kontakt i współpraca
Czy istnieją sposoby na komary i kleszcze, które naprawdę działa? Według mnie tak – a przetestowałam już masę różnych specyfików i mam pojęcie, czy warto ich używać.
Chyba każdy z nas ma ich serdecznie dość – ja też! W tym roku mamy naprawdę wilgotne lato i dlatego jest chmara komarów i ogrom kleszczy.
My sami się o tym przekonaliśmy podczas ostatniego wyjazdu na Roztocze – wieczorem przy domu chcieliśmy posiedzieć na tarasie – jednak komary tak bardzo nam uprzykrzały rozmowy, że uciekaliśmy do domu.
Tak samo z kleszczami, w tym sezonie w naszej rodzinie były już 2 kleszcze.
Mimo tego, że jestem naprawdę ostrożna i stosuję wiele metod zapobiegania ugryzieniom kleszczy to tym razem Julek i Daniel złapali je w tak dziwnych miejscach, że moja czujność już na zawsze została obudzona.
Tak – są ubrania, które mocniej przyciągają komary i kleszcze. Są to ciemne kolory, bo się mocniej nagrzewają, a przez to bardziej się pocimy. Komary i kleszcze wyczuwają to i bardziej do nas lgną. Dlatego lepiej wybierać jasne, przewiewne tkaniny, niż sztuczne i ciemne. Do tego kiedy mamy długie rękawy, to powierzchnia do ugryzienia jest mniejsza – dlatego ja wybieram nam takie ubrania. Kleszcze nie widzą kolorów i jest to obojętne jakie ubarwienie ma nasze ubranie, ale – pamiętajcie – na białym i jasnym kleszcza będzie lepiej widać. (o tym mówił też dr Ozimek, u którego byłam w tamtym roku na konferencji)
podsumowując: żeby uniknąć pogryzień lepiej mieć jasne, przewiewne ubranie
Pewnie Cię zdziwi ten punkt, ale tak – tylko spokój może nas uratować. Sama w swoim życiu miałam około 20 kleszczy, a moje dzieci razem około 6 i wiem, jak ważne jest żeby nie panikować. Lepiej dobrze się zabezpieczyć w spraye i wiedzieć co robić w razie znalezienia kleszcza niż żyć w niewiedzy.
Ja działam już mechanicznie i traktuję wyjmowanie kleszcza jako normalny zabieg ( na przykład w tamtym roku na plaży wyjmowałam kleszcza z nogi u ciężarnej Pani) – ja mam ze sobą zawsze zestaw dlatego jest mi łatwiej.
Nie boję się kleszczy, ale boreliozy już tak. Niestety teraz jest zakażonych już ok. 30% i jedynie profilaktyka jest w stanie pomóc. Bardzo ważne jest jak najszybsze wyjęcie kleszcza ze skóry i nie możemy z tym zwlekać. Szybkie usunięcie zmniejsza ryzyko zarażenia boreliozą, więc warto to zrobić od razu i na nic nie czekać.
Noszę w torebce kleszczołapkę, dzięki której bardzo łatwo wyjmuje się kleszcze, a w tym roku jeszcze dołożyłam spray, który od razu go zamraża, a my możemy spokojnie go wyjąć. Spray powoduje, że kleszcz umiera od razu i zatrzymuje swoje funkcje metaboliczne (a martwy nie wydziela już nic w nasz organizm). Dodatkowo kleszcz zostaje powleczony substancją, która umożliwia wyjęcie go w całości.
Naprawdę nie ma sensu jechać z kleszczem na SOR – szczególnie w dobie koronawirusa. Działacie tylko na szkodę osoby, która ma kleszcza. Im dłużej jest wbity kleszcz, tym ryzyko zarażenia boreliozą jest wyższe. Ja słyszałam nawet o takim przypadku, że na SORze wyrywają kleszcze pensetą!
Pamiętajcie też, że poradzicie sobie z nim bez problemu sami. Mając zestaw zestaw Kick the Tick expert do bezpiecznego usuwania kleszczy zrobicie to sami w minutę.
Obejrzyjcie koniecznie film, jak to zrobić:
Zestaw Kick the Tick expert do usuwania kleszczy możecie też używać na swoich zwierzętach.
Co ważne – jest to wyrób medyczny.
Przyrząd, który jest w tym zestawie ma 2 końcówki – jedną do większych kleszczy, a drugą do nimf.
Warto mieć go zawsze przy sobie. Jak go kupicie to zróbcie pierwszy raz na sucho – to pomaga później, kiedy naprawdę złapiecie kleszcza.
Przetestowałam ich masę i wiem, co działa, a co nie. Do tej pory używałam preparatów z ikarydyną, a od kilku tygodni mam jeszcze jeden spray, który dodatkowo ma IR3535 i citriodiol. Podpatrzyłam go u Pana Tabletki i muszę powiedzieć, że sprawdza się bardzo dobrze.
Znacie repelent Kick the Tick?
Dostępny jest w aptekach, drogeriach i TUTAJ
To repelent Kick the Thick – ma kombinację tych trzech substancji i działa na komary (przez 4 h) i kleszcze (przez 2 h). Ja używam tego preparatu na skórę (tych z ikarydyną używałam tylko na ubranie i buty).
Zawarte substancje są bezpieczne dla dzieci od 3 roku życia i nie ma ryzyka jak przy DEET (więcej o DEET możecie przeczytać TUTAJ ).
Mam taki spray w torebce i używam w razie potrzeby. Ostatnio nawet na placu zabaw nas zaatakowały komary, więc dobrze, że miałam spray.
Jest to bardzo bezpieczny sposób, który zabezpiecza mechanicznie. Możecie zamontować je w oknach i drzwiach. Dla małych dzieci jest to też najbezpieczniejszy sposób – ja miałam moskitierę na wózek i na łóżeczko dziecięce – sprawdzało się świetnie.
Ten sposób ostatnio wypróbowałam na tarasie i muszę przyznać, że naprawdę działa. Wiatrak rozprasza zapach i dzięki temu nie czują tak mocno Twojej woni.
Wśród sposobów wymienianych w sieci są rośliny, które odstraszają komary i kleszcze, ale ja ich jeszcze nie przetestowałam, ale mam już listę do posadzenia na naszym tarasie:
Dostaję od Was mnóstwo pytań czy Tickless działa, bo nie ma jednoznacznych badań naukowych, że ten mały mechanizm zapobiega wbijaniu się kleszczy. Ja używam go od wielu lat i w momencie kiedy mieliśmy je włączone to ani razu nie złapaliśmy kleszcza. Czy działa w 100% – nie wiem – ja go traktuję wspomagająco ze sprayami i sprawdzaniem skóry po.
Pewnie Cię zaskoczę, ale przetestujcie sami. Kiedy wieczorem się wykąpiesz i nie wydzielasz tak dużo zapachu (jak przed prysznicem) to komary znacznie mniej Cię czują. To działa – sprawdźcie!
Przy kleszczach prysznic też działa – my mamy taką metodę, że jak wracamy z działki, lasu – terenu potencjalnie zagrożonego kleszczami to się kąpiemy i zmieniamy ubranie – dzięki temu możemy spłukać nie wbitego jeszcze kleszcza
Najbardziej znana metoda, którą stosowały nasze mamy. Ja mam tak, że od marca do listopada codziennie wieczorem sprawdzam dzieci przed kąpielą. Każde miejsce, które ma cienką skórę jest mocniej narażone i już mechanicznie oglądam: za uszami, pod pachami, w zgięciach kolan, w pachwinach.
W tym roku znalazłam u Julka kleszcza pod pachą – bawił się na tarasie przy tujach.
Ale dzięki temu, że bardzo szybko go usunęłam to ryzyko zarażenia boreliozą było mniejsze.
Moje dzieci niestety z każdym razem mają odczyny po ugryzieniach – robią im się dosłownie guzy i są mocno zaczerwienione,a do tego długo swędzą.
Ja używam żelu Recotin, a czasem jak mam pod ręką to też przykładam plastry zimnego ogórka.
Mam go w torbie lub plecaku i szybko działa, a kosztuje niedużo (około 12 zł). Dostępny jest w aptekach i TUTAJ
Dziś chciałabym Wam pokazać książki dla dzieci o tolerancji i odmienności. Według mnie jest to ważny temat, o którym trzeba rozmawiać.
Co więcej – sama zauważyłam, że dzieci są jak czysta karta – nie dostrzegają często różnic w kolorze skóry, czy innej religii.
Dlatego nawet, jak czytacie z dziećmi książki o odmienności to warto później porozmawiać z nimi na ten temat.
Dziś mam dla Was zestawienie książek na ten temat:
Dostępna TUTAJ
Dla dzieci 4+
Genialna książka twórców Gruffalo – obecnie ulubiona Julka.
Obok siebie żyją czerwone Ćmony i niebieskie Smeśki – wszystko by było wspaniale gdyby jedni i drudzy nie byli wrogo nastawieni do siebie. Te sympatycznie wyglądające stworki z pokolenia na pokolenia przekazują sobie uprzedzenia i zakazują kontaktów z sąsiadami. Aż któregoś dnia miłość jednego Smeśka do Ćmonówny sprawia, że wszystko się zmienia.
Książka napisana jest doskonałym językiem i z wieloma smaczkami, więc czytający rodzic nie nudzi się podczas czytania i doskonale bawi.
Bardzo ją Wam polecam, bo pokazuje dlaczego nie warto szukać różnic między sobą, a skupiać się na tym co nas łączy.
Dla dzieci do czytania przez rodziców 3+
Do samodzielnego czytania 5-6 +
Prosta i ciekawa historia o niewidomej Dorocie i jej psie przewodniku. Dzięki niej dzieciom będzie łatwiej zrozumieć, na czym polega praca Pako i jak pomaga swojej Pani.
Dla dzieci 5+
W tej książce poznajemy historię Antka i jego rodziny. Cała opowieść jest napisana przez starszą siostrę chłopca z Zespołem Downa. Zuzia opisuje różne sytuacje, które przytrafiły się jej i jej bratu. Najbardziej przykre są nieprzyjemne zachowania, które dotykają jej rodzinę ze strony środowiska. Na szczęście w książce jest to bardzo dobrze opisane i możemy pokazać dzieciom, jak się czują dzieci, które są przezywane.
W niektórych momenatch są dość mocne kolokwializmy, ale rodzic czytając może je zamienić na łagodniejsze.
Dzięki tej książce poznacie też dużo różnych sposobów, jak trudne sytuacje możemy rozwiązać.
Pewnie znacie film “Cudowny Chłopak” (a jak nie, to nadróbcie). Książka jest przeznaczona dla mniejszych dzieci i opowiada o wyjątkowym chłopcu. Na pierwszy rzut oka widać jego zdeformowaną twarz. Jednak jego dobroć jest widoczna znacznie bardziej i tego my musimy nauczyć swoje dzieci (w jaki sposób reagować żeby nie było innym przykro).
Dla dzieci 8+
Autorka zebrała w tej książce najważniejsze zasady 4 religii: katolicyzmu, judaizmu, protestantyzmu i islamu – po to żeby pokazać, że wiele je łączy, a nie tylko dzieli. W książce jest dużo ciekawych informacji, z których Wy też możecie dużo się nauczyć. Opisany jest też typowy dzień dzieci, które są wyznawcami każdej religii – jest to bardzo interesujące (nawet dla rodzica).
Dzięki niej możemy uczyć dzieci wzajemnej tolerancji i otwartości.
Ta książka w końcu została wznowiona i naprawdę warto ją kupić.
Wilczek jest inny niż reszta stada – nie jest groźny i nie umie zachowywać się jak typowy wilk. Jego rodzice są zmartwieni, co z niego wyrośnie, a Wilczek za wszelką cenę próbuje sprostać oczekiwaniom stada… Co z tego wyjdzie? Przekonajcie się sami. Ale mogę Wam zdardzić, że jest to przepiękna książka o akceptacji.
Do tego absolutnie piękne ilustracje Józefa Wilkonia.
Ta książka pokazuje jak piękna jest różnorodność i nie ma jednej definicji piękna. Kaja czuje się inna niż inne zwierzęta. Jednak pewnego dnia powoli rozwija się w niej pewność siebie i poczucie siły.
W tej książce przedstawione są zwyczaje innych dzieci na świecie. Na każdej stronie znajdziecie kolorowe ilustracje z opisami (szkoda, że nie są bardziej rozwinięte). Ale podczas czytania możemy z dziećmi porozmawiać o tym, co dzieci jedzą, jak spędzają wolny czas i czym się intersują.
Dla dzieci 6+
Musthave jeśli chodzi o książki dla dzieci o tolerancji. W dolinie gdzie mieszkają niedźwiedzie białe, szare, czarne, brązowe pewnego dnia rodzi się Niebieska Niedźwiedzica. Rodzice nazywają ją Azul. Niestety jej odmienność drażni mieszkańców, a kiedy okazuje się, że Azul jest zdolniejsza niż inne niedźwiedzie dzieci, to wrogie nastawienie osiąga apogeum. Mądrzy rodzice postanawiają wyprowadzić się stamtąd, do krainy, gdzie każdy może być taki jaki jest.
Przepiękna książka o tym, że warto walczyć o to żeby móc być sobą.
