kontakt i współpraca
Pojawienie się głoski [r] w wymowie dziecka budzi wielkie emocje rodziców. Nie bez powodu jest ona przysłowiową wisienką na torcie artykulacji, najbardziej wyrazistą głoską w języku polskim.
Rozwojowo „ma najwięcej czasu” i często, choć nie zawsze, pojawia się jako ostatnia. Ma też wiele wariantów deformacji, które usłyszy (i zobaczy!) nawet niewprawione, nielogopedyczne ucho.
Rotacyzm/reranie, bo tak nazywa się nieprawidłowa wymowa głoski [r] to temat dzisiejszego wpisu, w którym postaram się odpowiedzieć na najczęściej zadawane w gabinecie logopedycznym pytania dotyczące tego zaburzenia artykulacji.
Głoska [r] jest głoską przedniojęzykowo – dziąsłową drżącą, co oznacza, że wymawiamy ją wprawiając w wibrację przednią część języka (apeks), w miejscu zwanym wałkiem dziąsłowym – tuż za górnymi siekaczami. Według norm głoska ta, jako wymagająca największej sprawności języka, powinna pojawić się w artykulacji dziecka w 6 roku życia.
Do tego czasu rozwojowo jest zastępowana głoską [l] – dziecko zamiast „ryba” wymawia „lyba”, zamiast „rower” – „lowel” i jest to prawidłowe zjawisko.
Ankyloglosja jest najczęstszą przyczyną rotacyzmu i wiele sygnałów świadczących o ryzyku pojawienia się wady wymowy jest jej pochodną:
Jest to przykładowy scenariusz powstania wady artykulacyjnej, spowodowanej nieprawidłową budową narządów mowy- takich scenariuszy jest tyle, ilu pacjentów w gabinecie!
Terapia każdej wady wymowy powinna być poprzedzona wnikliwą diagnozą, stawianą niekiedy przy pomocy całego zespołu specjalistów: laryngologa, audiologa, ortodonty, fizjoterapeuty i rozpocząć się od usunięcia przyczyny, np:
Najogólniej rzecz biorąc, praca nad głoską [r] polega na intensywnym ćwiczeniu języka, niekiedy z pomocą wibratora logopedycznego, który pozwala pacjentowi poczuć, czym jest drganie. W trakcie utrwalania głoski [r] podczas terapii, a także u dzieci, u których głoska ta pojawia się samoistnie i rozwojowo, często mamy do czynienia ze zjawiskiem hiperpoprawności, czyli nadużywaniem fonemu w wymowie. Wówczas, zamiast „cioci Marylki” mamy „Maryrkę”, a zamiast „korali” – „korare”. Stan ten powinien być przejściowy, a hiperpoprawność ustąpić prawidłowemu różnicowaniu głosek drogą słuchową i w wymowie.
Terapię głoski [r] można z sukcesem przeprowadzić także u osoby dorosłej! „Duzi pacjenci” wykazują się większym rozumieniem procesu diagnostyczno- terapeutycznego i motywacją do pracy.
Neurologopeda, pedagog specjalny, absolwentka Akademii Pedagogiki Specjalnej i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Od ponad 10 lat pracuje w przedszkolu integracyjnym. Zajmuje się kompleksową diagnozą i indywidualną terapią logopedyczną dzieci przedszkolnych oraz wspieraniem edukacji i komunikacji dzieci ze spektrum autyzmu. Autorka wpisów na blogu:
Objawy autyzmu
Rozszerzanie diety niemowlaka – papki czy BLW?
Jak wiecie miałam wiele podejść “do bycia fit” – jednak za każdym razem był to kilkunastodniowy zryw. Co w takim razie zrobiłam, że w końcu mi się udało i mam formę życia?
Dziś zdradzę Wam moje sposoby, dzięki którym od 2 lat ćwiczę regularnie, jem w miarę zdrowo, nie zapominam o suplementach i jestem na dobrej drodze do wypijania odpowiedniej ilości wody.
Próbowałam o siebie zawalczyć już znacznie wcześniej, jednak za każdym razem ponosiłam porażkę i nie udało mi się wypracować nawyku.
Myślę, że po prostu przyszedł czas, kiedy bardziej mi zależy oraz mam więcej motywacji. Z czego ona wynika?
No dobrze, jak kiedyś zaczynałam treningi z Ewką, to też miałam taki cel – chcę dbać o siebie i swoje zdrowie.
Dopiero teraz widzę, że popełniłam wtedy kilka błędów i dziś je Wam opiszę:
No dobrze to od dziś 4 treningi w tygodniu, piję 3 litry wody dziennie, jem zdrowo i nie zapominam o suplementach.
Według mnie jest to bardzo często popełniany błąd. ZA DUŻO NA RAZ. Narzucamy sobie zbyt wiele nowych rzeczy i bardzo szybko kończy nam się energia. I co? Znów mamy poczucie porażki.
CO ZAMIAST?
Powolne wdrażanie nowych nawyków i mogę nawet powiedzieć, że u mnie zadziałało pojedyncze ich wprowadzanie:
Odkryłam, że te 4-5 aktywności jestem w stanie znieść:) Teraz dołączyła jeszcze bieżnia i rowerek stacjonarny. Te wszystkie sporty są dla mnie ok – specjalnie nie piszę, że je uwielbiam, bo tak wcale nie jest. Jestem w stanie pooglądać serial i pobiec pół godziny na bieżni z tętnem max do 145 ud/m.
Tak samo z rowerem stacjonarnym. Razem z mężem zajeździłam nasz orbitrek i niestety musieliśmy się zdecydować na coś innego. Wybór padł na rowerek stacjonarny Flow Fitness (<—KLIK). W czasie jazdy oglądam coś na tablecie, rozmawiam przez tel lub odpisuję na komentarze – tak, oszukuję się swój mózg, że wcale nie nie ćwiczę 🙂
Rowerek jest cichy i można na nim jechać nawet jak już dzieci śpią, a serial mam włączony na tablecie z podłączonymi słuchawkami. Da się pół godzinki wytrzymać;) Do tego ma 24 programy treningowe, łączy się z aplikacją i zegarkiem iWatch. Rowerek ma też płynną i łatwą regulację siodełka, więc mogę szybko go wyregulować tuż po moim mężu.
Jak widzicie, ja nie zaczęłam nagle ćwiczyć – tylko bardzo powoli szukałam swoich aktywności i po kolei je wprowadzałam.
Wierzę, że każdy z nas ma taki sport, który byłby w stanie uprawiać – tylko trzeba poszukać.
Miałam takie zrywy i nigdy nie były one długotrwałe, aż w końcu się udało.
Zaczęło się od wyników badań, które miałam lekko odbiegające od normy. Zachęcam Was żebyście od tego zaczęli. Wyszła mi lekka insuliooporność, lekko podwyższony lipidogram i niedobory głównie (wit D3, witaminy z grupy B).
Dietę też wprowadzałam stopniowo, ale zauważyłam, że bardzo łatwo jest mi zejść z tej dobrej ścieżki. Dlatego ja muszę trzymać dietę całe życie. Każdorazowy “wyskok” i grzeszek u mnie widać na wadze bardzo szybko. Staram się trzymać dietę z niskim IG (od 5 lat). A ostatnio zaczęłam stosować deficyt kaloryczny i dopiero teraz waga zaczęła spadać. Z dietą nie ma cudów, ale naprawdę bez niej niewiele da się zrobić.
Do tego wprowadziłam wiele drobnych nawyków, o których też Wam pisałam:
Wielką rewolucją była też wyciskarka wolnoobrotowa (mamy już ją prawie rok – my wybraliśmy Kuvings), dzięki niej mam w domu zawsze mnóstwo warzyw i owoców. Kupuję skrzynkami różności i używam w kuchni.
Mogę powiedzieć, że to dzięki niej też moje dzieci trochę przychylniej patrzą w stronę niektórych warzyw i owoców, których wcześniej nie jadły.
Ja piję głównie soki warzywne, z niedużym dodatkiem owoców. Polubiłam też bardzo shoty, czyli mocno skoncentrowane soki z bombą witamin np. taki:
Rozlewam to do 2 małych kieliszków (dla siebie i męża) i dolewam kroplę oleju lnianego oraz posypuję świeżo mielonym pieprzem.
Kubeczek z miarką Olini KLIK
Pyszne i naprawdę zdrowe 🙂
Z racji tego, że marka KUVINGS obserwuje nas na Instagramie, więc udało mi się załatwić rabat – tu łapcie LINK z którego jak klikniecie wyciskarka wolnoobrotowa Kuvings Evo 820 Plus – będzie 240 zł tańsza!
Jeżeli jeszcze się nad nią zastanawiacie, to bardzo Wam polecam – u nas jest włączona codziennie i robi dobry, klarowny sok.
Jestem fanką zdrowej, zbilansowanej diety, a resztę uzupełniam suplementami. Jednak nawet to ciężko mi było wdrożyć. Ale odkąd jest epidemia nie zapominam o suplementach. Jak to zrobiłam?
Jestem wzrokowcem, jak coś widzę to sobie przypominam, dlatego odkąd moje suple stoją na widoku to jeszcze nigdy ich nie zapomniałam wziąć. Jak stały w szafce to sięgałam po nie bardzo sporadycznie.
Co teraz biorę?
To wszystko stoi na blacie w kuchni i dzięki temu o tym pamiętam. Jak macie mniejsze dzieci to też postawcie na widoku, tylko na wyższej półce.
To jest ostatnie rzecz na mojej liście do tego, żebym się dobrze czuła. Ten nawyk jest dopiero w trakcje utrwalania, ale udaje mi się w nim wytrwać od 2 miesięcy. Pewnie też tak macie, że zimą i jesienią mniej chce się Wam pić. Ja latem wypijam nawet 4 litry wody bez żadnego przypominania – po prostu odczuwam pragnienie. A jak jest zimno to zdecydowanie wolę herbatę i kawę, a pić mi się nie chce.
Wiem, że woda jest bardzo ważna, ale nie odczuwam pragnienia, więc nie pije.
Po pierwsze widzę bardzo pozytywne efekty działania. Jak po południu mam zjazd energetyczny, chce mi się spać, często zaczyna boleć głowa, to najczęściej pomaga mi woda. Wypijam wtedy 2 duże szklanki wody i nie muszę już pić kawy.
Od ponad 9 lat nie kupujemy wody butelkowanej i korzystamy z wody filtrowanej. Jedynie, raz na jakiś czas, kupowałam wodę gazowaną. W nowym domu zdecydowaliśmy się nawet na specjalny system Grohe Blue Home żeby mieć dobrą wodę z kranu. A dzięki temu, że ma również opcję wody gazowanej to od września nie kupiłam ani jednej butelki wody.
EDIT: tu macie wpis ze szczegółami po tym jak już czas jakiś poużywaliśmy GROHE Blue Home – Gazowana woda z kranu
Do końca wrześnie 2022 na kod: filtrowanawoda5 macie –5% zniżki na wszystkie systemy Grohe Blue Pure i Grohe Blue Home w lazienkaplus.pl
Woda z systemu Grohe smakuje wybornie, jest lekko schłodzona i różni się smakiem od zwykłej kranówki. Wodę gazowana mogę pić w 2 wariantach: lekko gazowaną i mocno gazowaną.
Bardzo chcieliśmy mieć ten system w domu i już na etapie projektowania szafek był wzięty pod uwagę. Zamawialiśmy go odpowiednio wcześniej. Myślę, że niedługo zrobię obszerną recenzję – abyście mogli poznać wszystkie jego zalety – bo jesteśmy z niego bardzo zadowoleni.
Ja mam swoje 2 sprawdzone sposoby:
Lubię też wsypać na noc do butelki pyłek pszczeli, a rano to wypijam. Czasem też wrzucam kilka ziarenek soli himalajskiej. Zawsze wtedy pamiętam o wypiciu.
Jak widzicie, wszystkie zmiany wprowadzałam malutkimi kroczkami i bez żadnych zrywów w stylu: od jutra ćwiczę i jem zdrowo. Wydaje mi się, że takie powolne zmiany nawyków są najbardziej trwałe i mają na nas najlepszy wpływ.
Wyznaczam też sobie małe cele, które podsumowuje w kalendarzu – każdy tydzień ma do odznaczenia: ćwiczenia, dieta, woda, suple i prawie za każdym razem mi się to udaje – małymi krokami do przodu. A dodatkowo odznaczanie wykonanych zadań funduje nam dopaminę – czyli przekaźnik przyjemności. Polecam też ten sposób 🙂
Dopadły Was nudy popołudniowe? Wszystkie gry planszowe już znacie na pamięć? To polecam wziąć kartkę, długopis i spędzić ciekawie czas.
Gry, do których potrzebna jest tylko kartka i długopis pamiętam z dzieciństwa. Nie miałam wiele planszówek (poza chińczykiem), więc często z mamą grałyśmy w takie gry.
Och, to była jedna z moich ulubionych gier. Dość szybko zaczęłam grać w nią z Lilą i jeszcze nam się nie znudziła. Pewnie też ją znacie, ale może akurat zapomnieliście, więc podsuwam Wam pomysł.
Oczywiście sami możecie rozrysować swoje kartki, a do tego dowolnie nazwać kategorie. Kiedy Lila była młodsza i nie miała tak dużej wiedzy świecie, to mieliśmy dosłownie kilka kategorii: zwierzę, postać z bajki, rzecz itp.
Jeżeli macie młodsze dzieci, które jeszcze nie potrafią pisać to możecie zagrać bez kartek. To będzie też świetne ćwiczenie na wymyślanie słów na daną literę. My w taki sposób często gramy w aucie albo na spacerze.
A jeżeli Wasze dzieci już są tak duże, że na Państwa – miasta mówią “Nuuuda” to zagrajcie po angielsku.
Poniżej dla Was Państwa Miasta do druku stworzone przez Olgę ze Stylove abecadło:
Niedawno przypomniałam sobie, że też w nią grałam będąc dzieckiem. Dla kogo jest ta gra? Dla dzieci, które znają już litery i cyfry. Grałam z nią w weekend z Lilą pierwszy raz i naprawdę szło nam nieźle. Do tego uważam, że ta gra doskonali koncentrację.
Znacie zasady? Drukujemy lub sami rysujemy planszę i wybieramy jedno dla siebie, a drugie dla przeciwnika. Kiedy jesteście już gotowi, zaczynamy umieszczać swoje statki (macie listę na planszy).
A później zaczynamy strzelać w statki naszego przeciwnika.
A3 i na zmianę.
jest to zabawa, której nauczyłam się na półkoloniach – jest to naprawdę fajna i rozluźniająca zabawa
Przebieg gry: W zależności ilu jest graczy tyle potrzebujemy kartek (w 2 osoby też się da grać). Każdy dzieli kartkę wzdłuż (na 4 paski). Na przygotowanych kartkach każdy odpowiada na zadawane kolejno pytania:
1. Kiedy? – zaginamy i przekazujemy kartkę do kolejnej osoby2. Gdzie?– zaginamy i przekazujemy kartkę do kolejnej osoby itd.3. Kto?4. Komu?5. Co zrobił?6. Czym?7. Jak to się skończyło?
Przekazujemy sobie kartki do ostatniego pytania. A później głośno czytamy. Dzieci mają takie pomysły, że naprawdę wychodzą z tego zabawne historie np: ” W Dzień Dziecka w wesołym miasteczku klown tacie narysował serce na twarzy burakiem i skończyło się dmuchaniem balonów:P
Pewnie kojarzycie tę drugą nazwę z dzieciństwa 🙂 Gra jest fajna, tylko ja zmieniłam nazwę i zasady – nie chciałam żeby dzieci rysowały szubienicę, więc rysujemy domek. Nie wiem jak wyrosłam na porządnego człowieka rysując tyle lat szubienice;)
Jeden gracz wymyśla kategorię i hasło, a drugi zgaduje po 1 literze. Jak trafi akurat w taką, której nie ma to – 2 gracz zaczyna rysować domek. Jak powstanie cały rysunek, a gracz nie zgadnie hasła, to przegrywa.
Prosta gra, w którą wiele razy graliśmy w restauracjach czekając na obiad lub jadąc autem (bez kartek).
Pierwszy gracz wymyśla wyraz, a drugi dopowiada kolejny na ostatnią literę poprzedniego. Jak dzieci szybko się znudzą to wprowadźcie utrudnienie, czyli zaczynamy wyraz na ostatnią sylabę – jest wtedy ciekawiej.
Jeżeli znacie inne gry z użyciem kartki i długopis, to konieczni napiszcie je w komentarzu.
tu macie wpis najlepsze Gry planszowe dla dzieci
A tu słuchajcie – ostatnio poprawiony i mocno rozbudowany post Gry planszowe dla dorosłych. Po jego publikacji dostałam dużo komentarzy w co jeszcze gracie i dodałam 10 gier które polecacie! To wy tworzycie nebule.pl:)
Szczerze podziwiam rodziców, którzy wstają przed dziećmi żeby mieć czas na jogę, kawę albo samotną wizytę w łazience. Ale żeby nie było – próbowałam! Jeden raz, ale się liczy!
Ustawiłam budzik o godzinę wcześniej niż normalnie. I na wszelki wypadek drugi na godzinę później – to był mój błąd amatora, bo kiedy rano (a właściwie w środku nocy zadzwonił pierwszy budzik), to przez 3 sekundy mojego przebudzenia doszłam do wniosku, że jednak to nie dla mnie i poszłam w kimę, dalej, bez stresu (bo przecież mam drugi budzik).
Miałam też drugie podejście do poranków uważności. Tym razem nie popełniłam błędu amatora – 1 budzik na godzinę wcześniej. Zadzwonił, a ja nie otwierając oczu wyszłam z sypialni. Zeszłam cichutko na dół i nawet mnie ten poranny stan ucieszył. Włożyłam ciepły szlafrok, kapciuszki z futerkiem, po omacku dotarłam do źródła kawy. Pstryknęłam ekspres i już po kuchni rozniósł się mój ulubiony zapach. Usiadłam w fotelu z filiżanką w ręku, zamknęłam oczy na chwilkę i pomyślałam, że to jednak miłe te wcześniejsze wstawanie. Dokładnie w tym momencie usłyszałam tupot małych stóp na schodach i ton, który wcale nie zwiastuje dobrego dnia:
“Mamooo, ekspres mnie obudził”
To w tym momencie uznałam, że nie ma sensu wstawać godzinę wcześniej.
Jednak wolę się wyspać, a później robić wszystko na wariata, bo tak wyglądają u nas poranki. Ale już i tak uważam, że jesteśmy na dobrej drodze.
