowane i nie mogą w to uwierzyć. To kompletnie wyższy level, jeżeli chodzi o zabawki edukacyjne.
Moja LAMPKA
Aby wybrać odpowiedni program wystarczy wybrać na dole odpowiedni przycisk i nacisnąć “play”. Lampka poinstruuje dziecko jaki kolor kart powinno wziąć. Jeżeli przez przypadek okaże się, że jest to inna karta – lampka o tym powie.
W zależności od tego, na co dziecko ma fazę to może wybierać różne programy. Muszę też o tym napisać, że kiedy lampka jest nowa to dzieci są bardzo podekscytowane, szybko naciskają przyciski, nie kończą zadań. Ale kiedy już się z nią oswoją to zaczynają naprawdę wartościową zabawę, która nauczy ich wielu rzeczy.
Jeżeli chodzi o liczenie i cyfry to są zadania w zakresie 10. Słówka z angielskiego są ciekawie przedstawione, a lampka ma dobry akcent. Wszystkie programy są ciekawe i dzieci nauczą się wielu nowych rzeczy podczas zabawy.
Bardzo podoba mi się program z emocjami. Na kartach są przedstawione różne sytuacje, a zabawka opowiada o emocjach, jakie mogą odczuwać dzieci. Scenki mogą być też początkiem rozmowy z rodzicem o zdarzeniach, które dziecko przeżywa.
Oczywiście lampka nie zastąpi codziennego czytania przez rodzica, ale może być ciekawym urozmaiceniem.
Co ciekawe funkcja interaktywnej lampki jest zupełnie niezależna od światła. To też może być ciekawe dla dziecka i budzić jego zainteresowanie – jak to jest, że lampka “widzi” w ciemności?
Lampka działa tak samo bez podstawki, ale dzięki niej dziecko wie gdzie położyć kartę.
Jeśli lubicie edukacyjne zabawki – sprawdźcie też wpis Robot dla dzieci STEP
Nie napisałam jednej bardzo ważnej rzeczy – ta zabawka uczy przede wszystkim aktywnego słuchania i cierpliwości. Zabawa z nią to też nauka słuchania ze zrozumieniem: instrukcji i poleceń. Jest to bardzo przydatna umiejętność i nie znam drugiej takie zabawki, która miałaby wpływ na doskonalenie tej kompetencji.
Moja LAMPKA jest dostępna np. w SMYK-u – KLIK
Jeżeli szukacie czegoś innowacyjnego na prezent pod choinkę to warto pomyśleć nad tą zabawką.
Są takie prezenty, które zostają z nami na całe życie – nie nudzą się po miesiącu, nie zużywają, ani nie wychodzą z mody. Sprawiają codziennie taką samą przyjemność, jakby były nowe. Te prezenty budzą ogromne emocje, wyzwalają wspomnienia i pomagają w trudnych momentach.
Ja tak – co roku je zamawiam dla nas i naszych bliskich.
Od lat – najlepsze prezenty, to fotoprezenty
Partnerem postu sponsorowanego jest marka Colorland, która przenosi najpiękniejsze wspomnienia na zdjęcia i daje im drugie życie. Na końcu wpisu znajdziecie też sowity kod rabatowy.
Kolejne świeczki? Świąteczne skarpety? Są ok, ale je lubię podarować komuś coś takiego, co na dłużej zostanie w jego sercu. Prezent, który sprawi, że ktoś pomyśli o nas ciepło, wróci do wspomnień i dzięki niemu się uśmiechnie.
Muszę Wam też coś zdradzić – sam proces tworzenia fotoprezentów jest absolutnie cudowny. Wracamy myślami do tych chwil, które są utrwalone na zdjęciach i przypominamy sobie piękne momenty. I naprawdę to są jedyne prezenty, które tak cieszą również osobę obdarowująca, jak i obdarowaną.
Od kilku lat na koniec roku, właśnie przed Świętami często robimy podsumowanie poprzednich miesięcy, chętniej wracamy po wspomnienia zapisane w zdjęciach i filmach. W tym czasie tworzę lubię usiąść pod kocem z kubkiem zimowej herbaty i przenosić najpiękniejsze wspomnienia na papier.
Dzięki temu, że przeglądam zdjęcia to jest mi łatwiej podsumować kolejny rok. Przypominam różne chwile, które na długo zostaną ze mną.
Nasi bliscy co roku dostają od nas fotoprezenty i zawsze reakcja jest taka sama – uśmiech.
Mam tysiące zdjęć w telefonie, na komputerze – już dawno przestałam je wywoływać – zdecydowanie wolę fotoksiążki. Jest to znacznie szybsze, można umieścić je w pięknym szablonie, dopisać swoje notatki, daty. W takiej formie jest mi łatwiej posegregować zdjęcia i je skatalogować.
Sam proces tworzenia fotoksiążek jest bardzo prosty – ja lubię tworzyć ja na komputerze. Ale nie muszę ich przesyłać z telefonu. Skanuję kod QR widoczny na komputerze i wybieram zdjęcia w telefonie – automatycznie się załadują.
Możecie sami wybrać szablon, dopisać daty, ulubione cytaty.
Jest też nowa genialna opcja dla zabieganych – kiedy wgracie zdjęcia, wybierzecie szablon – wystarczy, że otworzycie USTAWIENIA SMART i jednym kliknięciem zrobicie całą książkę! Program Colorland automatycznie ułoży zdjęcia chronologicznie, dopasuje rozmiary – no jest to totalny gamechanger!
A jeżeli macie starsze dzieci, to możecie im zlecić to zadanie. Będą miały ciekawe zajęcie.
Fotoksiążka jest przepiękna! Jakość wydruku cudowna – mimo tego, że zdjęcia są z telefonu tu wyglądają pięknie. Wydrukowane zdjęcia to zupełnie coś innego, niż tysiące fotografii w telefonie. Bardzo Wam polecam uporządkowanie wspomnień przed Nowym Rokiem.
Jest to idealny pomysł na prezent dla Waszych bliskich.
A jeżeli mieszkacie daleko i nie możecie przyjechać na Święta, to ten prezent jest świetny – projektujecie go w domu i adresujecie np. do Dziadków. Ale będzie niespodzianka, kiedy otworzą taką paczkę z daleka.
aby ułatwić szukanie – tu link – Fotoksiążka
Co roku robimy też fotokalendarze i już nasi bliscy są tak przyzwyczajeni, że sami ich nie kupują.
To świetne połączenie funkcjonalnego prezentu naładowanego emocjami. Wystarczy rano wstać, zerknąć na uśmiechniętych wnuków i poziom słodyczy we krwi bezpiecznie się podniesie.
Możecie wybierać wśród różnych szablonów. Macie do wyboru kalendarze:
Do fotokalendarza możecie też dokupić specjalne pudełko na prezent.
Muszę też podkreślić, że jakość wydruku jest genialna – akurat tym razem korzystałam ze zdjęć od fotografa i naprawdę z roku na rok jest coraz lepiej.
Fotokalendarz możecie też zrobić sobie – do domu. Wystarczyć wybrać 12 zdjęć, które umieścicie w każdym miesiącu. Tak jak wyżej wspominałam – wykonanie kalendarza jest bardzo łatwe i możecie zlecić to swoim dzieciom.
aby ułatwić szukanie – tu link – Fotokalendarz
A jeżeli lubicie robić funkcjonalne prezenty, które nie tylko będą ozdobą na półce to zobaczcie jakie możecie zrobić piękne fotokubki. Są różne wzory i kształty, ale na specjalną uwagę zasługuje magiczny fotokubek. Zdjęcie pojawia się dopiero kiedy wlejecie do niego wrzątek.
I od razu cieplej robi się na sercu
aby ułatwić szukanie – tu link – Fotokubek
Jaki to jest świetny pomysł na kreatywne wywołanie zdjęć – wybieracie 25 zdjęć – możecie dodać daty, autorskie podpisy, a do tego zamówić zestaw do powieszenia/postawienia.
Fotki są kwadratowe na grubym retro papierze – wyglądają genialnie. Możecie je przyczepić za pomocą klamerek lub postawić na drewnianych podstawkach (cena jest bardzo atrakcyjna, bo 25 zdjęć kosztuje 55 zł z gadżetami) – Memorki
Świetny pomysł na prezent dla siostry, mamy, przyjaciółki
aby ułatwić szukanie – tu link – Memorki
A jeżeli macie w multimedialnych zasobach jedno piękne zdjęcie to wywołajcie je w fotoramce. To super pomysł na prezent dla kogoś, kto lubi podróże sentymentalne. Co ważne – ramkę montuje się do ściany bez gwoździ – macie dołączony zestaw do montażu na rzepy.
aby ułatwić szukanie – tu link – Fotoramka ClickPic
To jest totalna nowość – harmonijka ze zdjęciami do postawienia na półce lub zabrania ze sobą. Zamykana na niewidoczny magnes. Absolutnie pięknie wykonana, z dbałością o detal – a jakość zdjęć jest powalająca. Wydruk jest po dwóch stronach, więc możecie zmieniać ekspozycję co jakiś czas.
aby ułatwić szukanie – tu link – Harmonijka ze zdjęciami
A tu łapcie kod rabatowy: NEBULEX35, który obniży cenę Waszych fotokalendarzy i fotoksiążek o 35% – Kod działa na wszystkie fotokalendarze, wszystkie fotoksiążki klasyczne, starbooki oraz harmonijkę do 29.02.2024 i nie łączy się z innymi kodami dostępnymi na stronie colorland.pl
Przyznajcie sami, że fotoprezenty to naprawdę najlepsze prezenty. Budzą wspomnienia i przypominają, że ktoś o kimś ciepło myśli.
Listopad już przeleciał, a święta coraz bliżej. Grudniowy, intensywny czas już się zaczął. Lista świątecznych obowiązków i przyjemności czeka spisana, a ja zaczynam czuć ten klimat. Zapach pomarańczy, czerwone dodatki i dużo światełek – tak zapowiada się ten miesiąc.
Powoli zaczynam rozglądać się za prezentami dla bliskich osób. Szukam, zapisuję i obserwuję ceny. Lubię wyszukiwać najlepsze okazje cenowe i najczęściej z nich korzystam podczas świątecznych zakupów. W wielu sklepach trwa już Black Friday i można upolować naprawdę ciekawe rzeczy w dobrej cenie.