Jeżeli znacie inne ciekawe książki o tej tematyce, to koniecznie dopiszcie je w komentarzach.
jak zawsze polecam moje Książki dla najmłodszych dzieci
Pierwszy raz w życiu zawitałam z rodziną w te okolice by eksplorować atrakcje Roztocza i Zamojszczyzny. Sama byłam zdziwiona – Zamość? Jeszcze na początku roku nie braliśmy tego kierunku pod uwagę, tylko naszym wakacyjnym celem były Węgry. Jednak epidemia bardzo szybko zweryfikowała nasze plany i urlop w tym roku spędzamy w Polsce.
Zależało nam na miejscu w miarę blisko Podlasia i Podkarpacia. Do tego chcieliśmy spędzić urlop w spokojnym miejscu bez tłumów.
My nigdy nie byliśmy w tamtych rejonach, więc uznaliśmy, że to dobry pomysł.
Z Podlasia jechaliśmy około 4 h i już byliśmy na miejscu. Zapakowaliśmy rowery na dach i bezdrożami dotarliśmy na zielone Roztocze.
Jak nas zauroczył Zamość to wiemy tylko my. Nieduże miasto z przepiękną starówką i masą zabytków. Wrócimy tam kiedyś jeszcze raz, ale tym razem wynajmiemy coś na starówce. Nam akurat stolica Zamojszczyzny bardzo przypomniała nam Havanę (tylko Zamość jest w świetnym stanie).
My zamojski Rynek i zabytki wkoło zwiedziliśmy pierwszego dnia z przewodnikiem melexem – to była świetna opcja, bo dzieci nie marudziły, a my później wszystko wiedzieliśmy.
Drugi raz byliśmy zwiedzać Zamość nocą (bez dzieci) i bardzo Wam polecam ten sposób – przewodnik w przebraniu szlachcica tak ciekawie opowiadał i sypał anegdotami, że zaciekawił nas jeszcze bardziej (wycieczka wieczorem stąd: http://turystykazpasja.pl/nocne-zwiedzanie )
Oprócz Rynku byliśmy jeszcze w parku linowym na ul. Dzieci Zamojszczyzny i bardzo nam się podobało. Trasa była świetna i akuratna jeśli chodzi o stopień trudności.
Jednego dnia byliśmy też w zamojskim Zoo – dzieciom się bardzo podobało – fajne jest mapa, którą dzieci dostają przy wejściu żeby zbierać pieczątki.
Zwiedzaliśmy też zamojskie muzea – Arsenał i prochownię. Byliśmy też na pokazie – wszyscy byli zadowoleni.
I byliśmy 4 razy na lodach BOSKO…. – na Rynku Solnym – przepyszne!
Polecamy też pizzę w Veronie i Cebularze z Bohemy.
Nie zdawałam sobie sprawy, jak Roztocze jest piękne. Nawet droga, która prowadziła z jeziora w stronę Zamościa była tak urocza, że miałam ochotę uwiecznić ją na zdjęciach.
Plażowaliśmy nad jeziorem Nielisz (strzeżona plaża z ratownikami) i nad jeziorem w Jacni (tam się nie można kąpać), a obok jest mała, relaksująca tężnia. Po drugiej stronie jeziora jest park linowy, ale akurat był zamknięty.
Cisza, spokój i 3 osoby na plaży – w oddali tylko wędkarze – tego było nam trzeba.
Bardzo polecam Wam klimatyczną restaurację w Jacni – częstym gościem była tam Kora, która ostatnie lata swojego życia spędziła na Roztoczu.
Restauracja nazywa się Mama i naprawdę możecie zjeść tam tak smacznie, jak u mamy. W podwórku jest też sklepik i galeria.
Jeśli chodzi o atrakcje Roztocza – jednym z najbardziej znanych miejsc jest Zwierzyniec i Roztoczański Park Narodowy. Wybraliśmy się tam na wycieczkę. Pojechaliśmy autem i w Zwierzyńcu wzięliśmy melexa z przewodnikiem – dzięki temu udało nam się wszystko zobaczyć:
Mam trochę niedosyt tego miejsca i jak kiedyś wrócimy na Roztocze to będę szukała noclegu bliżej Zwierzyńca. A i Julek będzie już wtedy w stanie zrobić tę trasę rowerem!
Szukajcie miejscówek tak żeby Wam pasowało – wszystkie atrakcje, które wyżej wymieniłam są dość daleko od siebie.
Jeśli chodzi o noclegi na Roztoczu – możemy polecić:
LAS ZIELONE KLIK
Dom na Roztoczu KLIK
Na skraju lasu KLIK
Obrocz137 KLIK
a tu macie inne polskie miejscówki dla dzieci – calutki wpis Hotele dla rodzin z dziećmi
Czy istnieje jakiś sposób jak nauczyć dziecko jeździć na rowerze bez bocznych kółek? Według mnie tak – wypróbowałam go u dwójki dzieci i sprawdził się świetnie. Dziś Wam zdradzę, jak u nas wyglądała nauka jazdy na rowerze i dlaczego tak bardzo mi zależało?
Część odnośników w artykule to linki afiliacyjne a na samiutkim końcu znajdziecie 5% rabatu na rowerki!
Ledwo dzieci odrosną od ziemi, a my już myślimy kiedy będą mogły wsiąść na rower. Mam też wrażenie, że rodzice podchodzą do tego bardzo ambitnie i uważają, że nauka jazdy na rowerze to niemal jak egzamin z rodzicielstwa. Zupełnie niepotrzebnie!
Ale duma jest tak ogromna, kiedy dziecko odrywa niepewnie stopy od ziemi i kręci małymi pedałami. Zupełnie tak jakby dostało się na Harvard.
Zresztą – ta chwila jest tak samo magiczna dla dziecka. To jeden z pierwszych kamieni milowych samodzielności. Ja byłam starsza jak nauczyłam się jeździć (i było to bardzo frustrujące), ale Daniel mówi że to jedno z jego pierwszych wspomnień. Mało z tego wczesnego okresu się pamięta – ale pierwsze chwile na dwóch kółkach odciska się w naszej pamięci bardzo wyraźnie!
Warto zacząć od roweru biegowego, który jest sprzętam łatwym w obsłudze i dzieci uczą się na nim utrzymywać równowagę. Im dłużej na nim jeżdżą tym częściej podnoszą nogi do góry i balansują całym ciałem. Biegówka jest świetnym sprzętem żeby przygotować dziecko do jazdy na rowerze z pedałami. Jeśli jesteś na wyborze biegówki – zobacz Biegówka Woom
Według mnie jest to błąd. Szczególnie jeżeli dziecko wcześniej jeździło na biegówce i dobrze łapało równowagę. Zamontowanie bocznych kółek jest krokiem wstecz. Do tego takim rowerem ciężej się jeździ i nie da się na nim rozwinąć dużej prędkości.
Tak i to duże. Ja sama popełniłam ten błąd i 4-latce ważącej 17 kg kupiłam 10-kilogramowy rower. To tak jakbym ja jeździła na 40-kilogramowym rowerze! Warto wybierać jak najlżejszy rower, który jest dobrany pod dziecko. pisałam o tym tu – Lekki rower dla dziecka.
Rower może być nawet lekko za mały – jeżeli dziecko może postawić całe stopy siedząc na siodełku to będzie zdecydowanie łatwiej.
To co – przechodzimy do konkretów – jak nauczyć dziecko jeździć na rowerze – mam taki sposób, który działa idealnie i nie potrzebuje żadnych kijków do trzymania rowerów, biegania za dzieckiem, a do tego jest bardzo skuteczny.
Wystarczy, że zabierzecie dziecko na niedużą górkę pokrytą trawą.
Kiedy starszą córkę uczyłam jeździć po płaskim asfalcie, to:
Poszukajcie w Waszej okolicy górki i próbujcie
Często dzieci bardzo skupiają się na pedałowaniu i patrzą na nie kiedy jadą – to utrudnia sprawę. Zaczynają wtedy niestabilnie trzymać kierownicę i się przechylać.
To są takie emocje, że lepiej za dużo nie gadać do dziecka, bo i tak nas nie słyszy.
Większość rodziców korzysta z metod sprzed kilkudziesięciu lat zupełnie nad nimi się nie zastanawiając – wkładają patyk z tyłu rowera i tak biegają za dzieckiem. Jesto to metoda, która wg mnie utrudnia naukę, a nie w niej pomaga. Trzymamy rower, więc dziecko nie łapie samo równowagi. Nauka z kijem jest dłuższa, a my wyzioniemy ducha biegając.
Niektórzy trzymają siodełko lub siodełko i kierownicę – taka metoda też wg mnie utrudnia naukę, bo dziecko odczuwa, że trzymamy rower, więc nie łapie balansu.
W krajach skandynawskich rodzice, kiedy uczą dzieci jeździć na rowerze obwiązują im pod pachami szalik i trzymają za niego żeby w razie upadku lekko podnieść dziecko.
A ja jestem leniwa i raz byłam z szalikiem, a za drugim razem zapomniałam i trzymałam za… fraki 🙂
Można trzymać za kaptur, za bluzę, za spodnie ogrodniczki w części górnej… Za co tylko chcecie, ale ważne żeby było to na wysokości łopatek. Dzięki temu dziecko nie upadnie, łapie równowagę ciałem i rowerem i kiedy je puścicie to też tego mocno nie odczuwa.
To jest bardzo prosty i skuteczny sposób jak nauczyć dziecko jeździć na rowerze.
Rodzice teraz prześcigają się, kto szybciej nauczy dziecko jeździć na rowerze, bo my sami uczyliśmy się tej czynności w wieku 7-8-9 lat. W tamtych czasach nie było małych lekkich rowerków, na których 4-latek dałby radę bez problemu jeździć.
Wyjątkowa seria dla najmłodszych czytelników, wspierająca rozwój mowy. Zestaw zawiera 3 książki: Agugu, Akuku i Gadu gadu
Ja sama nauczyłam się jeździć, kiedy miałam 8 lat. Szło mi strasznie – wywracałam się, bałam się, wylałam morze łez. Miałam rower u babci na wsi i kiedy w końcu się udało to byłam przeszczęśliwa, ale wciąż się bałam.
Mniejsze dziecko nie ma tej świadomości i tak się nie boi, bo jego myślenie nie jest na takim poziomie jak starszego dziecka. Dlatego staram się uczyć moje dzieci od małego: jazdy na nartach, pływania, jazdy na łyżwach, rolkach.
Ja przez to, że tak późno się nauczyłam to przez kolejne 25 lat w ogóle nie wsiadłam na rower w mieście. Bardzo się bałam, ale postanowiłam, że nie zaszczepię tego lęku w moich dzieci i zrobiłam wszystko żeby czuć się bezpieczniej.
Od dwóch lat jeżdżę rowerem po mieście i uważam, że jest to najlepsze uczucie, kiedy jadę z świeżą bagietką w koszu, a wiatr rozwiewa mi włosy.
Nie ukrywam, że pokonanie lęku było łatwe, ale udało mi się z nim wygrać. I tak jak zawsze mówiłam, że nigdy nie będę jeździć po ulicy, to teraz już się nie boję.
Tu łapcie najświeższy wpis: Okulary przeciwsłoneczne dla dziecka 2024
Jeżeli spodobał się Wam ten wpis to kliknij “Lubię to” i udostępnij post na Facebooku – Twoi znajomi Ci podziękują
A tu łapcie rabat na zakupy do sklepu todler.pl gdzie na kod Nebule – dostajesz 5% rabatu na rowerki Woom, Puky czy na hulajnogi Micro.
Zdjęcia zrobili niezastąpieni Maciej i Małgosia
Czy jeśli chodzi o tak edukacyjne zabawki jak pióro Albik – czy wszelkie inne gadżety – jak wiecie jestem dość sceptycznym konsumentem. A kiedy jest na coś szał, to ja spokojnie czekam. Obserwuję, porównuję i dopiero kiedy jestem przekonana w 100 % to się decyduję.
Wiedziałam też, że Julek jest za mały, a chciałam żeby oboje mogli używać tego narzędzia. Cierpliwie czekałam, aż jego uwaga słuchowa będzie na tyle wykształcona, że bez problemu wysłucha audiobooka. Kiedy zobaczyłam, że potrafi usiedzieć i w spokoju posłuchać to uznałam – to dobry czas na Albika!
Jest to pióro, które czyta dzieciom książki – pisząc w skrócie.
Albik i książki są formą pośrednią między czytaniem przez rodzica, a audiobookami.
A ja Wam dziś pokażę, jak jeszcze inaczej można go używać i dlaczego tak bardzo nam się spodobał.
Sami zobaczcie, jak działa
Wystarczy, że włączycie go, przyłożycie do książki, a Albik zacznie czytać to co jest zakodowane lub zapisane pod obrazkiem – dziecinnie proste. To może być tekst, a może być też odgłos jaki wydaje zwierzę.
I na ty mogłabym zakończyć, ale jak sama szukałam zasady działania i nigdzie nie znalazłam – nie byłabym sobą gdybym nie zaczęła drążyć:) A więc w piórze jest sensor optyczny, który odczytuje dane z folii nadrukowanej na kartach książki. Na tej folii są nadrukowane mikrokropeczki – to one odsyłają do właściwego komunikatu dźwiękowego (możesz je zobaczyć np. pod lupą – możecie poszukać z dziećmi!). Resztę robi oprogramowanie zainstalowane w piórze.
Kiedy otworzyliśmy pierwszą książkę i przyłożyliśmy Albika, to każde z nas zadawało sobie pytanie, jak to działa. Dzieci były zachwycone, siedziały i “czytały” razem książki. Ja też spędziłam sporo czasu bawiąc się z nimi i muszę przyznać, że jest to świetny patent.