Piękny tytuł – prawda? Jednak jest w nim ziarenko prawdy (Pozdrawiam wszystkie perfekcyjne Panie Domu)
U nas po jednej takiej akcji kiedy wymieniałam śniadaniowe dania i reakcji pełnej entuzjazmu: “tego nie lubię, tego nie chcę, a na to nie mam ochoty” poprosiłam moje piśmiennie dziecko żeby usiadło i wypisało mi 3 śniadania, które lubi. Łatwo jest mówić czego nie chce, ale znacznie lepiej co chce. I tak powstała nasza długa i skomplikowana lista śniadaniowa, którą mogłyby się poszczycić wykwintne restauracje:
Bo najlepiej jak są z zimnym, bo wtedy dziecko samo może je zrobić i wtedy ma większą satysfakcję i plus 100 do swojego bycia super.
Płatki z ciepłym mlekiem są zdrowe, bo to prawie jak zupa (w mojej opinii;P), ale mają jeden niewybaczalny minus: W CIEPŁYM MLEKU SZYBCIEJ ROZMIĘKAJĄ PŁATKI, a to wiadomo jest FUJ.
kiedy proponuję owsiankę i widzę lekkie zwątpienie na twarzach, to wtedy szybko proponuję, że posypię czymś ekstra ( mam jakieś różne zdrowe poppingi i ekspandowane ziarna, które nazywam głosem pełnym entuzjazmu popcornem) – to zawsze przechodzi! Mam też starą posypkę do pierników, którą trzymam na czarną godzinę i czasem odpalam kilka kolorowych ziaren
Tutaj potrzebuję trochę więcej czasu, więc jest rzadko.
ALE 3 pozycje do wyboru to już jest coś i mogę powiedzieć, że moje dzieci jedzą różnorodnie:P
Żeby uniknąć rozczarowania miską lub talerzem kieruję dzieci do swojej szuflady żeby same wybrały – to jest gamę changer! Kiedy kilka razy musiałam przelewać płatki do innej miski (bo w tamtej dno chrobocze o łyżkę albo już nie lubi Bardzo Głodnej Gąsienicy) to uznałam, że kiedy ktoś sam wybiera to najlepiej jak potrafi.
Starsza zawsze czyta przy śniadaniu i tutaj też muszę kontrolować czas żeby się nie zagapić.
Tutaj też doszłam do większej wprawy i mogę sprzedać Wam moje protipy:
Przed nami mycie zębów i czesanie włosów: sami to ogarniają, co czasem się kończy nie do końca tak, jak bym chciała, bo wieczorem nie mogę znaleźć szczotek do zębów.
No i na koniec, coś czego nie lubię – nerwówka przed drzwiami. Tak jak zazwyczaj staram się być zen, to nad tym momentem porannej logistyki muszę popracować i idzie mi coraz lepiej.
Dużym stresem było szukanie spodni zimowych, rękawiczek itd. więc odkryłam lifehack – zostawiam je w przedszkolu i szkole. Dzięki temu nie muszę szukać rano, bo wiem, że tam są! No to jeszcze tylko się ubrać i lecimy.
Wtedy się okazuje, że jeszcze coś do zabrania 😛 więc biegamy i szukamy.
Ach, zapomniałam – w tym czasie używam wyrażeń zaklinających rzeczywistość, ale muszę Wam powiedzieć, że naprawdę działają. Moja lista TOP:
A kiedyś w mojej głowie jak mantrę powtarzałam i zobaczyłam, że bardzo źle mnie to nastraja:
Wiecie, że kiedyś nie lubiłam gotować? I teraz już wiem skąd była moja niechęć do tej czynności. Dopiero teraz widzę to wyraźnie – nie przepadałam za przygotowywaniem posiłków dlatego, że … miałam kiepską organizację w kuchni.
Jak teraz przygotowuję posiłki to sprawia mi to przyjemność, bo:
Uważam, że dobrej organizacji w kuchni można się nauczyć – ja się tego nauczyłam, więc i Wy możecie!
Do podzielenia się moimi doświadczeniami i sposobami na dobrą organizację w kuchni zaprosiło mnie Auchan
Dobra organizacja w kuchni, to naprawdę około 70% sukcesu. Dzięki temu nie wkurzam się, że mi się mąka rozsypuje podczas nasypywania. Szukanie produktów po szafkach nie zajmuje mi czasu, bo ja w ciągu kilku sekund jestem w stanie znaleźć skrobię ziemniaczaną czy ksylitol.
Teraz to widzę, że moich poprzednich kuchnia panował Wielki Chaos i bałagan. A to mnie zniechęcało do gotowania.
Kiedyś robiłam zakupy bez list zakupowych i wkładałam w sklepie do koszyka produkty, które wydawały się przydatne. Często wychodziłam z pełnym koszykiem, a okazywało się, że nie mam nic na obiad. Też tak miewacie? Zmieniło się to, kiedy zaczęłam robić listy zakupów i dzięki temu to się poprawiło, bo miałam gotowy plan na posiłki.
Mam teraz taki sposób, że raz w miesiącu jadę na duże zakupy i uzupełniam zapasy podstawowych produktów takich jak: makaron, ryż, kasza, dżemy, sery, wafle ryżowe, mleko owsiane, kawę, herbatę itd. Często jadę po nie do Auchan, bo nie lubię przepłacać.
Nie wiem czy znacie marki własne oznaczone logo z ptaszkiem? Ja bardzo często je kupuje, bo są świetnej jakości i w minicenach. Lubię produkty bio, bo mają dobre składy, a cena jest przystępna. Przykładowo mleko owsiane, które u nas używałam właściwie do wszystkiego kosztuje 5,9 zł! Tak samo jest z innymi produktami.
Do tego podstawowe zakupy robię w większej ilości żeby nie musieć jechać znów za tydzień. Takim sposobem mam zrobione zakupy na dłuższy czas i mogę już z nich swobodnie gotować.
Później raz w tyg kupuję świeże warzywa i owoce, raz na dwa dni chleb – mam zrobione zapasy i dzięki temu zdecydowanie łatwiej jest nam przyrządzać.
Mądre przechowywanie to podstawa organizacji w mojej kuchni. Wszystkie sypkie produkty przesypuję do pojemników. Dlaczego?
Trzymam je w jednej szafce w pojemniku z możliwością przechowywania w pionie. Dlaczego tak, a nie w pojemnikach? Mam bardzo dużo różnych przypraw i musiałabym mieć około 50 pojemników, a już brakuje mi na nie szuflady. Lepiej mi się sprawdzają takie pojemniki jak na zdjęciach. W jednym mam przyprawy wytrawne, a w drugim do ciast.
Pamiętam jak projektowaliśmy kuchnię, to wiedziałam, że chcę mieć jak najwięcej szuflad (zrezygnowałam, że nie będziemy mieli szafek typu cargo kosztem dużych szuflad). Ten układ sprawdza nam się znakomicie – szuflady to jest to! Pełen dostęp i widoczność. Właściwie przez przypadek odkryłam funkcję wkładu na sztućce w szufladzie – kupiłam 2 takie pojemniki, a naprawdę potrzebowałam tylko jednego. Drugi wykorzystałam do organizacji słoików i puszek. Bardzo mi się to sprawdza i od razu widzę, co gdzie jest. A w jednej przegródce trzymam papier do pieczenia i folie.
Pewnie już słyszeliście o tym sposobie, ale pozwolę sobie o nim napisać. Dzięki temu mamy więcej miejsca, a przestrzeń jest świetnie wykorzystana. Spróbujcie kiedyś a się przekonacie.
Tak trzymam kilka przypraw, z których najczęściej korzystamy albo pokrywki – jak mało miejsca zajmują, kiedy stoją pionowo w pojemniku. Dzięki temu mam też porządek w szafce i łatwy dostęp.
Projektując kuchnię zależało mi żeby dzieci miały łatwy dostęp do wielu rzeczy i nie wołały nas za każdym razem kiedy chcą się np. napić. Z resztą to jest też ich dom więc, powinien być przystosowany do ich potrzeb i możliwości. Kubki i talerze trzymamy w wyższych szafkach, a dzieciom przełożyłam ich naczynia do szuflady. Są też w niej ich małe deski do krojenia. Dzięki temu mam w domu małych pomocników, którzy chętnie uczestniczą w przygotowywaniu posiłków.
Staram się wykorzystywać powtórnie wiele opakowań i odkładam je np. dla mojej mamy, która robi przetwory lub używa plastikowych pojemników do rozsądzania kwiatów. A chcę pokazać Wam jeszcze jedną rzecz: używam powtórnie worków strunowych od produktów. Przykładowo orzechy przesypuję do pojemników, a opakowanie odkładam do szuflady. Wykorzystuje je ponownie aż się zużyje. Nie ma potrzeby go wyrzucać.
Jeżeli jesteście na etapie projektowania swojej kuchni to polecam Wam też taką magiczną szufladkę, z której bardzo często korzystamy. Jest ukryta w szafce, gdzie kosze. Trzymam tam worki na śmieci, woreczki do ponownego wykorzystania, notes i długopis do robienia list zakupowych itd. Jak nam się coś kończy to od razu zapisuję.
Tej części w gotowaniu nie lubię najbardziej, ale radzę sobie coraz lepiej. Mimo tego, że mamy dużą zmywarkę to często coś przemywamy ręcznie. Zrobiliśmy w szafce ociekacz na mokre naczynia i uważam, że to jedna z lepszych decyzji w naszej kuchni. Nic nie stoi na blacie, a dzięki temu nie muszę specjalnie sprzątać i organizować przestrzeni do gotowania. Pusty blat zachęca do przygotowywania potraw, bo nie trzeba go najpierw sprzątać.
A na koniec niezła gratka, mam dla Was przepis, który jest naszym ostatnim hitem śniadaniowym!
Budyniowe naleśniki dla całej rodziny:
Wszystkie składniki miksujemy i wylewamy na gorącą natłuszczoną patelnię.
Smacznego!
A tu zobaczcie 10 produktów, które zawsze mam w domu – żeby moja rodzina jadła zdrowo
Ciąża i poród to czas ogromnej ilości zmian w życiu zewnętrznym, ale także w wewnętrznym przeżywaniu. Niejednokrotnie pierwsze dni z nowym członkiem rodziny wcale nie malują się w różowych kolorach. Poporodowa gra hormonów, dolegliwości ciała, potrzeba całkowitego podporządkowania się rytmowi dnia dzidziusia i wymagania otoczenia… Wszystko to, może porządnie dać się we znaki nawet najbardziej wytrzymałym! Nic więc dziwnego, że tak zwany Baby Blues dotyka nawet 80% świeżo upieczonych mam (niektóre źródła podają przedział 40-80%).
Czy to inny stan niż depresja poporodowa? I w końcu najważniejsze – jak sobie pomóc.
Smutek poporodowy nazywany Baby Bluesem to naturalna reakcja organizmu na zmiany związane z pojawieniem się nowego członka rodziny. A więc – poród, stres, spadek i wahania hormonów (szczególnie estrogenu i progesteronu), ból lub niedogodności fizyczne.
Charakteryzuje się umiarkowanymi i przejściowymi zaburzeniami nastroju. Ich nasilenie często współwystępuje z nawałem mlecznym, a więc około 5 dnia po porodzie i trwa nieprzerwanie przez 10-14 dni, choć w niektórych przypadkach może utrzymywać się do półtora miesiąca. Jeśli obniżenie nastroju nie mija po tym okresie zdecydowanie warto udać się po pomoc do specjalisty.
A więc po czym poznać, że to właśnie to -> czyli:
Baby Blues można podzielić na dwie fazy. Pierwsza trwa maksymalnie do 72 godzin po porodzie (to czas, w którym mama może w ogóle nie mieć siły i ochoty zajmować się maluchem). Druga może występować do 6 tygodni, a więc do czasu zakończenia połogu.
W tym okresie mama powinna wrócić do siebie, zacząć interesować się dzieckiem i aktywnie spędzać z nim czas. Do tego momentu nie zalecane jest korzystanie z jakiejkolwiek farmakologii w celu ustabilizowania bądź poprawy nastroju.
Przede wszystkim, wtedy kiedy obniżenie nastroju utrzymuje się po zakończeniu połogu. Choć warto wiedzieć, że depresja poporodowa może dać pierwsze objawy znacznie później, nawet pomiędzy 2 a 12 miesiącem życia dzidziusia!
Jej objawy są silniejsze niż w przypadku Baby Bluesa. Często wyraźnie widoczne są trudności w funkcjonowaniu życia mamy, choć czasem bywa i tak, że z zewnątrz wszystko wygląda jakby było zupełnie w porządku. Dziecko jest zadbane, dom ogarnięty, a na twarz mamy potrafi zawitać uśmiech.
I tu pojawia nam się ogromna rola najbliższego środowiska – rodziny i partnera, których naturalnym zadaniem powinno być zaangażowanie w pomoc, zaspokajanie choćby podstawowych potrzeb mamy i obserwacja jej stanu.
A wracając do Baby Bluesa – w przypływie obowiązków, hormonów i połogu nowa mama może nie zauważyć swojego obniżonego nastroju, kiedy skupiona na dziecku chwilowo odsuwa swoje potrzeby. Często dopiero po czasie, wspominając pierwszy okres po porodzie dostrzega, że faktycznie padła ofiarą Baby Bluesa! Co tym silniej pokazuje nam, że połóg powinien być czasem odpoczynku, dojścia do siebie, dogrania się z nową rolą.
Najważniejsze, żeby mama nie była osamotniona w odpowiedzialnej nowej roli rodzica. Wsparcie ze strony taty dzidziusia oraz dziadków jest kluczowe. Zwróćmy uwagę, że w okresie ciąży przyszła mama z każdej strony jest otaczana opieką i pomocą.
Tymczasem po porodzie wszystko potrafi się zmienić o 180°. Najbliższe otoczenie zamiast wspierać – ocenia, zamiast pomagać – krytykuje… Do tego dochodzi jeszcze presja społeczna dotycząca powrotu do dawnej sylwetki, karmienia piersią, dbania o rozwój maluszka, no i jeszcze – zdrowe odżywianie, konieczność uprawiania sportu itd. a doba ma tylko 24h! I u mamy zwyczajnie brak sił. No właśnie…
Podzielmy ten kawałek na zapobieganie, a więc to co warto robić jeszcze w ciąży oraz na aspekty ważne już po porodzie. Jeszcze przed rozwiązaniem zadbaj o zapewnienie sobie wsparcia społecznego w postaci innej młodej mamy. Nic tak nie spuszcza napięcia jak możliwość wygadania się tam gdzie z pewnością zostaniemy zrozumieni. Być może poznasz kogoś na szkole rodzenia, w czasie wizyt kontrolnych u lekarza prowadzącego, bądź najpóźniej po prostu na porodówce.
Dobrą opcją jest też zapisanie się do kilku internetowych grup rodzicielskich/maminych. Choć te warto wybierać ostrożnie, tak aby faktycznie działały na zasadzie wsparcia i rady a nie hejtu.
Następna sprawa to znalezienie położnej środowiskowej. Jeszcze przed porodem możesz udać się do ośrodka zdrowia i wypełnić deklarację wyboru położnej. To ona będzie odwiedzać Cię w czasie połogu, tak aby pomóc Ci w zdrowieniu i opiece nad dzieckiem. Może warto popytać znajomych o kogoś sprawdzonego?
No i sprawa może oczywista, ale jednak czasem lekceważona – zadbaj o siebie w ciąży! Szczególnie w ostatnim trymestrze, poczytaj o porodzie, nadrób zaległe seriale, odnów kontakty społeczne. Ciesz się tym czasem wolości i zbieraj siły.
Po pierwsze wykorzystaj każdą okazję żeby się przespać! Przyjmij zasadę – kiedy dziecko śpi to ja też. Nie od dziś wiadomo, że zdrowy sen leży u podstaw dobrego samopoczucia. Po drugie postaraj się zadbać o jakiś czas dla siebie np. codzienny długi prysznic, spacer bez dziecka, o kilkanaście minut w ciągu dnia, kiedy możesz skupić się tylko na sobie.
Cenna będzie też każda chwila intymności z partnerem, która nie tylko wzmocni waszą relację, ale też doda Ci siły do działania. Po trzecie nie próbuj być super mamą! Lepsze jest wrogiem dobrego, próba sprostaniu wszystkim bardzo wysokim standardom opieki nad maluchem jest rzucaniem się z motyką na słońce.
No i na końcu mamy starą dobrą rozmowę! Kiedy masz okazję się wygadać – mamie, koleżance, partnerowi, położnej, lekarzowi to śmiało w to idź. Dzięki temu zmniejszysz towarzyszące Ci napięcie i przy okazji dasz sygnał do tego, że może warto Ci pomóc w części codziennych zadań! Przejąć na trochę dzidziusia, ugotować obiad czy ogarnąć dom.
Na koniec pamiętaj, że macierzyństwo to szalenie skomplikowana sprawa, której nie da się ogarnąć w ciągu jednego dnia. Naprawdę warto zaakceptować pierwsze niepowodzenia w roli mamy, a do nowych wyzwań podchodzić z ciekawością zamiast ze strachem.
Autorka:
Małgorzata Zwierzyńska – psycholog kliniczny, trener warsztatów umiejętności psychospołecznych, terapeuta świadomości i doradca duchowy. Na co dzień prowadzi warsztaty psychoedukacyjne dla dzieci, młodzieży i dorosłych oraz zajmuje się praktyką pomocową w zakresie terapii i rozwoju osobistego.
Prywatnie żona, mama i wielka miłośniczka gier planszowych.
Jeśli jesteś świeżo upieczoną mamą – mogą cię też zainteresować wpisy: Skoki rozwojowe albo Wędzidełko
Golec, M. (2016). Ocena zaburzeń nastroju u pacjentek po porodzie oraz czynników predysponujących do występowania tych zaburzeń. Psychiatria; 13 (1): 1 – 7.
Lazar, M., Fuller, G., (2020). “It’s More Than Just “Baby Blues” – Screening for Postpartum Depression in a Pediatric Setting”. Doctor of Nursing Practice Final Manuscripts. 116.
Lees, Ch., Reynolds, K., McCartan, G. (2008). Ciąża. Przewodnik po dziewięciu najważniejszych miesiącach w życiu kobiety. Bielsko Biała: Pascal.
Małus, A. (2016). Występowanie depresji poporodowej a jakość relacji w związku. Psychiatr. 50 (6): 1135–1146
Studniczek, A., Kossakowska, K. (2020). Ciąża i poród w czasach pandemii COVID-19: wybrane aspekty psychologiczne. Kwartalnik Naukowy Fides et Ratio, 43(3), 274-284.
Wydra, A., Mierzwa, A., Pucko, Z. Pomoc psychologiczna po porodzie – opinia kobiet po przebytych porodach.
Jeżeli Twoje dziecko niedługo zacznie przedszkole lub tam już uczęszcza – ta książka jest dla Ciebie. Trochę żałuję, że nie powstała kilka lat wcześniej, kiedy sama miałam w domu trzyletnie dziecko. Pamiętam doskonale moje obawy związane z przedszkolem.