Żeby zaoszczędzić Wam wielu godzin poświęconych na poszukiwania prezentów przygotowałam Wam ten wpis. W tym materiale sponsorowanym przez Amazon.pl.
Amazon, jak co roku przygotował naprawdę dobre okazje na Black Friday Week, który trwa tylko do 27.11.
Przechodzimy do prezentów dla niej i dla niego. Myślę, że niektóre z tych rzeczy spodobają się też nastolatkom.
tu znajdziecie wszystkie Prezenty dla niej pod jednym linkiem KLIK
a tu łapcie świeżutki największy prezentownik z inspiracjami dla dzieci od 1 roku aż po nastolatków. 10 tablic z podziałem na wiek dzieci, w sumie ponad 100 przemyśłanych propozycji! – Prezenty na święta dla dzieci 2023
Z okazji Black Friday Week na użytkowników będą czekać wyjątkowe okazje na tysiące produktów, w tym na zabawki wielu popularnych marek, również polskich.
Jeśli szukacie prezentów dla dzieci – zobaczcie koniecznie TOP 10 zabawek 2023 – zabawki, o których zawsze marzyłam!
Jak widzicie na Amazon.pl możecie znaleźć mnóstwo pomysłów na prezenty dla niej i dla niego, które są w dobrych cenach i szybko do Was dotrą. To idealne miejsce, gdzie możecie kupić bez wysiłku upominki dla swoich bliskich.
Wracają głodne, zmęczone, przebodźcowane, ale także podekscytowane, zdenerwowane, szczęśliwe, dumne, zranione – worek emocji niemal nie ma dna! Czy da się do niego zajrzeć, używając magicznych słów: co tam w szkole, przedszkolu? Bywa z tym różnie. Jeśli chcecie NAPRAWDĘ dowiedzieć się, co się dzieje u Waszego dziecka, a nie tylko usłyszeć: wszystko ok, mam dla Was pomysły na 10 pytań, które warto zadawać, zamiast.
Jeśli tu jesteście, z pewnością jesteście rodzicami zaangażowanymi, zainteresowanymi światem Waszych dzieci. Chcecie wiedzieć, co u nich słychać, jak minął dzień, co się wydarzyło w ciągu dnia. I zapewne interesuje Was nie tylko to, czy dziecko zjadło obiad.
Jednak dzieci nie zawsze są otwarte na takie zwierzenia. Oczywiście są też dzieci, które trajkoczą od wejścia, ale jest ich z pewnością mniej, niż tych, które trzeba pociągnąć za język. Co więcej, im są starsze, tym trudniej wyciągnąć z nich jakieś konkrety.
Trzeba zadać właściwe pytania! Jakie? Oto propozycje, które rozwiązują dziecięce języki i są świetnym preludium do rozmowy o tym, co się działo w szkole i nie tylko!
Słuchajcie, to jest jak challenge dla dzieci! Nie tylko zastanawiają się, czego się dziś uczyły i przypominają to sobie, ale jednocześnie już na lekcjach będą wychwytywać takie perełki, zastanawiając się, czy mama i tata będą to wiedzieć.
Oczywiście jeśli okazuje się, że nie wiemy, satysfakcja jest większa, a i chęć do wyszukiwania i zapamiętywania takich wiadomości także się zwiększa.
To kolejne z pytań bardzo konkretnych, odnoszących się do szczegółowych sytuacji, które dziecku jest łatwiej przywołać w głowie i o nich opowiedzieć. Dzięki temu przypomni sobie różne ciekawostki.
Warto jednak pamiętać, że dziecko także ma prawo do prywatności w rozmowach z przyjaciółmi i nie musi nam ich szczegółowo streszczać.
Takie pytanie pozwala przypomnieć sobie dziecku, co robiło na przerwach i o tym opowiedzieć. Dzieci czasem nie mówią o tym, co w szkole, bo wydarzeń jest tak dużo, że trudno im to poukładać w głowie i przejść od szczegółu do ogółu, dlatego mówią, że jest ok. A pytanie o berka i przerwy pomaga im przypomnieć sobie te szczegóły i momenty.
Nawet jeśli dziecko wróciło pełne trudnych emocji, przywoła w głowie ten przyjemny moment w ciągu dnia. Jeśli będzie to coś naprawdę zabawnego, chętnie nam o tym opowie, licząc, że i nas to rozbawi.
To nie tylko pozwala dziecku wrócić do tych pozytywnych momentów, ale także podkreśli ich znaczenie i ważność. To sposób na skupienie dziecka uwagi na dobrych stronach i świetny wstęp do dalszej rozmowy.
Dzięki temu pytaniu mamy informację o tym, co się dzieje w krainie emocji naszego dziecka. Co je złości w ciągu dnia, co powoduje smutek?
Odpowiedź na to pytanie jest niezwykle ważna, bo może przynieść informację o tym, że dziecko pokłóciło się z przyjacielem, ale już się pogodzili, albo o tym, że wszyscy się razem bawili, a ono siedziało samo. W pierwszej sytuacji wszystko jest w porządku. W drugiej pojawia się alert i szukanie przyczyn tej sytuacji. Być może tworzy się jakiś problem, który można zdusić w zarodku.
Być może na początku dziecko będzie zaskoczone takim pytaniem. Odpowiedź może brzmieć: nic. W porządku! Ale pytajcie dalej! Jeśli dziecko będzie słyszało to powtarzające się pytanie, zapragnie mieć historię do opowiedzenia. A co to oznacza? Że stanie się pomocnym, życzliwym dla innych człowiekiem. I będzie Wam chciało o tym opowiedzieć 😊.
I cyk, już wiecie, co wkładać do lunch boxów, żeby było zjedzone 😊.
To pytanie może otworzyć prawdziwą rzekę ciekawostek! Uczy też dziecko zastanawiania się nad regułami, powodami, dla których warto ich przestrzegać, ale także nad tym, co zrobić, jeśli jakaś reguła wydaje się bezsensowna lub wymagałaby zmiany.
Z tego mogą się zrodzić bardzo ciekawe tematy do rozmów, uczące dzieci także sprawczości, argumentacji i podejmowania dyskusji – również w szkole. Wiem, że nie zawsze jest to mile widziane, ale wierzę, że szkoła także się zmienia. Tak czy inaczej, warto, by dziecko umiało podejmować takie dyskusje.
Takie pytanie pozwoli nam pomóc dziecku, jeżeli ma trudności. Albi wręcz przeciwnie – dowiemy się jakie są mocne strony i jak możemy je wzmiacniać.
To pytanie warto zadać na początku, bo ma wielkie znaczenie. Dzieci czasem są zmęczone czy przebodźcowane. To także sposób na naukę komunikowania własnych emocji, czego warto uczyć od małego. Jak? Gdy dziecko się złości, mówić: rozumiem, że jesteś zła/zły. Kiedy się cieszy: ale jesteś radosna/y! Gdy płacze: widzę, że jesteś smutna/y.
Dzięki temu potem, w wieku szkolnym, możecie usłyszeć: jestem zmęczona/y, nie mam ochoty teraz rozmawiać, albo: jestem zła/y, muszę odpocząć. I to jest ok. Pogadacie później. Na przykład, gdy dziecko… się naje😊. Wbrew pozorom to bardzo częsty powód złego humoru dzieci po szkole. Gdy już zaspokoją swoje potrzeby biologiczne i emocjonalne, jest miejsce na rozmowę.
Pamiętajcie, by witać dzieci z życzliwością, ciesząc się, że je widzicie. Wiem, że się cieszycie, ale czy one o tym wiedzą? Czasem w pędzie życia, morzu problemów, stresów i własnych emocji zapominamy, że dzieci nasze emocje odbierają natychmiast. Jeśli jesteśmy pogodni, one czują się lepiej. Nie oznacza to, że trzeba odgrywać rolę teatralną i udawać wesołość, ale warto dbać o siebie i swoje emocje. A jak macie gorszy dzień, komunikować te emocje dzieciom: Ale miałam/em ciężki dzień. Muszę odpocząć chwilę.
A co zrobić, jeśli popołudnie zapowiada się równie ciężko, co cały dzień? Zajęcia dodatkowe, zakupy, zrobienie obiadu? Czasem warto odpuścić. Nie zawozić nikogo na zajęcia, obiad zamówić, zakupy przenieść na inny dzień. Świat się nie zawali, a wszyscy będą mieli okazję do odpoczynku i czas na rozmowy.
Kiedy byłam dzieckiem miałam wiele marzeń – co roku niezdarnie pisałam listy do Mikołaja i prosiłam o różne zabawki. Z wielką nadzieją pakowałam wymiętoloną kartkę w kopertę i nadawałam do brodatego. Co tam było? Pewnie u większości dzieci urodzonych w latach 80-tych było to samo. Najgorzej było jak faktycznie ktoś to dostał, bo reszta dzieci z osiedla z zazdrością mogła tylko pomarzyć.
Jakie zabawki miałam ja, a jakie mają moje dzieci🙂
Miałam swoją listę TOP 10 zabawek, które były w moich marzeniach. Pamiętam, jak czekałam przy choince, po cichu licząc, że w tym roku na pewno coś dostanę z listy. Czy tak było? No nie – bo moje oczekiwania były nierealne, jak na tamte czasy. Kiedy opowiadam o tym dzieciom to są bardzo zdziwione, że nigdy nie miałam lalki Barbie, a ich tata miał jednego resoraka.
Byś może dlatego do zabawek mam inne podejście i troszeczkę nadrabiam ten czas, kiedy nie miałam nawet jednego zestawu klocków LEGO. Chyba nawet nie wiedziałam, że coś takiego jest.
Z sentymentem wracam do tamtych czasów i kiedy obserwuję, co jest modne w tym roku to mam wrażenie, że wszystkie zabawki z lat 90-tych wracają ze zdwojoną siłą (albo rodzice chętniej spełniają swoje marzenia z dzieciństwa?).
Żeby zaoszczędzić Wam wielu godzin poświęconych na poszukiwania prezentów przygotowałam Wam ten wpis. W tym materiale sponsorowanym przez Amazon.pl pokażę Wam listę 10 zabawek – najpopularniejszych i najwyżej ocenianych przez klientów. W rankingu znajdziecie różne zabawki, które warto uwzględnić w swoich zakupach pod choinkę.