Na pewno się pojawi pytaniem
Na rynku jest też podobny produkt, jednak Albik ma znacznie więcej funkcji i dlatego go wybrałam:
Dla dzieci 4+ polecałabym ten zestaw pióro Albik + Atlas Świata (w najlepszej cenie)
A dla młodszych Albik+Mój Pierwszy Elementarz
Jest też opcja Albik + Świat Zwierząt
I jeszcze Albik + Język Angielski
Jeżeli od razu chcecie sami nagrywać swoje nagrania lub korzystać z Albika jako mp3 to kupcie zestaw naklejek KLIK
Jak już macie pióro i zestaw startowy to możecie dokupować kolejne książki – według mnie na początek warto zamówić 1 lub maksymalnie 2, a później w ramach różnych okazji kupić kolejne. Można też poprosić dziadków lub znajomych, kiedy zapytają, co kupić na prezent.
Wszyscy miłośnicy dinozaurów będą zachwyceni – jest mnóstwo informacji, dźwięków, zagadek, a do tego szczegółowe informacje.
Jeżeli Wasze dzieci fascynuje Świat zwierząt, to bardzo Wam polecam tę książkę – sami dowiecie się z nich wielu ciekawych informacji
Dla małych miłośników pojazdów. Mnóstwo dźwięków, informacji i ciekawych faktów.
Mała książka, która jest szczególnie pomocna rodzicom przy codziennych czynnościach, które czasem mogą być problematyczne.
Julek jest miłośnikiem puzzli, a tutaj mamy dodatkową opcję – po przyłożeniu Albika dowiemy się wielu interesujących informacji.
Dostępne są;
Bardzo interesująca książka, dzięki której dzieci dowiedzą się wielu informacji na temat ludzkiego ciała.
Jeżeli chcecie zaciekawić dzieci geografią, to bardzo polecam tę książkę – moje dzieci razem przy niej siedzą. W tej części jest mnóstwo ciekawostek i angażujących pytań.
Jest to książką, dzięki której dzieci poszerzą swoje słownictwo i utrwalą dotychczasową wiedzę. Akcent lektora jest naprawdę ok i polecamy ją jako część edukacji językowej.
To jedyna książka, która nie ma kartonowych stron, a to dlatego, że jest naprawdę gruba i zawiera bardzo dużo słownictwa.
Jak już wyposażycie się w nową książkę – łatwo wgrywacie potrzebne pliki na Albika ze strony Czytajzalbikiem.pl
Jak widzicie pióro Albik, jest naprawdę ciekawą pomocą edukacyjną, dzięki której dzieci mogą dowiedzieć się wiele faktów i informacji.
Czy wszyscy pamiętają co jest 23 czerwca? Dzień Taty! Więc dla wszystkich zapominalskich – dziś mam garść inspiracji prezentowych.
Większość sprawdzona przez Daniela, a reszta zapisana na liście małych marzeń. A do tego obiecuję nie będzie ani jednej pary skarpetek:)
To jak już wiecie co jest 23 czerwca – przechodzimy do konkretów:
To teraz jak już wiesz co jest 23 czerwca po jeszcze więcej inspiracji możesz zajrzeć też do wpisu Prezenty dla niego oraz co prawda świateczne ale uniwersalne Prezenty dla niej i dla niego
My pijemy wodę żeby żyć zdrowo, a ten sok żeby być jeszcze zdrowszym. Niewiele osób wie o tym, że ma on tyle witaminy C, co 4 pomarańcze. Niedługo będzie o nim bardzo głośno, a niektórzy nawet piszą prace naukowe na temat tego mało popularnego (jeszcze) owocu.
Materiał sponsorowany przez rodzinną olejarnię Olini
Po tym opisie supermocy chcę Wam go w końcu przedstawić. Bo już niedługo będzie o nim głośno – a Wy już będziecie wiedzieć z czym macie do czynienia.
Pewnie spodziewaliście się obcojęzycznych nazw, które mądrze i wyniośle brzmią, a tymczasem ta jagoda okazuję się być SUPERJAGODĄ.
Teraz przyszedł czas na Polskę. Tę roślinę możecie bez problemu posadzić w ogrodzie, bo jest niewymagająca i dobrze sobie tu radzi. Ale moja mama mówi, że z jej krzaczków wychodzi malutka miseczka owoców i żeby móc codziennie przez cały rok spożywać drogocenne jagody to ratuję się sokiem Olini.
Tak naprawdę to Olini pierwszy raz dowiedziałam się o jagodzie kamczackiej i jej właściwościach. W okolicach kwietnia odstawiliśmy olej z czarnuszki, który pijemy aby wspomagać odporność. I od tego czasu codziennie wypijamy shot soku z jagody kamczackiej. A jeżeli Wy dalej pijecie olej to możecie je razem mieszać.
Sok ma bardzo intensywny kolor i smak. Jest bez żadnych dodatków (cukrów i konserwantów). Jest smaczny i orzeźwiający. Moje dzieci piją go z małego kubeczka, a ja czasami rozcieńczam wodą gazowaną.
W jednej z publikacji przeczytałam, że jagoda kamczacka jest szczególnie polecana osobom, które mają problemy ze wzrokiem i chorują na nowotwory. Do tego warto go stosować przy cukrzycy, bo obniża poziom cukrów we krwi. A na codzień do wspomagania odporności.
Po przeczytaniu wielu publikacji (KLIK, KLIK) i wpisaniu na stronie PUBmed “blue honeysuckle”, wiem, że jagoda kamczacka zostanie z nami na długo. Jej supermoce wspomagają układ odpornościowy naszej rodziny.
A Wy już słyszeliście o niej? A może macie w ogródku, a nawet nie wiecie, jakie ma właściwości?
Pokażę Wam jeszcze jakie inne zdrowe soki ma Olini – moim numer 2 (po jagodzie kamczackiej jest) jabłko i aronia – z gazowaną wodą smakuje wybornie.
Jeśli też uzupełniacie swoje półki w naturalne wspomagacze, to możecie skorzystać z kodu Nebule do Olini.pl – daje on 10% zniżki. Zamawiając tam mam pewność, że produkty są najlepszej jakości i przygotowane w taki sposób aby wspierały nasze zdrowie.
Kto już powoli rozgląda się i poluje na sandałki dziecięce? Ja przeszukałam cały internet i zrobiłam to za Ciebie. Poniżej znajdziesz zestawienie najciekawszych modeli. Sandałki dziecięce wybrałam i dla dziewczynek i dla chłopców.
Tylko wpierw dwa słowa byście wiedzieli jakich kryteriów używam i na co zwracam uwagę, kiedy kupuję sandałki dziecięce dla moich pociech:
I tak jak dla dziewczynek jest stosunkowo łatwo znaleźć coś ładnego, to z butami dla chłopców jest trochę trudniej. Co ciekawe zajęło mi to chyba ze dwa razy więcej czasy niż sandałki dla dziewczynek, ale suma sumarum i tutaj udało mi się znaleźć 10 ciekawych modeli butów:
Mam nadzieję, że udało się Wam coś znaleźć ciekawego i zaoszczędziłam Wam trochę czasu.
Jeżeli spodobał się Wam ten wpis to kliknijcie “Lubię to” i udostępnijcie ten wpis znajomym – podziękują Wam.
Kto zainteresowany to niedawno był wpis, który polecam – Stylizacje na wiosnę 2020
Jak dobrze wiecie, uwielbiam naukę przez zabawę i powtarzam to przy każdej możliwej okazji. A mówię to, by przypomnieć także samej sobie, że nauka i zabawa mogą być połączone i cieszyć zarówno dzieci, jak i rodziców.
Dziś chciałabym podzielić się z Wami moim ostatnim odkryciem – książeczkami z serii „Czapu Czipu”, które służą dzieciom w rozwoju mowy.
Jak wszyscy wiemy, zaczyna się on już od pierwszych dni życia dziecka, a każda umiejętność oralna, jak na przykład ssanie, jest ćwiczeniem, które wpływa na rozwój i sprawność mięśni odpowiedzialnych za mowę. Dziecko najpierw zaczyna powtarzać proste dźwięki, by później tworzyć z nich pierwsze słowa, wyrażenia, zdania. Wpływ na tempo rozwoju mowy ma stymulujące otoczenie, ale nie tylko.
Powtarza się to rodzicom zaniepokojonym powolnym rozwojem mowy dziecka. To tylko po części jest prawda, bo zawsze warto skonsultować swoje wątpliwości ze specjalistą (polecam wpis Moje dziecko nie mówi – co robić), ale zdecydowana większość dzieci w końcu zaczyna mówić, kiedy jest na to gotowa.
Wszak za mowę odpowiada nie tylko buzia, język czy usta, ale także, a może nawet przede wszystkim mózg. To także w nim muszą wytworzyć się odpowiednie połączenia, by dziecko nauczyło się mówić. Możemy stymulować ten rozwój.
Kto z nas nie pytał dziecka, jak robi krówka, kurka czy kotek? A dziecko z przejęciem odpowiadało muuuu, koko, miauuu. Takie zabawy to właśnie stymulowanie rozwoju mowy u dzieci. Dzięki nim maluchy włączają się do aktywnego ćwiczenia przez zabawę (mówiłam już, że uwielbiam?;) ). Książeczki, które dziś chcę Wam polecić, wpisują się doskonale w taką naukę.
„Czapu Czipu” to seria książeczek o chłopcu, któremu pod czapką coś człapie, kapie, skrobie i świszczy. Jest tajemnica, jest zabawa?
W każdej z książeczek dzieci odkrywają, co siedzi w czarodziejskiej czapce Czapu Czipu. A jak wiadomo, rozbudzona ciekawość pobudza do szukania rozwiązań i podążania, wskazaną w książeczce ścieżką onomatopeicznych odkryć. Tak, książeczki te pełne są dźwiękonaśladownictwa, które rozwija sprawność językową dzieci. Są kolorowe i skupiają uwagę maluchów na meritum, bez niepotrzebnych rozpraszaczy, zachęcają je do skrobania, świszczenia i fukania własną buzią.
Książeczki dedykowane są dzieciom już od pierwszych dni życia i służą nauce mówienia.
Jednak, według mnie, mogą one być doskonałymi materiałami pomocniczymi dla starszych dzieci w wieku pięciu i sześciu lat, które korzystają z ćwiczeń logopedycznych.
Wszak w książeczkach „Co to tak świszczy” oraz „Co to tak człapie” pojawia się głoska „r”, która jest najtrudniejszą do wymówienia w procesie rozwoju mowy, szczególnie w połączeniu z niektórymi spółgłoskami. Te książeczki nadają się więc także dla starszych dzieci i dla nich również mogą być atrakcyjne.
Powiem Wam, że bardzo fajnie, nawet starsze dzieci ćwiczą buzie i języki z tymi książeczkami. To dowód na to, że ćwiczenia logopedyczne nie muszą być nużące i wcale nie muszą trwać długo.
Bywa, że zniechęcamy się do nich, bo wydaje się, że to ciężka mozolna praca. Trzeba jakoś przekonać dziecko, żeby usiadło, coś zrobiło z językiem, powtórzyło, a wiadomo, jak to bywa ze współpracą z dziećmi. W przypadku książeczek Czapu Czipu wszystko dzieje się samo.
Jedyne, co musimy zrobić, to dostarczyć je dzieciom i wspólnie poczytać, furcząc i warkocząc. A to da się zrobić, prawda?
Jeżeli i Wam spodobały się książeczki Czapu Czipu to możecie kupić TUTAJ
Ala i Antek to dwójka fajnych kilkulatków, które zostały przez swoje matki zarażone miłością do gotowania. Asia i Ania – ich rodzicielki– na co dzień prowadzą blog alaantkoweblw.pl. Dzielą się na nim ze światem swoimi przepisami na pyszne jedzonko dla maluchów. Przygotowywane w zgodzie z BLW.
Jako że z rodzicielstwem bliskości było im zawsze po drodze, zachęcały dzieciaki do towarzyszenia im w przygotowywaniu potraw. To one zainsprowały mamy by powstała książka kucharska dla dzieci – “Gotuj z Alą i Antkiem”. To właśnie tak maluchy odnajdowały swoje pierwsze talenty kulinarne. Ku uciesze i czasem także przerażeniu swoich matek….
To niełatwy kawałek chleba. Szybciej jest coś upichcić samodzielnie niż z dziećmi. Jednak wierzcie mi, że Wasze poświęcenie w tej kwestii zostanie w końcu wynagrodzone. Gdy dzieci będą miały kilka lat, gotowanie będzie dla nich oczywistością. Wtedy już nie wystarczy im mieszanie łyżką, czy wsypywanie odmierzonych produktów lub ich podawanie.
I nadejdzie dzień, w którym każda wysypana mąka, rozlane mleko, każdy bałagan w kuchni zostanie wynagrodzony. Dzień, w którym dziecko zapragnie ugotować coś samodzielnie. Zanim westchniecie ciężko i wyobrazicie sobie daremność tego, co się wydarzy oraz bałagan w kuchni, weźcie oddech i podejdźcie do tego z optymizmem.
Dziecko Wam coś ugotuje! Jaka zmiana ról!
Przygotujcie się, aby ta próba miała szansę powodzenia i mogła stać się pierwszym krokiem w kulinarnej pasji. Albo chociaż upodobaniu do gotowania. W tym celu polecam Wam książkę „Gotuj z Alą i Antkiem” autorstwa Joanny Anger i Anny Piszczek – dziewczyn z bloga alaantkoweblw.pl. Tym razem to jednak to nie Asia i Ania, ale Ala i Antek gotują, zapraszając do tego inne dzieci.