Kiedy przypominam sobie mnie z tamtego okresu, to byłam chodzącym znakiem zapytania, a dodam, że sam przecież jestem pedagogiem. Mogę więc sobie wyobrazić jak wiele pytań mogą mieć rodzice, którzy stoją przed tym wyborem.
Anitę znam osobiście i od lat bardzo cenię – jej działalność w sieci i poza nią uspokaja tysiące rodziców. Sama wielokrotnie na jej stronie https://bycblizej.pl szukałam odpowiedzi na moje pytania np. o lękach dziecięcych. Do tego każdy artykuł jest podparty badaniami naukowymi. Anita pisze w bardzo przystępny sposób i dzięki temu tak bardzo trafia do rodziców.
A Mikołaja Marcelę pewnie też już kojarzycie, bo pokazywałam Wam jego poprzednią książkę o szkole – Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem
Jest dla rodziców, opiekunów, nauczycieli i specjalistów pracującymi z dziećmi w wieku przedszkolnym. Jeżeli macie w domu dziecko, które we wrześniu będzie debiutować w przedszkolu, to “Jak zapewnić swojemu dziecku najlepszy start” to jest nawet “must read”, bo najwięcej skorzystacie z treści w niej zawartych.
Ale jeśli Wasze dziecko już chodzi do przedszkola, to też Wam gorąco polecam, bo jest w niej mnóstwo wiedzy na temat rozwoju dzieci w wieku 3-6 lat. Momentami będzie nawet zaskoczeni – ja byłam! I książkę przeczytałam w 2 dni.
Zakreśliłam sobie wiele cytatów, do których będę wracać i jednym z nich jest:
“Zdarza się, że w patrzeniu na dziecko gubi się “tu i teraz”, a celem staje się odległa przyszłość”Jak zapewnić swojemu dziecku najlepszy start
“Zdarza się, że w patrzeniu na dziecko gubi się “tu i teraz”, a celem staje się odległa przyszłość”
To zdanie według mnie zmienia pryzmat w patrzeniu na dziecko. Często dokonujemy wyborów dla dobra dziecka żeby w przyszłości miało dobrze. Martwimy się, że w przedszkolu nie uczy się 100 słówek, a Pani pozwala na zabawę na dywanie godzinami. Przyznajcie, że też się nad tym czasami zastanawiacie, bo ja tak.
A nawet dzięki niej dostaniecie gotowe narzędzia takie jak: narysowane serce na ręce, które pomaga w adaptacji.
Pomoże Wam też przemyśleć ewentualną zmianę przedszkola, a co najważniejsze – dzięki niej zrozumiecie, że dzieci nie potrzebują idealnych rodziców, tylko wystarczająco dobrych.
Jednym z moich ulubionych podrozdziałów jest:
“Chcesz mieć rację czy relację?” i “Wiedza o rozwoju dzieci jest jak prawo jazdy” gdzie możecie przeczytać o rozwoju psychicznym dzieci od 12 m. W większości poradników dla rodziców znajdziecie informacje o rozwoju ruchowym, a z tej książki dowiecie się np. , że tak naprawdę 6-latek bardziej przeżywa lęki niż 4-latek i to jest normalne.
Ta książka jest skarbnicą wiedzy i z pewnością odpowiada na wiele Waszych pytań i obaw. Dzięki niej inaczej spojrzycie na swoje dziecko, na siebie i na nauczycielki, które pracują w przedszkolu. A Wy odetchniecie z ulgą, bo będziecie pewni, że robicie dobrze.
Zakończę tę recenzję jeszcze jednym cytatem, który mam zakreślony, bo często nam się wydaję, żeby być dobrym rodzicem to trzeba to albo tamto…
“Jednym z najbardziej empatycznych komunikatów, jaki mogą usłyszeć od nas nasze dzieci, jest pełne zrozumienia “yhm”. Oczywiście owo “yhm” powinno być autentyczne i wynikać ze wspomnianego wyżej dostrojenia się.”Jak zapewnić swojemu dziecku najlepszy start
“Jednym z najbardziej empatycznych komunikatów, jaki mogą usłyszeć od nas nasze dzieci, jest pełne zrozumienia “yhm”. Oczywiście owo “yhm” powinno być autentyczne i wynikać ze wspomnianego wyżej dostrojenia się.”
Książka do kupienia TUTAJ
Jest jeden prezent na Dzień Babci i Dziadka, który zawsze cieszy. Szczególnie teraz, kiedy rzadziej widujemy się z rodziną, inaczej patrzymy na podarunki dla bliskich. Nie kupujemy przypadkowych rzeczy – tylko przemyślane i spersonalizowane.
Partnerem postu sponsorowanego jest marka Colorland, która przenosi najpiękniejsze wspomnienia na zdjęcia i daje im drugie życie. Na końcu wpisu znajdziecie też sowity kod rabatowy.
Dziadkowie uwielbiają patrzeć na uśmiechnięte buzie wnuków i wnuczek, więc będą mieli więcej okazji.
Bo tyle ciepła jest w uśmiechu dziecka, nie ma nawet w najcieplejszych kapciach. A do tego każdy może sam sobie je bez wysiłku zrobić w domu.
Ogromną radość sprawiło mi robienie fotoprezentów, bo wykorzystałam zdjęcia, które od dawna zalegały na moim pulpicie komputera. Obsługa kreatora na Colorland.pl jest banalnie prosta i zrobiłam to bardzo szybko. Myślę, że starsze wnuki zrobią foto prezenty całkowicie samodzielnie.
To jest totalna nowość – harmonijka ze zdjęciami do postawienia na półce lub zabrania ze sobą. Zamykana na niewidoczny magnes. Absolutnie pięknie wykonana, z dbałością o detal – a jakość zdjęć jest powalająca. Wydruk jest po dwóch stronach, więc możecie zmieniać ekspozycję co jakiś czas. Możecie tam umieścić aż 16 zdjęć
aby ułatwić szukanie – tu link – Harmonijka ze zdjęciami
To świetne połączenie funkcjonalnego prezentu naładowanego emocjami. Wystarczy rano wstać, zerknąć na uśmiechniętych wnuków i poziom słodyczy we krwi bezpiecznie się podniesie.
Nasz kalendarz jest w formacie A3 – dzięki temu przy każdej dacie można zapisać ważne wizyty czy rodzinne święta.
Możecie wybierać wśród różnych szablonów.
Macie do wyboru kalendarze:
Do fotokalendarza możecie też dokupić specjalne pudełko na prezent.
Mam też dla Was rabat na taki piękny Fotokalendarz i z moim rabatem NEBULEX35 kosztuje 35% taniej! (za taką jakość i wykonanie to naprawdę mało) – kod działa do 29.02
Dzień Babci i Dziadka wypadają 21 i 22.01, także zamówcie już teraz aby mógł dojść na czas.
Jaki to jest świetny pomysł na kreatywne wywołanie zdjęć – wybieracie 25 zdjęć – możecie dodać daty, autorskie podpisy, a do tego zamówić zestaw do powieszenia/postawienia.
Fotki są kwadratowe na grubym retro papierze – wyglądają genialnie. Możecie je przyczepić za pomocą klamerek lub postawić na drewnianych podstawkach (cena jest bardzo atrakcyjna, bo 25 zdjęć kosztuje 55 zł z gadżetami) – Memorki
Myślę, że wywołam jeszcze jedną serię Memorków do nas do domu.
Wywołałam jeszcze Babci jedno z naszych ulubionych zdjęć. W ramce uśmiech dzieci wygląda jeszcze piękniej. Do ramki dołączony jest też zestaw do mocowania na rzepy – nie wiem czy już korzystaliście z takich rozwiązań, ale jest świetne, bo nie trzeba robić dziury w ścianie – Fotoramka.
Piękne kubki to idealny prezent na Dzień Babci i Dziadka. Do kawy w takim słodkim kubku nie trzeba będzie już dodać cukru. Więc można powiedzieć, że to profilaktyka cukrzycy;) A tak serio – wydruk jest bardzo dobrej jakości. Można je myć w zmywarce – a do tego na stronie Colorland.pl macie chyba z 50 wzorów na różne okazje – Fotokubek
Tworzenie fotoksiążki na stronie colorland.pl jest samo w sobie bardzo przyjemne i gwarantuję Wam, że spędzicie miło czas. A jeżeli macie starsze dzieci, to możecie im zlecić to zadanie. Będą miały ciekawe zadanie.
Fotoksiążka przyszła do mnie po kilku dniach i jak tylko wzięłam ją w ręce to na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wydrukowane zdjęcia to zupełnie coś innego, niż tysiące fotografii w telefonie. Bardzo Wam polecam uporządkowanie wspomnień przed kolejnymi feriami.
A jeśli Wasze dzieci są już na tyle duże, by pomóc przy edycji fotoprezentów – możecie wykorzystać ich kreatywność i mogą stworzyć dla babci i dziadka Lapbook!
Sami powiedzcie, czy fotoprezenty, to nie są najlepsze prezenty na Dzień Babci i Dziadka? Budzą wspomnienia i przypominają, że ktoś o kimś ciepło myśli. Takie prezenty budzące emocje Wam doradzam 🙂
A tu łapcie kod rabatowy: NEBULEX35, który obniży cenę Waszych fotokalendarzy i fotoksiążek o 35% – Kod działa na wszystkie fotokalendarze, wszystkie fotoksiążki klasyczne, starbooki oraz harmonijkę do 29.02.2024 i nie łączy się z innymi kodami dostępnymi na stronie colorland.pl
Jak urządzić nieduży pokój dla dziewczynki, aby był funkcjonalny i przyjazny dziecku? Dziś postaram się odpowiedzieć na to pytanie, a przy okazji pokażę Wam jak wygląda pokój naszej córki.
Na podłodze jest deska Barlinecka jesionowa – kolor Lemon Sorbet. Jestem bardzo zadowolona z tej podłogi, bo jest naprawdę twarda, nie ma do tej pory żadnych wgnieceń i rys. Może się wydawać, że biała podłoga jest wymagająca, ale to nie jest prawda. Sprawdza się znakomicie, nawet w pokoju dziecięcym, gdzie są kredki, ciastolina, kolorowe farby. Wszystkie zabrudzenia schodzą w mgnieniu oka (nawet niezmywalne markery Sharpie po popryskaniu alkoholem).
Jak tylko kupiliśmy dom rozmawialiśmy z dziećmi o kolorach, jakie chciałyby mieć w pokojach. Już na samym początku zapadła decyzja, że będzie to przygaszony róż. Przedyskutowaliśmy drugi kolor i wyszło nam, że najbardziej będzie pasować musztarda.
Razem z naszą architekt ustaliłyśmy, że najbardziej będą pasować lamperie, czyli dekoracyjne malowanie tylko kawałka ściany.
Dlaczego nie malowaliśmy całej ściany na kolor? Bałam się, że przytłoczy tę małą przestrzeń. Ja jestem fanką bieli w pomieszczeniach i wybieram ją jako bazę, a reszta to tylko dodatek.
Przyznam, że na ten kolor trafiliśmy od razu – wiedziałam, że będzie idealny. Wciąż różowy, ale stonowany. Taki najbardziej podobał się przyszłej lokatorce.
Wybraliśmy Deszczowy Morganit z linii Magnat Ceramic
Już po malowaniu wiedziałam, że to był strzał w 10! Kolor wyszedł fantastyczny i uważam, że bardzo dobrze gra z wnętrzem. Farba jest matowa – odporna na plamy i wilgoć – bardzo łatwo się ją zmywa.
Pomiędzy różową lamperią, a białą ścianą jest listwa sztukateryjna KLIK
A powyżej pokój jest pomalowany farbą Szlachetna Biel z linii Magnat Ceramic Care – to też jest zmywalna farba, odporna na zabrudzenia.
Połączenie różowego i bieli wygląda naprawdę ciekawie.
Na jednej ścianie zdecydowaliśmy się na tapetę w paski. Daje ciekawy akcent i sprawia, że róż nie jest dominujący w pokoju.
Tapeta Ferm Living Thin Lines 536 (musztardowa) z Tapety-sklep ( na zdjęciu wygląda dość wyraźnie, a w rzeczywistości jest łagodniejsza w odbiorze)
Biurko ustawiliśmy bokiem do okna, tak aby ręka nie zasłaniała światła dziennego przy pisaniu. Biurko Minko KLIK mamy od 1,5 roku i sprawdza się znakomicie. Nie ma śladów użytkowania, a jest eksploatowane bardzo mocno. Jestem z niego bardzo zadowolona i myślę, że długo posłuży (ja też mam takie, tylko bez szuflad).
Krzesło to Nomi KLIK
Mamy je już 3 lata i też wygląda jak nowe. Krzesło jest świetne, bo pomaga w utrzymaniu prawidłowej postawy, a do tego łatwo się reguluje.
Przy biurku stoi wózek na książki i artykuły szkolne KLIK
Nad biurkiem kinkiet Lyss Frandsen KLIK
Wieszak na plecak szkolny (kółko musztardowe) NUKI
Girlanda gwiazdki Meri Meri KLIK
Girlanda frędzelki Meri Meri ( na rolecie) KLIK
Mata ochronna pod biurko Everleigh KLIK
Mamy też półkę modułową z polskiej marki Graniaste Meble KLIK
Jest to bardzo fajna opcja zamiast tablicy korkowej. Po pierwsze możecie wybrać odpowiedni rozmiar, a do tego moduły. My mamy wersję 40 x 80 z półkami i do tego mamy kołki ze skórzaną zawieszką. Tak naprawdę na tej półce możecie trzymać wszystko i co jakiś czas zmieniać jej konfigurację. Półka jest wykonana ze sklejki brzozowej i jest pięknie wykonana.
Pod oknem mamy siedzisko z zabudowanym kaloryferem do czytania. Planując tę przestrzeń zwracaliśmy uwagę na kinkiet, który mogłby się odwracać też w stronę siedziska.
Tuż nad nią jest półka z aktualnie czytanymi książkami – reszta jest zamknięta w szafce.
Półka na książki NUKI KLIK
Dalej jest łóżko i strefa odpoczynku. Wybraliśmy klasyczne łóżko NIZIO z litego drewna, bo wiem, że posłuży nam bardzo długo. Mamy model Simple w mniejszym rozmiarze (90×190, bo takie nam się mieści na tej ścianie, a większe nie jest potrzebne) z szufladą na dodatkowy materac. Już wspominałam, że mieliśmy podobną opcję i bardzo dobrze nam się sprawdziła. W razie noclegu koleżanki lub przechowywania pościeli dodatkowa przestrzeń jest zawsze mile widziana.
Obok stoi stolik nocny NIZIO Scandi, który mieści najpotrzebniejsze rzeczy.
Długo podejmowałam decyzję, czy zdecydować się na szafę. Tak naprawdę, to byłam zdecydowana na komodę. Przekonała mnie nasza architekt, która sama ma taką szafę w pokoju córeczek. Uznałam, że w tym wypadku będzie lepszym rozwiązaniem. Po 3 miesiącach użytkowania jestem bardzo zadowolona i wiem, że w komodzie byłoby trudniej przechowywać dziewczęce ubrania.
Szafa to Novelies Alpin KLIK – zerknijcie na jej układ w środku – wg mnie jest genialny i dzięki temu ułatwia organizację.
Dalej mamy piękna gablotkę Woodluck KLIK – to miejsce na książki i podręczniki szkolne. Wygląda świetnie, a do tego jest bardzo funkcjonalna – mieści dużo rzeczy i pomaga w zachowaniu porządku.
A na końcu szafka – domek Nizio KLIK na zabawki i artykuły plastyczne. Świetna opcja do pokoju dziecięcego, bo jednocześnie może służyć za domek do zabawy i półkę do przechowywania (ma kółka i bez problemu można ją przesuwać). Pięknie wygląda w pokoju, a do tego jest funkcjonalna.
Na suficie wisi lampa KLIK
Tak wygląda pokój – efekt finalny bardzo mi się podoba, a co najważniejsze jego właścicielka uwielbia w nim przebywać.
Tu macie ogólny wpis, gdzie pisałam jak wybierałam Kolory ścian w naszym domu – a tu macie Pokój chłopca🙂
Malownicza Białowieża i jej rozległe okolice jest miejscem, gdzie sezon turystyczny trwa cały rok. Przepięknie jest zimą, kiedy przyprószone śniegiem drzewa malują piękny horyzont. Cudownie jest wiosną, kiedy zieleń buha i wszystko kwitnie. Miło jest latem, kiedy słońce zachodzi i na łąkach kładzie się złote światło. Wspaniale jest jesienią, kiedy żółte liście otulają krajobraz. Jednym słowem, Białowieża i Puszcza Białowieska to dobry kierunek na wycieczkę w każdą pogodę.
Znam też takich fanów tego regionu Podlasia, którzy co roku tam przyjeżdżają. Od lat odwiedzam Białowieżę minimum raz w roku i cały czas odkrywam coś nowego.
Chcę Was też zachęcić do ściągnięcia świetnego folderu, który zawiera najlepsze atrakcje i praktyczne wskazówki. Macie w nim wszystko!
Białowieża jest oddalona od Białegostoku o ok 80 km. Z Warszawy i Lublina dojedziecie w około trzy godziny.
Trasa z Białegostoku jest malownicza i nie da się przejechać bez zatrzymywania. Po drodze Wasze oczy będą cieszyć piękne krajobrazy. Możecie wybrać trasę przez Krainę Otwartych Okiennic – są to trzy wsie: Trześcianka, Soce i Puchły. Zabudowania są kolorowe i mają charakterystyczne ornamenty na okiennicach.
W tych miejscowościach są też piękne kolorowe Cerkwie, które warto zobaczyć na własne oczy. My zatrzymaliśmy się przy oddalonej o kilkanaście kilometrów Cerkwi Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Pasynkach. W zimowej aurze wyglądała bajecznie.
Hajnówka jest miastem położonym na skraju Puszczy Białowieskiej. Sama w sobie oferuje wiele atrakcji i może być też doskonałym punktem wypadowym. Na samym początku warto się kierować do Centrum Turystyki Regionu Puszczy Białowieskiej ul. 3 maja 45 – tam możecie dowiedzieć się, jakie atrakcje są obecnie dostępne. W sprzedaży są też przewodniki turystyczne, gadżety, a także regionalne specjały takie jak miód i wyroby z Matecznika.
W Informacji turystycznej, dostałam też cenną wskazówkę, gdzie kupić najlepszego Marcinka i Sękacza – ciasta charakterystyczne dla tego regionu.
Hajnówka oferuje wiele atrakcji dla rodzin z dziećmi i możecie spędzić tam ciekawy czas. Poniżej wypiszę wszystkie atrakcje (ze względu na pandemię niektóre z nich są wyłączone, ale warto śledzić na bieżąco, bo to się może zmienić).
W sezonie w Hajnówce odbywa się wiele ciekawych wydarzeń i festiwali.