W tegorocznym rankingu znalazły się zabawki z różnych kategorii: dla najmłodszych, do 50 złotych, gry, klocki. Z pewnością znajdziecie też coś, co Was zainteresuje.
Wszystkie zabawki z rankingu TOP10 zabawek 2023 znajdziecie pod tym linkiem – KLIK
My przetestowaliśmy kilka z nich i dziś pokażemy je tutaj. Nie ukrywam, że miałam ogromną radość, bo o większości tych zabawek marzyłam kiedy byłam dzieckiem. To właśnie Barbie najczęściej pojawiała się w moich listach do Świętego Mikołaja.
Pamiętacie z dzieciństwa tego włochatego stworka? Ja tak! Chociaż byłam już starsza, kiedy Furby pojawił się w Polsce, to buzia mi się śmieje na jego widok. Nowy Furby umie o wiele więcej niż starsze modele i zaskakuje nie tylko dzieci. Ma w zestawie różne akcesoria do robienia fryzurek, a do tego jest bardzo gadatliwy. Różne tryby zabawy dostosowują się do dziecka.
Przyznam szczerze, że najbardziej nam się podoba funkcja “odpoczynek” kiedy Furby prowadzi wyciszającą opowieść i mówi o prawidłowym oddychaniu. Myślę, że ucieszy niejedno dziecko 🙂
To doskonała, kooperacyjna gra planszowa, w którą może grać cała rodzina. W czasie rozgrywki możesz się wcielić w detektywa, który musi odnaleźć zaginione rzeczy. Ale sam nie da rady! Musi współpracować z członkami rodziny, bo inaczej czas mu się skończy.
Kochamy planszówki i sporo w nie gramy. Jeżeli jakimś cudem nie znacie tej gry, to macie prezent z głowy. Ta gra familijna jest idealna na długie wieczory z dziećmi przy zimowej herbatce.
Dla kogo:
Gra jest pięknie wykonana i zobaczcie, jak duża jest plansza – jest tam czego szukać.
Kiedyś chciałam mieć Tamagotchi – elektroniczne zwierzątko, którym trzeba się opiekować. Ostatnio moje dzieci również mnie poprosiły o taką zabawkę, ale powiem Wam, że Bitzee jest jeszcze fajniejsze niż popularne jajko na łańcuszku.
W małym pudełeczku jest ukryte zwierzątko 3D, które jest głodne, potrzebuje zabawy i trzeba po nim sprzątać. Jeżeli Wasze dzieci marzą o czymś takim – to zobaczcie Bitzee.
Zwierzątko reaguje na dotyk i wydaje się realne. Co ciekawe można opiekować się aż 15 zwierzątkami. Zabawka jest mała i ma regulację głośności. W dowolnej chwili możemy zresetować Bitzee i hodować je na nowo.
Gdybym znów miała 7 lat i dostała taką lalkę w prezencie od Mikołaja to naprawdę byłabym najszczęśliwsza na świecie! Barbie baletnica może wykonywać piruety w błyszczącej różowej spódniczce i baletkach. Ma punkty zgięcia, więc możesz ustawiać ją w różnych pozach i wymyślać dynamiczne, baletowe zabawy.
Jeżeli macie w domu fanów LEGO i Star Wars (a ja mam dwóch, tylko jeden jest po czterdziestce) to będzie prezent idealny! Ogromny i spektakularny zestaw klocków zapewni Wam godziny doskonałej zabawy. A po zakończeniu budowli można się nim bawić lub postawić jako ozdobę na półce.
Idealny prezent dla miłośników szybkich autek Hot Wheels – świetny tor do zabawy dla dzieci. Przejedź odważnie przez paszczę potężnego T-Rexa, który próbuje zniszczyć miasto Hot Wheels – odpowiednio wyceluj, aby przewrócić drapieżnika i ocalić miasto.
Tor łączy się z innymi zestawami i dzięki temu możecie zbudować wielkie Hot Wheels City.
Popularna gra imprezowa w nowej wersji zapewni Wam masę rozrywki. Przyznaję, że byłam sceptycznie nastawiona, ale kiedy ją włączyliśmy to nie mogliśmy przestać. W zestawie macie małe kontrolery, które wystarczy założyć na nadgarstki i kostki – i jak w klasycznym Twisterze musicie postawić dłoń i stopę na odpowiednim kolorze – tylko w tej wersji odbywa się to w pionie. I nie jest łatwe, ale bardzo zabawne!
Naprawdę ta gra to będzie nasz rodzinny hit. Doskonale się sprawdzi, kiedy inne dzieci wpadną do Was z odwiedzinami. Możecie grać pojedynczo na punkty lub w dwie osoby na raz.
W zestawie macie:
Czy Dobble to najpopularniejsza gra w Polsce? Myślę, że tak – dlatego znalazła się w tym rankingu. Karty zamknięte w małym, metalowym pudełeczku daję masę zabawy i śmiechu. Jeżeli jeszcze jej nie znacie to zdecydowanie polecam.
Zabawki Playmobil oprócz fantastycznego wykonania graficznego są niezwykle dynamiczne i uniwersalne w użytkowaniu, tak aby przygoda z zabawy nimi dawała dużo radości. Ten pojazd jest do samodzielnego złożenia, dzięki temu zabawa będzie jeszcze ciekawsza.
Zestaw zawiera:
Jeżeli macie w domu maluszka 12m + to ta drewniana zabawka będzie idealna. Umożliwia dzieciom naukę przez zabawę. Łączy w sobie sorter z kulodromem – dzieci wkładają drewniane kulki do otworów, a następnie młotkiem je przebijają.
To rozwijająca i ciekawa zabawka edukacyjna
Uwielbiam magię Świąt! Ten czas jest zawsze momentem, kiedy można zwolnić i być ze sobą bardziej. A u nas klimat utrzymuje się już od początku grudnia! Jak? To właśnie wtedy pojawiają się w naszym domu nowości czytelnicze z klimatem Bożego Narodzenia w tle. Dziś pokażę Wam moje polecajki na ten rok od wydawnictwa Foksal!
Jak wiecie promowanie czytelnictwa jest jednym z najważniejszych celów nebule.pl, dlatego wyszukuję dla Was najwartościowsze książki dla dzieci. Artykuł powstał dzięki współpracy reklamowej z Wydawnictwem Wilga. (Grupa Wydawnicza Foksal)
Dzieci czytające książki są szczęśliwsze – pozwolę sobie wysunąć taką tezę. Dlaczego tak sądzę? Książki pozwalają na znalezienie równowagi i balansu w życiu i emocjach. Oddalają od tego, co tu i teraz i pozwalają głowie odpocząć, zatopić się w innym świecie.
Dziś jest to bardzo ważne, gdy napięcia szkolne, koleżeńskie i mnóstwo rozpraszaczy nie pozwala na chwilę wytchnienia. A taki spokój jest dzieciom bardzo potrzebny! Zanurzenie się w ciekawej opowieści jest niczym balsam dla duszy i goniących emocji.
Jak zachęcić dzieci do czytania? Przede wszystkim dostarczając im książki, które je zainteresują! Czas Świąt to idealny pretekst, by pokazać, jak cudownie jest czytać fajne opowieści i jak ich nastrój przenosi się na rzeczywistość. A książki to fajny pomysł na prezent na Mikołajki czy Gwiazdkę!
Wiem, że jesteście fanami kreatywnych kalendarzy adwentowych, a wersja książkowa na pewno Wam się spodoba! W tym roku wydawnictwo Wilga ma w swojej ofercie aż dwie wersje takich kalendarzy – czerwoną (którą polecałam już w zeszłym roku) i świeżynkę w kolorze niebieskim.
W każdym z kalendarzy są 24 książeczki, ukryte w tradycyjnych okienkach. Idealne do czytania na każdy grudniowy dzień. Są to zarówno opowiadania o tematyce świątecznej, jak i klasyczne bajeczki dla dzieci. Każdy z kalendarzy jest rozkładany, więc wygląda naprawdę spektakularnie!
Czy to nie lepsza opcja niż kalendarz ze słodyczami? Jak dla mnie idealny! Czekam na wersję dla dorosłych😉.
Czerwony znajdziecie TUTAJ
Niebieski znajdziecie TUTAJ
dostępna TUTAJ
To rymowana, pięknie ilustrowana książka zarówno dla najmłodszych dzieci, jak i dla tych, które już podejmują wysiłek nauki samodzielnego czytania. Niewiele tekstu na każdej stronie sprawia, że dzieci nie są nim przytłoczone, ale z przyjemnością czytają, zwłaszcza że ilustracje są naprawdę przepiękne.
Wprowadzają wyjątkowy, świąteczny klimat. Całość jest bardzo zabawna i wciągająca. Wierszowana opowieść to must have w biblioteczce każdego malucha.
Ci z Was, którzy są ze mną od dawna, z pewnością znają serię książeczek o Mopsiku. Dzieciaki je uwielbiają! Tym razem słodki Mopsik z przyjaciółmi marzy o zabawie na śniegu. Magiczna moc Mopsorożka może pomóc księżniczce lub księciu, do którego trafi wprost od Pani Łapki, prowadzącej sklep z magicznymi zwierzątkami.
Książka jest przepięknie ilustrowana i pełna niezwykłego klimatu. Doskonała do czytania przez dorosłych małym dzieciom, jak i dla wczesnych szkolniaków, które już czytają same. Nie ma tu ściany tekstu, dlatego książka zachęca także do samodzielnego czytania.
To piękna, nostalgiczna i poruszająca opowieść o tym, co w życiu ważne – rodzinnych więzach, wspomnieniach i bliskości. A wszystko rozpoczyna opowieść babci Leo, która wspomina o czasach, za którymi tęskni. Czy Leo może ofiarować babci prezent, o jakim ona marzy? To ciepła opowieść o wadze wspomnień i byciu razem.
Całość jest pięknie ilustrowana i pełna ciepła, dobrych emocji i świątecznego nastroju.
To książeczka dla najmłodszych, która nie tylko wprowadza w klimat Bożego Narodzenia, ale jednocześnie pobudza i zachęca maluchy do aktywności i rozwoju. Czy może być coś lepszego niż naklejki? Nie wiedzieć czemu najmłodsze dzieci wprost je kochają!