„Gotuj z Alą i Antkiem” to książka już dla kilkulatków, nawet tych, które jeszcze nie umieją czytać. Przepisy są tak zilustrowane, że nawet bez konieczności czytania, dzieci będą wiedziały, czego i ile mają dodać oraz co z tymi składnikami zrobić. Obrazki są bardzo czytelne, kolorowe i zachęcające. Podobnie jak same przepisy, których nazwy są niezwykle atrakcyjne dla dzieci. Które dziecko nie chciałoby przygotować makaronu piłkarza lub księżniczki albo tęczowych lodów? Nie ma tu chateau z borowikami, ale są bułki z żółtą pastą czy koktajl z magiczną mocą. Prawda, że dzieci będą zachwycone? W książce jest aż 15 przepisów zarówno na dania słodkie, jak i wytrawne, które dzieci pokochają. Poziom trudności ich wykonania jest dostosowany do możliwości dzieci, także poza bałaganem w kuchni, możecie się spodziewać samych dobrych rzeczy.
Sama wiem, jak ciężko w codzienności włączać czasem dzieci do gotowania. Gdy w zabieganiu chcemy zrobić wszystko szybko i mieć to z głowy. Warto jednak podjąć ten trud, gdyż każda czynność, jakiej się dziecko nauczy, daje mu nie tylko możliwość posiadania tej umiejętności, ale także zwiększa jego poczucie własnej wartości. Patrzcie, co ja już umiem zrobić! Taki/a jestem zdolny/a i mądry/a!
Pozwalając dzieciom samodzielnie gotować, zawsze uprzedzam je, żeby nie zapomniały o posprzątaniu po sobie. Dlaczego? Bo życie takie jest, że zwykle nie posiadamy pomocy domowej, robiącej tego za nas. A my nie jesteśmy pomocą domową naszych dzieci, tylko rodziną, która sobie pomaga.
W tej książce kucharskiej dla dzieci podoba mi się też to, że zawiera ona zdjęcia Ali i Antka w czasie przygotowywania potraw. To motywujące, bo skoro oni potrafią, to ja też – pomyśli dziecko. I poczuje, jakby miało towarzystwo w tym swoim gotowaniu. Czasem nawet naprawdę ma, w postaci brata lub siostry. Takie wspólne chwile w kuchni, gdy dzieci mogą same coś ugotować dla innych, są bezcenne i mają tyle zalet, że aż trudno to wyrazić. Jedną z nich jest ta, że mają fajne zajęcie, które pozwala dorosłym skraść, choć odrobinkę czasu, na pracę czy relaks. Polecam?.
jeśli chcecie zobaczyć czym jeszcze zająć dzieci to polecam wpis Zabawy dla dzieci w domu
jeśli interesuje was gotowanie – polecam Daniela ulubione danie: Szakszuka przepis
To co – wasze maluchy chętnie gotują lub pomagają w kuchni? Znacie Alę i Antka? Macie już ich książkę o gotowaniu?
Jeśli nie – to dziewczyny “ugotowały” dla was rabat – 20% taniej na hasło: nebule na książkę “Gotuj z Alą i Antkiem”
Dzień Dziecka już blisko, więc warto zacząć się rozglądać za ciekawymi podarunkami dla dzieci. Moje dzieci zapytane, co chciałby dostać często wymieniają TĘ zabawkę i dodają jeszcze coś od siebie. W sumie się im nie dziwię, bo to jest zawsze strzał w 10!
I nawet jak mam kupić dziecku znajomym prezent, to bardzo często mój wybór pada na…
Dziś chciałabym spojrzeć na nie trochę szerzej i napisać Wam o ciekawych funkcjach, które możliwe, że Wam nie przyszły do głowy.
Zwrócił moją uwagę już w katalogu – dostrzegłam w nim ogromny potencjał edukacyjny, bo ma wiele możliwości, o których napiszę poniżej.
Zobaczcie, jakie ma piękne kolory – ten domek jest pastelowy i dobrze będzie wyglądał w każdym pokoju dziecięcym.
Ten zestaw jest bardzo realistyczny i dzięki niemu możemy go wykorzystywać do wielu zabaw. Wszystkie przedmioty przypominają realne meble, a są nawet dodatki takie jak dywaniki.
Po złożeniu zgodnie z instrukcją możemy go używać do zabawy w dom, odgrywając role, czy też pobawić się w małego dekoratora wnętrz.
W zestawie są figurki: mamy, taty, psa (mopsika), a nawet misia – przytulanki. Możemy nimi się bawić z dzieckiem w dom.
Domek jest naprawdę duży, a do tego ma otwarte sufity żeby dzieci mogły bez problemu wkładać tam rączki i się bawić – jest to świetne rozwiązanie.
A do tego jest taki ładny!
W instrukcji znajdziecie też 2 inne przykłady, jak można przebudować domek (albo na blok albo na 3 mniejsze domki)
Oczywiście można go łączyć z innymi zestawami i bawić się jak się tylko chce.
Tak naprawdę zabawa może mieć różny przebieg i możemy go dostosować do umiejętności dziecka.
A do tego – najważniejsze – świetnie się przy tym bawimy!
Jeżeli szukacie prezentu na lata, który zajmie Wasze dzieci na długo to polecam ten Domek ( na opakowaniu jest zalecany wiek 2- 5 lat), a ja myślę, że nawet będzie dobry od 18 m życia.
Zabawy z klockami LEGO mogą być przeróżne – ja Wam pokażę nasze ulubione.
Jest to grupa ćwiczeń lub zabaw, która koncentruje się na stymulacji lewej półkuli mózgu, która analizuje, przetwarza, porządkuje sekwencje, wykrywa relacje. Te funkcje są bardzo ważne dla rozwoju mowy, czytania i pisania
Zabawy z klockami LEGO są idealne do takich ćwiczeń, tylko od nas zależy, jak je przeprowadzimy. Na początek proponuję sekwencje kolorów. Możemy ułożyć sami klocki w taki szereg i poprosić dziecko o odtworzenie, lub użyć kart. Poniżej macie przykładowe na poziomie dwulatka. Możecie również je wydrukować i dać dziecku jako instrukcję. A jeżeli nie macie drukarki to można je narysować – same kwadraty w kolorowych ciągach.
Mam też dla Was kartę do druku. Możecie pokolorować według uznania.
Niektórym dzieciom brakuje pomysłów, co mogą zbudować z klocków. Chcę Wam pokazać świetną zabawę pobudzają wyobraźnię. Wystarczy wydrukować nasz szablon, wyciąć i wrzucić do pudełka. Poprosić dziecko o wylosowanie jednej karteczki i przeczytać na głos. Zawsze jestem ciekawa co tym razem wymyślą, ale za każdym razem to świetna zabawa.
Mam też kartę z pomysłami do druku
A dlaczego, by nie zrobić z klocków LEGO labiryntu dla kulek? Nasz jest prosty (widać, że to ja układałam;) ale można zbudować różne utrudnienia, a nawet tunele.
Ostatnio rozpadło nam się pudełko na kredki i Lila wymyśliła, że zamiast kupować nowe możemy zrobić coś z LEGO. Takie pomysły uwielbiam i bardzo wspieram. Nie minęło kilka minut, a Julek na stole miał nowe pudełko, które pomieściło jego akcesoria.
A mi wciąż spadał pod stół kabelek od ładowarki. Teraz, dzięki małemu pomocnikowi już nie ucieka.
Czy Wasze dzieci też tak mają, że jak w pewnym momencie mają dosłownie kilka klocków to potrafią zrobić z nich prawdziwe cuda? Jakiś czas temu zrobiłam dzieciom tzw. busy box. Do małych metalowych pudełek przykleiłam na gorący klej (później można szybko odkleić) większe płytki od klocków LEGO. Powkładałam tam dosłownie po kilkanaście klocków, zamknęłam i włożyłam pod wózek. Pierwszy raz jak wyjęłam taki zestaw w kolejce do lekarza, to dzieci były zachwycone. Ustawiały, układały w pudełeczkach swoje scenki. Czasami coś wymieniamy, dokładamy i zabawa jest od nowa. Bardzo polecam taki zestaw na podróże.
To jedna z ulubionych zabaw Julka. Segregowanie kolorystyczne gumek recepturek na klockach LEGO. Wbrew pozorom taka praca wcale nie jest prosta dla małych rączek. Ale za to jaka efektowna, a dzięki nimi dzieci ćwiczą chwyt pęsetkowy i koordynację ręka-oko.
Uwaga ta zabawa wciąga tak bardzo, że dzieci nie będą mogły przestać, więc przygotujcie sporo czasu na nią. A czego potrzebujecie? Klocków LEGO, figurek zwierząt, ludzików, ciastoliny i tacy. Jeżeli uda Wam się stworzyć zestaw tematyczny np. na wsi, warsztat to będzie jeszcze bardziej pobudzało wyobraźnię dzieci. Taka zabawa mocno stymuluje zmysł dotyku, wypustki na klockach są wyraźne i dobrze odznaczają się w ciastolinie. Możecie pokazać, co można z tym zrobić, a później zrobić sobie kawę i wziąć gazetę…
Możecie kupić taśmę klejącą po której można pisać i zacząć zabawy z literami. U Julka jest jeszcze za wcześnie, a Lila już dobrze czyta, więc ta zabawa jest dla niej za łatwa. Ale dla dziecka które obecnie interesuje się literami będzie idealna.
Na klockach możecie najpierw pisać same litery, a później sylaby do łączenia, a na koniec nawet wyrazy. Nauka przez zabawę jest najciekawsza i najbardziej efektywna.
Znacie tę metodę? Jest prosta i pozwala zrozumieć zależności.
Nie wiem jak Wy, ale my LEGO mamy nawet w wannie. A dziś chcę pokazać Wam zabawę z pipetą i wodą. LEGO mają malutkie otworki, które idealnie pasują na kropelkę wody (wtedy lekko wystają)
Pewnie każdy rodzic chciałby żeby dzieci sprzątały: wokół siebie, po sobie, odkładały rzeczy na miejsce… Rozmarzyłam się… 🙂
Jak to jest, że uczymy dzieci wielu rzeczy, a nie uczymy ich sprzątać, a później tego wymagamy. Jest to pardoks, prawda?
W dzisiejszym wpisie, który napisałam we współpracy z BeSymbio przeczytacie o wielu świetnych sposobach, które spowodują, że Wasze dzieci na propozycję: “Sprzątamy” nie będą chować się za zasłonę.
BeSymbio jest nową, polską marką, która ma tylko naturalne produkty. Każdy z nich ma bardzo dobry skład – właściwie to dzięki nim możemy myć roślinami. Do tego butelki są szklane i możemy być bardziej EKO. Produkty są bezpieczne i bez obaw mogą je używać dzieci, albo my w trosce o nasze dzieci.
Pierwszy raz sprzątające maluchy (18 m +) spotkałam w placówkach Montessori. Dzieci mają swoje małe zmiotki, szufelki, gąbki, ścierki i cały sprzęt, który jest na wysokości ich wzroku. W razie draki wiedzą, gdzie jest miotła, czy ścierka z mikrofibry, która powyciera rozlaną wodę.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam maluchy w pieluchach, które zmywają po sobie talerzyki to byłam bardzo zdziwiona. Ale tak pozytywnie! Pomyślałam, że też tak chcę – od początku uczyć dzieci, że są w stanie same sprzątać.
Wiecie, że okres sensytywny na porządek trwa od urodzenia do 4,5 roku życia. Jeżeli do tego czasu nie nauczymy dziecka tych czynności lub nie zapewnimy im odpowiednich bodźców bardzo trudno będzie nam je później egzekwować.
Ja odkąd zostałam mamą, to sprzątałam z dziećmi przy nodze. Nie będę Was mamić, że tak wspaniale dzieci pucują lusterka i zamiatają śmieci. To nieprawda – dzieci robią najlepiej jak potrafią, a ja po nich poprawiam. Sprzątanie lub sortowanie prania trwa dłużej, ale ja WIEM, żę je je w tym czasie uczę. Takie czynności mają więcej walorów edukacyjnych niż najbardziej ciekawa bajka, a nawet książka.
Pewnie u Was tak samo to wygląda, ale u nas sprawdza się w 100%:
Chociaż o sprzątaniu z dziećmi można napisać wiele zabawnych historii, to ja traktuje ten temat bardzo poważnie. Wiem, że angażując dzieci robię coś ważnego dla ich rozwoju.
Znam wiele rodzin, gdzie dzieci nie chcą sprzątać, bo nikt ich tego nie uczył jak były małe. A ciężko jest nagle od 8-latka wymagać żeby zaczął sprzątać. Według mnie trzeba zacząć 7 lat wcześniej.
A jak widzę, że 4-latek jest tak zajarany sprzątaniem:
TAK
LUZ – ja nie jestem pedantką i naprawdę mam luźny stosunek do sprzątania – nie ma rygoru, testów białej rękawiczki itd. Dzięki temu dzieci myjące lustro budzą u mnie radość, a nie złość, że tylko porozmazują. Wychodzę z założenia, że jak im teraz pozwolę i nauczę jak to robić, to później same będą uczyć tego swoje dzieci, a porządki w domu będą dla nich rozrywką
BEZPIECZNE ŚRODKI DO CZYSZCZENIA – zawracam na to uwagę, bo dzieci mają z nimi bezpośredni kontakt. Czasem się nakręcą i np. psikną na siebie. Dlatego wybieram naturalne produkty do sprzątania (a nie znoszę zapachu octu), ostatnio używamy kosmetyków BeSymbio i chciałam je Wam polecić. Po pierwsze są w szklanych butelkach, więc nie przyczyniamy się do wytwarzania plastiku. Tak naprawdę składają się z roślin, a naturalny ekstrakt z pestek grejpfruta działa silnie przeciwbakteryjnie.