Chcę Wam pokazać też nowe miejsce, które odwiedziliśmy i z pewnością tam wrócimy z noclegiem. W samej Puszczy Białowieskiej niedaleko Hajnówki, w kierunku Białowieży powstał bardzo fajny kompleks Enklawa Białowieska. To miejsce jest idealne dla rodzin z dziećmi.
Najlepiej przyjechać na kilka dni i korzystać z atrakcji, które oferuje Hajnówka, Białowieża i sama Puszcza Białowieska.
My odwiedziliśmy Enklawę zimą.
Teren jest bardzo duży i są tam: baseny zewnętrzne (otwarte w sezonie), park linowy, plac zabaw, restauracja.
Cały teren jest bardzo duży i zachęca do przebywaniu na powietrzu.
Miejsce magiczne, które przyciąga jak magnes. Ja w Puszczy ładuje baterie i się uspokajam. Za każdym razem odczuwam to samo, więc coś w tym musi być. Już Wam wspominałam, że przynajmniej raz w roku muszę być w Puszczy Białowieskiej.
W przewodniku dla najmłodszych macie wypisane wszystkie atrakcje, a także QR kody, które po zeskanowaniu telefonem pomogą Wam pokierować się w dobrym kierunku.
Znajdziecie tam wszystkie miejsca, które warto odwiedzić: ścieżki edukacyjne, muzea, plaże, obiekty noclegowe, restauracje, kontakty do przewodników.
Przy początku tej ścieżki jest parking i wiata.
W wiacie zrobiliśmy sobie przystanek na jedzenie i skonsumowaliśmy regionalne specjały kupione w Hajnówce
Ale i tak najlepiej zawsze smakuje Marcinek – to ciasto regionalne z cienkich placków przełożonych śmietaną – jest przepyszne
Bardzo polecam Wam tę ścieżkę z dziećmi
Kiedy napełniliśmy już brzuchy pojechaliśmy do Białowieży
Stacja Białowieża Towarowa – to właśnie tutaj car Mikołaj II stworzył kompleks budynków stacji. Obecnie jest tam znakomita Restauracja Carska (można teraz zamawiać dania na wynos – polecam bardzo soljankę). Warto przejść na drugą stronę aby podziwiać zabytkowy pociąg i piękną architekturę budynków.
Czasami jest możliwość zwiedzania wagonów pociągu lub nawet noclegu. Tzw. salonki są urządzone w iście carskim designie. W budynku stacji są też bardzo klimatyczne apartamenty. A o Restauracji Carskiej można by było napisać oddzielny wpis – zdecydowanie polecam.
W centrum Białowieży jest jeszcze jedno miejsce, gdzie możecie przenocować i pysznie się posilić. Klimatyczne apartamenty to dobre miejsce na nocleg w Białowieży. W restauracji znajdziecie pyszne dania – najlepsze bliny jadłam właśnie tam.
Blisko parku jest jeszcze jedno miejsce, które lubimy odwiedzać. Co prawda wejście do Stacji jest płatne, ale naprawdę polecam je zobaczyć. Przepięknie odrestaurowany pawilon ( kiedyś była to stacja końcowa wybudowana na potrzeby carów Rosji) zdecydowanie wart jest zobaczenia. Na terenie przylegającym jest też ogród angielski ze 100 gatunkami roślin, Aleja Gwiazd Puszczy Białowieskiej i Park Wiedzy i Zabawy.
Plac zabaw jest inspirowany naturą i ma kilkanaście atrakcji, które do niej nawiązują. Bardzo Wam go polecam, bo jest inny niż wszystkie.
Przepięknie jest tam jesienią – zawsze jest mnóstwo kasztanów
A tak wygląda zimą 🙂
Na przeciwko jest restauracja i apartamenty Babushka, która słynie z regionalnych specjałów.
Jedną z głównych atrakcji w Białowieży jest pięknie położony park z Dworkiem Gubernatora.
Przed Dworkiem Gubernatora możecie też spotkać żubry.
A dalej na wzniesieniu jest Budynek Białowieskiego Parku Narodowego – obecnie jest tam Muzeum Przyrodniczo – Leśne.
Nam się udało wykorzystać górkę do takich celów:)
Jak widzicie Białowieżą i okolice są świetnym kierunkiem na wyjazd z dziećmi. Każdy wróci z tej wyprawy zadowolony – gwarantuję Wam.
Nawet jeżeli planujecie wypad za jakiś czas – tu już ściągnijcie sobie przewodnik.
W przyszłym roku ma też powstać produkt turystyczny ze znanym wszystkim Żubrem Pompikiem „Pompik z rodziną zaprasza”. Będzie to produkt w formie szlaku po obiektach przyjaznych dzieciom (atrakcje, gastro, noclegi), które przejdą pomyślnie proces certyfikacji.
Po więcej informacji zapraszam Was na stronę www.bialowieza.travel i https://lot.bialowieza.pl
Autorem naszych zdjęć jest Maciej Radziszewski
A tu inspiracje na Białystok i okolice i białostockie Epi-Centrum
Końcówka grudnia to dla mnie zawsze czas magiczny. Mówi się, że szczęśliwi ludzie czasu nie liczą i tak właśnie jest w tym okresie. Nie wiem, czy jest wtorek, czy niedziela. Mam to szczęście, że mogę sobie pozwolić na tę niefrasobliwość. Zwykle jest jednak ona poprzedzona wielkim zabieganiem. Nie przypadkiem nazywa się to „świąteczną gorączką”.
Znacie to? Bieganie po sklepach, paczkomatach, za kurierem, zamawianie prezentów, planowanie kto, co gotuje, kiedy do kogo przyjechać, a kto i kiedy będzie gościł u nas. Tak bywało.
Co roku sobie obiecywałam, że tym razem będzie inaczej – wolniej.
W roku 2020 będzie inaczej.
Choć prawdopodobnie pierwszy raz w życiu będę świętowała nie nadejście nowego roku, a zakończenie starego, jedno trzeba mu przyznać: czas przygotowań do świąt będzie tym razem spokojniejszy. Taką mam przynajmniej nadzieję i plan. Dlaczego?
W tym roku wydarzyło się tyle dziwnych rzeczy, których wcześniej nie doświadczyliśmy, że nabrałam więcej dystansu do wydarzeń, na które nie mam wpływu. I choć i wcześniej go miałam, to dziś wiem, że nie ma sensu się kopać z koniem i robić planu A, B i C na ewentualność różnych możliwości związanych z przemieszczaniem się i spotykaniem.
Nie planuję, pozwolę się prowadzić wydarzeniom. Przygotowuję się do wszystkiego na spokojnie, bez presji, jaką sama na siebie zwykle nakładam. Let it flow.
W tym roku dewizą świąt jest spokój. Z pewnością przystroję z dziećmi dom na święta. Uwielbiam ten klimat blasku świec i lampek choinkowych. Pozwolę, aby w domu zapanowała piękna atmosfera. Dzieciom kupię książki o świątecznej tematyce, a sobie po prostu książki.
Ostatnie tygodnie grudnia zamierzam spędzić z przyjemnością, ciesząc się nim. Zakupy? Oczywiście – prezenty trzeba kupić, ale mniej niż zwykle. Zdecydowaną większość zrobię przez internet, ze względu na oszczędność czasu i niemal nieograniczony wybór. No i wygodę.
Nie będę w tym roku niczego odkładać na ostatnią chwilę. To sprawi, że kupowanie prezentów będzie przyjemnością, a nie szalonym pędem z wiatrem we włosach. Co prawda, zawsze starałam się, planować zakupy z wyprzedzeniem, ale wiecie, jak to jest – zawsze jeszcze można po drodze, wpaść do galerii. W tym roku chyba nie będzie można. A może będzie? To się zmienia jak w kalejdoskopie, a ja nie chcę być częścią tego chaosu.
Nie wiem, czy będziemy mogli się odwiedzać w czasie świąt. Wszystko wygląda na to, że nie, dlatego skupiam się na nas – na naszej czwórce. Nie będę się denerwować, że ktoś mi pozwala, albo nie spotykać się z rodziną.
Nie będę się zastanawiać, czy wprowadzony będzie zakaz przemieszczania się. Nie chcę się tym karmić. Chcę spokoju dla nas. Upieczemy tradycyjnie pierniczki i podejdziemy na luzie do wszystkiego. Bez żadnej presji, że coś muszę zrobić, zdążyć, załatwić. Że muszę przechytrzyć obostrzenia. Nie, ja to odpuszczam. To mnie nie będzie dotyczyło. W moim domu będzie spokój i harmonia.
Myślę, że takich świat może więcej nie być. Czy coś się stanie, jeśli te jedne w całym życiu, będą nieco inne? Czy nasz świat i tradycja się zawali? Nie.
Po prostu będą inne. Nie lepsze, nie gorsze. I dzieci zapewne je zapamiętają, bo mają tendencję do zapamiętywania różnych odstępstw od reguły.
To od nas zależy, jak je zapamiętają.
Chciałabym, żeby za 30 lat powiedziały – A pamiętasz mamo, te święta, które spędziliśmy sami w domu? To był cudowny czas!
Chociaż była pandemia, a nasz dom był bezpieczny. Bo nie kopałam się z koniem.
Czego i Wam życzę. Odpuście sobie i cieszcie się tym pięknym, dziwnym grudniem 2020 roku.
Piękne zdjęcia zrobili nam Maciej i Małgosia KLIK
Drogi czytelniku przed Tobą moja lista Seriale 2020. Może uda mi się zainspirować Cię do odpalenia jakiejś jeszcze nieznanej lub dawno przez Ciebie nie odpalanej platformy.
Jest tu i Netflix i HBO GO, jest Prime i jest Apple TV. Kluczem nie była platforma a Rozrywka przez duże “R”. Ty mnie zainspiruj i napisz w komentarzu co Tobie pomagało spędzać wieczory w 2020 – a ja poniżej dzielę się listą moich seriali. Ich kolejność z klucza ich atrakcyjności wg IMDb. Bez zbędnych ceregieli – oto moja lista:
tytuł oryginalny: Ted Lassoilość sezonów: 1długość odcinka: ok. 30 min
Zabawny, super rozrywka. Pomimo tematyki, Ania wciąż prosiła o więcej. Perypetie Amerykanina w Anglii to znany od dawna przepis na pierwszorzędną komedię. Myślałem, że będzie lekki, łatwy i przyjemny tymczasem przerósł nasze oczekiwania ciekawą refleksją i bardzo pozytywnie zaskoczył! Ocena IMDb się potwierdziła.
Serial dostępny na Apple TV – ZWIASTUN
IMDb – 8,7
tytuł oryginalny: The Boysilość sezonów: 2długość odcinka: ok. 59 min
Nowatorski koncept. Świat w którym superbohaterowie są produktem. Nie są niewinnymi, nieskazitelnymi wojownikami o szeroko pojęte dobro. Są od początku do końca wykreowanym PR-owym tworem. Kreacją zastępu spin-doctorów i speców od marketingu. O czyje więc tacy bohaterowie dobro walczą?
Serial dostępny na Prime Video – ZWIASTUN
tytuł oryginalny: Fleabagilość sezonów: 2długość odcinka: ok. 25 min
Wiem, zaraz usłyszę, że ten serial nie jest z kategorii serial 2020 – cóż – jestem zapóźniony o dopiero właśnie w tym roku go obejrzałem:) Ale po prostu muszę go wam plecić! Pierwszorzędna rozrywka to naprawdę mało powiedziane. Brawurowy scenariusz. Brytyjski humor. Perypetie bohaterki przyprawiają o paroksyzmy śmiechu, przeplatane gorzką refleksją. Nie będę się rozpisywał jak twórcy wspaniale łamią konwencję. To po prostu trzeba samemu zobaczyć!
tytuł oryginalny: The Queen’s Gambitilość sezonów: 1długość odcinka: ok. 50-60 min
Magia. Czy wiem jak się gra w szachy? Nie. Czy ten serial mnie zainteresował? Nie mogliśmy się oderwać. Poziom oddania realiów epoki przypomniała mi Mad Men. Historia wciągnęła nas dokumentnie. Odtwórczyni głównej roli (Anya Taylor-Joy) gra jak natchniona. Widzisz całe jej zagmatwane życie, w samych tylko oczach! Jej największego przeciwnika gra – Marcin Dorociński.
Serial dostępny na Netflix – ZWIASTUN
tytuł oryginalny: Warriorilość sezonów: 2długość odcinka: ok. 45 min
Nie jestem jakimś fanem filmów Bruce Lee. Filmy karate oglądałem ostatnio na kasetach VHS. Za to od Wojownika nie mogę się oderwać. Przenosi nas w czasie i przestrzeni. Easternowy Western:) Jest doskonała fabuła, są oddane realia epoki, nawet sceny walki mi zupełnie nie przeszkadzają:) Moim zdaniem to jeden z najbardziej niedocenianych seriali jakie oglądałem w tym roku.
Serial dostępny na HBO GO – ZWIASTUN
IMDb – 8,3
tytuł oryginalny: The Greatilość sezonów: 1długość odcinka: ok. 50 min
Jeśli oglądaliście Faworytę i Wam się podobała to włączcie ten serial. Tak przedstawionych wydarzeń historycznych jeszcze nie widzieliście. To satyryczny serial ukazujący alternatywne podejście do historii życia Katarzyny Wielkiej. Choć kontekst, tło i ogólny przebieg wydarzeń jest w miarę zgodny z prawdą historyczną, to już sposób bycia występujących postaci, delikatnie ujmując, dalece odbiega od tego, do czego przywykliśmy w tego typu produkcjach. To satyra i paszkwil na pompatyczność. Serial ten pokazuje, że choć fasada jest piękna, to ludzie są, jacy są. I czasem (często?) światem rządzili (rządzą?) jednostki, które są kompletnie odcięte od otaczającej je rzeczywistości.
IMDb – 8,1
tytuł oryginalny: Ramyilość sezonów: 2długość odcinka: ok. 26 min
Absolutny sztos. Krótkie odcinki sprawiły że bawił nas tylko kilka dni. 2 sezony przeleciały stanowczo za szybko! Ramy to pierwsze pokolenie – urodzony w USA, dziecko egipskich imigrantów. Dystans i lustro ironii z jaką twórcy podchodzą nawet takich tabu o jakich istnieniu nawet nam się nie śniło – sprawia, że to naprawdę pierwszoligowa rozrywka. Do tego ta nutka abstrakcji w wymyślaniu fabuły. Absolutny must-see.
IMDb – 8,0
tytuł oryginalny: Unorthodoxmini-serial: 4 odcinkidługość odcinka: ok. 53 min
Są takie seriale, które przenoszą nas w czasie. Taki na przykład Mad Men – uświadamiał nam, że raptem pokolenie temu wszyscy pili w pracy, a ginekolog palił podczas przyjmowania pacjentki w gabinecie. Podobnie Genialna Przyjaciółka teleportowała nas do lat 50 tych poprzedniego wieku we Włoszech. Unorthodox jest jak najbardziej współczesna. Niby Nowy York bliski jak Sex w Wielkim mieście – Niby tak bliski a jakże daleki….Nie dajcie się zwieść zwiastunowi – cała Nowojorska część filmu jest nakręcona w jidisz.
tytuł oryginalny: Modern Loveilość sezonów: 1długość odcinka: ok. 30 min
Osiem niezależnych krótkich opowieści. Jak to z miłością – każda jest inna. Inspirowane prawdziwymi historiami ze słynnej kolumny New York Timesa. Nie wszystkie równo dobre – ale parę z nich wybitnie miłe dla oka!
tytuł oryginalny: Uploadilość sezonów: 1długość odcinka: ok. 29 min
Tej pozycji nie mogłem pominąć na mojej liście seriale 2020. Mamy za sobą zdalne święta z rodziną, mamy za sobą prawie rok zdalnej pracy… a co dopiero powiecie na cyfrowe życie po śmierci? A co powiecie na zakochanie się po śmierci? Były epizody Czarnego Lustra itp. ale nikt jeszcze nie przytulił tematu w tak lekkiej komediowej konwencji. Co jeśli w zaświatach są darmowe triale, albo reklamy jeśli nie stać cię na zakup outfitu? Dla mnie było mało, czekam na sezon nr 2!
tytuł oryginalny: The Splitilość sezonów: 2długość odcinka: ok. 45 min
Genialny serial prawniczy z mocnymi postaciami kobiecymi. Każdy odcinek trzyma w napięciu, a akcja poprowadzona jest znakomicie. Nie da się oderwać od tego serialu. Bardzo polecam na długie wieczory.
IMDb – 7,7
tytuł oryginalny: For All Mankindilość sezonów: 1 (choć w lutym ma być 2)długość odcinka: ok. 57 min
Czy istnieje takie określenie jak Vintage Sci-Fi? albo Sci-Fi Retro:)? Lądowanie na Księżycu – a po nim alternatywna wersja historii – tak naprawdę polecam wam nie oglądać zwiastuna, nie czytać nic o filmie – obejrzeć pierwszych parę minut i wtedy podjąć decyzję. Fenomenalne zdjęcia. Choć nie wszystkie odcinki są równe – już odliczam dni do sezonu nr 2. Aaa – zapomniałem dodać – jeśli nie włączycie trailera to zactuję tylko jedną z niego planszę: “From the creator of Battlestar Galactica and the producer of Star Trek.”
IMDb – 7,6
tytuł oryginalny: To the Lakeilość sezonów: 1długość odcinka: ok. 50 min
Serial Netflixa produkcji rosyjskiej. Nie patrzcie na plakat – jest mylący. Serial idealny na binge-watching. Dzieje się oj dzieje. Fajne jest, że pokazana w nim epidemia, nadaje pewnej perspektywy temu z czym mamy do czynienia ostatnio. Zawsze to człowieka uspokaja, kiedy widzi że inni mają dużo gorzej a bycie zamkniętym w 4 ścianach to pikuś. Choć w serialu jest dużo dobrze dobranej rosyjskiej muzyki – to sami zobaczycie:) – googlować będziecie jedyną chyba zachodnią nutę – April Stevens.
IMDb – 7,3
tytuł oryginalny: Emily in Parisilość sezonów: 1długość odcinka: ok. 26 min
Kiedy Ania puszczała mi sobie pierwszy odcinek Emily w Paryżu, nie spodziewałam się, że primo – w ogóle będę to oglądał… secundo, że obejrzymy od razu 8! Dziś obejrzeliśmy 2 ostatnie i bardzo żałuję, że to już koniec pierwszego sezonu:( Twórcą tego serialu jest Darren Star… Może akurat kojarzycie którąś z jego poprzednich kreacji, np. Sex w wielkim mieście, Melrose Place, Beverly Hills 90210 albo Younger… Chyba już nie muszę dodawać – wystarczy do Darrena dodać – widoki, muzyka, Paryż, klimat…
IMDb – 7,1
tytuł oryginalny: Breedersilość sezonów: 1długość odcinka: ok. 24 min
Obowiązkowa lektura dla rodziców posiadających małe dzieci. Ilość analogicznych sytuacji, które można odnieść do siebie powala. Gwarantowane morze wylanych łez… śmiechu. Życie nie traktuje tych rodziców ulgowo – ale zawsze starają się być tam dla swoich dzieci.