W tej książeczce znajdą ich mnóstwo! Ich naklejanie nie tylko uczy kojarzenia, ale także ćwiczy motorykę małą, przygotowując dzieci do nauki pisania. Nauka poprzez zabawę w ciepłym, świątecznym nastroju!
To pełna absurdalnego humoru opowieść o dziwnych zdarzeniach, jakie miały miejsce w ogrodzie dziadków 5-letniej Molly i jej brata Oskara. A wszystko zaczęło się od wybuchu. Dzieci w jego miejscu spotykają archanioła, który… zgubił Maryję, Józefa, osła i mędrca. Efekty tych wydarzeń mogą zmienić całą historię świata, nie mówiąc już o tym, że nie będzie świąt i prezentów!
Na szczęście dzieciaki tak tego nie zostawią. Książeczka przeznaczona jest dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym, które uwielbiają taki abstrakcyjny humor.
Wybierajcie najlepsze tytuły dla swoich dzieci i cieszcie się razem z nimi ich pięknym, słodkim, beztroskim dzieciństwem, które w grudniu jest jeszcze bardziej magiczne!
A jak chcecie więcej to tu łapcie Książeczki świąteczne dla dzieci z zeszłego roku
Tekst sponsorowany na zlecenie Komisji Europejskiej
Przemoc to jedna z tych sytuacji, gdy dzieci poznają, że świat, który je otacza, nie zawsze jest dobry. A to dopiero początek zapoznawania dzieci ze złem.
Dziś opowiem Wam o ważnej kampanii, która buduje u dzieci (i dorosłych) umiejętność rozpoznania, że ktoś padł ofiarą przemocy (w tym wypadku wojny) i jak się w takiej sytuacji zachować.
Nie uchronimy dzieci przed całym złem świata, ale możemy wyposażyć je w narzędzia, które sprawią, że to zło przemieni się w coś dobrego.
Jeśli jest coś, co NAPRAWDĘ może zmienić świat, to jest to edukacja. Może pomyślicie, że to czcze gadanie, ale ja nie mam na myśli osławionej już budowy pantofelka czy warstw ziemi. Chodzi mi o prawdziwie użyteczną wiedzę, która niezbędna jest w codziennym życiu.
To właśnie świadomość istnienia różnorodności wśród ludzi i ich akceptacja, wiedza o swoich prawach, o tym jak funkcjonuje społeczeństwo, jest tym, co ludzie muszą wiedzieć, by naprawdę się rozwijać i zmieniać świat na lepsze. Same zakazy nic nie zmienią. Ludzie muszą wiedzieć, dlaczego coś warto robić lub nie.
Takie akcje edukacyjne to złoto! Komisja Europejska już od kilku miesięcy prowadzi kampanię o prawach ofiar przemocy pod nazwą Keep your eyes open czyli Będę mieć oczy szeroko otwarte. Prowadzona jest ona na terenie Unii Europejskiej, gdzie wg statystyk co czwarty mieszkaniec jest dotknięty przemocą! Teraz, w ramach tej właśnie kampanii Komisja Europejska wydała książeczkę “Dziewczynka, która miałą oczy szeroko otwarte.
Są takie momenty, gdy jestem dumna z moich rodaków. I to, jak zareagowaliśmy i ruszyliśmy z pomocą w czasie ataku na Ukrainę, było z pewnością jednym z nich. Jesteśmy wielcy! Jako naród umiemy się pięknie zjednoczyć i warto uczyć nasze dzieci takich zachowań.
Choć dziś emocje nieco opadły, w szkołach i przedszkolach nadal są i ciągle pojawiają się dzieci, które uciekły wojnie – poturbowane psychicznie i fizycznie. Sama nieomal się nie rozpłakałam, gdy mojej koleżanki syn zapytał ją: mamo, dlaczego Żenia nie ma palców dłoni? Nie miał, bo akurat jego wojna tak właśnie doświadczyła. Dziś uczy się w polskiej szkole, gdzie z wrażliwością na odmienność bywa bardzo różnie. To właśnie dlatego takie kampanie są bardzo ważne, zarówno dla dzieci, jak i ich rodziców. Czasem może nawet dla nich bardziej…
Dlatego polecam Wam przeczytanie wspólnie z dzieckiem książki, która dotyka wielu sfer tego, z czym stykają się nasze dzieci, a nam daje większą świadomość o tym, czym jest PTSD, czyli zespół stresu pourazowego i jak rozmawiać z ludźmi – w tym dziećmi – nim dotkniętymi.
“Zrozumienie doświadczeń ludzi uciekających przed wojną i dostrzeżenie ich praw ma zasadnicze znaczenie dla budowania otwartego na integrację, współczującego i sprawiedliwego społeczeństwa. Angażując dzieci już w młodym wieku poprzez siłę opowiadania historii, mamy nadzieję rozwijać poczucie empatii i solidarności, które ukształtują lepszą przyszłość dla wszystkich“.
W ramach wspomnianej kampanii powstała książeczka dla dzieci „Dziewczynka, która miała oczy szeroko otwarte”.
Można ją bezpłatnie ściągnąć TUTAJ
Skierowana jest do dzieci w wieku 7-10 lat, a więc szkolniaków. Jej bohaterką jest Alina – uczennica, w której klasie pewnego dnia pojawia się Sofia – dziewczynka z Ukrainy. Sofia nie mówi po polsku, jest wycofana i z nikim nie rozmawia. Dzieci zaczynają się z niej trochę naśmiewać, ale Alina przygląda jej się i czuję w niej bratnią duszę. Pewnego razu spotykają się na jarmarku, którego kulminacją jest pokaz sztucznych ogni. Wystrzały fajerwerków tak przerażają Sofię, że następnego dnia nie pojawia się w szkole. Alina postanawia sprawdzić, dlaczego Sofia aż tak wystraszyła się wybuchów. I musi, jak to mówimy, wyjść ze swojej strefy komfortu. Musi zrobić coś, co jest dla niej niewygodne, a nawet trochę straszne – iść do sekretariatu i dowiedzieć się, gdzie mieszka Sofia, by ją po południu odwiedzić. Wszystko się udaje i Alina spotyka się z Sofią w jej domu, a właściwie małym pokoju, w którym mieszkają.
Na neutralnym gruncie Sofia otwiera się przed koleżanką i opowiada jej o tym, jak musiała uciekać z własnego domu przed wojną. O tym jak każdego dnia płacze za tatą i drży o niego, bo został on bronić ich miasta. Dziewczynki stają się koleżankami. Alina wyciąga mądre wnioski i na początek postanawia zmienić nastawienie koleżanek i kolegów z klasy do Sofii. Prosi by byli dla niej bardziej wyrozumiali.
Ja nie mogłam czytać bez wzruszenia. Serdecznie polecam Wam tę pozycję, która uczy wrażliwości, tak potrzebnej w dzisiejszym świecie. Dotyka ona sytuacji, w których na co dzień znajdują się nasze dzieci. Niech wiedzą, co robić i niech mają oczy szeroko otwarte.
Książka „Dziewczynka, która miała oczy szeroko otwarte” podkreśla jak ważna jest postawa solidarności i uznania ludzi uciekających przed wojną jako tych, którzy wymagają szczególnego wsparcia i uwagi.
Dostępna jest w 13 językach (angielskim, francuskim, holenderskim, bułgarskim, chorwackim, czeskim, estońskim, węgierskim, łotewskim, polskim, rumuńskim, słowackim i ukraińskim). Zostanie przekazana do szkół, bibliotek i organizacjach społecznych, aby jej przesłanie dotarło do jak największej liczby czytelników.
A znajdziecie ją na stronie kampanii Keep Your Eyes Open <—-KLIK
Czy warto odwiedzić Legoland Billund w Danii? Jak dojechać? Gdzie nocować? W sierpniu pojechaliśmy zobaczyć najsłynniejszy park rozrywki – dziś przygotowałam szczegółową relację z tego wyjazdu. Podzielę się z Wami wszystkimi wskazówkami, które warto wiedzieć przed i w trakcie pobytu.
Jest to post redakcyjny natomiast niektóre linki są afiliacyjne
My wybraliśmy Legoland w Danii, bo oprócz parku rozrywki bardzo chcieliśmy zobaczyć LEGO House i właściwie nie rozważaliśmy innej lokalizacji.
Atrakcji jest tam sporo i mają różne ograniczenia – osoby z obsługi faktycznie to sprawdzają. Niektóre atrakcje są od 90 cm, niektóre od 110 cm. Jeżeli planujecie skorzystać z dziećmi ze wszystkich atrakcji, to minimalny wzrost 120 cm Wam na to pozwoli. Co ciekawe, na niektóre kolejki maksymalny wzrost to 190 cm (2 atrakcje).
Dom Strachów
Legoland Billund jest położony w środkowej Danii, pogoda jest zmienna i musicie być przygotowani również na deszcz. Jednak najmniejsze prawdopodobieństwo brzydkiej pogody jest w czerwcu, lipcu i sierpniu. Legoland nie jest czynny przez cały rok – warto sprawdzić na stronie internetowej pod tym linkiem. Zwróćcie uwagę, o której zamykają się atrakcje (czerwony tekst).
My byliśmy pod koniec sierpnia w dzień powszedni i atrakcje zamykały się o 17, a cały park o 18. A to znaczy, że od 17 do 18 można było korzystać tylko z Miniland (park z budowli z LEGO) i sklepu.
Poniżej macie plakat specjalnych wydarzeń: w tym roku jest Halloween i Miasteczko Świąteczne
TIP: Jeżeli staniecie w kolejce do atrakcji chwilę przed zamknięciem, czyli np o 16.58 to i tak Was wpuszczą, tylko musicie poczekać. Możecie zostawić sobie jedną z nich na koniec.
My na koniec zostawiliśmy wjazd na wieżę widokową, w kolejne stanęliśmy 3 minuty przed zamknięciem atrakcji
Są 3 opcje:
My wybraliśmy trzecią opcję, bo drugim kamperem jechali z nami znajomi i chcieliśmy ich zarazić naszą nową zajawką. Auto wypożyczyliśmy pod Gorzowem Wielkopolskim, przepakowaliśmy się i ruszyliśmy w stronę Danii. Na pierwszy nocleg zatrzymaliśmy się za Berlinem i drugiego dnia mieliśmy 6h do przejechania. Droga jest bardzo dobra i podróż przebiegła nam szybko.