BeSymbio ma całą linię produktów, a moim faworytem został spray do wszystkich powierzchni – bez obaw myję nim też stół, na którym jemy.
Kosmetyki bardzo dobrze czyszczą i neutralizują wszystkie zapachy. Jeżeli jeszcze ich nie znacie to spróbujcie – też je polubicie, bo do tego są bardzo wydajne.
ZAMIAST SPRZĄTAĆ CAŁĄ SOBOTĘ – to sprzątamy etapami – np. w pon łazienka, we wtorek pokój dzieci, środa salon itd. Dzięki temu sobotę mamy wolną i sprzątanie nam się rozkłada
CO MOGĄ ROBIĆ DZIECI, TO ROBIĄ – moje dzieci bardzo lubią pryskać sprayami i właściwie zawsze wołam je na sprzątanie gładkich powierzchni, bo wiem, że chętnie to robią
Z WIEKIEM WPROWADZAMY OBOWIĄZKI – odkładnie talerzy do zmywarki, wyjmowanie sztućców, sprzątanie zabawek z podłogi przed włączeniem robota odkurzającego, sortowanie i składanie prania. BARDZO MI NA TYM ZALEŻY i przymykam na to oko, że trwa to dwa razy dłużej (na końcu napiszę Wam orientacyjną listę, co moje dzieci robiły w danym wieku)
CO ROBIĘ KIEDY NIE CHCĄ SPRZĄTAĆ? – pytam dlaczego i staram się zrozumieć. Widzę też, że dzieci traktują sprzątanie jako zabawę i kiedy jest przyjazna atmosfera, to sprzątają chętnie
STOSUJĘ RÓŻNE ZABAWY – na przykład wieczorem przed bajkami sprzątają sami swój pokój i jak skończą to mnie prowadzą za ręce do pokoju (ja mam zamknięte oczy). Ja wchodzę, a oni krzyczą “Niespodzianka!” Ja udaję zaskoczoną, a oni się cieszą. Taka zabawa pomogła nam zachęcić dzieci do samodzielnego sprzątania pokoju. Włączam też czasami płytę DUBI (pierwszą płytę) i tam jest piosenka o sprzątaniu. Przed włączeniem dzieci szacują ile czasu im to zajmie, a ja mówię, że więcej. W czasie sprzątanie uwijają się jak małe mrówki.
ZAMIAST SŁÓW “POSPRZĄTAJ POKÓJ” używam konkretnych poleceń: włóż klocki do żółtego pojemnika, ubrania włóż do szafki, książki odłóż na górę. Takie sformułowania działają znacznie lepiej, bo dla wielu dzieci (szczególnie poniżej 5 lat) “posprzątaj pokój” jest zbyt ogólne.
MNIEJ RZECZY – kiedy widzę, że dzieci przestają panować nad porządkiem w pokoju to przeglądamy rzeczy, chowamy do szafy, oddajemy itd. Im więcej rzeczy, tym trudniej zapanować nad porządkiem, a sprzątanie jest mało motywujące jak widzimy ogromny bałagan.
DOSTOSOWANE OTOCZENIE – dzieci wiedzą, gdzie stoi spray do czyszczenia bezpieczny dla nich, gdzie jest miotła, gdzie gąbka. Jak coś się wydarzy to wiedzą, co mają robić
Tak wygląda nasza lista, według mnie podstawą jest LUZ I BEZPIECZNE ŚRODKI do sprzątania, bo bez żadnych obaw możemy ich razem użyć. Na przykład umyć zabawki, które leżały na balkonie, czy wytrzeć rzeczy sanitarne.
Poniżej moja orientacyjna lista obowiązków (analogicznie, obowiązki 3 latka, to też te wcześniejsze):
I chociaż wiele rzeczy udało mi się nauczyć dzieci, ale nie mogę ich przekonać, że szafka RTV, nie służy do odkładania wszystkich rzeczy 🙂
Jeżeli też chcecie spróbować bezpiecznych kosmetyków do sprzątania BeSymbio to możecie skorzystać z rabatu “nebule10” ważny do 26.05.2020 r. do końca dnia
Mamy sporo gier dla dzieci, bo lubimy wieczorem lub w weekend usiąść wygodnie na kanapie i pograć z dziećmi. Dziś chciałabym Wam pokazać kilka gier, które sprawdzają się u nas świetnie.
Ta gra ma pewien element, który kochają Julek i Lila. Kociaki lubią bawić się kłębkami wełny, więc w grze dzieci moją swoje sznurki. Jest to gra, która ma elementy strategiczne i skłania dzieci do myślenia. Do tego później możemy ćwiczyć liczenie – bardzo ją polecam.
Obejrzyjcie instrukcję wideo, a na pewno Wam się spodoba:
Gra dostępna TUTAJ
Jeżeli Wasze dzieci uwielbiają grę “Pędzące żółwie” to ta spodoba się im równie mocno. Są elementy rywalizacji, aleee wygrywa najwolniejszy ślimak. Jeżeli Wasze dzieci lubią takie rozgrywki to spodoba się Wam bardzo.
Ta gra zgarnęła wiele nagród – w pełni zasłużenie. Mimo tego, że to gra dla dzieci, to świetnie się przy niej bawię.
Tu możecie zobaczyć, jak wygląda rozrywka
“Potworne porządki” oprócz zabawy ma też walory edukacyjne – dzieci bawią się w sprzątanie, ale takie nadzwyczajne. W czasie porządków przeszkadzają im psotne potworki, które wprowadzają w grę elementy zaskoczenia. Zadaniem graczy jest wyjmowanie z worka tylko przedmiotów, które widzą w swoim pokoju (na planszy), a kiedy trafi się im potworek to … przekonajcie się sami.
Jest to gra dla starszych dzieci, która zawiera elementy strategiczne i doskonali liczenie. W czasie gry przenosimy się do krainy snów – wszystkie karty są pięknie zilustrowane. W czasie rozgrywki gracze układają sny składające się z 4 kart, ale nie wiedzą jakie karty ma przeciwnik. Gra jest ciekawa i wzbudza emocje, bo mi momentami lekko przypomina pokera (a uwielbiam!).
Po jeszcze więcej inspiracji zapraszam do wpisu jaki napisałam na Dzień Gier Planszowych
tu macie jeszcze ciepłe Najlepsze Gry planszowe dla dzieci
a tu Gry planszowe dla dorosłych
Przeszukałam ostatnio internet wzdłuż i wszerz – w temacie prezent dla 4 latka – i to nie tylko zabawki czy gry – wiem naprawdę dużo. Julka urodziny już wyprawione – a że ja nie z tych które chomikują wiedzę – poniżej lista inspiracji, adekwatnych do wieku. Prezenty małe i duże. Tanie i drogie. Rozwijające, edukacyjne ale i rozrywkowe. Podzielone na wygodne kategorie:
część linków we wpisie to linki afiliacyjne
a tu łapcie świeżutki największy prezentownik z inspiracjami dla dzieci od 1 roku aż po nastolatków. 10 tablic z podziałem na wiek dzieci, w sumie ponad 100 przemyśłanych propozycji! – Prezenty na święta dla dzieci 2023
W sklepie polskiej marki COZY&DOZY wpisujcie kod nebule10 – odliczy wam 10% rabatu. Ten kod jest super. Jest ważny na CAŁY asortyment sklepu!
Uff, to tyle co mi przychodzi do głowy jeśli chodzi o prezent dla 4 latka. Mam tylko nadzieję, że każdy znalazł tu coś inspirującego dla swojego dziecka. Zazdroszczę wam tych pięknych chwil, kiedy obdarowany/odbarowana w rewanżu zacznie się cały trząść ze szczęścia i obdarzy was najmocniejszym przytulasem!
Tu łapcie świeżutki TOP 10 zabawek 2023 a tu Prezenty dla niej i dla niego
A tu inspiracje na konkretny wiek:
Prezent na roczek 100 inspiracji
Prezenty dla 2 latka
Prezenty dla 3-latka
Prezent dla 4 latka
Prezenty dla 5-latka
Prezenty dla 6 latka
Prezenty dla 8-latka
Prezenty na święta dla dzieci 2021
Dekoracje dinozaurowe Meri meri dostępne TUTAJ
A to piękna, drewniana pozytywka – zakochaliśmy się w niej wszyscy – dostępna TUTAJ
No i prezent główny, czyli MODU – zabawka wielofunkcyjna do rozwoju motoryki dużej TUTAJ
I na koniec chcę Wam pokazać coś pięknego – u naszego czterolatka właśnie zaczęła się faza na mapy.
Mapa świata i Europy od Uczymy i bawimy
To były moje propozycje na prezent dla czterolatka. Mam nadzieję, że coś Wam wpadło w oko.
Jeżeli spodobał się Wam ten wpis to kliknij “Lubię to” i udostępnijcie ten wpis znajomym – podziękują Wam
Wygląda na to, że od tego roku mam już skórę dojrzałą (35+) – gdzieniegdzie pojawiło się więcej zmarszczek i widzę utratę jędrności. Staram się je opóźniać i robię co mogę!
Dziś zapraszam Was na wpis o mojej pięlęgnacji
U mnie nakłada się na nią wiele kwestii i poniżej je wyjaśnię
Bardzo trudno jest znaleźć idealny fitr, który:
Ale ja go w końcu znalazłam i w końcu nakładanie filtra nie jest zmorą
Mowa o Clinique Superdefense, który ma filtr SPF 40 – ja nie wystawiam twarzy bezpośrednio na słońce, więc 40 jest zupełnie wystraczająca. Ten krem rozprowadza się jak marzenie, jest miękki i jedwabisty – skóra po nałożeniu jest nawilżona i ujędrniona. Ma też antyoksydanty i witaminy, które spowalniają procesy starzenia.
Polubiłam ten krem od pierwszego użycia i na długo ze mną zostanie. Spokojnie można później nałożyć na niego podkład lub puder mineralny – krem się nie roluje i zostaje na twarzy. Polecam, bo to pierwszy krem z filtrem, który używam z wielką chęcią, a nie z przymusu.
Pierwszy raz wprowadziłam kwasy do regularnego stosowania jesienią. Moja skóra polubiła je od pierwszego użycia.
Zaczęłam od populranego Pixi, ale nie dawał u mnie pożądanych efektów, więc zaczęłam stosować inne – płyn Clinique Lotion 2 – zdecydowanie ma mocniejsze działanie i widziałam efekty dość szybko – złuszcza i zmniejsza widoczność porów – po nałożeniu czuć lekkie mrowienie
Drugi produkt, który używam od 2 tygodni
KRAVE Kale-Lalu-yAHA Tonik – ten tonik jest łagodniejszy, ale działanie ma naprawdę dobre: złuszcza martwy naskórek, wyrównuje koloryt. Bardzo go lubię i na pewno zamówię kolejny.
Ten krem to mój ulubieniec – mocno nawilża, a przy tym oczyszcza. Ma kwas salicylowy i węgiel. Skóra jest po nim odżywiona i wygląda bardzo zdrowo – to moje 3 opakowanie i jeszcze mi się nie znudził. Zamówiłam podobny krem z Purito, ale nie ma się co równać do Origins
U mnie same kremy nawilżające już nie działają tak dobrze, jak kiedyś, dlatego trochę dodałam do mojej pięlęgnacji. Na noc teraz stosuję serum EL Advanced Night Repair i na to krem nawilżający: albo Clinique Moisture Surge albo Resibo. Rano po umyciu skóra jest mocno nawilżona i napięta. Obecnie nie używam kremu pod oczy tylko stosuję te preparaty
Polubiłam się z nimi bardzo – kiedyś używałam hydrolatów, a teraz mam mgiełki.
Pierwsza z nich to COSRX z wąkrotką – używam jej rano po umyciu buzi i przed kremem – nawilża i łagodzi. Lubię też ten odświeżający podmuch sprayu na twarzy – od razu mnie budzi. Powoli mi się już kończy i mam nowy Mac fix +.
Kiedyś byłam fanką Bioderma Sensibio, ale odkąd wypróbowałam ten płyn micelarny to zmieniam mojego ulubieńca. Nacomi pięknie pachnie, dobrze zmywa makijaż i zostawia świeżą skórę – lubię w nim absolutnie wszystko
Stosuję raz na tydzień i od razu widzę różnicę. Mój ulubieniec to Kate Sommerville – ale jest trudno dostępny i drogi (małe opakowanie), ale działanie ma fantastyczne – złuszcza i oczyszcza skórę doskonale.
Już mi się kończy, więc mam zamiennik z Clinique – peeling, który ma bardzo podobne działanie.
Używam też masek i maseczek – od dawna lubię Origins Drink up, a od niedawna polubiłam maski w płachcie. Mam swoje ulubione KLIK – najbardziej lubię wersje masek 2-etapowych, gdzie najpierw nakłada się rozgrzewający “Clay” a później maskę właściwą.