IMDb – 7,2
tytuł oryginalny: Into the Nightilość sezonów: 1długość odcinka: ok. 37 min
Idealny na binge-watching. Bardzo ciężko się oderwać. Do tego może być nam bliski bo jest taki paneuropejski (mieszanka języków) a do tego pomysł na tę wciągającą fabułę dał serialowi Jacek Dukaj.
tytuł oryginalny: Roadkillmini-serial: 4 odcinkidługość odcinka: ok. 57 min
Na IMDb coraz niżej – poprawcie mnie, może po prostu mam sentyment do Hugh Laurie, ale byłem szalenie zawiedziony jak obejrzałem wszystkie 4 odcinki. Jakoś nie przygotowałem się mentalnie, że to tylko mini-serial. Chcę więcej. Polityk pełną gębą, pośród politycznych i rodzinnych burz, pokazuje umiejętność jaka była zawsze gwarancją przetrwania gatunku homo sapiens – adaptację do wszelkich warunków otoczenia.
IMDb – 6,8
tytuł oryginalny:ilość sezonów: 1długość odcinka: ok. 28 min
To teraz naprawdę jestem spalony. Znow Hugh Laurie i znów nie za wysokie IMDb:) Ale dla mnie to była uczta. Klimaty kosmiczne, humor rodem z korpo. Jak się pokusicie to zrozumiecie dlaczego piszę w “roli” kapitana Hugh Laurie. I jego i twórców Avenue 5 podziwiam za dystans do siebie. Wspaniała dawka humoru.
IMDb – 6,7
Tu łapcie świeżutki SkyShowtime TOP 20 z naszymi polecajkami a tu Disney dla dzieci
Tu znajdziecie coś dla dorosłego widza – nasze Najlepsze filmy 2022
Po więcej inspiracji zapraszam do wpisów Najlepsze seriale na Netflixie albo Najlepsze seriale HBO GO
Dla całej rodziny natomiast filmy znajdziecie we wpisie: Filmy familijne a tu macie Filmy dla dzieci
W jakie gracie gry planszowe dla dorosłych? Mam na myśli te dla planszówki, w których można się zatracić w długie, zimowe wieczory. Tym dłuższe, gdy nie ma na nie alternatywy w postaci wyjścia do kina, teatru, czy zwyczajnie na kolację do restauracji.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – jest więcej czasu, który można spędzić razem na graniu w planszówki – kiedy dzieci już pójdą spać (sesese). Jeśli jeszcze nie jesteście amatorami gier planszowych i kojarzą się Wam one wyłącznie z zabawami z dziećmi, koniecznie sami sobie kupcie w prezencie jedną z nich, a przekonacie się, że warto.
Część odnośników w tym poście to linki afiliacyjne. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ofertą konkretnego produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz naszą pracę.
A jeśli uwielbiacie już planszówki, to może znajdziecie na tej liście taką, której jeszcze nie znacie. Przed Wami propozycje TOP 20 gier, które staną się prezentową inspiracją. Oto nasza lista:
Gra liczbowa dla miłośników ciągów i sekwencji. Polega ona na pozbywaniu się kosteczek z liczbami, poprzez układanie ich w odpowiednie kombinacje. Gra przeznaczona jest dla 2-4 osób – ale to jedna z tych gier gdzie nie potrzeba tłumu – sami rodzice wystarczą. Już przy 2 osobach gra jest bardzo emocjonująca. Wymaga myślenia strategicznego i analitycznego i z pewnością nie daje odpocząć lewej półkuli mózgowej😊. To świat liczb, w którym przepadniecie. Polubicie tę grę też za to, że wiele w niej zależy od Was samych, a nie tylko od przypadku.
CENEO TUTAJ ||| AMAZON TUTAJ ||| Tania Książka TUTAJ
Strategiczna planszówka, w której musisz zbudować pociąg, dworce, tunele, a wszystko po to, by odbyć fascynującą podróż po Europie. Zasady gry są proste. Na początku losuje się bilet, który trzeba zrealizować. W trakcie rozgrywki gracze łączą, za pomocą wagoników, trasy kolejowe Europy. Każdy z graczy dostaje też karty pociągów, którymi płaci się za połączenia. To emocjonująca gra, która opiera się na mapie, można więc przypomnieć sobie wiadomości z geografii, a nawet wyznaczyć cel prawdziwej podróży już po pandemii😊.
To gra karciana, w której do zabawy używa się… słów. A gdzie słowa, tam wieloznaczność, śmiech i emocje. Wszystko w oparach tajnych misji szpiegowskich. Gracze dzielą się na dwie drużyny, siadając po obu stronach stołu. Ich zadaniem jest odgadnięcie kryptonimu, który zakodowany jest w karcie kluczu, a który znają wyłącznie szefowie obu drużyn. Trzeba jednak uważać, by nie trafić na niewinnych obserwatorów, lub co gorsza, na zabójcę. Świetna zabawa z mnóstwem śmiechu i emocji oraz logicznym myśleniem.
Tym razem wcielcie się w kupców z doby renesansu i handlujcie drogocennymi klejnotami! Szafiry, szmaragdy, rubiny, diamenty, onyksy i złoto – to one służą za walutę, ale nie tylko one. Pojawiają się tam też arystokraci! Jednocześnie grać może 2-4 osób, a rozgrywka trwa około 30 minut. Jest niezwykle emocjonująca i budząca ochotę na rewanż, więc nie spodziewajcie się, że zakończycie na jednej partyjce. Bogactwo przyciąga!
Ta planszówka ma już 25 lat i choć w pierwowzorze została stworzona dla 3-4 graczy, powstały rozszerzenia, umożliwiające grę nawet 6 osobom. Sami gracze wymyślili zasady pozwalające grać także we dwójkę. Tym razem jesteście osadnikami na niezamieszkanej wyspie Catan. Waszym zadaniem jest zbudowanie jak najlepszej osady, wykorzystując dostępne na Waszym terenie surowce naturalne oraz prowadząc handel z innymi graczami. Czy strategia i dobre układy pomiędzy zawodnikami wystarczą do zwycięstwa? Oczywiście, że nie! Wszak po wyspie krąży złodziej, który czasem skutecznie niweluje misternie zbudowany plan.
Czy wiecie jak stworzyć cywilizację? Chcecie się stać jednym z antycznych przywódców? Jeśli na te pytania odpowiedź brzmi tak, a dodatkowo lubicie rywalizację, planszówka 7 Cudów Świata jest dla Was! Gra podzielona jest na 3 ery, w czasie których powstają Cuda Świata. Wygrać rozgrywkę można, odnosząc zwycięstwa militarne, posiadając złote monety, budując własny Cud Świata, rozbudowując budowle cywilne, handlowe, naukowe lub gildie. Zaletą jest niewątpliwie to, że wszyscy grają jednocześnie. Ta gra istnieje w wersji specjalnej dla dwóch graczy (7 Cudów Świata. Pojedynek), opierająca się na założeniach wersji podstawowej, ale także rozbudowująca niektóre wątki.
Ta planszówka jest zwyczajnie przepiękna! Inspirowana Azulejos – płytkami ceramicznymi, które pojawiły się w Europie za sprawą Maurów. Kojarzycie piękne mauretańskie mozaiki w pałacach Hiszpanii? Teraz to Wy będziecie dekoratorami pałacu! Gra zawiera płytki o różnych kolorach i wzorach, które można w określony sposób układać na planszy symbolizującej pałac. To gra, w której odnajdą się esteci. W tym i ja😊. Nawet woreczek na płytki jest prześliczny.
a tu łapcie świeżutki największy prezentownik z inspiracjami dla dzieci od 1 roku aż po nastolatków. 10 tablic z podziałem na wiek dzieci, w sumie ponad 100 przemyśłanych propozycji! – Prezenty na święta dla dzieci 2023
Pamiętam, jak przez mgłę kolejki do sklepów, może dlatego ta gra mnie bawi😊. Nie wiem, czy starsze pokolenie będzie równie ubawione, choć sądzę, że tak. Jest tu lista zakupów, braki w sklepie, strategie kolejkowe, wymiany, przepychanki i oczywiście spekulanci. W tę grę warto grać z osobami, które pamiętają czasy prawdziwych kolejek – gwarantuję, że rozgrywka będzie przyczynkiem do poznania ciekawych i zabawnych anegdot wziętych z życia w czasach PRL. I tak jak Azul jest piękna, tak opakowanie Kolejki, cóż… adekwatne😉.
Macie ochotę uszyć patchwork? Oto gra, która Wam to umożliwi. To planszówka przeznaczona dla dwóch graczy, którzy łączą ze sobą skrawki materiałów, używając także guzików, aby w efekcie otrzymać przepiękną kołderkę. Która będzie więcej warta? Ta, która okaże się ładniejsza – oczywiście zgodnie z zasadami gry, a nie subiektywną estetyką😉.
To gra planszowa dla dorosłych przeznaczona do grania we dwoje, ale też w gronie znajomych. Dużo śmiechu, pod warunkiem, że macie dystans do siebie. Są tu zadania i wyzwania, pozwalające sprawdzić, jak dobrze się znacie i czy jesteście dopasowani. Całość jest ilustrowana przez Andrzeja Mleczko. Zwycięstwo w tej grze jest nie tylko satysfakcją, ale wiąże się z realną nagrodą – jednym z voucherów do wykorzystania w dowolnej chwili. A co zawierają vouchery? Cóż, sprawdźcie sami😊.
To połączenie gry karcianej i planszowej. Poczujecie się niczym Elon Musk, wybierając się na Marsa, w celu eksploracji tamtejszych złóż naturalnych, które zakończą kryzys związany z dostępnością do nich na Ziemi. Fajna gra dla miłośników science-fiction. Posiada bardzo dużo różnych elementów, ale jej zasady są na tyle nieskomplikowane, że można do niej wciągnąć starsze dzieci.
CENEO TUTAJ
Ta gra jest tylko z kategorii gry planszowe dla dorosłych – podkreślam to od razu, bo mamy tu do czynienia z trudnymi dylematami moralnymi, ale także ze śmiercią, o której sami decydujemy. Wszystko za sprawą pędzącego po torach pociągu, który kogoś zabije. Kogo? O tym decydujemy w kolejnych rundach, stając się maszynistą, ale także negocjatorem, próbującym zmienić decyzję maszynisty. Ale uwaga! Wkrótce sami się nim stajemy. Czarny humor i rozmyślania o konsekwencjach i powodach podjętych decyzji gwarantowane!
Znaleźliście się w oblężonym mieście. Brakuje wody i jedzenia, a każdy krok przynosi określone konsekwencje. Wyjść z ruin, czy się ukrywać? Ograbić innych z jedzenia, czy się z nimi podzielić? Dylematy moralne idą w parze z dobrą rozrywką. Zaletą tej gry jest jej intuicyjność. Rozkładacie grę i zaczynacie rozgrywkę, która toczy się zgodnie z kolejnymi krokami, jakie podejmujecie. Kim się okażecie? Czy przetrwacie? Gra wyłącznie dla dorosłych.
gra podstawowa CENEO TUTAJ ||| AMAZON TUTAJ ||| Tania Książka TUTAJ
a dodatek CENEO TUTAJ ||| AMAZON TUTAJ ||| Tania Książka TUTAJ
Planszówka dla podróżników i survivalowców. Niczym w powieści Daniela Defoe trafiacie na bezludną wyspę, a Waszym zadaniem jest przeżycie na niej. Jak? Zaczynacie od zbudowania wielkiego stosu drewna, który podpalicie, by wezwać pomoc, a dalej zaczynają się kolejne przygody. Musicie stworzyć sobie szałas, ochronę, zrobić broń. Po prostu przetrwać, wcielając się w rolę jednego z członków załogi rozbitego statku.
Tym razem przenosicie się do tytułowego Puerto Rico i stajecie się plantatorami, uprawiającymi trzcinę cukrową, tabakę czy kawę. Budujecie plantację, która będzie najbardziej dochodowa i zasobna w nieruchomości. Najważniejszym celem gry jest zbudowanie dobrobytu pochodzącego z plantacji. Jest więc to gra ekonomiczno-strategiczna, gdyż każda kolejna decyzja może przynieść bogactwo, lub przeciwnie, upadek.
W temacie gry planszowe dla dorosłych – to planszówka najbardziej na czasie :P. Stajecie się jedną z postaci takich jak naukowiec, specjalista ds. kwarantanny, czy sanitariusz. Każda z postaci ma określone możliwości działania. Celem gry jest oczywiście wynalezienie szczepionki, zanim pandemia rozprzestrzeni się na cały świat. Brzmi znajomo? Są tu stacje badawcze, znaczniki choroby, kierunki rozprzestrzeniania się epidemii, itp. Dość proste zasady gry, które, choć na początku wydają się skomplikowane, już po pierwszej rozgrywce są jasne. To taka gra planszowa dla dorosłych – na długie wieczory jak znalazł.
Trafiacie wprost do postapokaliptycznego świata skutego lodem. Większość potrzebnych do przeżycia dóbr zabrał gruby lód. Walczycie o przetrwanie. Tymczasem ostatni lodołamacz, tytułowa Aurora, wysyła sygnał radiowy, szukając ocalonych, czyli Was. Celem gry jest dostanie się na Aurorę przed innymi. Tu nie ma skrupułów – walka toczy się o życie.
Kolejna planszówka związana z kolonizacją Marsa. Tym razem przenosicie się w przyszłości o 300 lat i próbujecie sprawić, by Mars stał się planetą nadającą się do życia dla Ziemian. Jesteście jedną z największych ziemskich korporacji inwestujących w ten projekt. Każdy projekt musi przyczyniać się do transformacji Marsa. Budujecie miasta, dbacie o ochronę środowiska, ulepszacie infrastrukturę. Koniec gry nastąpi, gdy na Marsie będzie można żyć, a więc będzie odpowiednia ilość tlenu, oceanów i gdy temperatura będzie miała co najmniej 8 stopni Celsjusza. A kto wygra? Ten, kto najlepiej inwestował.
Z XXIV wieku przenosicie się dziesięć wieków w przeszłość do wieku XIV. Konkretnie do zamku Caylus, który wymaga umocnienia. Jesteście jedną z postaci, które walczą o względy króla i rozbudowują Caylus. Dzięki temu zdobywacie punkty prestiżu, które są kluczowe dla zwycięstwa. Najnowsza wersja gry jest bardzo ładnie wydana, z dbałością o detale.
Pamiętacie koniec świata z 2012 roku? Miał go zwiastować właśnie kalendarz Majów. A jakby się tak nim pobawić? Planszówka Tzolkin jest fascynująca ze względu na ruchomość planszy, wzorowaną na kalendarzu Majów. Nieustannie zmieniająca się sytuacja na planszy zmusza do podejmowania złożonych decyzji. Bardzo oryginalnie i awangardowo. Nie wywołajcie końca świata :P.
Która gra Was zaintrygowała? Którą z nich chcielibyście dostać? Napiszcie koniecznie – Mikołaj patrzy!
A tu macie link Gra planszowa dla dzieci do 50 zł
a tu nasz Top – Najlepsze gry planszowe dla dzieci
Dopiszcie koniecznie też swoje ulubione gry
Urządzenie pokoju dla chłopca może przysporzyć problemy. Przyznam, że było to pomieszczenie, nad którym spędziłam najwięcej czasu. Zastanawiałam się, jak zaaranżować małą przestrzeń, aby całość była spójna, a do tego funkcjonalna.
Zacznę od wymiarów:
Na podłodze naszego poddasza położona jest Jesionowa Deska Barlinecka kolor Lemon Sorbet. Jestem bardzo zadowolona z tej podłogi, bo jest naprawdę twarda, nie ma do tej pory żadnych wgnieceń i rys. Może się wydawać, że biała podłoga jest wymagająca, ale to nie jest prawda. Sprawdza się znakomicie, nawet w pokoju dziecięcym, gdzie są kredki, ciastolina, kolorowe farby. Wszystkie zabrudzenia schodzą w mgnieniu oka (nawet niezmywalne markery po popryskaniu alkoholem).
Na jednej ścianie ze skosami mamy figurę geometryczną, która sprawia, że skos wygląda ciekawiej. Kolor na ścianie wyznacza też strefę do spania, czytania, czy odpoczynku.
U Julka są to:
Obie farby mają bardzo ładne odcienie i razem wyglądają świetnie. Kolor biały nie jest zimny, a musztarda wygląda dobrze w każdym świetle. Jestem zadowolona z tego wyboru, bo farby są plamoodporne, co jest ważne, kiedy w domu mieszkają dzieci. Zabrudzenia schodzą ze ścian bez problemu i farba wygląda jak nowa.
Razem z naszą architekt uznałyśmy, że fajna tapeta, będzie uzupełniała ten pokój. Wybraliśmy retro tapetę Tallyho 2753 i zamówiliśmy ją w tapety-sklep. Pasuje idealnie i nadaje fajny charakter wnętrzu.
Kiedy razem z naszą architekt projektowałyśmy ten pokój to zależało mi na podziale na strefy. Dzięki temu pomieszczenie jest bardziej funkcjonalne.
Prawie wszystkie meble u Julka są z polskiej firmy z Sanoka – Woodluck Design KLIK
W poszukiwaniu mebli do pokoi dzieci przekopałam cały internet i kiedy znalazłam Woodluck to wiedziałam, że to jest to. Meble są przepiękne – bardzo solidnie wykonane, każdy detal jest dopracowany i przemyślany. Świetnie prezentują się w nowoczesnym wnętrzu i będą rosły razem z dzieckiem.
Wszystkie meble są wykonane z wysokogatunkowej sklejki brzozowej i wykończone lakierami, farbami bezpiecznymi dla dzieci.
KLIK
Jak wiecie, wcześniej mieliśmy też łóżko z szufladą na materac Ikea Slakt – sprawdzało nam się bardzo dobrze, bo dawało dodatkową przestrzeń do spania i przechowywania. W tak małym pokoju, jak u Julka zależało mi na zmaksymalizowaniu przestrzeni – obecnie w szufladzie są zabawki, koce, pościel. Ale mamy też materac, który w razie potrzeby położymy na dolnym łóżku. Zauważcie też, że łóżko ma panel z boku i na początku kiedy dziecko jest małe możecie je odwrócić tym bokiem do pokoju – będzie miało blokadę przed upadkiem. Samo łóżko jest bardzo wygodne, nie trzeszczy i ma wygodny zagłówek. A do tego ma świetny design.