My zatrzymaliśmy się na kempingu LEGOLAND Holiday Village
Są tam różne atrakcje dla dzieci – place zabaw, dmuchańce, mini zoo
Bilety kupiliśmy na tydzień przed wyjazdem na stronie Legolandu w Billund. Ta opcja dla nas była najkorzystniejsza, bo jednocześnie rezerwowaliśmy miejsce na campingu.
Ile to kosztowało?
Za to wszystko zapłaciliśmy 500 euro.
TIP: Możecie znaleźć bilety do Legolandu w katalogu LEGO (dla dzieci) lub jak już będziecie w Danii są dołączone do różnych produktów spożywczych w lokalnych sklepach.
Na pewno będziecie zadawać sobie to pytanie. Znam osoby, które mówiły, że 2 dni to idealny czas na skorzystanie ze wszystkich atrakcji bez pośpiechu (są to osoby, które lubią adrenalinę i szybkie zjazdy), a spotkałam się również z opiniami, że 1 dzień w zupełności wystarczy, bo nie mają potrzeby z wszystkiego korzystać.
Na to pytanie nie udzielę jednoznacznej odpowiedzi. My byliśmy pierwszego dnia 3 h i drugiego cały dzień – nie korzystaliśmy ze wszystkich atrakcji.
Wszystko zależy od Waszych potrzeb i finansów – opcji jest kilka, zarówno dla osób, które podróżują samolotem, jak i autem:
Specjalnie opisuję to w oddzielnym punkcie: jedzenie – jak to w parkach rozrywki nie porywa, a do tego jest drogie. Przykładowe ceny:
Możecie przymknąć na to oko, w końcu to jeden lub dwa dni. Ale widziałam też mnóstwo osób, które do Legolandu wchodziły z własnym jedzeniem i całą rodziną robili piknik. W restauracjach w Legolandzie jest sporo ludzi i czasem trzeba czekać na stolik. Razem z jedzeniem przeznaczycie około 1 h na obiad.
Planując przyjazd podejmijcie decyzję, czy odejmujecie 1h z atrakcji, czy w tym czasie korzystacie z parku. Sporo osób ma swoje przekąski, kanapki i konsumuje je np. w kolejce. Jest to też dobry pomysł na zaoszczędzenie czasu.
My byliśmy kamperem, więc przygotowałam nam jedzenie na cały dzień, a po powrocie o 18 zjedliśmy kolację.
Będziecie się naprawdę dobrze bawić
My byliśmy w czasie kiedy rok szkolny w Danii już się zaczął (24-25.08) i było mniej ludzi. Do najbardziej obleganych atrakcji czas oczekiwania wynosił 10 minut. Słyszałam, że w sezonie mogą być znacznie dłuższe. Przy niektórych atrakcjach są klocki LEGO żeby można umilić dzieciom czekanie.
Sporo osób zostawia atrakcje woda na koniec i im bliżej do zamknięcia to są tam największe kolejki
Super jest przejażdżka kajakiem – polecam nawet tym, którzy się boją
To było marzenie naszych dzieci, więc z radością je spełniliśmy. Nie mieliśmy wielkich oczekiwań, co do tego parku rozrywki – pojechaliśmy zobaczyć, skorzystać i bardzo nam się podobało. Dzieci były zachwycone i do tej pory wspominają ten wyjazd.
A sam LEGOLAND ma swój specyficzny klimat, jest już trochę “retro”, ale nadal ma to coś. Nie jest to typowe wesołe miasteczko z ogromnymi, nowoczesnymi karuzelami. Pod tym kątem zdecydowanie zwycięża Energylandia. Oczywiście, jest kilka kolejek, gdzie poczujecie adrenalinę! Czy polecamy! Jak najbardziej – bawiliśmy się znakomicie!
Loteryjka z beczułkami – jest w niej nagroda gwarantowana:) Mała pluszowa papuga
Nie będę po kolei opisywać wszystkich atrakcji, bo jest ich masa!
Jeśli chodzi o sklep z klockami na miejsu – ceny są “duńskie”:). Przykładowa cena w sklepie LEGO: zestaw 21243 cena 300 koron: czyli 186 zł, w PL ten zestaw kosztuje 109 zł. Ale za to sprzedają w nich zestawy, których nie można kupić nigdzie indziej!
Gdybym była z dziećmi w Legolandzie kilka lat wcześniej to moja córka byłaby zła, że nie ma żadnych atrakcji z LEGO Friends (była tylko jedna ławka z bohaterkami). Jeżeli macie małe fanki LEGO Friends i wybieracie się do Legolandu w Danii to je uprzedźcie.
Przyznam szczerze, że spodziewałam się większej ilości klockowych “smaczków” np. toaletach będą jakieś elementy związane z nimi.
Czy warto odwiedzić LEGOLAND Billund? Według nas warto – nawet jeżeli będą to 2-3 dni. W kolejnym poście na blogu opiszę naszą wizytę w LEGO House.
A jeśli wolicie cieplejsze klimaty – zobaczcie jakie polecamy Campingi w Chorwacji
Co można zrobić żeby dzieciom w szkole było lepiej? Małe zmiany, większe zaangażowanie i ciekawe pomysły mogą sprawić, że szkolne mury nie będą się kojarzyć tylko z nauką. W dzisiejszym poście zebrałam mnóstwo propozycji, które można zaproponować na zebraniach.
Jeżeli w Waszej szkole są realizowane nietypowe akcje, mające na celu poprawę funkcjonowania – piszcie w komentarzach.
Udział w życiu szkoły od zawsze było dla mnie ważny: byłam w samorządzie uczniowskim, w poczcie sztandarowym, a nawet byłam redaktorem naczelnym szkolnej gazety. Po latach spędzonych w szkolnych murach mam bardzo dobre wspomnienia – właśnie ze względu na te wszystkie wydarzenia i moje zaangażowanie.
Nie pamiętam już tego, że zaczynałam lekcje o 13.20, na świetlicy było straszny tłok, a surowa nauczycielka z historii robiła niezapowiedziane kartkówki. Po prostu lubiłam chodzić do szkoły ze względu na te wszystkie inicjatywy, których byłam częścią.
Odkąd moje dzieci zaczęły edukację byłam bardzo zaangażowana w życie przedszkolne, a później szkolne. Oczywiście – wiem, że jako rodzic w trójce klasowej nie mam ogromnego wpływu na wielkie zmiany, ale to nie powstrzymuje mnie przed chęcią do działania.
Udało nam się wprowadzić kilka ciekawych inicjatyw, które z pewnością pomogły dzieciom poczuć się w szkole lepiej.
Ostatnio na moim koncie na Instagramie poprosiłam o napisanie, co udało się wprowadzić w Waszych szkołach (jako trójki klasowe, Rada Rodziców) i zostałam zasypana naprawdę ciekawymi pomysłami. Obiecałam, że się nimi podzielę.
Jeżeli w Waszym przedszkolu lub szkole są ciekawe inicjatywy, które mogą być zrealizowane przy pomocy trójek klasowych lub rady rodziców – napiszcie w komentarzach 🙂
Co włożyć do śniadaniówki dla dzieci, aby było smaczne, zdrowe, a do tego przygotowanie nie zajęło pół godziny? Lubię ułatwiać sobie życie, a rano nie mam czasu na gotowanie – tak powstała moja lista zdrowych produktów, które wkładam dzieciom do śniadaniówek.
Kanapki je tylko młodsze dziecko, ale też nie zawsze je zjada. Chciałabym żeby moje dzieci lubiły kanapki – naprawdę! Ale w domu też rzadko je jedzą, dlatego w szkole wolą zjeść coś innego. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby śniadaniówka wracała pusta. Więc przygotowuję to, co naprawdę lubią.
TIP: Mam też dla Was fajny pomysł: na początku roku proszę dzieci o wypisanie 10 zdrowych lub w miarę zdrowych rzeczy, które chciałyby dostawać do szkoły. Kolejność produktów nie jest przypadkowa. Te kartki mam w szafce i jak rano jestem jeszcze nieprzytomna i nie wiem, co im przygotować – zaglądam do tej listy. To naprawdę ułatwia poranki. Poproście dzieci żeby napisały je same lub niech Wam podyktują.
Dzięki temu, że pudełka mają swoje przegródki łatwiej jest wkładać do nich jedzenie. Staram się aby w każdej z nich były:
Czasami dorzucam w miarę zdrowy słodycz
Oczywiście, czasami czegoś jest więcej, a czegoś mniej – nie dajmy się zwariować. Ale dla mnie jest to łatwiejsze, kiedy zastanawiam się, co jeszcze włożyć np. nie mam nic z tłuszczy to wkładam orzechy itd.
(trudno znaleźć produkty gotowe z węglowodanami złożonymi)
Pieczywo chrupkie dobrze smakuje z różnymi smarowidłami – np. masłem orzechowym lub serkami
Tu już według preferencji, ale u nas najlepiej sprawdzają się:
Czasami na deser wkładam do śniadaniówki jakieś ciastko lub krakersy. Najbardziej lubimy te małe ciasteczka (Ania), mają dobry skład i są smaczne. Czasami kupuję też w zaprzyjaźnionej cukierni ciastka owsiane na wagę.
To jest hit, bo da się szybko je zjeść.
(jeżeli szkoła pozwala)
Zakupy do śniadaniówek robię raz w miesiącu i trzymam wszystko szafce.
a tu łapcie wpis Zdrowe przekąski dla dzieci
Czy warto obejrzeć “Między nami żywiołami” chociaż ma różne opinie? A jakże! Odkąd wyszłam z kina z dziećmi nie mogę zapomnieć o tej animacji. Uważam, że każdy powinien ją obejrzeć – zarówno 7-latek, jaki i 70-latek.
Nowa produkcja Pixara i Disneya to coś wyjątkowego. Łączy wszystko to, co wartościowa animacja powinna mieć. Pamiętacie “W głowie się nie mieści” – piękny film o emocjach? To “Między nami żywiołami” zrobił na mnie o wiele większe wrażenie!
Rekomendowany wiek to 7 lat. Oczywiście możecie zabrać też młodsze dzieci, ale mogą nie do końca zrozumieć, a co w tej bajce chodzi. A jeżeli sami macie dość kolejnych kolorowych bajek, na których przysypiacie i idziecie tylko żeby towarzyszyć dzieciom, to tutaj bardzo pozytywnie się zaskoczycie.