Chociaż uważam, że sama pielęgnacja to za mało – a o moją skórę dbam też od wewnątrz – pisałam o tym w tym wpisie 10 naturalnych metod jak miec wiecej energii
To by było na tyle 🙂 A u Was co jest hitem w pielęgnacji twarzy?
Inspiracje na wykończenie. Jak wiecie wkraczamy powoli w etap planowania wykończenia naszego domu. Już mamy rzuty ścian i pomysły – powoli zabieramy się za realizację.
Kiedy podpisywałam umowę z naszą architekt – poprosiła nas o przesłanie inspiracji, co nam się podoba. Od dawna miałam taki folder na komputerze, gdzie wrzucałam najciekawsze inspiracje. Mam też konto na Pinterest -gromadzę tam moje pomysły.
Wielu za Was interesuje ten temat, bo macie etap budowy i wykańczania przed sobą.
Na czym najbardziej nam zależy w nowym domu:
Zakochana jestem w:
ta jest idealna
Podłoga na górze – jasny parkiet ułożony w ten sposób jak na zdęciach – przy drzwiach i ścianie podłóżna deska
Must have:
Na inspiracje z pokojami dzieci na pewno poświęcę oddzielny post, bo wiem, że to Was bardzo interesuje 🙂
Ogródek – w planach dopiero w przyszłym roku
Ale bardzo podoba mi się takie rozwiązanie
A jak już wyszło możecie zobaczyć we wpisach – Wykończenie domu i Kolory ścian
Dziś pokażę Wam moje stylizacje na wiosnę 2020.
Zawsze myślałam, że nie umiem się ubierać, ale kiedy zaczęłam się tym interesować, to okazało się, że sprawia mi to frajdę. Mam kilka swoich sposobów, które świetnie działają i oszczędzają mój czas.
Rano nigdy nie mam czasu na kompletowanie pasujących zestawów i wkładam pierwsze lepsze ubrania. Nie zawsze to do siebie pasuje, więc odkryłam sposób, który bardzo mi ułatwia ten proces.
Przed każdym nowym sezonem wyjmuję z szafy ubrania, w których zamierzam chodzić. A resztę przy okazji przeglądam i ewentualnie odkładam (do sprzedania, do oddania itd.)
I z tych wybranych ubrań robię zestawy (około 30) – razem z butami i torebkami. Wszystko uwieczniam na smartfonie i mam już gotowe ubrania na dni, kiedy nie mam chęci nic wymyślać.
Dzięki temu wiem, co do czego pasuje i do jakich butów wygląda najlepiej.
Pokazywałam tę metodę na Instastories i Wam się spodobała.
Do takiej stylizacji właściwie wszystko pasuje, więc można dodawać co się tylko chce. Najważniejsze, że na rowerze się dobrze jeździ.
Skórzana kurtka to taka rzecz, która będzie modna jeszcze przez wiele lat. Pasuje do większości rzeczy i wygląda stylowo.
Mam też takie buty z granatem, robiłam post z nimi: Moja szafa – 10 stylizacji z białymi butami
Lubię połączeniu różu i fioletu z moro i panterką:)
Jeżeli znacie marki T-shirtów jednolitych godnych polecenia to koniecznie napiszcie. Ja na samym końcu zbiorę moje ulubione marki.
Bardzo lubię połączenie pasków i pasteli.
Jak widzicie lubię białe spodnie, a nie noszę rozmiaru S:) Żeby wydłużyć nogę zakładam jasne buty i podwijam nogawkę.
To mój ulubiony zestaw teraz 🙂 Idealny na rower, czy spacer.
Ten zestaw jest bazą do wielu stylizacji i w ostatnim czasie noszę go bardzo często. Zamawiałam też T-shirty z Massimo Dutti, ale mają dla mnie za mały dekolt i podjeżdżały do góry.
A tu ta sama sukienka tylko z espadrylami na koturnie – kupiłam je w tamtym roku. To marka RIA – jest dostępna TUTAJ
Tak wyglądają moje zestawy, jak widać wiele ubrań się powtarza, bo jak robię zakupy to staram się żeby pasowała do wszystkiego.
To już wszystko, mam nadzieję, że zainspirowałam Was do przejrzenia szafy i zrobienia podobnych zestawów.
Będę z Wami szczera – ta lista mogłaby mieć kilkaset pozycji. Dawniej obawiałam się – po każdej przeczytanej, znakomitej książce – że już więcej nie trafię na taką perełkę. Doświadczenie nauczyło mnie, że to nieprawda i dziś już wiem, że życia mi nie starczy, żeby przeczytać wszystkie dobre książki. Wspaniale jest wiedzieć, że wszystkie one gdzieś tam są i czekają na odkrycie. Choć czasem zanim do nich dotrę, upłynie trochę wody w rzece, dlatego dziś chciałabym skrócić Wam czas oczekiwania i polecić same dobre książki, które naprawdę warto przeczytać.
Edit – odkryłam ostatnio audiobooki! Po więcej szczegółow zapraszam do wpisu – Audiobooki. Tam poczytasz jak odmieniły moje życie. Jeśli używasz Storytel – dodaję linki – będziesz mogła dany tytuł od razu wrzucić sobie na półkę. A jeśli nie używasz – możesz za darmo spróbować:)
Dla czytelników nebule.pl – bo wiadomo rodzice zabiegani i mogą potrzebować tych paru dni więcej niż zwykle oferowane 14 dni gratis – w tym linku macie – Storytel z próbnym darmowym dostępem na 30 dni.
Kiedy Daniel kupił tę książkę od razu zaczął ją czytać. Otworzył pierwszą stronę i skończył 2 dni później. Dodam, że nie jest to nowelka, tylko 800-stronnicowa cegła! Przeczytał, westchnął głęboko i powiedział “Dobra!” Co w jego ustach brzmi jak pean pochwalny. Książka przeleżała na półce kolejne dwa lata i ja się za nią zabrałam. Zajęło mi trochę dłużej, ale ja się wolałam nad Shantaramem pochylić w inny sposób. Czytałam, zakreślałam, myślałam i po pół roku skończyłam. Nie będę Wam zdradzać fabuły, ale dziwię się, że jeszcze nikt nie nakręcił na jej podstawie filmu!
Obecnie czytam drugą część i również ją chłonę.
Dostępna —> Shantaram
Storytel —> Shantaram – audiobook
Dostępna —> Cień góry
Storytel —> Cień góry – audiobook
Czytałam ją w ubiegłym roku w formie ebooka i trochę żałuję, że nie mam jej w wersji papierowej. Lubię zaznaczać sobie niektóre fragmenty, do których później wracam. Historia Michelle Obamy miała duży wpływ na moje życie, bo chociaż nie jest książką motywacyjną, to każdy z nas dostanie po niej chęci do działania. Na stronach tej książki znalazłam wiele rad, które wcieliłam w życie i widzę ich pozytwny efekt na moje decyzje.
Jeżeli jeszcze jej nie czytaliście, to bardzo polecam.
“Posiadanie kręgu bliskich, pogodnych przyjaciółek – bezpiecznego azylu kobiecej mądrości – stało się dla mnie odtąd ważne w życiu.”
Znalazłam tam też wiele ciekawych fragmentów o wychowaniu dzieci, która bardzo przypomina mój styl rodzicielski:
“Moja matka miała zdolności rodzicielskie, które z perspektywy czasu uważam za genialne i wprost niemożliwe do naśladowania. Opierały się na zachowaniu absolutnej, zenistycznej neutralności. Matki niektórych moich przyjaciółek przejmowały się ich porażkami i sukcesami, jakby się przytrafiały im samym, a z kolei innych były tak zabsorbowane własnym życiem, że prawie w ogóle nie zwracały uwagi na dzieci. Moja mama była po prostu zrównoważona. Nie wydawała pochopnych osądów i nie angażowała się w nasze sprawy pospiesznie. Zamiast tego sprawdzała jak się czujemy, i odgrywała rolę dobrotliwego świadka naszych zmagań i triumfów. Gdy działo się źle, nie użalała się zbytnio nad nami. Kiedy dokonaliśmy czegoś wielkiego, chwaliła nas i dzieliła naszą radość, ale nigdy przesadnie, aby walka o jej aprobatę nie stała się celem naszych wysiłków.
“Nie musisz lubić swojej nauczycielki – powiedziała mi pewnego dnia (…) Ale ona zna się na matematyce, a ty musisz się jej nauczyć”
“(…) nie wychowywała nas pod kloszem. Mieliśmy się usamodzielnić “Nie wychowuję małych dzieci – powtarzała nam – Wychowuję dorosłych””
“Jako nastolatki nigdy nie musieliśmy wracać do domu na określoną godzinę. Pytała nas: “Jak sądzisz, o której powinnaś dzisiaj wrócić”. Po czym ufała, że dotrzymamy słowa.”
Dostępna —> Becoming. Moja historia
Storytel —> Becoming. Moja historia – audiobook
Do tej pozycji podeszłam z dystansem, choć Kasię Nosowską cenię od lat, to wydawało mi się, że to jedna z tych książek mających na celu głównie promocję gwiazdy. Och, jakże się myliłam! Ta książka jest zbiorem przemyśleń autorki dotyczących obecnego świata. Jest coś o miałkości show-biznesu, budowaniu związków, odchudzaniu i dojrzewaniu do różnych decyzji. Wszystko napisane z niezwykłym poczuciem humoru, dystansem, w oparach ironii, sarkazmu i kunsztu zabawy słowem. Momentami śmiałam się w głos.
Książka dostępna —> A ja żem jej powiedziała…
Storytel —> A ja żem jej powiedziała – audiobook
Na tę książkę trafiłam przypadkiem, mając ochotę na lekką lekturę. No ale tego się nie spodziewałam! Don, bardzo inteligentny naukowiec z zespołem Aspergera postanawia zmienić dotychczasowe sposoby na poszukiwanie partnerki idealnej. Tym razem ma zamiar podejść do tematu w sposób badawczy i tworzy kwestionariusz dla kandydatek, oparty na naukowej metodologii. Przezabawne perypetie, związane z poszukiwaniem żony opowiedziane są przez samego Dona, któremu nie brakuje dystansu do siebie. Polecam Wam tę książkę także w formie audiobooka, ze względu na genialną interpretację Borysa Szyca. To pozycja na poprawę humoru.
Dostępna —> Projekt „Rosie”
Próżna, ale urocza, inteligentna i niezamożna Becky, po zakończeniu nauki w pensji dla dziewcząt, postanawia zmienić swoje życie, wychodząc za bogatego mężczyznę. Jej bezwzględność i wyrachowanie kontrastują z wrażliwością i uczciwością jej przyjaciółki, Amelii, która pochodzi z dość zamożnego domu. Perypetie Becky są tłem dla wykpienia angielskiego społeczeństwa – jego próżności, powierzchowności i przywar, które jak się okazuje, nie zmieniły się przez wieki. Natura ludzka pozostaje taka sama, pomimo upływu czasu. Ta książka jest słodko-gorzka. Z jednej strony będziecie wzdychać z niesmakiem nad ciemną naturą człowieka, z drugiej, śmiać się w głos z trafnych docinków autora, który niczym chór grecki komentuje bieżące wydarzenia.
Na Amazon Prime jest też serial
Książka dostępna —> Targowisko próżności
Ta książka to romans w świecie, którego już nie ma, a który w powieści Austen jest tak wspaniały, że chce się do niego przeniknąć. To angielska wieś na przełomie XVIII i XIX wieku. Państwo Bennetowie mają pięć córek, co w ówczesnych czasach oznaczało problemy z dziedziczeniem, a co za tym idzie, utrzymaniem się. Muszą więc im wszystkim znaleźć mężów, którzy zapewnią córkom byt. Tymczasem dziewczęta nie czekają próżno, tylko same przystępują do nieśmiałych poszukiwań. Co zwycięży – miłość czy racjonalna kalkulacja? Tę książkę czyta się przyjemnie ze względu na język, jakim jest napisana, ale także dlatego, że odrywa ona od rzeczywistości i przenosi w zupełnie inny świat.
Książka dostępna —> Duma i uprzedzenie
O tym, że autorka otrzymała Nagrodę Nobla za tę powieść, dowiedziałam się już po jej przeczytaniu. To niezwykła saga, obrazująca życie w Norwegii w XIV wieku. Tytułowa Krystyna jest ukochaną córką zamożnego szlachcica. Jest rozpieszczana i hołubiona. Żyje wygodnie, a jej dzieciństwo usłane jest różami. Wraz z dorastaniem pojawiają się pierwsze porywy serca i błędy młodości. Czy przekreślą one szanse Krystyny na szczęśliwe życie? Warto przeczytać, żeby przypomnieć sobie, że kiedyś kobieta znaczyła tyle, ile mężczyzna przy jej boku. Ileż wywalczyły dla nas poprzednie pokolenia dzielnych kobiet!
Książka dostępna —> Krystyna córka Lavransa
Ta trylogia mnie zaskoczyła. Nie wiem czego się spodziewałam, ale na pewno nie kryminalnej powieści, która wciąga, choć muszę przyznać, że nie od pierwszej strony. Pierwsza część serii nosi tytuł Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. Mikael Blomkvist to dziennikarz, który otrzymał zlecenie na opisanie sagi bogatej rodziny. Pomagać mu będzie pełna tajemnic Lisbeth Salander, hakerka, dla której darknet jest drugim domem.