Kiedy go zobaczyłam, to od razu wiedziałam, że będzie idealny dla nas: wysoki, z różnymi wielkościami półek, z przestrzenią pod spodem (lubię ja wykorzystywać na pojemniki z zabawkami), a do tego ma szufladę na szpargały.
W górnej części regału trzymamy zabawki i książki, które są rotowane z tymi, co na dole. Ważne było dla mnie też przymocowanie regału do ściany ze względów bezpieczeństwa (z regałem był w zestawie). Mimo tego, że jest dość duży, to nie przytłacza tego wnętrza.
Od początku wiedziałam, że nie chcę szafy, bo zabrałaby nam przestrzeń. Do tego czterolatkowi, który trenuje samodzielność byłoby dość trudno wyjmować ubrania z wysokiej szafy. Dlatego świetnym rozwiązaniem jest komoda, która ma szuflady i szafkę. Dodatkowo pod spodem zmieści pudełka z zabawkami.
Zdecydowaliśmy się na zabudowę kaloryfera, aby mieć dodatkową przestrzeń na książki, zabawki, artykuły plastyczne, a w dalszej przyszłości może służyć jaki siedzisko do czytania.
Na razie synek niewiele czasu spędza przy stoliku, więc uznaliśmy, że nie ma sensu kupować dużego biurka, które mocno weszłoby w przestrzeń w pokoju. Biurko pewnie kupimy za 3 lata.
Mamy mnóstwo koszy, pojemników i walizek, na klocki i zabawki. To one pomagają zapanować nad bałaganem.
Bardzo lubię worki Play&Go, bo łatwo można go rozłożyć i nie trzeba sprzątać klocków. Są dostępne w różnych rozmiarach i kolorach: KLIK
Do tego kilka lat mamy już worek Elodie details i wciąż jest w dobrym stanie.
Ten uroczy, bawełniany dywanik jest z Little Dutch – można go prać w pralce i świetnie wygląda na podłodze KLIK.
Lubię we wnętrzach metalowe półki, bo wyglądają bardzo ładnie, a do tego nie przytłaczają małej przestrzeni.
Nasze to:
Tak wygląda pokój chłopca, który lubi kolory, dinozaury i klocki. Cieszę się, że udało nam się zaaranżować przestrzeń, w której dobrze się czuje i lubi się bawić. O to właśnie chodziło.
A tu poprzedni wpis z tej serii, w którym opisywałam jak wybierałam Kolory ścian, tu macie inspiracje na Wykończenie domu a tu już sam konkret na Oświetlenie
Są takie podarunki, które cieszą wszystkich domowników. Nie ma znaczenia, czy mają cztery, czy czterdzieści cztery lata. Ten prezent zawsze powoduje uśmiech i sprawia, że cała rodzina chętnie siada na podłodze, by spędzić czas na wspólnej zabawie.
Tak, tak – pewnie już zgadujecie, że takim prezentem są klocki LEGO DUPLO.
Mimo tego, że czterolatką byłam dość dawno, to podczas zabawy z dziećmi wracam myślami do moich dziecięcych lat. Nigdy nie miałam klocków LEGO, więc kiedy moje dzieci dostają kolejny zestaw, to cieszę się razem z nimi.
Pierwszy pociąg LEGO DUPLO Lila dostała w prezencie od wujka na drugie urodziny. Od tego dnia minęło już sześć lat, a czerwona lokomotywa nadal u nas jeździ i wciąż wywołuje emocje. Kiedy przychodzą do nas znajomi z dziećmi, to przynoszę z pokoju pojemnik z tym zestawem i po chwili wszyscy siedzą na podłodze i razem go układają (często do dzieci dołączają rodzice;).
Teraz zestaw LEGO DUPLO Pociąg parowy wygląda inaczej i ma nowe funkcje, dzięki którym zabawa jest jeszcze ciekawsza.
W zestawie jest 59 elementów – oprócz torów i pociągu mamy jeszcze 3 figurki, akcesoria, 5 klocków funkcyjnych w różnych kolorach, stację kolejową, wywrotkę z węglem, drzewo i 16 fragmentów torów. Tory łączą się z innymi zestawami, więc możemy stworzyć jeszcze większą sieć kolejową.
Kolejka jest łatwa w obsłudze – do uruchomienia wystarczy lekko ją popchnąć. Ręczny start pomaga dzieciom w kierowaniu pociągiem. Aby go zatrzymać, wystarczy przytrzymać albo podnieść. Dzięki temu nawet najmłodsi maszyniści mogą sprawnie kontrolować pracę pociągu.
Świetnym pomysłem było dołożenie płytek funkcyjnych, które dzieci mogą dowolnie rozkładać na torach.
Do czego służą te kolorowe elementy?
Ta funkcja tak bardzo spodobała się moim dzieciom, że wykorzystały wszystkie możliwe warianty zabawy. Układały płytki w różnych konfiguracjach i wymyślały kolejne. Niektóre ich pomysły na ułożenie płytek funkcyjnych mnie zaskoczyły, a historie, które dzieci wymyślały w czasie zabawy, pokazały, jak bardzo kreatywne może być układanie klocków.
Zabawa tym zestawem wspiera poczucie sprawczości u dzieci, bo mogą same decydować o ruchu pociągu. Od razu widzą też efekt swoich działań, co doskonale wpływa na samoocenę. Dzięki tej zabawce dzieci mogą nauczyć się, że wiele od nich zależy. Dajemy im poczucie bycia kimś ważnym i decyzyjnym.
Czy w czasie zabawy klockami można się uczyć i nabywać nowe umiejętności?
Oczywiście!
Podczas układania klocków razem z dziećmi budujemy nie tylko tory, ale tworzymy coś znacznie ważniejszego – WIĘŹ. Co więcej, czas spędzony na interesującej zabawie pozytywnie wpływa na rozwój i motywuje do nauki.
Chociaż nam, dorosłym, może się wydawać, że to tylko klocki – to ja widzę w nich ogromny potencjał edukacyjny, który każdy rodzic może wykorzystać w swoim domu.
Ta zabawka jest stworzona do wspierania rozwoju mowy – najpierw możemy bawić się z dzieckiem w naśladowanie dźwięków, a z biegiem czasu uczyć opowiadania skomplikowanych historii.
Płytki funkcyjne zachęcają dziecko do myślenia i tworzenia opowieści. Pomagają dzieciom ustalić związki przyczynowo-skutkowe, a także sprawdzić, czy ich przewidywania się spełniły.
Ustawianie płytek funkcyjnych to wstęp do nauki programowania – ten zestaw jest doskonały na sam początek poznawania konceptu STEM.
Jest to idea, która łączy kilka dziedzin naukowych: S jak Science, T jak Technology, E jak Engineering i M jak Mathematics. Zabawki takie jak LEGO DUPLO Pociąg parowy pomagają dzieciom zrozumieć powiązania między naukami ścisłymi i umieć je wykorzystywać. Pracując na rzeczywistych modelach, takich jak pociąg i płytki, dzieci w naturalny sposób poznają podstawy inżynierii, technologii, czy matematyki. Myślę, że ten zestaw jest idealny na początek wspólnego poznawania technologicznych tajników STEM.
W czasie zabawy tym zestawem dzieci mogą nauczyć się, czym jest współpraca i dlaczego jest tak ważna przy tworzeniu projektów. Razem możecie kreować naprawdę ciekawe historie i na bieżąco sprawdzać, czy Wasze pomysły się sprawdzają.
Budowanie i tworzenie konstrukcji wpływa też na zdolności manualne dzieci i koordynację ręka – oko.
A teraz przedstawię Wam jeszcze jedną funkcję, która jest ciekawym uzupełnieniem tego zestawu i sprawia, że LEGO DUPLO Pociąg parowy będzie Wam służył przez kolejne lata.
Do tego zestawu została stworzona darmowa aplikacja, dzięki której Wasze dzieci będą mogły sterować pociągiem przy użyciu telefonu lub tabletu. Myślę, że jest to bardzo ciekawa zabawa dla małych miłośników kolei – każdy przez chwilę może stać się motorniczym, który wprawia lokomotywę w ruch.
Jeżeli szukacie naprawdę wartościowego edukacyjnego prezentu dla dzieci, to polecam Wam ten zestaw. Gwarantuję, że też będziecie się świetnie bawić, a pociąg zostanie z Wami na lata.
Wpis powstał w ramach współpracy z LEGO DUPLO
Nadając temu wpisowi tytuł “Najlepsze książki dla chłopców” – wiem że narażam się na słuszne zresztą komentarze. Zanim więc to nastąpi dajcie wytłumaczyć. Ostatnio po tym jak zrecenzowałam dla was np. Emi i tajny klub superdziewczyn czy parę nowych książek o Basi – pojawiły się w komentarzach prośby o książki, które zainteresują nie tylko dziewczynki. Odpowiadając więc na tę prośby – postanowiłam dla was przygotować listę książek, które chętnie przeczytają chłopcy. Oczywiście jak zwykle jest to sprawa umowna, co kto lubi czytać i daleka jestem od szufladkowania dzieci pod względem upodobań literackich. Wszak Julek równie silną miłością darzy Mikołajka, jak i Basię i jej przygody.
Druga kwestia – kiedy rodzic chłopca zabiera się do szukania ciekawych lektur, kiedy siada przed komputerem, taką właśnie frazę wpiszę do wyszukiwarki – Książki dla chłopca.
Mam nadzieję, że moje tłumaczenie znajdzie wasze zrozumienie:)
Dwóch kumpli ma coś, o czym marzą wszystkie dzieci: własny domek na drzewie. Ba! Rezydencję! Pierwsza część serii to historia dziejąca się w 13-piętrowym domku na drzewie. Jeśli to robi na Was wrażenie, to jesteście ludźmi małej wyobraźni, bo w ostatniej części serii, domek ma już 117 pięter! Jest tam wszystko, co możecie sobie wyobrazić, ale jeszcze więcej rzeczy, których wyobraźnia dorosłych nie ogarnia. Za to wyobraźnia dzieci, dokładnie odwrotnie😊.
książka dostępna TUTAJ
Dzieci to mali dorośli więc trudno, żeby nie lubiły kryminałów, a biuro detektywistyczne dwójki z nich jest właśnie takim lajtowym kryminałem dla dzieci. Są tajemnice, drobne przestępstwa (na przykład kradzieże) i dzieci, które dzięki bystrości umysłu rozwiązują zagadki i tajemnice. To dobra książka dla dzieci rozpoczynających przygodę z czytaniem, bo wciągnie je od początku do końca i nim się spostrzegą, przeczytają całą książkę.
To książka przygodowa dla dzieci. Dużo się tu dzieje, oj dużo. A wszystko zaczyna się, gdy powalone zostaje Magiczne Drzewo, z którego wykonane zostają różne przedmioty, między innymi Czerwone Krzesło, któremu tytuł zawdzięcza pierwsza z części cyklu. Są tu olbrzymy, smoki, tajemnicze gry – wszystko to, co chłopcy kochają najbardziej.
Dzieci przenoszą się do Skandynawii, gdzie mieszka wiking Tappie, wraz ze swoją ferajną. Są tu postaci bardzo realne, jak myśliwy czy kowal, ale nie brakuje też elfów i duchów lasu. To kolejna książka przygodowa, która nie tylko bawi, ale i pokazuje jak wielki i różnorodny jest i był świat. Miesza się tu historia ze skandynawskimi legendami, malując dzieciom świat dawnej Skandynawii w dziecięcej formie.
To seria, którą pokochają, jak sądzę, starsze dzieci, w wieku 8-12 lat. Główny bohater – Greg – trafia do szkoły, w której musi się odnaleźć. Boryka się on z typowymi rozterkami i kłopotami dzieci w jego wieku. Zderza z oczekiwaniami wobec siebie samego i tymi, które kierują wobec niego dorośli. Dzieci lubią ten cykl zapewne dlatego, że odnajdują w nim własne zmagania z trudnościami w szkole i nie tylko.
Harry’ego Pottera nikomu chyba przedstawiać nie trzeba. Teoretycznie zwykły chłopak, wkracza do świata czarodziejów i zamienia komórkę pod schodami na szkołę magii. Harry’ego Pottera uwielbiają już 6-latki, ale radzę dawkować kolejne tomy, bo im dalej, tym robi się straszniej. Serio, horror dla dzieci😊. Pilnujcie, żeby Harry nie rósł szybciej niż Wasze dzieci.
Mikołajek to fajny chłopak, z którym dzieci łatwo się identyfikują. Sam opowiada o swoich fascynujących przygodach, zabawnym językiem, czasem tracąc wątek. To książka, którą można nazwać obyczajową. Nie ma tu smoków i magicznych dywanów, ale jest zwyczajny świat, jaki znają dzieci i z jakim się identyfikują. Jest szkoła i kłopoty z nią związane, koledzy, nauczyciele i rodzice i dziwaczny świat dorosłych. Chłopaki z pewnością polubią niedoskonałego Mikołajka.
Dzieci lubią książki o zwierzętach, więc trudno się dziwić, że także Doktor Dolittle zyskał ich uznanie. Rzeczony doktor to zwyczajny lekarz, który w wyniku splotu okoliczności postanawia opuścić swoją praktykę lekarską i wyruszyć, wraz ze swoim zwierzyńcem, w pełną absurdalnych przygód podróż do Afryki. W tej książce rzeczywistość miesza się z fantazją. No i zwierzęta mówią, co jest marzeniem wielu dzieci.
To prosta opowieść o dzieciach mieszkających na wsi. Nie traci na swojej aktualności i kochają ją zarówno chłopcy, jak i dziewczynki. Wszak jej bohaterami są łobuziaki i subtelne dziewczątka. Razem przeżywają przygody na wsi, swoje małe kłopotki i rozwiązują problemy. Pięknie namalowana słowem opowieść, w którą zatopią się kolejne pokolenia dzieci.
To niesamowicie zabawna opowieść o tym, co się dzieje ze skarpetkami, które, jak wiemy, lubią ginąć w praniu. Z tej książki dzieci dowiedzą się, jakie losy spotykają te zguby. Jest trochę śmiesznie, trochę strasznie, ale głównie bardzo ciekawie. Możecie śmiało czytać młodszym dzieciom i nie będziecie się przy tym nudzić😉. Starsze, przeczytają chętnie same.
Przygody Neli lubią wszystkie dzieci. Ta seria to ogromna dawka wiedzy, opakowana w ciekawy dla dzieci sposób przekazu.
To kolejna książka dla młodych miłośników podróży. Przerobione na język dzieci reportaże Kazimierza Nowaka, który prawie sto lat temu, przemierzył Afrykę na rowerze, to istna magia. Mnóstwo przygód, ale także przedstawienie świata, którego większość dzieci jeszcze nie zna. Dzika Afryka!
Tytuł wskazuje, która grupa dzieci będzie najbardziej zachwycona książką. Gwarantuję Wam, że już po pierwszych zdaniach, dzieci będą się identyfikować z głównym bohaterem, którym jest rzeczony przedszkolak. O swoich perypetiach i przemyśleniach opowiada właśnie rezolutny chłopiec, nic więc dziwnego, że to właśnie chłopcy odnajdą się najbardziej w jego przygodach.
Cykl książek, który każdy miłośnik piłki nożnej pokocha od pierwszego przeczytania. Jest tu wartka akcja, tajemnice, zagadki, przyjaźnie i rozterki. A wszystko utopione w świecie futbolu, który wielu chłopców uwielbia. Cała seria to aż 12 tomów, więc jeśli dziecko ją pokocha, będzie miało co czytać przez jakiś czas.
Kolejna z książek idealna dla przedszkolaków, zwłaszcza tym, którym się nudzi. Moje dzieci nie mówią „nudzi mi się”, odkąd im powiedziałam, że inteligentni ludzie nigdy się nie nudzą. Przecież sami nie mogą podważać własnego intelektu 😉. Nudzimisie to także urocze stworki, które pewnego dnia pojawiły się, gdy bohater książki wypowiadał słowa, tak znane wielu rodzicom.
Tytułowy Detektyw Pozytywka to dziecięcy Sherlock Holmes lub, nie przyrównując, Herkules Poirot, który w logiczny i konsekwentny sposób szuka wskazówek i rozwiązań najróżniejszych zagadek detektywistycznych. Książka wciągająca, jak to „kryminał” i jednocześnie edukacyjna, gdyż uczy logicznego rozumowania i szukania przyczyn różnych zjawisk i wydarzeń.
Oto jak wprowadzić dzieci w arkana historii i ich nie zanudzić, ale wzbudzić naturalną ciekawość jej poznawania! Gdy okazuje się, że stare drzwi działają niczym wehikuł czasu, dom głównego bohatera – Stasia – zaczynają odwiedzać… postaci historyczne. Wpada Mikołaj Kopernik, Winston Churchill, a nawet krzyżacki rycerz! I tak, mimochodem, dzieciaki poznają największe osobowości w historii i nie tylko. Złoto!
W szkole, jak to w szkole – początki bywają trudne, a dalej też nie jest łatwo. To książka idealna zarówno dla chłopców, jak i dziewczynek. Są tu problemy, z jakimi się borykają wszystkie dzieci w szkole, ale jest tu także coś, czego w normalniej szkole nie ma – obietnica otrzymania własnego magicznego zwierzęcia.
Tu macie link do nebulowej kategorii Książki dla dzieci po jeszcze więcej inspiracji
A jeśli wasze dziecko jeszcze jak nasz Julek samo nie czyta – voila – pomogą wam Audiobooki dla dzieci!
Jeśli wasze półki już się tak uginają, że miejsca brak – tak jak pisałam we wpisie Prezenty na Święta dla dzieci – HITY 2020 – wyposażyliśmy naszą 8-latkę w czytnik INKBOOK gdzie ma łatwy dostęp do Legimi – i w minutę może legalnie ściągnąć i czytać sobie kolejne części książek, w które się wkręciła:)
No dobra, ale wracając do książek dla chłopców – Wy co byście dodali jeszcze do tej listy?
Dziś chciałabym Wam pokazać, jak wspomagamy swoją odporność dzięki diecie. Śmieję się, że po suplementy diety jeżdżę do warzywniaka i jest w tym wiele prawdy. Nasza dieta ma duży wpływ na nasze zdrowie. A w tym roku wszyscy jeszcze bardziej się do niej przykładają.
Materiał sponsorowany przez markę Kuvings
Od wiosny jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami wyciskarki. Pisałam Wam o tym szeroko we wpisie Wyciskarka wolnoobrotowa – czy warto kupić? Od tamtej pory tak się wciągnęliśmy w robienie soków, że stały się naszą codziennością. Dzieci same krzyczą żeby robić soczek, a ja się z tego bardzo cieszę.
Na początku tygodnia jeżdżę na giełdę, bo ilość warzyw i owoców jakie pochłaniamy sprawia, że kupuję je hurtowo. Tygodniowo wychodzi około 15 kg i jestem z tego dumna.