Myślę nawet, że dorośli więcej skorzystają z obejrzenia tej bajki niż dzieci. A dlaczego? Już tłumaczę.
Zaczynając od tytułu, który wyjątkowo ma bardzo dobre tłumaczenie (a jak wiecie, to się często nie zdarza). Tytuł oryginalny to “Elemental” – może być tłumaczony na 3 sposoby: żywiołowy, pierwiastkowy i podstawowy. I już sama nazwa ma wielowymiarową interpretację. Odnosi się do tematu filmu, ale też tego, co nam oferuje między słowami. A jest tego masa!
Akcja rozgrywa się w kolorowym, nowoczesnym mieście żywiołów, gdzie żyją obok siebie, (ale nie ze sobą) cztery żywioły: Ogień, Woda, Powietrze, Ziemia. Ta z pozoru idylliczna metropolia boryka się ze swoimi problemami, nawiązując do współczesnej sytuacji emigracyjnej. Pokazuje, jak trudne decyzje muszą podjąć Ogniki zostawiając swoją kochaną krainę Palinezję żeby uciec do lepszego świata bez zagrożenia życia.
Mimo strachu i mieszanych emocji decydują się zostawić swoją rodzinę i ruszyć do niezbyt przyjaznej im krainy. Nikt im nie chciał wynająć mieszkania, bo każdy się ich bał. Nikt nie chciał im pomóc, bo byli inni. Widzicie analogię?
Ten film pokazuje, jak trudną drogę przebywają ludzie, którzy decydują się (lub są zmuszeni) zostawić swoją ojczyznę i zaczynać od zera w nowym kraju nie znając języka, ani kultury. W “Między nami żywiołami” znajdziecie wiele takich niuansów, które pokazują jakie trudności mają emigranci w nowym kraju.
Tata Iskierki cały czas mówi niegramatycznie i jego córka, urodzona już w Mieście żywiołów, cały czas go poprawia. Albo w czasie obiadu rodzina Wodka wypytuje Iskierkę, z jakiego kraju pochodzi. A ona pewnie odpowiada: “Ale ja się urodziłam w mieście żywiołów”. Te wszystkie dialogi, rozmowy – oczywiście w lekko stereotypowy, przerysowany sposób pokazują pewne sytuacje, ale dzięki nim zauważamy jak emigranci mogą się czuć.
Jest tam taka scena z płotem, gdzie Wodek i Iskierka przechodzą bez problemu przez siatkę i mówią “Po co w ogóle są płoty?”. Dotknęło mnie to dość szczególnie, chociaż może dzieci bardzo się z niej śmiały.
Ale żeby już nie popadać w smutek – te wątki zobaczą tylko dorośli. Dla dzieci są właściwie niezauważalne. Dopiero po seansie porozmawiajcie na ten temat. To będzie bardzo wartościowa lekcja.
Znajdziecie tam bardzo inteligentny humor słowny. Film jest naszpikowany przysłowiami, związkami frazeologicznymi związanymi z tematyką filmu . Żarty, odniesienia są zawsze w punkt i to sprawia, że dorośli też będą się doskonale bawić.
Muszę to napisać, ta bajka jest też wizualnym majstersztykiem – kiedy są ujęcia panoramy miasta żywiołów to aż mam wrażenie, że jest to VR. Ogląda się ją znakomicie, bo twórcy dopracowali każdy szczegół. Aż mam wrażenie, że niektóre kadry mogłyby być wolniejsze aby widz dłużej mógł nacieszyć oko kolorem i każdym elementem.
Scenariusz i dopieszczone w nim detale sprawiają, że naprawdę możemy poczuć się jakbyśmy byli mieszkańcami miasta żywiołów. Każdy aspekt życia mieszkańców został pokazany w sposób bardzo szczegółowy i interesujący, bo ile można oglądać zwierzęta z ludzkimi cechami. Oczywiście film ma za zadanie pokazać, że z pozoru niemożliwa relacja okaże się naturalna, a wszystkie problemy to tylko uprzedzenia.
Niesamowicie ciekawie są też przedstawione właściwości chemiczne i fizyczne wody, ognia i powietrza. Na naszych oczach mamy powtórkę z przedmiotów szkolnych, a dzieci mogą się czegoś ciekawego dowiedzieć. Zmiany stanu skupienia i zjawiska atmosferyczne – to wszystko znajdziecie w “Między nami żywiołami”.
Iskierka bardzo kocha swoich rodziców, a jednocześnie czuje ogromną wdzięczność za to, że dzięki ucieczce z Palinezji ma szanse na lepsze życie. Pomaga w rodzinnym sklepie i jest przekonana, że to jest jej marzenie – przejąć interes ojca, który niedługo przechodzi na emeryturę. Jednak, kiedy poznaje swoje przeciwieństwo – Wodka – to zaczyna rozumieć, że wcale nie chce tego robić. Jej cel jest zupełnie inny i nie musi spełniać planów swoich rodziców żeby być szczęśliwa.
To piękna historia o poszukiwaniu własnej tożsamości.
Oczywiście możemy też obserwować początki znajomości, przyjaźni i miłości dwóch przeciwnych sobie żywiołów: Ognia i Wody. Czy to się uda? Sprawdźcie w kinach.
Tu macie zwiastun:
To 1h 42 minuty doskonałej rozrywki dla każdego.
A kiedy już trafi do streamingu – na pewno dodamy go na naszej liście Disney plus – najlepsze filmy dla dzieci
“Miedzy nami żywiołami” to doskonała lekcja dla wszystkich widzów, a do tego doskonała rozrywka. Porusza ważne tematy takie jak różnorodność, uprzedzenia, status materialny w tak lekki i przystępny sposób, że wydawałoby się to niemożliwe. A jednak! Idźcie koniecznie do kina!
Campingi w Chorwacji mają wszystko, co potrzebne do udanych wakacji. Baseny, zjeżdżalnie, pyszne jedzenie i piękne widoki – tak właśnie będę wspominać nasz wyjazd kamperem. A dziś przekonam Was, że naprawdę warto wybrać się na camping do Chorwacji.
W ubiegłym roku odwiedziliśmy włoski camping – Marina di Venezia. O naszych wrażeniach możecie przeczytać w tamym wpisie. Byliśmy zachwyceni i nie spodziewałam się, że campingi w Chorwacji mogą być jeszcze lepsze.
Są różne podejścia – znam osoby, które już pod koniec roku mają zarezerwowane najlepsze domki i parcele. My zdecydowaliśmy się na wyjazd spontanicznie i rezerwacje robiliśmy na ok. 1,5 miesiąca przed wyjazdem. Jechaliśmy ze znajomymi i już wtedy mieliśmy trudności z dostępnością parceli. Większość z nich była zajęta. A muszę napisać, że byliśmy przed sezonem (przełom maja i czerwca).
Myślę, że rezerwacje na wakacje trzeba robić znacznie wcześniej. Oczywiście możecie próbować przyjechać i podzwonić po campingach. Może się zdarzyć, że coś akurat się zwolni, ale z tego, co wiem jest to trudne.
Oba campingi rezerwowaliśmy przez ich stronę: Camping Adriatic | Best Camping in Croatia: Istria, Krk Island & Dubrovnik (camping-adriatic.com)
Jeżeli nie ograniczają Was wakacje, to oczywiście najlepiej przed sezonem. Nie jest tak gorąco i nie ma dużo ludzi, do tego ceny są niższe. Ale uprzedzam – woda w morzu jest dość … orzeźwiająca.
To może być naprawdę trudne, bo w Chorwacji jest mnóstwo świetnych campingów. Wiele z nich posługuje się systemem gwiazdkowym – im więcej gwiazdek, tym więcej udogodnień i atrakcji. My w tym roku kierowaliśmy się lokalizacją (pierwszy bliżej Polski, a drugi blisko większego miasta i bez przeprawy promowej). Na podstawie naszych preferencji wybraliśmy 2:
Oba campingi są sieci Valamar i rezerwowaliśmy je przez stronę internetową. Wpłaciliśmy zadatek w wysokości 50 euro, a resztę zapłaciliśmy przy wyjeździe.
To podobno najlepszy camping w Chorwacji i kto był tam raz to albo wraca, albo jeździ na inne i marudzi, że nie dorównuje Istrii. No cóż mogę powiedzieć – dla nas to miejsce jest idealne. Jest blisko Polski, ma wszystko to, czego potrzebujemy do świetnych wakacji, a do tego ma mnóstwo udogodnień, o których zaraz napiszę.
Co widzicie, jak patrzycie na mapę? Camping jest ogromny! A jeżeli Wam powiem, że tego się tak nie odczuwa, to uwierzycie? Po pobycie na Marina do Venezia byliśmy przygotowani, że po campingu będziemy jeździć rowerami (w tamtym roku o godzinie 12 mieliśmy już zrobione 10 k kroków).
W tym roku tylko jeden raz odpięliśmy rowery. Według mnie nie są potrzebne żeby poruszać się po campingu. Spokojnie można chodzić pieszo. Na obu chorwackich campingach są spore wzniesienia i jest naprawdę gorąco. Jest dość ciężko, jeżeli dzieci nie są przyzwyczajone jeździć rowerem w takich warunkach.
Camping ma plaże z obu stron półwyspu i ma to plusy. Plaże są kamieniste, mają po bokach skały – myślę, że każdy kto jedzie do Chorwacji właśnie takich widoków się spodziewa. Domki i parcele są położone kaskadowo – ma to ogromne znaczenie, bo dzięki temu nawet dalej położone miejsca mają widok na morze. My mieliśmy parcelę w rejonie MARINA – bardzo blisko, zacienionej plaży dla rodzin.
Cały teren campingu jest bardzo zielony i zadbany – roślinność robi ogromne wrażenie.
Poranna kawa po wyjściu z kampera
Oczywiście jest duży aquapark z basenami i zjeżdżalniami – na maluchy czeka zacieniony brodzik. Jest też plac zabaw, sala zabaw, boiska do gry w piłkę, minigolf, animacje i codzienne występy. Naprawdę brakuje czasu żeby z tego wszystkiego skorzystać. Po drugie stronie jest też wyspa z atrakcjami dla dzieci – akurat była zamknięta w czasie naszego pobytu. Na campingu jest nawet kino dla dzieci.