Wkrótce okaże się, że zlecenie ma drugie dno. W latach 60 w tajemniczych okolicznościach zaginęła nastoletnia Harriet. I to właśnie Mikael i Lisbeth mają dowiedzieć się, co się z nią stało. Kolejne części trylogii są równie wciągające, choć dotyczą innych historii. Cykl nazywam trylogią, choć tak naprawdę dotąd powstało sześć jego części. Ja polecam te, które napisał Stieg Larsson. Niestety zmarł on niespodziewanie po napisaniu trzeciego tomu. Kolejne części pisane były przez innego autora.
Mężczyźni, który nienawidzą kobiet
Dziewczyna, która igrała z ogniem
Zamek z piasku, który runął
Jeśli tytuł tej książki Was zniechęca, uprzedzam, że nie jest to opowieść przyrodnicza o pszczołach. Owady te stanowią tło dla toczącego się życia w trzech przestrzeniach czasowych. Przeszłość to XIX wiek. Niedoszły badacz popada w depresję związaną z marnością życia, jakie według siebie samego prowadzi. Wszystko się zmienia, gdy postanawia skonstruować nowy ul, jakiego wcześniej nie było. Teraźniejszość to życie farmera, hodowcy pszczół, który chce przekazać schedę w przyszłości synowi. Ten jednak nie jest tym zainteresowany. Tymczasem coraz więcej pszczół ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Przyszłość to świat postapokaliptyczny. Wszystkie pszczoły wyginęły, a jedynym krajem, który poradził sobie są Chiny, gdzie miliony ludzi codziennie spędza godziny na drzewach…zapylając kwiaty, by wydały owoce i by było co jeść. Ta książka jest wciągająco napisaną przestrogą dotyczącą tego, co może się stać ze środowiskiem, jeśli nie zaczniemy go szanować. Dziś, w czasach pandemii, gdy to, co wydawało się niemożliwe, wydarzyło się, a my obserwujemy, jak odradza się przyroda, gdy ludzie zostają w domach, książka ta jest nader interesująca.
Książka dostępna —> Historia pszczół
Chociaż “Miniaturzystka” jest jej bardziej znaną powieścią, to “Muza” została w moim sercu na długo. Jest to historia opowiedziana w tak piękny i barwny sposób, że nie da się od niej oderwać. Akcja książki rozgrywa się w dwóch miejscach i w różnych latach, ale dzięki temu czytelnik dostaje literacki majstersztyk, który się idealnie komponuje. Jeżeli lubicie rodzinne tajemnice uwikłane w przeróżne historie to bardzo polecam Wam tę książkę – nie mogłam się od niej oderwać.
Książka dostępna —> Muza
Ktokolwiek z was śledzi brawurowe poczynania Janiny, zna to poczucie ogromnego i do głębi przejmującego zawodu. Bezbrzeżnego morza rozczarowania – że jej wpis, którego lektura otoczyła pluszem Twoje serce i sprawiła, że opony Twojego mózgu piszczą na zakrętach – dotarł właśnie do puenty. Że już się nieodwołanie skończył i nigdy nie będziesz go mogła przeczytać ten pierwszy raz:(. Kup pełnometrażową książkę – tu jakościowej lektury masz na dużo dłużej! Natomiast lojalnie ostrzegam – zostawi Cię z wprost proporcjonalnie większym niedosytem! Tak jak ptysie – nie ma takiej ilości, że nie chciałabym więcej…
książka dostępna —> Statystycznie rzecz biorąc, czyli ile trzeba zjeść czekolady, żeby dostać Nobla?
Aktualnie musimy przebywać w domach. Wbrew pozorom niewiele z nas ma ten mityczny czas na nic nierobienie. Raczej borykamy się z tym, jak pogodzić nauczanie dzieci z pracą, posiłkami i chwilą dla siebie, dlatego polecam Wam czytanie. To odskocznia od codzienności, do innego świata, która zawsze oczyszcza umysł. Dzięki temu łatwiej o dystans. No i nawet siedząc w domu można być gdzie indziej?. Jak powiedział U. Eco: kto czyta, żyje podwójnie. Jak bym powiedziała, że po stokroć.
Jeśli wolisz TV – polecam wpis najlepsze seriale na Netflixie
Teraz kolej na Was! Jakie książki polecacie?
Po pierwsze – nie będzie Ozark, Peaky Blinders, Breaking Bad…. te wszystkie najlepsze seriale Netflixa na pewno już znacie. Ja traktuję Netflix jako odskocznię od codziennych trosk, a już zwłaszcza teraz. Odpalam moje najlepsze seriale na Netflixie, kiedy dzieci już śpią, ja padam na twarz i jedno o czym marzę to odprężenie i rozrywka! Będzie też o ciekawej wtyczce do Chrome i Netflixa… ale nie uprzedzam faktów – ta ciekawostka na samym końcu.
A tu łapcie nasze rekomendacje – Najlepsze seriale 2023
A więc startujemy:
Po drugie – krótka instrukcja:
Czyli jest i coś dla wzrokowców i coś dla słuchowców:)
IMDb 7,3
Tytuł oryginalny: InfamiaIlość sezonów: 1Długość odcinka ok. 46 min
Dla nas bezdyskusyjnie w kategorii najlepsze seriale 2023 palmę pierwszeństwa zdobywa polska produkcja – Infamia. Choć podchodziliśmy do tego serialu z dużymi obawami – nie potrafiliśmy się od niego oderwać. Feria barw, kolorów ale i różnych rodzajów muzyki. Życie na granicy kompletnie odmiennych cywilizacji. Od angielskiego tygla kulturowego, poprzez zaściankowość i małomiasteczkowość plenerów dolnego śląska aż do romskiego blichtru i swoistego Bling Bling. A okraszone jak tłustymi skwarkami jeszcze łatką z czeskich szpetnych opryszków rodem z Rumcajsa:). Dajcie szansę dać się uwieść losom Gity! Dla nas to była historia roku.
Infamia: ZWIASTUN
IMDb 8,1
Tytuł oryginalny: BeckhamIlość sezonów: 1Długość odcinka ok. 70 min
W życiu bym nie pomyślała że dam się namówić na miniserial o piłkarzu. Natomiast jest to tak przecudowne 4 odcinki, że palce lizać!
Podróż w czasie do dzieciństwa, tych fryzur, mody, stylistyki… Do tego zupełnie nowe spojrzenie na Dawida i Wiktorię. Kiedy poznajemy drogę na szczyt z ich perspektywy, okazuje się, że róże, którymi była usłana – obfitowały w dużo kolców.
Do tego każdy mąż da się namówić na tę odkrywczą lekturę! Dla nas, w kategorii dokumentów – Beckham (i Arnold, który opiszę poniżej) to najlepsze seriale 2023!
Beckham: ZWIASTUN
IMDb 8,0
Tytuł oryginalny: 1670Ilość sezonów: 1Długość odcinka ok. 34 min
No dobra, choć premiera była raptem w połowie grudnia – 1670 już chyba wszyscy widzieli:) Nie będę tu się rozpisywać, bo wiadomo, że to jest obowiązkowy mustsee.
A jak już wam się skończy i zatęsknicie za podobną konwencją – odpalcie sobie (też zresztą na Netflixie) serial Norsemen – on oprócz tego ociera się jeszcze trochę o Monthy Pythona a do tego jest już 3 gotowe sezony:)
1670: ZWIASTUN
Tytuł oryginalny: ArnoldIlość sezonów: 1Długość odcinka ok. 63 min.
Arnold mówi w tym filmie: “work your ass off – do it! Do it now”! I już wiesz jak chłopak z małej austriackiej wioseczki został Mister Universe. Wiesz, jak w Ameryce, do której wyemigrował, z fatalnym akcentem i średnią znajomością języka został jedną z największych gwiazd Hollywood. I wiesz jak po zdecydowaniu, że chce aktywnie brać udział w polityce – został gubernatorem Kalifornii. Warto zobaczyć historię człowieka, który nie uznaje słowa niemożliwe.
Jasne, jest to nie do końca szczera hagiografia – ale przyjemnie się ogląda i słucha Arniego pokazującego jak działa sprawny PR i jak się buduje spiżowe pomniki:)
Arnold: ZWIASTUN
Tytuł oryginalny: BeefIlość sezonów: 1Długość odcinka ok. 35 min.
Znasz komiczkę i stand-uperkę Ali Wong? Wiesz, że w 2023 już drugi raz trafiła na listę 100 najbardziej wpływowych ludzi wg magazynu Time’s? W Awanturze gra jedną stronę w wydawałoby się drobnym konflikcie między dwoma kierowcami na parkingu pod centrum handlowym. Oryginalny tytuł Beef to właśnie zgrzyt, zwada, konflikt, zła krew.
Zaczyna się więc od drobnych, z pozoru niewinnych wymian złośliwości, ale szybko skala się zatraca a sytuacja eskaluje wręcz niemożebnie.
Choć początkowo absolutnie to tak nie wyglądało – Awantura zdecydowanie wpada do naszej kategorii najlepsze seriale 2023!
Awantura: ZWIASTUN
IMDb 8.1
tytuł oryginalny: New Amsterdamilość sezonów: 3 (na Netflix)długość odcinka: ok. 43 min
Serial o nowojorskim publicznym szpitalu New Amsterdam. Nowo mianowany dyrektor Max Goodwin – i imię i nazwisko znaczące:) – ma bezkompromisowe podejście do zarządzania… To wywołuje szereg perypetii. Bohaterzy są cudowni – są prawie jak lekarze z Leśnej Góry:) Twórcy ukazują idealny, wręcz utopijny świat publicznego szpitala, w którym prawie wszystko jest możliwe. Nie czepiając się fabuły – to co lubię w tym serialu najbardziej, że inspiruje cię do kwestionowania wszelakich barier. No i oglądając go – automatycznie dostrajasz się do jego pozytywnego nastroju i wszystkich pytasz “How can I help?”
IMDb 8.2
tytuł oryginalny: 오징어 게임ilość sezonów: 1długość odcinka: ok. 55 min
Serial fenomen. Cały świat oszalał. Choć reżyser zabierał się do niego już od 2008 roku – w co teraz nikt nie chce uwierzyć – nie mógł znaleźć finansowania:) Choć ta gra przenosi nas do zupełnie innej przestrzeni kulturowej – to recept na sukces używa kilku. Co najważniejsze – choć może nas irytować przejaskrawiona (wg. naszych standardów) ekspresja aktorów – to jednak uderza w najbardziej elementarne i uniwersalne motywy człowieczeństwa. Po drugie, sam plot jest bardzo ciekawy. Mimo, że niektóre sceny się dłużą i nudzą – nie da się oderwać bez poznania końca tej historii. Do tego jak “Dom z papieru”, “Orange is the new black” czy “Uwięzione” -uniformy, symbole figur geometrycznych aż się proszę o memy. Na pewno teraz wszędzie wokół będziesz widzieć ○△□
PS. Komu się spodoba Squid Game w czasie oczekiwania na kontynuację polecam też japoński Alice in Borderland
IMDb 8.3
tytuł oryginalny: La Casa De Papelilość sezonów: 5długość odcinka: ok. 46 min
No co tam się odjaniepawla! Napad na bank. Co ja mówię na bank… na matkę wszystkich bankow! Są dopracowani bohaterowie, wartka akcja, tylko na binge-watching. Śpiewają nawet Barkę i chętnie dałabym Ci link, ale to byłby spoiler – więc na pocieszenie niech Berlin wyśpiewa Ci swą dozgonną miłość, jestem pewna, że kto oglądał na pewno posłucha:
tytuł oryginalny: Vis A Visilość sezonów: 5długość odcinka: ok. 46 min
A jak już się uporałeś z Domem z papieru ale wciąż Ci mało – rozwiązanie jest oczywiste: Uwięzione. Po pierwsze – pozostajesz w hiszpańskim klimacie, po drugie – wciąż możesz podziwiać kunszt aktorski Nairobi, a po trzecie – możesz upajać się jeszcze ciekawszym wcieleniem Sierry. Ważna lekcja tak bardzo na czasie – pomoże Ci to zrozumieć co się dzieje z ludźmi jak są ze sobą zamknięci…
IMDb 7.5
Ttytuł oryginalny: The Ranchilość sezonów: 8długość odcinka: ok. 30 min
Tytuł nieoczywisty – ale myśmy się z mężem zaśmiewali do łez. Do tego – ja po 8 sezonach zaczęłam oglądać znów od początku od 1go… Choć w życiu bym wcześniej nie powiedziała, że taka konwencja może mnie bawić. Wspaniała, szydercza, mądra, gwarantowana rozrywka. Kliknij w plakat po prawej – zwiastun wprowadzi cie doskonale w klimat. Dla mnie to numer 3 jeśli chodzi o najlepsze seriale na Netflixie. A teraz będzie grubo – dla kogo Sam Elliott jest bardziej sexy niż Ashton Kutcher?