Tworzę z nich różne przepisy, a dziś się nimi z Wami podzielę.
Tak jak latem mam ochotę na orzeźwiające koktajle, lemoniady i soki – tak jesienią i zimą wjeżdżają składniki, które wspomagają odporność.
Staram się przemycać też warzywa, za którymi nie przepadają moje dzieci – a jest ich sporo.
Pamiętacie mój Ulepszony syrop z cebuli? Teraz wszystkie składniki puszczam przez wyciskarkę – syrop jest intensywny w smaku, ale jak czuję, że mnie coś bierze i łamie w kościach to on naprawdę działa. Już kilka razy wyratował mnie z początków przeziębienia.
A składniki to:
Takie shoty robię sobie i mężowi – dla dzieci mają zbyt intensywny smak, a dla nas są pyszne!
Wszystko przepuszczamy przez wyciskarkę. Sok jest przeeepyszny – zupełnie nie czuć papryki. Moje dzieci go bardzo lubią.
Wiecie, że wyciskarce można też zrobić dowolne mleko roślinne? Ja nie wiedziałam, ale już teraz wiem! Robię często mleko kokosowe z … wiórek kokosowych. Ja mam dobre wiórki z Olini. Żeby zrobić mleko wystarczy je podgrzać z wodą. Na 100 g wiórków dodaję ok 3/4 szklanki wody. Gotuję około 5-10 min aż wiórki zmiękną. (Możecie też je namoczyć w wodzie na noc). A później puszczam przez wyciskarkę. Trwa to dosłownie minutę – a mam własne mleko.
Ja do garnuszka dodaję łyżkę ksylitolu, dzięki temu mleko jest jeszcze smaczniejsze.
Jaki on jest pyszny! A ananas jest bardzo zdrowy, dzięki zawartości witamin, minerałów, kwasów owocowych i bromelainy – grupy enzymów o wielu właściwościach leczniczych.
Jak pierwszy raz zrobiłam ten sok, to wszystkim bardzo smakował i nikt się nie zorientował, że jest tam pewien składnik, za którym moje dzieci nie przepadają. A że jest bardzo zdrowy i ma naturalne probiotyki – to pozostanie moją słodką tajemnicą.
iii
Właśnie tak – kapusty nie czuć w smaku, a dzięki niej sok jest bardzo zdrowy.
Bardzo lubię soki z jarmużem, bo są zdrowe i smaczne – używam go na zmianę ze szpinakiem. W miksowanych koktalach ma dla mnie zbyt kapuściany smak, a w sokach z wyciskarki jest idealny.
Jak mam jarmuż w domu to zawsze też pomarańczę, bo te dwa smaki idealnie do siebie pasują. Nawet bez żadnych dodatków jest ok.
A ja lubię ten mix:
Dzięki dodatkowi awokado sok jest kremowy i naprawdę pyszny.
Smak jest bardzo intensywny, ale pyszny! Możecie też dodać świeżo zmielony pieprz.
Nie wiem czy wiecie, że w natce pietruszki jest więcej witaminy C niż w cytrusach, jest dostępna cały rok i nie kosztuje dużo. A pysznie smakuje w soku.
Jak widzicie wyciskarka wolnoobrotowa chodzi u nas na najwyższych obrotach i jest to jeden z najczęściej używanych sprzętów u nas w domu.
Mamy model Kuvings Evo820 Plus i nadal jestem z niej bardzo zadowolona. Ma szeroki wlot, łatwo się myje i złożona nie zajmuje dużo miejsca. Jest łatwa w użyciu, a soki wychodzą pyszne.
Zamiast kupować suplementy diety, to lepiej zainwestować w dobrą wyciskarkę. W tym roku nawet odstawiłam probiotyki, bo czuję, że te, które dostarczam w diecie są wystarczające.
Jeżeli szukacie prezentu dla siebie lub dla bliskich, to warto pomyśleć o wyciskarce – to sprzęt na lata (10 lat gwarancji), który będzie pomagał w dbaniu o zdrowie.
Chociaż rok 2020 nie jest naszym ulubionym i gdyby mógł być jednym ubraniem to pewnie byłby dresikiem, to na przekór aurze za oknem dziś pokażę Wam moje stylizacje. Za oknem buro i ponuro, ale nie aż tak zimno, więc można szaleć.
Do napisania tego wpisu zaprosił mnie klub zakupowy Zalando Lounge
Kiedyś miałam szafkę pełną ubrań, a naprawdę nie miałam się w co ubrać. Chodziłam wciąż w tym samym bez pomysłu, jak mogę coś zmienić. Nie potrafiłam też łączyć ze sobą ubrań i według mnie ubierałam się nudno.
Wiele rzeczy zmieniło się od tego czasu i teraz jest naprawdę zadowolona z mojej szafy.
Zawsze przed nadchodzącym sezonem wywalam wszystko z szafy i układam zestawy pasujące do siebie. Robię zdjęcia telefonem i zapisuję. Jak rano nie mam czasu żeby wymyślać stylizację to sięgam do moich zdjęć i wtedy już wiem.
W czasie robienia zestawów odkładam też rzeczy, których nie noszę, a do tego zapisuję sobie, co ewentualnie mogę sobie dokupić.
Już dawno nie robię zakupów w ten sposób, “Idę do sklepu, coś mi wpada w oko i to kupuję”. Ja mam listy rzeczy, na które poluję.
Tak – dobrze przeczytaliście, ja uwielbiam polowania na ubrania i nie pamiętam kiedy coś kupiłam w pełnej cenie. Mam sporo swoich sposobów żeby kupować markowe rzeczy, ale taniej. Mój mąż się ze mnie śmieje “Zaoszczędziłaś 100 zł, wydając 100 zł” 😉 A ja się cieszę, bo mam ubranie, na które polowałam od dawna, z dobrym z składem, pasujące do innych ubrań i jeszcze 100 zł w kieszeni.
Korzystam np. z Zalando Lounge – to klub zakupowy, gdzie możecie upolować naprawdę dobre okazje. Ja mam aplikację w telefonie, która ułatwia wyszukiwanie, zapisywanie i śledzenie aktualnych kampanii. Ceny są naprawdę atrakcyjne i można tam upolować ciekawe ubrania, buty, dodatki i rzeczy do domu z górnej półki. Ostatnio kupiłam kilka rzeczy, z których jestem bardzo zadowolona. A miałam je na mojej wishliście od dawna.
Kupując jakieś ubranie zwracam też uwagę na jakość, materiał i na markę. Dlaczego? Kiedy coś jest wykonane z dobrego materiału to zwyczajnie na dłużej wystarcza. Kieruję się mottem: “Nie stać mnie na kupowanie tanich rzeczy” i zdecydowanie wolę mieć mniej, za to dobrej jakości.
Z prostej przyczyny – kiedy coś mi się już znudzi – odsprzedaję dalej, a markowe rzeczy sprzedają się lepiej. Kupując torebkę znanej marki, wiem, że z jakiś czas sprzedam ją i odzyskam większość pieniędzy.
Ostatnio właśnie tak upolowałam na Zalando Lounge torebkę Marc Jacobs, którą miałam na oku już od dawna. Pasuje mi do wszystkiego, ponoszę kilka sezonów, a później sprzedam odzyskując około 75 % tego, co zainwestowałam. (sprawdzam też ceny używanych rzeczy)
Długi kaszmirowy sweter, cienka bluzka z koronką na dekolcie (Mexx z Zalando Lounge), Botki Anna Field z Zalando Lounge ( całe skórzane za 159 zł) i torebka Marc Jacobs Zalando Lounge, okulary Tom Ford upolowane za grosze
Bardzo podoba mi się połączenie grubego swetra z taką delikatną bluzką
Takiego swetra szukałam kilka sezonów – zajęło mi to tyle czasu, bo wszystkie z grubymi splotami dodawały mi kilogramów – a ten ma ażurowy wzór i dzięki temu wygląda lżej
Sweter Mexx (Zalando Louge), niebieskie jeansy, torebka Markese (Zalando Lounge), botki Anna Field (Zalando Lounge)
Kiedyś już Wam pisałam, że jak nie mam pomysłu w co się ubrać, to zakładam zawsze białą koszulę i niebieskie jeansy. To mój zestaw awaryjny i uważam, że każdy taki zestaw może mieć. Koszulę warto mieć dobrej jakości żeby wystarczyła na lata – na Zalando Lounge często takie widuję w super cenie.
Biała koszula Esprit, niebieskie jeansy, torba typu shopper, zegarek Marc Jacobs
Bardzo lubię takie połączenie szczególnie zimą – jest ciepło i modnie
Wersja z niebieskimi jeansami + torebka Marc Jacobs (Zalando Lounge
Wersja z czarnymi spodniami i kowbojkami
Wystarczy na poprzedni zestaw narzucić prosty płaszcz, a do tego Kaszmirowa czapka (upolowałam ją na Zalando Lounge)
Jesienią i zimą bardzo lubię nosić czarny golf – zobaczcie jaki piękny pion kolorystyczny tworzy i wyszczupla – Każdy powinien mieć w szafie porządny golf na lata.
Golfy też bardzo fajnie wyglądają z marynarkami, a to będzie idealny strój na zimę.
Nie zawsze mam ochotę elegancko się ubierać i mam też w szafie luźniejsze ubrania. Często obserwuję trendy i jak coś jest już od 5 lat modne to warto w to inwestować, jak tak kupiłam ciężkie buty.
Warto mieć taką w swojej szafie, bo gwarantuję, że dobra kurtka będzie się świetnie nosić przez kolejne 5 lat. Ja też w tym roku w taką zainwestowałam. (tip: jeżeli chcecie kurtkę na kilka lat to zawsze wybierajcie najprostsze modele – wtedy jest największa szansa, że wciąż będzie modna).
Taka stylizacja jest prosta i bardzo efektowna – dobrze ustalona linia spódnicy i mamy nogi do nieba.
Taka koszula w mojej szafie to must have – noszę ją bardzo często do jasnych jeansów i spódnic. Bardzo fajnie wygląda rozpięta, narzucona na T-shirt. Poszukajcie takiej dobrej jakości to Wam wystarczy na długo – moja ma około 6 lat!
Teraz głównie tak chodzę i oczywiście w dresie, ale staram się rzadziej. Mam na swojej liście kilka rzeczy, które chciałbym mieć i obserwuję kampanie na Zalando Lounge w poszukiwaniu:
Pędźcie, bo już zaczęły ciekawe promocje na Black Friday na Zalando Lounge i myślę, że znajdę to czego mi brakuje do kolejnych stylizacji. Od 22.11 do 30.11 będzie tydzień topowych marek, a w każdy dzień będzie specjalna kategoria. Wyprzedaże bedą startować o różnych godzinach (trzeba sprawdzać czas przy kampaniach) i będą sięgać do 80%.
Jeżeli też chcecie zmienić swoją garderobę, to polecam zrobić na początek rozbiórkę szafy i wtedy będziecie wiedzieć dokładnie czego Wam brakuje. A wtedy możecie stworzyć swoje wishlisty.
Zaraz Mikołajki, Black Friday i nie wiedzieć kiedy już święta za pasem. Jako że w tym roku bezpieczniej kupować przez internet, więc aby mieć pewność, że przesyłki dojdą na czas – chciałabym Wam pokazać inspirujące pomysły na prezenty na święta dla dzieci 2020. W dzisiejszym wpisie pokażę Wam około 30 świetnych rzeczy, które możecie podarować bliskim.
Jak wiecie, wyszukiwanie prezentowych perełek i inspiracji jest jednym z celów misji nebule.pl, dlatego przeszukuję dla was czeluści internetu by prezentować najbardziej wartościowe rekomendacje. Niniejszy materiał sponsorują producenci/sprzedawcy naprawdę wyjątkowych zabawek
a tu macie najnowszy wpis Prezenty na Święta dla dzieci 2022
Jakie lubimy prezenty na Święta? Takie, które podobają się dzieciom, a nie tylko rodzicom. W tym roku pokażę właśnie takie pomysły.
Mam nadzieję, że macie coś do picia, ciepły kocyk i zapraszam do oglądania:
PS. Jeśli coś z tych inspiracji wpadnie wam w oko – zanim sfinalizujecie zakupy – przescrolujcie do końca wpisu – naturalnie nie na wszystko – ale na część z nich ja też mam dla was prezencik – kody zniżkowe🙂
Nie wiem dlaczego ja dopiero niedawno odkryłam ten namiot! Zobaczcie jakie to jest genialne – z zestawu rurek i łączników możecie wybudować naprawdę wszystko: auto, rakietę, dom, bazę, jaskinię…
Nic Was nie ogranicza, a zabawa będzie świetna! A co jest najlepsze w tym namiocie? Po złożeniu zajmuje tak mało miejsca, że możemy nawet go schować do plecaka i zabrać na wycieczkę. Ta zabawka jest idealna – pobudza kreatywność, zachęca do interakcji, a do tego nie brudzi i nie jest głośna – takich zabawek potrzebują też rodzice;)
Namiot jest dostępny TUTAJ
Nie uwierzycie – elementy są fluorescencyjne… Czy można było sprawić by baza była jeszcze bardziej cool?!?
Pamiętam, jak w tamtym roku pokazałam Wam taki prosty projektor do rysowania i bardzo Wam się podobał. Teraz odkryłam jeszcze lepszy sprzęt, który daje więcej możliwości. W zestawie macie 50 ilustracji zapisanych na karcie pamięci – ale to jest pikuś! Po zainstalowaniu aplikacji na telefonie, nie dość, że szablonów jest znacznie więcej – możecie tam wgrać swoje własne zdjęcia!
Projektor sczyta kontury i dziecko może narysować siebie, brata, mamę, tatę czy też ulubioną postać z bajki. Prawda, że mega? Szczegóły zabawy pokaże wam na Stories! Projektor będzie świetnym prezentem na święta dla dzieci, które już kochają rysować, ale także dla dla tych, które nie potrafią, bo dzięki niemu mogą się podszkolić.
Projektor jest dostępny TUTAJ
Jeżeli macie w rodzinie dzieci, które chętnie towarzyszą Wam w gotowaniu (a nie znam takich, które nie przepadają) to te akcesoria je zachwycą. O książce kucharskiej pisałam oddzielny wpis – Gotuj z Alą i Antkiem – nieustannie z niej gotujemy i bardzo lubimy zdrowe przepisy. Teraz są jeszcze dostępne pasujące fartuszki (również w wersji do samodzielnego pokolorowania) i foremki z pieczątkami do świątecznych pierniczków.
Gotuj z Alą i Antkiem do kupienia TUTAJ
A fartuszki ”NIE WYGANIAJ Z KUCHNI” – do kupienia TUTAJ
Jeżeli macie mniejsze dzieci i szukacie ciekawych układanek edukacyjnych to polecam Wam Wspomagajki. Przyjemne ilustracje przedstawiające zwierzęta, pory roku czy też bliskie dzieciom przedmioty sprawiają, że łatwiej jest przyswajać nowe słowa. Wszystkie Wspomagajki są wykonane z grubego kartonu, więc są odporne na dziecięce rączki.
Pisałam wam szczegółowo jak używać ich do wspomagania rozwoju mowy we wpisie Wspomagajki. Jeśli zachęceni już wtedy kupiliście którąś z gier – cały czas powstają nowe o które możecie ubogacić swój repertuar edukacyjnej rozrywki:
1,2,3! Pamiętam Pory roku – gra edukacyjna
1,2,3! Szukam – gra
1,2,3! Układam Moi mali przyjaciele
1,2,3! Układam Zwierzęta w lesie
Nie wiem, czy ten prezent cieszyłby bardziej mnie, czy dzieci – ale widzę nas siedzących pod choinką, w tle świąteczna muzyka – a my składamy tę wielką księgarnię z klocków. To niezła gratka dla miłośników LEGO, jak i książek w jednym. W środku znajdziecie niezwykłe szczegóły, które doceni nie jeden kolekcjoner. A później ile czeka nas z nim zabawy!
Nie będę więcej pisać – słowa nie oddadzą tego zachwytu – po prostu spójrzcie na to zdjęcie:
Do kupienia TUTAJ
No zobaczcie sami ten stopień dopracowania detali:
A jeśli kupicie projektor do rysowania – albo wasze dzieci lubią tworzyć prace plastyczne i szukacie materiałów potrzebnych do rysowania, malowania, szkicowania itd to zobaczcie ten ogromny zestaw. W jednym miejscu będziecie mieć wszystko: farby akwarelowe, kredki, mazaki, pędzle. Jakość akcesoriów Djeco jest świetna i taki zestaw wystarczy na dłużej. Moja 8- latka chodzi po domu z tym zestawem i cały czas coś tworzy.
Jeżeli macie w domu małego czytelnika, który pochłania książki w szalonym tempie to polecam Wam czytnik na prezent.
Oczywiście nie zastąpi on papieru, ale jako uzupełnienie sprawdza się znakomicie.
Najlepsze jest w nim to, że ma bezpośrednią aplikację Legimi i książki ściągamy na czytnik jednym kliknięciem! Mamy go już dość długo i mogę śmiało polecić. Przez tą łatwość obsługi a nie cudowanie z przegrywaniem książek jak na kindlu – to właśnie po Inkbooka Lila sięga codziennie.
Inkbook Calypso do kupienia TUTAJ – tam już mają Black Friday!
Jeśli chodzi o pomysły na prezenty na Święta 2020 dla dzieci no to to jest HIT. Udało nam się spełnić nasze marzenie, bo pewnie nie wszyscy wiecie, że uwielbiamy grę w piłkarzyki (a mój mąż jest “utytłanym” mistrzem). Dzieci też załapały bakcyla, więc taki stół to dla nas wielka atrakcja. W zestawie macie 4 gry w jednym: piłkarzyki, cymbergaj, bilard i tenis. Stół jest naprawdę spory: 118 x 61 x 82 cm, więc i gra jest poważna.
W zestawie macie wszystkie potrzebne akcesoria: siatka do ping-ponga, paletki, zestaw do bilarda itd. Musze powiedzieć, że to naprawdę fajny pomysł na prezent, bo możecie sami grać z dzieckiem, albo dzieci mogą korzystać z niego same (będą potrzebowały tylko pomocy przy zmianie gier). Stół jest dość lekki, ale bardzo stabilny. Polecamy na rodzinne, świąteczne rozgrywki. U nas mistrzostwa piłkarzyków stały się już doroczną tradycją. Wdrażamy teraz w rywalizację najmłodsze pokolenie:)
Stół do kupienia TUTAJ
Nie wiem dlaczego, ale mi zawsze marzyły się klocki LEGO ułożone kolorystycznie. Chcę Wam pokazać klasyczny zestaw LEGO – pomoże Wam rozbudować zestawy, które już macie. W tym zestawie macie aż 1500 klocków, a do tego płytki, które przydają się do budowli. Myślę, że taki prezent na święta zadowoli LEGOmaniaka w każdym wieku.