To jest sanitariat:
Ten camping jest naprawdę genialny pod tym względem – są rodzinne, prywatne łazienki, gdzie możecie trzymać swoje rzeczy. Bardzo czyste i nowoczesne sanitariaty (tak w środku jest nawet zjeżdżalnia). Oczywiście są też piekarnie, lodziarnie, kilka naprawdę pysznych restauracji, dobrze wyposażony market.
Jeżeli ktoś nie ma potrzeby to nie musi wychodzić poza camping. Na basenie są bezpłatne leżaki. Oczywiście są pralki, suszarki, zmywalnie naczyń – wszystko czyściutkie i pachnące.
Zrobiliśmy wcześniej zakupy w supermarkecie, a później jedliśmy jeden posiłek w restauracji dziennie. Resztę serwowaliśmy przy kamperze. Pieczywo i lokalne smakołyki kupowaliśmy w markecie na campingu (koniecznie kupcie pasty truflowe i wino Tomaz Sauvignon Blanc z lokalnej winiarni Motovun).
Wszystko, co zamawialiśmy było absolutnie pyszne – kalmary genialne! W tym regionie są bardzo popularne dania z truflami – to jest taki obłęd – spróbujcie koniecznie.
Według mnie najlepsze jedzenie jest w Konoba Bokoon i w Olivie przy plaży.
A tak wygląda market na campingu
Przyznaję zaskoczył mnie klimat tego campingu, mnóstwo rodzin – każdy do siebie się uśmiecha, jest pomocny. O godzinie 22 była cisza absolutna, wszyscy szanowali swoją przestrzeń.
Na tym campingu byliśmy 4 noce i za parcelę zapłaciliśmy razem 320 euro. (przełom maja i czerwca)
A później przejechaliśmy na drugi camping – droga jest dość kręta, przez tunele i na wysokości. Uprzedzam, bo dla mnie nie była to w pełni komfortowa jazda. A na wyspę Krk wjeżdża się bardzo wysokim mostem.
Ten camping wybraliśmy głównie dlatego, że był położony blisko miasta Krk i nie był zbyt daleko od Istrii. Tym razem mieliśmy mniejszą parcelę niedaleko boisk i sklepu. Na campingu jest inna atmosfera niż na Istrii – jest bardziej luźno, widać, że wiele osób przyjechało tam na dłużej. Jest też sporo nastolatków, którzy hałasują wieczorem i na basenie. Camping jest zdecydowanie mniejszy, a przez to jest mniejsza strefa basenowa i jest mniej sanitariatów. Położony jest przy mocno kamienistych plażach (jedna jest dla rodzin z psami), ale muszę to przyznać – widoki są obłędne! Spędziliśmy tam 4 noce, ale myślę, że max 3 dni będą tam wystarczające. Nie przyjechałbym tu na tydzień.
Nie ma tutaj zacienionej plaży (na Istrii była)
Plaża jest wąska, kamienista i na górze jest ułożony kamień. Nie ukrywam, że lubię się chować przed słońcem, a jednak spędzać czas na plaży. Tutaj na przełomie maja i czerwca było gorąco! Zdecydowanie plaża na Istrii była lepsza pod tym względem.
Basen nie ma podgrzewanej wody, więc nie spędzaliśmy tam w ogóle czasu. Jest basen, brodzik, mała zjeżdżalnia.
Tutaj też macie boiska i strefę gier
Oba campingi, na których byliśmy są z jednej sieci – Valamar – jeżeli nie lubicie być zaskoczeni to polecam, a jeżeli lubicie nowości to po Istrii wybierzcie camping innej sieci.
Na tym campingu były 2 restauracje – podobne do poprzedniego miejsca i bar przy plaży.
To głownie dlatego wybraliśmy ten camping – chcieliśmy mieć w zasięgu spaceru chorwackie miasteczko. I się nie zawiedliśmy! Wyszliśmy bramką przeć camping i szliśmy brzegiem morza – te widoki zapamiętam na zawsze.
Ta trasa jest dość wymagająca – nie przejedziecie rowerem ani wózkiem, ale warto. Wybraliśmy się tam dwa razy i chociaż aplikacja Google maps pokazywała nam 20 minut drogi, to szliśmy około 35, bo na każdym kroku zatrzymywaliśmy się na zdjęcia i podziwianie krajobrazu.
Trasa z campingu do miejscowości Krk – obłędnie niebieska woda, bujna zieleń i skały
Bardzo polecamy wybrać się do Krk na kolację do tej restauracji – Punta di Galetto
A w samym Krk polecamy pospacerować wąskimi uliczkami i poczytać o historii
Polecamy też obiad lub kolację w Zrinski – było pyszne! A do tego na koniec z rachunkiem przynoszą skrzynię słodyczy 🙂
Za 4 noce za parcelę zapłaciliśmy tyle samo co na Istrii 320 euro. Uważam, że Istra jest lepsza, ale jeżeliu wolicie bardziej kameralne campingi blisko miasteczka to też może Wam się tu spodobać.
My już powoli szukamy campingu w Chorwacji na kolejny sezon. Może macie coś do polecenia?
A jeżeli nigdy nie byliście na campingu w Chorwacji to bardzo Wam polecam Istrę na pierwszy raz – mi bardziej się podobał niż włoska Marina di Venezia i z pewnością jeszcze tam wrócimy.
Ocet jabłkowy w ostatnich latach stał się hitem w internecie. Niektórzy piją go już długo, a inni są bardzo sceptyczni. W dzisiejszym wpisie przybliżę korzyści ze spożywania octu jabłkowego.
Materiał sponsorowany przez rodzinną olejarnię Olini
Pierwszy raz z dobroczynnymi właściwościami octu jabłkowego spotkałam się kilka lat temu w zagranicznych publikacjach. Pojawiły się doniesienia, że faktycznie picie rozcieńczonego octu z wodą może pomagać w regulacji gospodarki cukrowej, obniżać cholesterol i zmniejszać apetyt.
Piję rozcieńczony ocet jabłkowy od 3 lat – dziś podzielę się moimi doświadczeniami
Najzdrowszy jest ocet żywy, który nie jest filtrowany ani pasteryzowany. Taki ocet owocowy jest pełen żywych bakterii i enzymów, aminokwasów. Taki ocet zawiera pektyny, które wpływają na zmniejszanie apetytu. O wysokiej jakości octu świadczy obecność “matki octowej” – naturalnej substancji złożonej z celulozy i dobrych bakterii octowych.
Kiedy piszę o occie jabłkowym, to mam na myśli wszystkie octy owocowe – każdy z nich ma podobne właściwości i wysoką wartość prozdrowotną.
Takie są właśnie octy owocowe Olini – powstają w procesie naturalnej fermentacji. Nie są pasteryzowane, ani filtrowane – a do tego bardzo smaczne.
Szczególnie jest polecany dla osób z insulinoopornością, otyłością i PCOS. Ale mogą pić go też osoby zdrowe, które dbają o urozmaiconą, zdrową dietę. Po wypiciu octu przed posiłkiem nie jesteśmy ospali i nie mamy obniżonej koncentracji. Są również badania, które dowodzą, że picie octu poprawia wrażliwość tkanek na insulinę.
Dzięki temu lepiej się czujemy i z czasem mogą też się poprawić wyniki badań. A dodatkowo mamy mniejszą ochotę na słodkie produkty.
Przy zastosowaniu zdrowej diety, odpowiedniej dawki ruchu ocet może wspomagać utratę masy ciała. Szczególnie jest polecany dla osób z nadwagą i otyłością.
Pektyny zawarte w occie mają wpływ na odczucie sytości po posiłku. Są to wielocukry, które należą do rozpuszczalnej frakcji błonnika pokarmowego – tworzą żele i dzięki temu zagęszczają treść w żołądku. Dostarczane z octem owocowym będą dawać wrażenie większej sytości, a tym samym opóźniają tempo opróżniania żołądka.
Wyniki badań pokazują też, że osoby, które piją rozcieńczony ocet jabłkowy dziennie zjadają mniej o 200-275 kcal dlatego, że dłużej czują się najedzone.
Dzięki zawartości pektyn i kwasu octowego octy owocowe mają również wpływ na lipidogram. Ograniczają wchłanianie cholesterolu do krwiobiegu i mogą pomóc w regulacji metabolizmu trójglicerydów.
Przeprowadzone badania wykazały, że już 4 tygodniowa kuracja z rozcieńczonym octem jabłkowym może mieć wpływ na zmniejszenie stężenia cholesterolu LDL i znaczne zwiększenie “dobrego cholesterolu” HDL, co ważne poziom trójglicerydów również się zmniejszył.
Żywy ocet jabłkowy powstaje w naturalnej fermentacji i dzięki temu buduje mikrobiotę w jelitach. Zawiera również składniki bioaktywne takie jak witamina C, polifelonole, beta- karoten , które wspierają walkę z infekcją.
Ocet jabłkowy poprawia usuwanie nadmiaru wody z organizmu, u osób które mają do tego tendencje. Zawiera też potas, a dzięki temu wspomaga pracę nerek.
Wysoka zawartość pektyn w occie jabłkowym może mieć pozytywny wpływ na zaparcia. Wystarczy wymieszać łyżkę octu jabłkowego w szklance wody i wypić na czczo.
Ocet jabłkowy zawiera w sobie kwas octowy, który wykazuje właściwości antybakteryjne i przeciwgrzybicze. Zmniejsza namnażanie bakterii E. coli oraz drożdżaków C. albicans. Picie rozcieńczonego octu jabłkowego może chronić od wielu chorób, powodowanych przez te szczepy.
Roztwory octowe można również stosować zewnętrznie na rany lub nadkażenia.
Octy owocowe Olini, oprócz tego, że mają mnóstwo prozdrowotnych właściwości to są naprawdę smaczne. W połączeniu z wodą (ja lubię ze schłodzoną gazowaną) smakują jak drink – są orzeźwiające i gaszą pragnienie – mogą zastąpić słodzone napoje, z których czasami ciężko jest zrezygnować.
Wprowadzenie jednego zdrowego nawyku może pomóc przy kolejnych. Jak zaczniecie pić ocet i zauważycie poprawę w samopoczuciu, to być może nabierzecie chęci do kolejnych np. zrezygnowania z alkoholu lub słodyczy.