IMDb 8.0
tytuł oryginalny: Unorthodoxmini-serial: 4 odcinkidługość odcinka: ok. 53 min
Są takie seriale, które przenoszą nas w czasie. Na przykład,Mad Men uświadamiał nam, że raptem pokolenie temu wszyscy pili w pracy, a ginekolog palił podczas przyjmowania pacjentki w gabinecie. Podobnie Genialna Przyjaciółka teleportowała nas do lat 50 tych poprzedniego wieku we Włoszech. Unorthodox jest jak najbardziej współczesna. Niby Nowy York bliski jak Sex w Wielkim mieście – Niby tak bliska a jakże daleka….Nie dajcie się zwieść zwiastunowi – cała Nowojorska część filmu jest nakręcona w jidisz. Etymologia tego wyrazu przygotuje was na to zaskakujące brzmienie:
jidisz, dosł. „żydowski” – od pierwotnego określenia w tym języku ייִדיש־טײַטש jidisz-tajcz „żydowski niemiecki” WIKIPEDIA
jidisz, dosł. „żydowski” – od pierwotnego określenia w tym języku ייִדיש־טײַטש jidisz-tajcz „żydowski niemiecki”
Jak już przeniesiecie się z bohaterami w przestrzeni obejrzyjcie koniecznie później 21 min dokument Unorthodox – za kulisami by zobaczyć ile wysiłku włożyli twórcy by wprowadzić nas w ten świat
IMDB 6.9
tytuł oryginalny: Rojst lość sezonów: 3długość odcinka: ok. 50 min
Wracamy trochę geograficznie, ale mimo bliskości językowej – PRL dla dzisiejszego widza to jak alternatywna rzeczywistość. Przyciągnęła mnie do niego piękna interpretacja Moniki Brodki i tylko dlatego włączyliśmy pierwszy odcinek… A potem prawie do końca trzymał w napięciu. Jeżeli lubicie mroczne seriale z dreszczykiem emocji to polecam Rojst. Cieszy mnie że i rodzimą produkcję mam na liście najlepszych seriali na Netflix.
Rojst to nie tylko świetny serial. To również widowisko, które opowiada o PRL-u lepiej niż Wasi rodzice DARIUSZ FILIPEK
Rojst to nie tylko świetny serial. To również widowisko, które opowiada o PRL-u lepiej niż Wasi rodzice
IMDb 7. 8
tytuł oryginalny: Norsemenilość sezonów: 3długość odcinka: ok. 30 min
Wyobraź sobie, że siedzisz na spotkaniu we wspierającej różnorodność korpo….. tylko oprócz tego – jednocześnie przenieś się do namiotu i czasów Wikingów. Humor a la Monthy Python w XXI wiecznym legendo-korpo-wydaniu:
tytuł oryginalny: Orange Is The New Blackilość sezonów: 7długość odcinka: ok. 55 min
Klasyk. Ale skoro było Vis A Vis to w rankingu najlepsze seriale Netflix musi się też znaleźć Orange Is The New Black. W naszej obecnej sytuacji wszelkie więzienne doświadczenia możemy od razu aplikować w codziennym życiu:)
tytuł oryginalny: Sex Educationilość sezonów: 4długość odcinka: ok. 50 min
Przyznam, że obejrzałam go dopiero niedawno i porwał mnie od pierwszego odcinka. Świetne, wyraziste postaci i sama Gilian Anderson (która wygląda lepiej niż w Archiwum X). Reasumując – fajny serial, który powoduje, że znów chcesz mieć 15 lat.
tytuł oryginalny: The Witcherilość sezonów: 3długość odcinka: ok. 59 min
Jeśli ten wpis opisuje najlepsze seriale na Netflixie – oczywiste, że Wiedźmin musiał się tu pojawić – choćby z jednego powodu – piosenki:) Choć może nie tej wersji się spodziewacie:
IMDb 6.9
tytuł oryginalny: Marseilleilość sezonów: 2długość odcinka: ok. 40 min
Tu z kolei pozycja dla frankofilów. Jeśli kochasz kunszt aktorski Gerarda Depardieu, albo jeśli chcesz się przenieść na południe Francji, poczuć urokliwe uliczki i klimat Marsylii – et voila:). Jeśli miałabym go do czegoś porównać nazwałabym go francuzkim House Of Cards. No zobaczcie sami te widoczki:
tytuł oryginalny: Caliphateilość sezonów: 1długość odcinka: ok. 46 min
Z Francji zabieram was do Szwecji i do Syrii. Po Unothordox mam niedosyt seriali, które pokazują zupełnie inne kultury niż nasza. Zaczęłam go oglądać wczoraj i cały dzień o nim myślę.
tytuł oryginalny: Folk med ångestilość sezonów: 1długość odcinka: ok. 34 min
Broń boże nie czytajcie opisu na Netflixie! Mi zepsuł naiwną radość z jaką oglądałam pierwszy odcinek. To jeden z tych filmów, który docenicie na nic się nie nastawiając. Po prostu odpal pierwszy odcinek i przypomni ci się co to jest binge watching! Serial ma 6 odcinków – ale że są około półgodzinne – myśmy cały sezon obejrzeli na raz. Po prostu nie byliśmy w stanie się oderwać. Kryminał, komedia, postaci, uczucia – ten serial wymyka się prostym definicjom. Przednia zagadka! Będziemy trzymać kciuki, żeby twórcy dostali budżet na więcej sezonów.
IMDb 7.3
tytuł oryginalny: To the Lakeilość sezonów: 2długość odcinka: ok. 50 min
Serial Netflixa produkcji rosyjskiej. Nie patrzcie na plakat – jest mylący. Serial idealny na binge-watching. Dzieje się oj dzieje. Fajne jest, że pokazana w nim epidemia, nadaje pewnej perspektywy temu z czym mamy do czynienia ostatnio. Zawsze to człowieka uspokaja, kiedy widzi że inni mają dużo gorzej a bycie zamkniętym w 4 ścianach to pikuś. Choć w serialu jest dużo dobrze dobranej rosyjskiej muzyki – to sami zobaczycie:) – googlować będziecie jedyną chyba zachodnią nutę – April Stevens:
IMDb 8.7
tytuł oryginalny: Anne, With An “E”ilość sezonów: 3długość odcinka: ok. 44 min
Pierwsze skojarzenie z Anią z Zielonego wzgórza sprawiło, że od razu włączyłam ten serial po premierze. Piękna historia osadzona w malowniczych krajobrazach XIX wiecznej Kanady. Do do tego kreacja głównej aktorki! Cudo!
tytuł oryginalny: Lovesickilość sezonów: 3długość odcinka: ok. 23 min
Odświeżający, miły, przezabawny. Jest i wątek imprezowania i podrywu, który zatrzyma przed ekranem tych mniej romantycznych, ale jest i pełnowymiarowa miłość dla tych romantycznych bardziej. Idealna długość odcinka. Szkoda że tak mało sezonów.
tytuł oryginalny: Emily in Parisilość sezonów: 3długość odcinka: ok. 26 min
Daniel nie ma ze mną lekko. Potrafię zasnąć 3 razy w ciągu jednego odcinka. Kiedy puszczałam wczoraj pierwszy odcinek Emily w Paryżu, nie spodziewałam się, że obejrzymy od razu 8! Dziś obejrzeliśmy 2 ostatnie i bardzo żałuję, że to już koniec pierwszego sezonu:( Dopiero szykując dla was tę rekomendację zobaczyłam, że twórcą tego serialu jest Darren Star… Może akurat kojarzycie którąś z jego poprzednich kreacji, np. Sex w wielkim mieście, Melrose Place, Beverly Hills 90210 albo Younger… Chyba już nie muszę dodawać – wystarczy do Darrena dodać – widoki, muzyka, Paryż, klimat…
IMDb 7.0
tytuł oryginalny: Into the Nightilość sezonów: 2długość odcinka: ok. 37 min
Idealny na binge-watching. Bardzo ciężko się oderwać. Do tego może być nam bliski bo jest taki paneuropejski (mieszanka języków) a do tego pomysł na tę wciągającą fabułę dał serialowi Jacek Dukaj. W ostatnich scenach pojawia się znany polski aktor, co sprawia że już nie mogę się doczekać 2 sezonu…
PS. 2 sezon obejrzany na raz
tytuł oryginalny: Atypicalilość sezonów: 4długość odcinka: ok. 32 min
Bardzo ciekawy serial, który sprawi, że wielu ludzi inaczej spojrzy na autyzm. Sam to chłopak, który ma takie same problemy jak rówieśnicy i codziennie stara się stawiać im czoło.
tytuł oryginalny: Lupinilość sezonów: 3długość odcinka: ok. 45min
Zaczyna się nie najgorzej… i to wszystko co można powiedzieć dobrego o tym serialu. Fabuła po prostu jest tak… no nawet nie wiem jak to ubrać w słowa. Aby to oglądać próbowałam wyłączyć sobie logiczne myślenie:) W sumie może to ciekawy pomysł na reset.
Tu znajdziecie – nasze Najlepsze filmy 2022
Na koniec mojego wpisu omawiającego najlepsze seriale na Netflixie – obiecana ciekawostka – każdy z nas w zależności od języka w jakim ustawi swój profil użytkownika – ma do dyspozycji w Netflixie kilka ścieżek językowych – czy napisów. David Wilkinson i firmę Ognjen Apic – chwała im za to – zbudowali wtyczkę – po zainstalowaniu której masz dostęp do większej ilości ścieżek audio. Do tego możesz włączyć sobie 2 napisy na raz i słuchać w jednym języku a czytać jeszcze w dwóch innych… Nie będę się tu rozwodzić nad dodanym słownikiem i innymi funkcjami – zainteresowanych odsyłam do wtyczki LLN:
poniżej filmik instruktażowy a ściągnąc można ją tu: LLN – Language Learning with Netflix.
Tu łapcie SkyShowtime TOP 20 z naszymi polecajkami, tu Disney seriale a tu Disney dla dzieci.
A jak szukacie tysięcy godzin filmów za 49 zł rocznie to może zobaczcie jakie super seriale i filmy można obejrzeć na Amazon Prime Video
Jeśli szukasz czegoś dla młodszych fanów Netflixa – odsyłam do wpisu: Najlepsze bajki dla dzieci na Netflixie
Tu macie fajne, miłe i edukacyjne – Najlepsze bajki HBO Max
Zapraszam też na zestawienie Najlepsze seriale HBO Max
A tu macie szerszy wpis pt. Edukacyjne bajki dla dzieci, pokazujący też tytuły spoza universum netflixa:)
Dla całej rodziny natomiast filmy znajdziecie we wpisie: Filmy familijne a tu Filmy dla dzieci
A tu Filmy świąteczne – aż 30 propozycji!
A jak macie już dość ekranu – zainspiruj dziecko by zrobiło Lapbook na interesujący go temat
A Twoim jakie zdaniem są najlepsze seriale na Netflixie? Koniecznie napisz w komentarzu co ja biedna mam teraz oglądać…..!
A Ty jakim byłbyś miastem w La Casa de Papel?
Daniel to proste – Budapest.Mój kryptonim będzie za to bardziej złowieszczy niż u Tarantino – mianowicie….. Łomża.
Nie wiem, jak to się stało, że moje książki dla najmłodszych dzieci do tej pory nie zagościły na blogu. Podobno szewc bez butów chodzi i w tym przypadku to by się zgadzało:)
Minęło juz pół roku od premiery, a moje książki – jak piszecie – zdobyły poczesne miejsce w sercach Was i Waszych dzieci i zdobią półki w Waszych domach. Wzruszam się.
Za każdym razem, jak dostaję od Was wiadomości, że książeczki działają i Wasze dzieci mówią coraz więcej to bardzo się z tego cieszę. Jest to tak wspaniałe uczucie, którego jeszcze nigdy wcześniej nie doświadczyłam
Kupujecie je dla swoich niemowlaków i wydłużacie dzięki nim czas na brzuchu. Pozwalacie też starszakom czytać je młodszym. Zamawiacie je na prezenty dla nowonarodzonych dzieci wśród Waszych znajomych – dziękuję!
Zależało mi na tym żeby moje książki trafiały do Was jako pierwsza książka dla dziecka. Podczas tworzenia ilustracji i zbierania materiału językowego zwracałam na to ogromną uwagę.
To właśnie książki dla najmłodszych dzieci powinny być tak skonstruowane aby uwaga dziecka mogła się skupić na tym co najważniejsze. Właśnie dlatego obrazki są na białym tle, a obrys jest mocną linią.
Dopiero po pół roku i ogromie wiadomości od Was mogę powiedzieć, że cel został osiągnięty. Poniżej Wasze komentarze.
To właśnie wyróżnia moje książki
One nie mają fabuły. One są interaktywne. Mają zachęcić każde dziecko do spontanicznej reakcji. Mają uświadomić i uczyć czym jest komunikacja. A wam rodzicom uświadomić, że dziecko potrafi się komunikować – i pokazać jest szalenie spragnione tego nawet najprostszego dialogu. Tylko ostrzegam – jak już dzieci poznają siłę komunikacji – buzia im się nie zamknie:)
Tu link do obszernej zewnętrznej recenzji na Aktywneczytanie.pl
Jest to książka dla najmłodszych dzieci i możną ją już przeglądać z najmniejszymi czytelnikami (od 3 miesiąca życia)
Znajdziecie tam najpopularniejsze rzeczowniki i wyrażenia dźwiękonaśladowcze dla dzieci
Tę kolejna część skierowanłam do najmłodszych czytelników bo zawiera ona czasowniki bliskie dziecku.
W tej książce zebrałam popularne wierszyki i rymowanki żebyście mogli ćwiczyć z dziećmi pokazywanie, a przy okazji świetnie się bawić.
Z Waszych wiadomości wynika, że właśnie tę część lubicie najbardziej i bardzo mnie to cieszy.
to zawsze świetny pomysł na prezent. Możecie je zamówić swoim znajomym lub dzieciom w rodzinie – na pewno się ucieszą.
Po więcej pytań o logopedię i ćwiczenia zapraszam do evergreenowych wpisów: Logopedia w domu i Ćwiczenia logopedyczne