Jak mi brakowało takiej książki na półce naszego miłośnika dinozaurów. W tej pozycji znajdziecie aż 300 gatunków! Książka jest przepieknie wydana na matowym papierze i ma lubiany przez nas retro klimat. Śmiało można powiedzieć, że to encyklopedia, bo wszystkie nazwy ułożone są alfabetycznie “od ardonyksa do zuniceratopsa”. Przy każdym dinozaurze znajdziecie najciekawsze informacje, które warto zapamiętać, a wszystkie informacje zebrane w tej książce pochodzą od najlepszych specjalistów z Muzeum Historii Naturalnej w Londynie.
Książka do kupienia z fajnym rabatem TUTAJ. Oprócz Dinozaurów od KROPKI możecie przy okazji w tej samej przesyłce kupić lekturę i dla siebie z przecudnej oferty Wydawnictwa Marginesy
A gdybyście na pomysły na prezenty dla dzieci na święta szukali gry, która w prosty sposób zachęci do nauki liczenia to voila! Jak wiecie jesteśmy fanami gry Haba “W ogrodzie”, do tej pory w nią gramy, a ona wciąż wygląda jak nowa. Mądry Miś to tak naprawdę cztery warianty gry, podczas której liczymy w zakresie dziesięciu. W zestawie znajdziecie: karty, drewniane kostki do gry i liczydło, które pomaga w rachunkach. Według mnie jest to gra od około 4 lat. Jeśli dziecko ma fazę na liczenie – albo jeśli odczarować matematykę – musthave.
Są 3 kostki – na kostkach są palce, kropki i cyfry. To genialny pomysł by nauczyć dziecko cyferek.
Mądry Miś do kupienia TUTAJ
O Walkie Talkie moje dzieci marzyły od dawna – to jest taka zabawka, która sama w sobie pobudza wyobraźnię. Od razu rodzą się pomysły na zabawę: w policjantów, szpiegów, czy w zwykłe bieganie po lesie. To profesjonalny zestaw, zasięg do 4 km!
Ma wiele funkcji: 8 kanałów, podświetlany wyświetlacz, zaczep do paska, tryb głośnomówiący, a do tego 10 dzwonków do wyboru. Walkie Talkie możecie ładować ładowarką (dołączona do zestawu) lub wkładać baterie. Mieliśmy do tej pory parę różnych zabawkowych – ale to jest pierwsze solidne – które zostanie z nami na lata.
Walkie talki do kupienia TUTAJ
Pokazywałam Wam ten zestaw w oddzielnym wpisie o LEGO – tam znajdziecie szczegóły. Po kilku miesiącach stwierdzam, że to jeden z fajniejszych zestawów LEGO DUPLO, jaki mieliśmy. Julek odpina kulę i przyczepia ją do innych budowli, które buduje. Żuraw wieżowy służy mu też do wielu ciekawych zabaw i widzę, że pobudza jego wyobraźnię. Jeżeli macie w domu miłośnika pojazdów budowlanych – to bardzo Wam polecam ten zestaw.
Piękne i naprawdę duże krosno wykonane z drewna bukowego. Dzieci mogą tworzyć na nim naprawdę imponujące rzeczy: dywaniki, torebki, makatki. Możliwości jest naprawdę dużo, a afekt będzie piękny. Do krosna można dokupować własne nitki i tworzyć piękne makatki.
Krosno do kupienia TUTAJ
Idealny prezent na święta dla małych fanów straży pożarnej i postaci z tej bajki – znanego wszystkim Strażaka Sama. Ten pojazd ma kilka ciekawych funkcji: światło zapalane przez wciśnięcie przycisku, dźwięk, a do tego jeszcze możliwość zaprogramowania całej trasy.
Wiecie, że jest nowa część perypetii Jano i Wito? Ukazała się niedawno, a już wszyscy ją kochają – nowa książka Wioli Wołoszyn “Różowy rower”. Tym razem książka przeznaczona jest dla starszych miłośników Jano i Wito. Historia jest bardzo ciekawa, a do tego zawiera kilka wątków edukacyjnych. Jest rozmowa o emocjach, przełamywanie stereotypów i do tego utrwalanie głoski “r”. Bardzo podobają mi się obrazki wplecione w tekst, tak aby dziecko również mogło czytać.
Różowy rower i ale wszystkie inne pozycje poczytnej autorki Wioli Wołoszyn możesz kupić i w księgarni ale od paru dni również w jej autorskim sklepie! Tylko tam kupując książki, otrzymujesz je z własnoręcznym AUTOGRAFEM AUTORKI – do kupienia TUTAJ
Oh, jak długo szukałam takiego zestawu, z którego można stworzyć różne ciekawe rzeczy. W pudełku znajdziecie aż 211 elementów, które łączą się ze sobą dowolnie, a to Wy możecie decydować co z tego powstanie. Taka zabawka łączy wszystko to, co cenię: kreatywność, motorykę małą i rozwój intelektualny. U nas takie zabawki służą przez wiele lat, bo rosną razem z dzieckiem, a my możemy ten rozwój obserwować.
Zestaw majsterkowicza do kupienia TUTAJ
Jeżeli też Wam się przypominają bajki z projektora wyświetlane na ścianie lub suficie to ten zestaw jest dla Was. W pięknym opakowaniu macie ukryte 32 obrazkowe opowieści dla dzieci. Do tego dołączone są bilety, mini ekran i oczywiście przeźrocza, a wszystko po to żeby dzieci mogły same pobawić się w kino i zaprosić rodziców. W zestawie są takie bajki, jak „Kopciuszek”, „Czerwony Kapturek”, „Śpiąca Królewna”, ale też historyjki o piratach, rycerzach, superbohaterze, zwierzętach i wiele innych.
Lila przygotowuje plakaty, sprzedaje bilety i chodzimy do niej na seanse. Rozważa też otwarcie budki z pop-cornem.
Bajki do kupienia TUTAJ
Edit – Kino już podobno wyszło – ale zobaczcie podobne produkty TUTAJ
Faza na lalki LOL jeszcze się u nas nie skończyła i trwa w najlepsze. Lila ma kilka laleczek, a ostatnio marzyło się jej auto. A ten zestaw nie jest taki zwykły – ten samochód ma też scenę i basen! Można nalewać lalkom wody!
W liście do Mikołaja była właśnie jedna laleczka, sami wiecie ile te kuleczki kosztują – i przy koszcie pojedynczej, ten zestaw wychodzi mega ekonomicznie! Lila co chwilę odkrywa i pokazuje poekscytowana – lusterka się ruszają! Jest kluczyk do stacyjki! Światła się chowają, wysuwają i ŚWIECĄ! Święcą ultrafioletem a strój laleczki fosforyzuje! Dziś urządziła kąpiel w basenie całej kolekcji lalek…
Jak wiecie jestem ogromną fanką tej marki – mieliśmy sporo zabawek Btoys i zawsze były świetnej jakości. Tak też jest z tą kolejką – super wykonanie, a do tego super zabawa. W zestawie macie drewniane tory i dodatki, które rozbudują Waszą górską kolejkę. Są też drzewka, znaki drogowe, budynki, no i oczywiście pociąg z wagonikami. Cała kolejka składa się do estetycznego pudełka, a nakrywką jest … pagórek z torami. Świetny pomysł, bo nie musimy dodatkowo więc skrzynki na tę zabawkę. Tory są kompatybilne z innymi dostępnymi na rynku, więc bez problemu powiększycie swój zestaw.
Kolejka do kupienia TUTAJ
Ciastoliny nigdy dość! Przyznam się, że my nigdy nie mieliśmy całego zestawu, tylko same tubki. Dlatego taka fabryka czekolady to dobry pomysł na prezent na Święta dla dzieci. Można się bawić samemu lub z rodzeństwem, a kiedy się skończy można kupić kolejne opakowania ciastoliny. W zestawie jest sporo ciekawych dodatków, z których dzieci mogą tworzyć żelki, ciastka, babeczki – a wszystko bez obaw o próchnicę;)
Gra Ryzyko Junior to gra pełna przygód! Będzie dobra dla dzieci od 5 lat. Najmłodszym graczom spodoba się łatwa rozgrywka i piracki motyw. Zadaniem dzieci jest przesuwanie swoich pionków w kształcie okrętów tak, aby odnaleźć ukryte skarby, a do tego toczyć bitwy w celu zdobycia łupów. Czas rozgrywki to około 30 minut – łatwo ją złożyć i gra nie wymaga umiejętności czytania. ARRR!
Ryzyko Junior do kupienia TUTAJ
Jeżeli szukacie parkingu dla resoraków z prawdziwego zdarzenia, która ma zjeżdżalnie, windę, stację benzynową a nawet myjnię dla samochodów – to będzie dobry wybór. Zabawka jest wykonana z drewna i ma plastikowe elementy. Do to w zestawie jest też kilka aut. Możecie się wyścigować lub bawić się w tematyczne rozgrywki.
Parking jest bardzo solidny, więc długo Wam posłuży. Ujęła mnie staranność wykonania. Śrubki, którymi będziecie skręcać tor, mają główki pomalowane na kolor tła! Szacun dla twórców. Do tego toru pasują też inne samochodziki, które macie w domu. Są nawet działające światła przy samochodowej skoczni! Jest helikopter i lądowisko dla niego na dachu! Tor jest duży i wielowątkowy, Julek razem z sąsiadem mają razem taką frajdę, że nie można ich oderwać.
Jeżeli Wasze dzieci uwielbiają resoraki, to z pewnością im przypadnie do gustu tor dla autek. W tym zestawie znajdziecie wielki (75 cm) garaż na 20 autek i ogromny pomarańczowy zjazd. W jednym czasie dzieci mogą urządzać zawody. Cały tor się składa, więc nie będziecie mieli problemów z przechowywaniem.
Tor do kupienia TUTAJ
A jeśli lubicie takie pomysły na prezenty na święta dla dzieci, które łączą ze sobą przyjemne z pożytecznym to zobaczcie te cuda od polskiej marki Kidsspace. Mogą służyć jako koce, ale również jako przebranie. Są przemiłe w dotyku i naprawdę duże. Nie ukrywam, że jak dzieci w końcu zasną i nieopatrznie zostawią kocyk na kanapie to bezkarnie z niego korzystam.
Kocyki do kupienia TUTAJ
O LEGO DOTS pisałam Wam już w zestawieniu Prezenty dla 8-latka i nadal uważam, że to świetny pomysł na podarunek. Są dostępne różne zestawy – mniejsze i większe, a najważniejsze jest to, że wszystkie się ze sobą łączą. Wszystkie nadają się na prezenty np. na urodziny dla koleżanek czy jako dodatek do prezentu zamiast słodyczy. Bardzo Wam też polecam bransoletki LEGO DOTS – u nas nadal jest na nie faza.
Nie wiem jak u Was, ale jak ja byłam dzieckiem, to zawsze w paczce od Mikołaja znajdowałam też skarpetki. Dla mnie prezentownik bez skarpetek się nie liczy:) Ostatnio odkryłam tak fajne skarpety, że postanowiłam je Wam tu pokazać. Są tworzone i produkowane w Polsce przez Mamę. Mamy wersję z ABS (są duże rozmiary) i wersję MERINO – to jest bajka! Sama też takie noszę:)
do kupienia TUTAJ
Kto lubi prezenty książkowe niech zajrzy do wpisu Książki świąteczne dla dzieci
A tu inspiracje na konkretny wiek:
Prezent na roczek 100 inspiracji
Prezenty dla 2 latka
Prezenty dla 3-latka
Prezent dla 4 latka
Prezenty dla 5-latka
Prezenty dla 6 latka
Prezenty dla 8-latka
Prezenty na święta dla dzieci 2021
Wybór oświetlenia do domu może sprawiać problemy. Po ilości Waszych maili zapytań widzę, że też szukacie inspiracji. W dzisiejszym wpisie zebrałam wszystkie nasze lampy, ledy i osprzęt elektryczny. Pokażę oświetlenie led, oświetlenie łazienkowe, sufitowe, oświetlenie schodów, łazienki, salonu, kuchni a nawet podszafkowe:). Może Wam pomoże przy dobieraniu oświetlenia w waszym domu.
Zacznę od tego, że na samym początku miałam pewne wyobrażenia i chciałam je zrealizować w naszym domu. Bardzo mi zależało na różnych źródłach światła i takie informacje przekazałam naszej architekt na samym początku naszej współpracy.
Oświetlenie sufitowe ale i wszystkie inne źródła światła ustalaliśmy z Kasią (amicusdesign.pl) już na samym początku. Wysokości, odległości dobieraliśmy na wstępie żeby elektryk miał możliwość odpowiedniego przeprowadzenia kabli. Później Kasia przesłała mi linki do oświetlenia, które pasuje do naszych wnętrz. Nie ukrywam, że pomoc architekta jest ogromna i ułatwia w dużej mierze proces szukania.
Natomiast mi też zależało na obniżeniu kosztów oświetlenia, więc szukałam tańszych zamienników. Nie wiem czy wiecie, ale jeżeli wyposażacie cały dom lub mieszkanie w oświetlenie to lepiej wszystko jest kupić w 1 sklepie. Wtedy możecie dostać duży rabat.
Nie spodziewałam się, że prawie wszystkie sklepy internetowe z oświetleniem nie mają produktów dostępnych w 24 h. Wszystko jest na zamówienie i trzeba zrobić to odpowiednio wcześniej.
Podczas poszukiwania sklepu, który zamówi całe oświetlenie natknęłam się na wspaniałych ludzi, którzy pomogli mi bardzo! Dzielę się kontaktem, bo dzięki nim cały proces przebiegł, szybko, sprawnie i do tego taniej niż w sklepach internetowych.
Pani Ola z HOSEL nie dość, że znalazła mi tańsze odpowiedniki lamp to podpowiedziała wiele ciekawych rozwiązań. U nich też zamówiłam cały osprzęt elektryczny i żarówki. Wszystko sprawnie i bardzo profesjonalnie.
W całym domu mamy spoty AZZARDO tuba pojedyncza BROSS 1 (wyszło nam około 20 sztuk) – KLIK
W dwóch pomieszczeniach mamy też wersję podwójną AZZARDO tuba podwójna BROSS 2 – KLIK
W salonie mamy dużo oświetlenia, bo jest podzielony na kilka stref. Zrezygnowaliśmy też z lampy na środku, bo od początku był w planach projektor pod sufitem. Każda ściana ma oddzielny przełącznik, więc daje to spore możliwości. Nie ukrywam, że jeszcze nie nauczyłam się wszystkich włączników, ale już niewiele mi brakuje i ogarnę to oświetlenie salonu:)
W rogu mamy lampkę do czytania i pracy – to Aldex Arrow – KLIK
Jak widzicie – w kuchni też mamy spor różnych źródeł światła i daje to bardzo ciekawy efekt.
Na stołem lampy UMMO KOBAN – są przepiękne i dają dużo światła
Nad wyspą mamy regulowany kinkiet NOVODVORSKI TECHNO KLIK – bardzo fajna lampa, która ma trochę industrialny charakter i często o nią pytacie.
Pod szafkami mamy też ledy – bardzo lubię tę opcję i najczęściej jej używam.
Przez to, że mamy tam duży skos, a pomieszczenie jest niewielkie to nie było pola do szaleństw jeśli chodzi o oświetlenie łazienkowe. Mamy tam tylko 1 kinkiet, ale z dwoma żarówkami.
To porcelanowy kinkiet ZANGRA podwójny
To kinkiet Markslojd ZEN KLIK
Na drugiej stronie ściany też te same – czyli razem mamy 3
Jeśli chodzi o oświetlenie schodów to mamy podświetlane schody na czujkę! Jest to bardzo fajna opcja. Kiedy podchodzimy do schodów, to zapalają się wszystkie stopnie. Można też regulować aby światło się nie gasiło lub było całkowicie wyłączone.
Bardzo podoba mi się efekt końcowy – wymagał sporo pracy i od stolarza od schodów i elektryka, ale warto było.
Na klatce schodowej mamy też duże lampy w formie kul
Aldex BALIA KLIK – mamy takie dwie sztuki. Kinkietem można obracać i wybierać odpowiednie ustawienie
Automatyczne oświetlenie schodów może się wydawać zbytkiem, ale mówię wam, warto. Jest to super wygodne, po schodach rzadko kiedy idziesz na pusto i brakuję rąk – a tak włącza się samo:)
Tutaj mamy podwójny Zumaline SPOT go SL2 biały
4 spoty Zumaline czarne SPOT GO SL1 KLIK
Lampa w kształcie koła RAMKO ECHO VERTICAL 90 cm KLIK
Ta lampa była moim marzeniem i efekt z nią jest świetny. Natomiast wg mnie mogłaby mocniej świecić.
W łazience też mamy 2 ukryte ledy
Grzejnik VASCO RITMO
I led przy suficie
Kinkiet przy biurku to Frandsen Lyss Wall Almond
Oświetlenie sufitowe to Jackie pink KLIK
Kinkiet nad łóżkiem Nordlux POP KLK
Kinkiet LA forma Odine KLIK
Tę żółtą lampę zamówiłam na Alliexpress, bo gdzieś mi mignęła, ale była już niedostępna. Lampa przyszła po ok 6 tygodniach, ale miała inny kolor rozety i to popsuło cały efekt. Musiałam ją przemalować. Mogłaby też być większa i być może za ja jakiś czas ją zmienię.
Lampa górna Lindby Fabronia – tę lampę znalazłam sama i ją uwielbiam. Kosztowała niedużo, a daje dużo światła, jest świetnie wykonana i bardzo pasuje do wnętrza.
Kinkiety Ummo Koban
Górna lampa Markslojd Kirkenes KLIK
2 Spoty LED Morik
I dwa spoty, które mamy w całym domu
Jeżeli chodzi o osprzęt to mamy Simon 54 Premium
Mieliśmy kilka miejsc, gdzie były potrzebne ramki 4 i 5-krotne i takie właśnie HOSEL nam doradził
A w łazience chcieliśmy mieć radio podtynkowe, więc zdecydowaliśmy się na osprzęt Berker B.kwadrat KLIK – jestem bardzo zadowolona z tego radia – świetny dźwięk i łatwa obsługa
Prosiliście żeby napisać o żarówkach. Ja się totalnie na tym nie znam i mi wyborze pomogła ekipa HOSEL – przyjechali ze swoimi żarówkami i udało nam się wybrać idealne: wszystkie o barwie neutralnej 4000 K.
Lampka Myszka z pierwszego zdjęcia to Seletti – dostępna TUTAJ
a tu macie poprzednie wpisy z serii Dom:
Wykończenie domu
Inspiracje na dom marzeń
Biały czy kolor – Kolory ścian
A na dziś to już chyba wszystko jeśli chodzi o oświetlenie – jeżeli macie jakieś pytania to piszcie w komentarzach.