TO BARDZO WAŻNE: nie można pić nierozcieńczonego octu jabłkowego. Pamiętajcie o tym! do szklanki wody dodaj 1 łyżkę stołową octu Co prawda nigdzie nie znajdziecie informacji ile szklanek z wodą z octem możecie wypić dziennie, ale ja nie przekraczam 2 szklanek.
TO BARDZO WAŻNE: nie można pić nierozcieńczonego octu jabłkowego. Pamiętajcie o tym!
Co prawda nigdzie nie znajdziecie informacji ile szklanek z wodą z octem możecie wypić dziennie, ale ja nie przekraczam 2 szklanek.
Są różne możliwości:
Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, bo każdy z nas jest inny. Dotarłam do badań, w których były opisane przypadki osób, które piły ocet z wodą w pierwszej połowie dnia i dzięki temu miały większe uczucie sytości do wieczora. Jeżeli macie problem z zaparciami to właśnie szklanka wody z octem wypita na czczo pomoże w regulacji.
Ja zazwyczaj piję moją miksturę 15 minut przed śniadaniem i jeżeli wiem, że będę jadła posiłek wysokowęglowodanowy to również wypijam ocet z wodą 15 minut przed. Nie przekraczam 2 szklanek dziennie.
Zapytałam znajomą stomatolog, co sądzi na ten temat i odpowiedziała, że jak zawsze najważniejsza jest dawka. Jeżeli nie będziemy pić NIEROZCIEŃCZONEGO octu jabłkowego i trzymać się zaleceń (1 łyżka stołowa na szklankę wody, nie przekraczać 2 szklanek wody z octem) to nie będzie to miało większego znaczenia dla szkliwa.
Niektórzy są przezorni i piją wodę z octem przez słomkę. Co ciekawe woda z cytryną ma nawet większą kwasowość niż woda z octem, ale nikt nie poświęca temu takiej uwagi. Pamiętajcie też o tym żeby nie myć zębów bezpośrednio po wypiciu wody z octem.
Ja jestem ogromną fanką octu jabłkowego z jabłek Rubin z Olini. Jest pyszny, orzeźwiający i niekwaśny. Możecie na początek spróbować zamówić małe butelki i zobaczyć, który Wam smakuje najlepiej.
Jeśli też uzupełniacie swoje półki w naturalne wspomagacze, to możecie skorzystać z kodu Nebule do Olini.pl – daje on 10% zniżki. Zamawiając tam mam pewność, że produkty są najlepszej jakości i przygotowane w taki sposób aby wspierały nasze zdrowie.
Wcześniej zdarzało mi się przelewać ocet do małej buteleczki – dzięki temu na wyjazdach lub w restauracji mogłam wygodnie z niego korzystać. Teraz pojawiały się miniaturki, które możecie włożyć do torebki lub plecaka i zabrać ze sobą. Dzięki temu picie octu jest jeszcze wygodniejsze i dostosowane do potrzeb.
Tu zobaczcie: Octy do torebki 100 ml
Picie octu jabłkowego ma mnóstwo prozdrowotnych właściwości. Jeżeli znajdziecie swój ulubiony smak, to będzie towarzyszył Wam codziennie.
Źródła:
Pierwsza podróż kamperem to niezłe wyzwanie – przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Są plusy i minusy takiego podróżowania – dziś pokażemy jak wyglądał nasz pierwszy wyjazd i czy jesteśmy zadowoleni.
Od wielu lat mój mąż namawiał mnie na kamperowanie. Szczerze, nie wyobrażałam sobie tego – ja na campingu? Po co? Wolę zdecydowanie urlop w hotelu. Wygodne łóżko, łazienka normalnych rozmiarów i nie trzeba zmywać naczyń – kto normalny woli w tym czasie gnieździć się z dziećmi na 5 metrach kwadratowych?
W końcu, w tamtym roku nasi znajomi namówili nas na wyjazd na kamping we Włoszech. Nie spodziewałam się, że nam się spodoba taka forma wypoczynku. Pojechaliśmy własnym autem osobowym, a na miejscu mieliśmy domek niedaleko plaży. Takie rozwiązanie pozwoliło nam przetestować, czy pobyt na kempingu jest dla nas. A muszę to powiedzieć – przebywanie cały czas na zewnątrz, wspólne zakupy w lokalnym markecie, bliska odległość plaży, baseny, atrakcje – to wszystko spowodowało, że byliśmy zachwyceni!
No i cena – pobyt na campingu jest znacznie tańszy niż w hotelu. A mamy dostęp do plaży, do basenów i wszystkich atrakcji.
Relację z naszego wyjazdu autem osobowym macie we wpisie Marina di Venezia
Kiedy już złapaliśmy kempingowego bakcyla, postanowiliśmy spróbować kamperowania. Akurat nasi znajomi wybierali się na urlop i postanowiliśmy zabrać się razem z nimi. Podjęcie decyzji ułatwiło doświadczenie w kamperowaniu współtowarzyszy podróży. Wiedzieli, jak obsłużyć kampera, gdzie szukać najlepszych campingów i dodali otuchy w podjęciu decyzji.
W kwietniu zarezerwowaliśmy campingi i kampera. Zaczęliśmy odliczać dni do wyjazdu.
Jest coraz więcej takich miejsc – różne kampery z różnymi udogodnieniami. Możecie wypożyczyć auto w swoim mieście, a jeżeli macie daleko, to ciekawą opcją jest wypożyczenie kampera przy granicy. My mamy za mały samochód, więc kampera wypożyczyliśmy w naszym mieście.
Zanim podjęliśmy decyzję – pojechaliśmy go obejrzeć. Jeżeli macie możliwość pojedziecie z dziećmi i sprawdźcie jak wygląda kamper i czy Wasze foteliki pasują.
Mieliśmy kilka wymogów:
Jak widać nie mieliśmy mocno wygórowanych oczekiwań. Nasi znajomy wynajęli dokładnie takiego samego – również po to żebyśmy mogli sobie pomóc w obsłudze.
Niestety przed rezerwacją nie sprawdziliśmy jednej bardzo ważnej rzeczy: jaka jest masa własna kampera
Dlaczego jest to ważne? Bo chociaż w kamperze jest mnóstwo miejsca na różne rzeczy i można ze sobą zabrać pół domu, a kierowca ma prawo jazdy kategorii B, to nie można przekroczyć 3500 kg.
Nasz kamper Ford Kronos 284 TL po zatankowaniu, zalaniu wodą, załadowaniu i zapięciu rowerów ważył 3770 kg – czyli mieliśmy przekroczoną wagę o 270 kilogramów – przy wyjeździe ważyliśmy się na skupie złomu. Dodam, że wcale nie mieliśmy dużo rzeczy, po prostu masa własna tego kampera jest duża.
Nie spodziewałam się, że jest to tak wygodne – dużo miejsca na nogi, siedzi się wysoko i wszystko widać. Kamper jest bardzo miękki i w czasie jazdy ma się wrażenie podróżowania “na chmurce”. Niestety w środku jest hałas. Kiedy rozmawialiśmy musieliśmy mówić dość głośno, prosić dzieci o powtórzenie i po kilku godzinach drogi byliśmy zmęczeni szumem.
Przy wynajmie kampera nie zwróciliśmy uwagi na 2 rzeczy:
Chociaż nasz kamper miał 170 koni mechanicznych – to przy takiej masie i załadowaniu, maksymalną prędkość z jaką dało się komfortowo jechać było ok. 110 km/h. Niestety to powoduje, że podróż się wydłuża i trasę Białystok – Mszana (560 km) jechaliśmy 8,5 h. I mogę powiedzieć, że jadąc camperem musicie dodać 2 godziny.
Oczywiście dzięki temu, że kamper ma toaletę i lodówkę to zaoszczędzicie trochę czasu na postoje.
Obawiałam się spania w kamperze, że będzie niewygodnie, duszno, za mało miejsca. Już po pierwszej nocy przekonałam się, że śpi się znakomicie. A muszę przyznać, że mam problemy ze spaniem na wakacjach. Spaliśmy z tyłu, a dzieci na łóżku opuszczanym.
Wzięliśmy naszą pościel, poduszki i naprawdę spało się bardzo wygodnie. Nasza podróż przypadała na przełom maja i czerwca, nie mieliśmy potrzeby włączania klimatyzacji w nocy. Spaliśmy przy otwartych oknach.
Tuż przed wyjazdem przeszliśmy przeszkolenie i wiedzieliśmy, co trzeba robić żeby najefektywniej z niego korzystać. Samo parkowanie na parceli może być dość kłopotliwe, ale przy pomocy drugiej osoby da się to zrobić sprawnie i bezpiecznie. Rozłożyliśmy nasze rzeczy, wystawiliśmy krzesełka i tak można było odpoczywać. W środku tylko spaliśmy – była świetna pogoda, więc całe dnie spędzaliśmy na plaży i na campingu.
Chociaż nasz kamper miał kuchnię, to latem zdecydowanie lepiej gotuje się na zewnątrz. Wzięliśmy ze sobą multigrilla elektrycznego i kapitalnie nam się sprawdził (taki oto MultiGrill), widzieliśmy, że wszyscy sąsiedzi na kempingu patrzyli na niego łakomym oczkiem kiedy Daniel pichcił na nim swoją szakszukę🙂
Śniadania i kolacje jedliśmy u nas, a na obiady chodziliśmy do restauracji. Wszystkie kwestie techniczne ogarniał mój mąż – i jako amator poradził sobie bardzo dobrze.
W połowie wyjazdu zmieniliśmy kamping. To jest w kamperowaniu najlepsze – możesz zmieniać plany. Zatrzymać się w jednym miejscu na dłużej lub krócej. Jeżeli pogoda się zepsuje możesz totalnie zmienić swoje plany. Widzisz w prognozie pogody deszcz – możesz cały dzień poświęcić na drogę, w kierunku słońca.
To była nasz pierwsza podróż kamperem i mogę wypunktować jakie są plusy i minusy takiej wyprawy.
PLUSY:
MINUSY:
Jak widzicie są plusy i minusy podróżowania kamperem, do tego nie jest dla wszystkich. Ale absolutnie w żadnym hotelu nie masz tego uczucia cudownej wolności. Kiedy wstajesz rano otwierasz drzwi i z kubkiem kawy masz taki widok.
a tu zobaczcie Campingi w Chorwacji jakie odwiedziliśmy